#niebieskiepaski #zwiazki #rozowepaski życie #ciaza #doroslosc CZY KOBIETY KIEDYŚ DORASTAJĄ? Chciałbym w końcu zostać ojcem, ale... Czasami trudno mi uwierzyć, jak bardzo moja różowa jest rozchwiana i zastanawiam się czy to właściwa osoba. Cały czas próbuję ją zrozumieć I chyba to właśnie najbardziej mnie męczy. Kilka przykładów? Jej podejście do finansów… no cóż. Kupuje jakieś pierdoły, tylko dlatego, że są na promocji. Zawsze coś, co „przecież może się przydać”. A kiedy powiem jej, żeby się wstrzymała, bo wydaje kasę na niepotrzebne rzeczy, to potem trzymamy rzeczy, które i tak nie zostaną użyte. Z kolei ja, jak potrzebuję czegoś, to czasami długo się zastanawiam, czy warto, a ona mi mówi, że mam od razu kupić, bo to „taka okazja”. A potem płacimy za coś, co w końcu ląduje w kącie. Szkoda mi na to czasu i energii, a ona dalej upiera się, że to normalne. Może to rzeczywiście jest normalne? Raczej nie dla mnie. Czasem próbuję jej tłumaczyć, ale bez skutku. To jest męczące, ale co zrobić, jak nie ma do tego głowy? Przynajmniej się stara. Jeśli chodzi o naprawy w domu to tak: jak ona nie wie, jak coś zrobić to ok, a w drugą stronę to jestem beznadziejny i mam dwie lewe ręce. Tak, wiem, to brzmi absurdalnie, ale tak jest. Jak jej coś nie działa, to ja muszę za nią to ogarnąć, bo na przykład ona się denerwuje, że coś się skasuje w komputerze. A mi kończy się cierpliwość jak znowu muszę ją wyręczać bo klikała jakieś rzeczy bez czytania. Czasami, kiedy mówi, że zaplanowała coś na weekend, jakiś „super pomysł”, ale potem, jak przychodzi do wykonania, to okazuje się, że nagle zmieniła zdanie. Już nie chce jechać na tą wycieczkę, iść na ten spektakl czy film, a ja czuję się zdezorientowany. Często wtedy myślę, że już nie potrafię się z nią dogadać. Kiedyś to było łatwe, ale z czasem zaczynam dostrzegać, że nie mamy wspólnych tematów, które nas łączą. Od zawsze muszę sam podejmować decyzję o wszystkim, tak jakby to tylko na moich barkach leżała odpowiedzialność. W sumie już nie wiem, czy to jest to, czego potrzebuję. Z drugiej strony, widzę jak się stara. Właśnie to mnie irytuje, bo nie chodzi o to żeby było idealnie, ale nie wiem ile jeszcze będę w stanie znieść, zachowuje się jakbyśmy nie żyli w tym samym świecie. Przez to wszystko boję się, co będzie, kiedy będziemy musieli ogarnąć dziecko, zapisać je do żłobka albo pamiętać o różnych obowiązkach. Boję się, że będę czuł się, jakbym miał dwie osoby na głowie, a nie jedną partnerkę. Wcześniej rozważałem rozstanie, ale teraz, kiedy się dowiedzieliśmy, że będziemy mieli dziecko, nie wiem, co o tym myśleć. Widzę, jak się stara, że o mnie dba,dobrze gotuje, poświęca mi czas, ale te codzienne sprawy mnie przerastają. Jestem gotowy pomóc jej w wielu rzeczach, ale boję się, że będziemy wiecznie musieli polegać na innych. Z jednej strony wiem, że mnie kocha i byłą przy mnie, kiedy wszyscy inni się ode mnie odwrócili. Ale z drugiej strony nie mogę zignorować tej jej nieporadności w zwykłych sprawach. I teraz, zastanawiam się, co się stanie, jeśli będziemy mieć dziecko – jak sobie poradzi z obowiązkami? Czy dorosła do tej roli?
Opublikowane
zrxyukqkbcyslh7fjimaoznq
Kiedy dorastają kobiety? Zmagania z relacjami i ojcostwem
Treść anonimowego wpisu
Klucz publiczny:
zrxyukqkbcyslh7fjimaoznq
Dodane: 6 marca 2025 - 17:05:55
Opublikowane
Autor był widziany2 miesiące temu
Anonimowe odpowiedzi

