tl;dr: Mam kotkę od około pół roku i zastanawiamy się z dziewczyną, czy nie byłoby lepiej znaleźć dla niej lepszego domu. Mam z dziewczyną uroczą kotkę, która ma teraz 8 miesięcy. Wzięliśmy ją od znajomej mojej dziewczyny, która prowadzi hodowlę. Zwykły dachowiec. Oboje lubimy koty, więc uznaliśmy, że to dobry moment, by przygarnąć zwierzaka. Myśleliśmy o tym już od jakiegoś czasu, więc wszystko dobrze się złożyło. Pierwsze miesiące były naprawdę przyjemne. Kotka okazała się posłuszna i nie sprawiała problemów w nowym domu - korzystała z kuwety wzorowo, jadła praktycznie wszystko. Praca zdalna ułatwiała nam opiekę nad nią, dzięki czemu spędzaliśmy z kotką niemal cały czas ale radziła sobie również i bez nas - nie było problemu by zostawić ją na kilka długich godzin. Wniosła do naszego życia radość, którego wcześniej brakowało i pomogła pozbyć się pustki. Nauczyła nas rutyny i odpowiedzialności i w zasadzie nadal nas uczy. Mijały miesiące i zaczęliśmy widzieć w kotce zmiany. Chciała się bawić częściej niż zwykle, a powrót do biura na hybrydę dla mnie i dla dziewczyny sprawił ze już nie mieliśmy tyle czasu co kiedyś. Wracamy do domu bardzo zmęczeni, a kotka pełna energii, lata po mieszkaniu i robi chaos, próbując zwrócić na siebie uwagę, rozwalając wszystko na swojej drodze i wskakując na zasłony (musiałem już wymieniać firankę, bo jedna nieźle poharatała). Po ciężkich dniach pracy było to czasami irytujące. Potem pojawił się inny problem - musieliśmy ja dać na operacje, bo zjadła fragment sznurka z torby na prezenty. Zauważyliśmy to bo straciła nagle apetyt i nie opuszczała nas na krok, wiec poszliśmy z nia do weta (chyba chciała nam powiedzieć ze źle się czuje). Pochłonął to nasz budżet, była to poważna sprawa - zapłaciłyśmy za wszystko jakieś 6-7 tysiecy złotych i jak dla nas byl to koszt bardzo duży którego się nie spodziewaliśmy. To zmusiło nas do tego by opóźnić kastracje, ponieważ po operacji wet zalecil sie wstrzymać na miesiąc. Musieliśmy wiec zmierzyć sie z rują. Łatwo nie było ale niestety okazało się że ma ruje permanentną i teraz co 2-3 tygodnie ma powroty, a to wiąże się z jej rożnymi akcjami - nie da się nad nią zapanować. Planujemy isc na kastracje w przyszlym tygodniu i moze to cos pomoze. Na domiar złego zauważyliśmy ze chyba wpada w jakąś kocią depresje. Śpi prawie cały czas, nie ma ochoty na zabawę jak kiedyś, lubi jedynie biegać i kompletnie straciła apetyt. Kupujemy jej premium karme i nawet jej nie je. O ile kiedys jadła tyle ile bylo w zaleceniach na opakowaniu karmy, tak od 2-3 tygodni je może 40-50% - wet mówił że to przez ruje, ze po kastracji bedzie lepiej. Dochodzimy do wniosku powoli ze kotka czułaby sie znaczniej lepiej w miejscu w którym jest więcej kotów - w koncu w takim miejscu na początku była wychowywana. Z jednej strony uwielbiamy ja i zmienila nasze zycie na lepsze i ciezko nam sobie wyobrazic zycie bez niej ale zastanawiamy sie czy nie byloby jej lepiej gdyby byla w innym domu. Widzimy ze nas kocha, lubi nasze towarzystwo i spi z nami prawie kazdej nocy glownie przy nogach, ale nie chcielibysmy zeby sie meczyla. Chyba ze to jej przejdzie? Chyba ze dla kotow to normalne? Nie stac nas na posiadanie 2 kotów. #koty #kotka #zwierzeta #zalesie
Opublikowane
bbdrpt45kziz5v26ww5jki31
Dylemat związany z opieką nad kotką
Treść anonimowego wpisu
Klucz publiczny:
bbdrpt45kziz5v26ww5jki31
Dodane: 8 lutego 2025 - 00:45:35
Opublikowane
Autor był widziany22 dni temu
Anonimowe odpowiedzi

