Opublikowane

Jak radzić sobie w związku z osobą z zaburzeniem borderline?

Może trochę dziwna prośba, ale jest ktoś chętny podzielić się jak wygląda/wyglądał wasz związek z borderlinem? Mimo że w moim związku się dobrze układało to miesiąc temu, z dnia na dzień, zerwała ze mną dziewczyna – nie pierwszy raz. Pojawiają się podobne schematy, mówi że nie wie czy mnie kocha, że nie jest gotowa na związek i kontakt się generalnie urwał (jeśli ja się nie odzywam, to ona się w ogóle nie odezwie). W związku doświadczyłem podręcznikowego gaslighting’u, nawet w dniu rozstania wmawiała mi nieprawdziwe rzeczy, które można było zweryfikować wspólnym spojrzeniem w historię chatu na messengerze – ale ona tego nie chciała, bo jak sama ujęła „nie mamy o czym gadać, ja już wszystko wyjaśniłam i kończę ten temat, lepiej ty się zastanów nad swoim zachowaniem”. Na temat takich sytuacji, w tym karania ciszą i wielu podobnych, mógłbym się rozpisywać do jutra, stąd też moja niemalże pewność co do bordera. A zauważyłem że czytanie historii obcych ludzi pomaga mi trochę trzeźwiej spojrzeć na moją sytuację, stąd moja prośba powyżej. I pytanie czy taka osoba jest już skreślona na amen? Abstrahując od jej humorków, potrafi być czuła i kochająca, jest inteligentna i w głębi serca nie jest złą dziewczyną. Jedyną krzywdę jaką wyrządza innym to właśnie objawami bordera. Zaburzenia nie są jej winą, tylko wynikają z jej ciężkiego dzieciństwa. Ma terapeutke ale ma też niestety opory przed chodzeniem do niej, zresztą ona do dzisiaj nie zweryfikowała jej borderline'a, więc zaczynam wątpić w jej umiejętności. #zwiazki #borderline #psychologia

Akcje

Otwórz wpis na wykop.pl
Klucz publiczny:

cahnx7aya3mo7yeg7jq7nv30

Dodane: 23 kwietnia 2025 - 12:28:23
Opublikowane

Autor był widziany27 dni temu

Anonimowe odpowiedzi

Opublikowane
techniczny-znawca-94 pisze:
>Jeśli spojrzeć na to bezpośrednio z mojej perspektywy to jakiegoś rodzaju sentyment. @mirko_anonim: sentyment to z d wymowka. Jestes swiadomy wlasnego uzaleznienia emocjonalnego, sam powiedziales ze to jak narkotyk (imho lepsze, a znam sie na borderkach i narkotykach tez). I mimo wyraznie ujemnego bilasnu emocjonalno ogolnego po prostu dalej tracisz. Na tym polega mania intoksynacji - narkomania. I tym sie dokladnie roznia narkotyki od kawy. Kawa owszem uzaleznia, ale po resekcji zoladka, po wyjsciu z narkozy nikt nie idzie pierwsze co napic sie kawy. A nikotynista po operacji pluca owszem - pierwsze co idzie zapalic. Szczerze mowiac szanse na poprawe u Ciebie widze nizej niz u niej. Bo TY nie chcesz zmian. Nie chcesz prawdy, nie chcesz terazniejszosci. Chcesz caly czas zyc iluzja, lapac kroliczka ktory nie istnieje. Ona przynajmniej chodzi na terapie. Slabe jest to, ze Ty zakladasz, ze to wina terapeutki, ze ona z Toba zrywa. Obiektywnie mogla po prostu nie chciec z Toba byc wczesniej, byc z Toba z powodu czegos nie do konca szczerego (wygody?) i w koncu zapewne dojrzala do tego zeby to rzucic i sie zajac naprawa siebie. Prawdopodobnie i tak tylko tak bedzie w stanie zbudowac normlana relacje, bo sorry - z Toba - masochista / desperatem - to i tak nie ma sznas. Ale nie ze wzgledu na to ze jestes slaby tylko ze ta relacja juz nie ma perspektywy na przebudowanie granic (bez wieloletniej terapii par). A obiektywnie ratowanie Twojego zwiazku, bo ty masz kaprys miec dalej rollercaster? - Bo taka jest Twoja teza. Zla psychoterapeutka, bo ja chcialem dalej miec swoja narkotyczna jazde z uzyciem borderki. Dojrzej do przelkniecia, ze gdyby dalo sie laske naprawic magia - to 5 minut po naprawie bys sie nia znudzil, wiesz o tym? Zapomij na moment o tej relacji i dziewczynie, zrozum, ze Ty masz duzy problem ze soba, byc moze nie mniejszy niz ona. Tym problemem jest masochizm, uzaleznienie emocjonalne i w zasadzie bezposrednie rujnowanie sobie zycia. Ja to wszystko przerabialem w wieku 17-24 z laska wrecz z porno. Border fest. To ze uzywasz tej relacji jak narkotyku jest problemem samym w sobie. TO ze ona ma borderline to poboczny watek. Glowny watek to jestes Ty, bo tylko na siebie masz wplyw i Twoj problem z sklonnosciami do autodestrukcji i autodestrukcyjnych relacji
Moderator Nighthuntero
Anonimowy użytkownik
Opublikowane
> Pytanie co się z tobą dzieje i dlaczego zamiast zdrowej relacji ciągniesz takie chore wątki? Jeśli spojrzeć na to bezpośrednio z mojej perspektywy to jakiegoś rodzaju sentyment. Mamy ogrom bardzo dobrych wspomnień (prawdopodobnie z powodu wspomnianego tutaj love bombingu), przyjaźniliśmy się przed związkiem, a zawsze mi się "marzyło" wejść w relacje z przyjaźni a nie np tindera. Ponadto jest to pierwsza w życiu dziewczyna z którą tak dobrze się dogadywałem. Natomiast jeśli miałbym spojrzeć z perspektywy bardziej psychologicznej, to strach przed samotnością. Był to mój pierwszy związek i mam obawy przed tym czy będę się w stanie zakochać w jakiejś dziewczynie tak jak w niej, czy w ogóle jakaś mnie jeszcze zechce. Mówiąc wprost, boję się że sam siebie zamęczę dobrymi wspomnieniami i nigdy psychicznie nie wyjdę z tego związku, albo nie będę w stanie znaleźć drugiej dziewczyny. > A skąd wiesz co ona miała w głowie? Rozmawiałeś z nią w ogóle tak szczerze bez żadnego ciśnienia? W związku - tak, gadałem. A przynajmniej się starałem. Jeśli pojawiał się kłopot, szczególnie dotyczący jej zachowania, to nie ważne jak spokojnie i miło podszedłem do tej rozmowy, to w najłagodniejszym wypadku dochodziło tylko do odbijania piłeczki, że przecież ja też jestem taki i taki, więc żebym zaczął pracę od siebie, a później od niej. Kiedy zwróciłem jej kilkukrotnie uwagę na karanie ciszą - absolutnie nic z tym nie robiła. Nadal miała mnie w dupie kiedy się pokłóciliśmy i czekała jedynie na przeprosiny. A odnosząc się do tego co teraz po rozstaniu, to za dużo razy to ja pierwszy się odzywałem. Nie zamierzam po raz setny wyciągać do niej ręki, bo mnie to już zwyczajnie męczy. > Dla mnie się ten związek skończył depresją, stanami lękowymi i stanem przedzawałowym Nie pierwszy raz słyszę że ludzie kończą na terapii po związku z borderem. Dzięki za ostrzeżenie i szczerze współczuje. Ja po ponad roku mam mętlik w głowie i natłok myśli (jak widać po tym poście), a co dopiero po 9 latach z nią, nie wiem czy bym życie dalej uciągnął. @Kitku_Karola sam wychodziłem z założenia że np. przerwy w zwiazku to w rzeczywistości rozstanie o łagodniejszym przebiegu. Ale po ostatnim rozstaniu, gdzie można było założyć że emocjonalnie wyszła z tego związku, okazało się że po miesiącu wróciła i z powrotem "była zakochana". Stąd moje przemyślenia na temat tego co teraz się dzieje. Ale już mi odpowiedziałaś na to pytanie, pisząc że nie powinienem szukać logicznych wyjaśnień u zaburzonej osoby. **Dziękuje Tobie za rozmowę i poświęcony czas, podobnie wszystkim innym użytkownikom**, bo czytam wasze odpowiedzi po kilka razy (nie raz tu jeszcze pewnie wrócę) i naprawdę pomagają mi w tym bagnie które teraz przechodzę. Być może uratowaliście mnie przed zniszczeniem sobie życia na kolejne kilka lat. @crissdepol można sobie wygooglać, jest o tym mnóstwo. Ale upraszczając, to zaburzenie osobowości (przeważnie występuje u kobiet), które powoduje mocne wahania nastrojów i mocną niestabilność emocjonalną, szczególnie widoczną w związkach (np. raz czuje że Cie kocha, a na drugi dzień nic do Ciebie nie czuję). Takie osoby wewnątrz czują się niepewne, niestabilne, a na zewnątrz często są agresywne wobec innych (chyba właśnie po to żeby zakryć tą swoją niepewność). Mówiąc agresywne, mam bardziej na myśli przemoc psychiczną, czyli manipulacje, kłamstwa itd. Z tego co udało mi się zrozumieć, to te zaburzenie wynika najczęściej ze złych przeżyć, jak na przykład traumatyczne dzieciństwo. Wydaje mi się że nabawienie się tego zaburzenia można porównać do PTSD - reakcja organizmu na pasmo tragicznych wydarzeń. Oczywiście to taka definicja na chłopski rozum (xd) więc bierz ją z dystansem, lepiej poczytaj sobie o tym z jakichś naukowych stron.
Moderator Nighthuntero
Autor anonima
Opublikowane
perfekcyjny-naturalista-46 pisze:
Nie da się żyć z takimi osobami. Ryją beret na okrągło. Zablokuj gdzie się tylko da i poszukaj normalnej
Moderator digitallord
Anonimowy użytkownik
Opublikowane
determinowany-kartograf-31 pisze:
Powiem Ci tak: jedyna metoda na radzenie sobie z dziewczyną z borderline (czy generalnie z dziewczynami z klastra B) to: BRAK KONTAKTU DO KOŃCA ŻYCIA Nie ma innej. Nie działają na nie leki, nie działa terapia. To nie jest choroba psychiczna którą można kontrolować lekami, to jest głębokie uszkodzenie osobowości, którego się nie da naprawić. Nawet gdyby była metoda to i tak z niej by nie korzystały, bo przecież to one są atakowane i cały świat się na nie uwziął a one nikomu nic nie robią po prostu czasami "mówią co myślą" i są "bardziej wrażliwe". Każda terapia wygląda tak samo: nowa terapeutka jest aniołem i ratuje życie, po pół roku jest najgorszym człowiekiem na świecie i terapia się kończy. Nie uratujesz jej, fachowcy nie dadzą rady, a jakbyś był fachowcem to byś sam wiedział, że nie dasz rady. Oczywiście, że "nie zawsze jest źle" nawet najgorszy psychopata oprawca nie zabija swojej ofiary od razu jak mu sprawia przyjemność maltretowanie, tylko daje na chwilę odpocząć. Oto co musisz zrobić: zablokować ją na wszystkich możliwych mediach społecznościowych, zmienić nr telefonu i maila (bo Ci będzie o 1 w nocy przysyłać sms i maile że koniecznie musi z Tobą porozmawiać bo to kwestia życia i śmierci żeby Cię tylko z powrotem wciągnąć w jej bagno). Jak macie jakiś wspólnych znajomych to niestety ale musisz z nimi też zerwać kontakt, bo bardzo często jest tak, że będa chcieli "pomóc", bo ona biedna tak płacze itd. To nie są żarty chłopie, musisz zrozumieć, że dosłownie Twoje zdrowie i życie od tego zależy. Skąd to wiem? Otóż 9 lat byłem z związku z dziewczyną z BPD, profesjonalnie zdiagnozowanym, nie że sobie wyczytała w necie i usprawiedliwiała swój okropny charakter. Dla mnie się ten związek skończył depresją, stanami lękowymi i stanem przedzawałowym, a jak się zaczeliśmy spotykać to byłem sportowcem, dynamicznym normikiem. Teraz jestem wrakiem, a lata mijają. Wydałem fortunę na jej leczenie, a gówno to dawało. Pod koniec to już były takie jazdy że np o drugiej w nocy mnie budziła żeby mi zrobić awanturę o coś co się jej przypomniało i się darła do rana.
Moderator digitallord
Anonimowy użytkownik
Opublikowane
@ZeroCukru mam przebłyski świadomości że tak to wygląda i tak to powinno się skończyć jak opisałeś. Ja porównuje ten związek do dobrego narkotyku - po zażyciu świat jest idealny, ale zawsze jest zjazd i głód narkotykowy, a każde uzależnienie kończy się prędzej czy później zniszczonym zdrowiem. Dlatego tak ciężko mi się od niej odciąć, bo życie przy niej było piękniejsze, mimo że tak bardzo toksyczne. Muszę ze sobą jeszcze troche powalczyć. Dzięki za objaśnienie mi niektórych kwestii. @smallboobslover > Ciekawi mnie jak wyglądały jej social media, koleżaneczki, feminizm - patrzyłeś może czym się raczyła w internecie? Wiem co masz na myśli i poniekąd dobrze trafiłeś - przede wszystkim była uzależniona od instagrama. Całe IG zawalone w obserwacjach jakichś perfekcyjnych kobiet, które pokazywały życie jako bajke. Na początku związku próbowałem jej przemówić do rozumu, bo widziałem jak to na nią wpływa, ale ona swoje. Jest też bardzo podatna na otoczenie. Dla przykładu, zrobiła mi pewnego razu kłótnię o to że nie zachowałem się w określony sposób w danej sytuacji. Ale tu nie chodziło o to że potraktowałem ją w jakiś sposób źle - tylko o to że pare dni wcześniej była świadkiem jak chłopak jej przyjaciółki potraktował swoją kobietę w tej samej sytuacji. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale patrzyła na mnie i nasz związek przez pryzmat innych, a nie przez pryzmat swoich przekonań i przemyśleń. > to powinno wybrzmieć w jakimś komentarzu pod jej stroną na googlu, aby szamakna dostała po łapach jakąś konsekwencją. To już sprawa jej i jej terapeutki. Mi jest jedynie przykro, że to ja najwięcej zachęcałem ją do terapii, bo widziałem że tego potrzebuje. A w zamian dostałem rozstanie, bo dla jej terapeutki wspólne życie, budowanie zaufania, przyszłości, wsparcie i troszczenie się o siebie nie zasługuje na miano "związku". W pewnym stopniu nawet nie tyle mi przykro, co po prostu czuje się żałośnie z tym co usłyszałem. > duże dzieci. Tu akurat zabawna anegdotka. To ona wszystkich wokół uważała za dziecinnych, a najwięcej mnie. Wystarczyło żebym ja czy ktokolwiek z jej przyjaciół odparł jej że to ona zachowuje się dziecinnie - dochodziło do kłótni na miarę tornada ; ). Nie było chyba większego trigger-buttona niż zwrócenie jej uwagi, że nie zachowuje się zbyt dorośle. To ona była najdoroślejsza, a wszyscy wokół dziecinni. Był to też jej koronny argument w kłótniach, nie ważne o co się pokłóciliśmy, na sam koniec zawsze słyszałem że kłótni by nie było gdybym nie zachował się jak dzieciak.
Moderator digitallord
Autor anonima
Opublikowane
rozważny-społecznik-55 pisze:
A skąd wiesz co ona miała w głowie? Rozmawiałeś z nią w ogóle tak szczerze bez żadnego ciśnienia? Zobacz sobie czym są bombardowane dzisiaj młode dziewczyny, jakie rady dostają w mediach, albo jakie dają miedzy sobą wyobraź sobie że kobiety mają takie swoje wykopy jak tutaj i dostają takie same rady od całkowicie anonimowych osób które nie biorą żadnej odpowiedzialności za nie a do tego są często złe, skrzywdzone, są w ciężkich sytuacjach i anonimowo tak sobie dają ulgę. A jeszcze, te młode dziewczyny są tak samo często jak i młodzi faceci zdani tylko na siebie bo rodzicie mają i mieli wywalone na ich rozwój, tak na prawdę dzisiaj 20-30 latek to ma mózg 6-12 latka który żyje w ogromnej presji przez to całe trzymanie na smyczy i potem takie zachowania przy pierwszych kontaktach dopiero są poddawane pierwszym szlifom, a powinny być w wieku 6-12 lat zaszczepione przez odpowiedzialne dorosłe osoby czyli rodziców.
Moderator digitallord
Anonimowy użytkownik
Opublikowane
konkretny-strażnik-50 pisze:
>Chciałbym to uratować @mirko_anonim: ale co byś chciał uratować? Iluzje która żyjesz? Sam love bombing? Czy dramaty też chciałbyś uratować? Czy cherry picking tego co byś ratowal czy nie? Relacja to nie partia gry karcianej, ze polowe odrzucasz, resztę zachowujesz i losujesz nowe karty
Moderator digitallord
Anonimowy użytkownik
Opublikowane
konkretny-strażnik-50 pisze:
Zle pytania zadajesz. Problem jest z Tobą, z tym czemu Ty masz w sobie taki masochizm i brak jakichkolwiek konsekwencji wyciągniętych w relacjach? Ktoś w relacji robi coś, a Ty zamiast zareagować i wyciągnąć konsekwencje to klapki na oczach i kontynuujesz relacje. Ona ma borderline, ale to nie ma znaczenia. Na innych ludzi nie masz żadnego wpływu. Pytanie co się z tobą dzieje i dlaczego zamiast zdrowej relacji ciągniesz takie chore wątki?
Moderator digitallord
Anonimowy użytkownik
Opublikowane
@Kitku_Karola ADHD ma już stwierdzone, więc może jednak nie powinienem tak daleko sięgać diagnozami, skoro się na tym nie znam. W każdym bądź razie coś jest z nią nie tak i na pewno nie pomaga jej to w związkach. Odnosząc się do tego że ona wiele może zniekształcać po rozmowach z terapeutką - też prawda. Jednak co mnie dziwi to fakt, że między tą rozmową, a naszym zerwaniem dochodziło do wielu planów - kupiliśmy wspólnie bilety na wydarzenie, które będzie dopiero za pół roku (i do którego sama mnie namawiała, bo ja nie miałem nacisku tam jechać), planowaliśmy wakacje, na chwile przed rozstaniem prosiła mnie nawet o przysługę którą miałem zrobić za kilka dni (w czasie których stwierdziła że jednak się rozstajemy). Więc taka nagła decyzja jest dla mnie nie zrozumiała i ciężko mi wyjaśnić co ona sobie myślała, mówiła i zrozumiała wtedy i podczas tej terapii. Jedyne co wiem i mogę jej uwierzyć to że rzeczywiście nie poruszali regularnie tematu naszego związku - bo poruszali inny temat o czym już mi wcześniej opowiadała. Rzuciłem propozycją terapii dla par podczas rozstania, ale była negatywnie nastawiona. Zresztą taką propozycje sam z siebie zaproponował nawet mój terapeuta (poszedłem do niego właśnie przez to rozstanie, osobiście nie mam żadnych innych problemów), ale przecież jej nie zmuszę. Po rozstaniu jedyne co od niej usłyszałem to żę potrzebuje czasu (w domyśle; się zastanowić nad naszym związkiem).
Moderator digitallord
Autor anonima
Opublikowane
@czescmampytanie oczywiście nie jestem specjalistą w tej w kwestii i nie neguje że mogę mylić bordera z jakimiś innymi zaburzeniami. Nie opisałem tutaj wszystkiego, a jedynie namiastkę jej "charakteru". Jeśli wejdę na jakąkolwiek stronę z wypisanymi objawami borderline'a, to jak pisałem, pasuje do niej większość, czasami nawet wszystkie, stąd też moje podejrzenia. @Nemayu ciężko mi dyskutować z tym co napisałeś, oczywiście możesz mieć (i pewnie masz) rację, że sama taką drogę wybrała. Wydaje mi się że nie jestem odpowiednią osobą do ocenienia tego, bo patrzę poniekąd przez różowe okulary, przez pryzmat tego że jestem zakochany i jestem w stanie wiele jej zachowań wybaczyć. @incelowski znałem się z nią jeszcze ponad rok przed związkiem. Po prostu coś mnie do niej zawsze ciągnęło - i na odwrót. Wchodząc w związek przyznała że z całej naszej grupy znajomych to mnie najbardziej lubiła. I rzeczywiście było to widać, wśród kumpli mieliśmy między sobą najwięcej wspólnych rozmów. Jest bystra, rozmowna, bardzo mi się podobała (mój idealny typ urody) więc wszystko to sprowadziło się do związku. I to akurat zrozumiałem i zamierzam jej powiedzieć jeśli dojdzie między nami do rozmowy, że powrót do siebie tylko po podjęciu leczenia w kierunku bordera (lub czegokolwiek co ona ma), dlatego też z tyłu głowy mam nadzieję że się zgodzi. Wspominałem jej już o tym w dniu rozstania, bo właśnie wtedy doszedłem do tego że prawdopodobnie może to mieć.
Moderator RamtamtamSi
Autor anonima
Opublikowane
@incelowski @Kitku_Karola u mnie to ponad roczny związek, z czego dopiero po tym rozstaniu odkryłem borderline'a i zauważyłem że pasuje do niej jakieś 80% objawów. Chciałbym to uratować, zachęcić ją do terapii, natomiast nasze rozstanie też po części wynikło z tego co terapeutka powiedziała jej już miesiące temu, a przyznała się dopiero w dniu rozstania - po tym jak krótko opisała nasz związek na terapii, usłyszała że wygląda to bardziej na przyjaźń niż prawdziwą miłość. Nie ukrywam, zszokowały mnie te słowa, tym bardziej że specjalista powinien dawać narzędzia do rozwiązywania problemów, a nie sugerować coś swojemu pacjentowi, tym bardziej coś co w dużym stopniu doprowadziło do rozstania. Zamiast znaleźć przyczynę naszych problemów, to wyleczyła skutek. Bo z jej zaburzeniami, każdy jej kolejny związek będzie wyglądał "jak przyjaźń" (cokolwiek jej terapeutka miała na myśli). No ale nie wmówię jej teraz że chodzi do złej terapeutki, skoro przez większość związku zachęcałem ją żebym właśnie tam chodziła. Uzna że mówie tak, bo jej terapeutka powiedziała coś co mi się nie spodobało. Na to chyba już nie ma rozwiązania. Mimo wszystko, dziękuje wam za odpowiedzi. @Rzelatyna teraz to dopiero zauważyłem, że byłem toksycznie traktowany i powinienem się stawiać. Raz że za późno, a dwa, rozum w jedną stronę, a serce w drugą. Nie potrafię negatywnie potraktować osoby którą tak kocham.
Moderator digitallord
Autor anonima
Opublikowane
odważny-filozof-44 pisze:
Początkowo sama znajomość wyglądała normlanie, bo moja była starała się ukryć objawy borderline. Miała świadomość, że jest chora, ale nic z tym nie robiła. Czasami zdarzało mi się ją złapać na małych kłamstwach, a kiedy nie dawałem jej wystarczająco atencji to się obrażała. Zdarzało się tak, że nie skomplementowałem jej ubioru albo zignorowałem wysłane zdjęcie i to już powodowało u niej złość. Zlekceważyłem to i po półrocznej znajomości zaczęliśmy być bliżej. Im bliżej byliśmy tym jej borderline bardziej wychodził na zewnątrz. Najgorsza rzecz w tej relacji to był brak miejsca na szczere rozmowy, bo wszystko jej dokuczało i czuła się zagrożona kiedy wpsominałem o koleżankach albo nie dawałem jej wystarczającej aprobaty. Oczywiście każda kłótnia to była moja wina i czasami nawet używalem jej argumentów sprzed kilkunastu minut a i tak je negowała. Związek zakończył się z dnia na dzień po jednej z kłótni. Wyszła z mojego mieszkania i nigdy nie wróciła ani się nie odezwała. To typ kobiety która nie potrafiła przeprosić i w przypadku sporu nie odzywała się jako pierwsza. Jest mi jej żal, ale ona reagowała agresywnie kiedy mówiło się o terapii czy lekach, nawet jeżeli jej to nie dotyczyło. Po miesiącu od jej wyjścia zawiozłem jej rzeczy to jej rodziców, bo nie chciałem się z nią widzieć, a raczej ona wszędzie mnie zablokowała i nie odbierała telefonu. Później na chwile mnie odblokowała i zaczęła wyzywać oraz pytać jak śmiałem odwieźć jej rzeczy do jej rodziców. Po czasie uważam, że była to najbardziej inteligenta dziewczyna jaką poznałem, uczynna i potrafiła się poświęcać, ale choroba zamienia ją czasami w zupełnie innego człowieka.
Moderator digitallord
Anonimowy użytkownik