Mam problem z przyzwyczajeniem, które być może jest nawet swoistym uzależnieniem, Jest to jedzenie w gastro, no wszystkie posiłki w ciągu dnia. W sklepach tylko sobie kupuję duperele do przegryzienia. Wydaje tym sposobem ponad 5tys zł miesięcznie na takie przyjemności co mnie strasznie wkurza. Nie umiem sobie odmówić. Jak jestem głodny to mi się myślenie wywraca o 180 stopni. Boli mnie szczególnie ta wydana kasa. Jeżeli chodzi o zdrowie to nie mam problemu bo nie jem jakiś kebabów i pizzy tylko normalne jakościowe jedzenie. Nie mam problemów z wagą. No ale sałatka to często 40zł z dostawą... Nawet głupia kawa czy herbata musi być z lokalu. Jak z tym walczyć? #jedzenie #pytanie #uzaleznienie #finanse
Opublikowane
lr4sz3vehogkiy6dkcekmdrl
Jak poradzić sobie z uzależnieniem od jedzenia na mieście?
Treść anonimowego wpisu
Klucz publiczny:
lr4sz3vehogkiy6dkcekmdrl
Dodane: 6 kwietnia 2025 - 14:59:02
Opublikowane
Autor był widzianyokoło miesiąc temu
Anonimowe odpowiedzi
✉️
Opublikowane
@moll: No i to chyba będzie najlepsze rozwiązanie. Tylko nie wiem czy psycholog, psychiatra czy jakiś terapeuta.
Jak byłem u dietetyka i pytałem o innego specjalistę od spraw "głowy" to nic mi nie polecił, jedyni się uśmiechnął...
✉️
Opublikowane
@myemye94: No u mnie nie działała ani dieta rozpisana i gotowane samemu od dietetyka, ani cateringi dietetyczne, a jak było "wszystko albo nic" to się głodziłem po parę dni (nie, że 100% ale gotowanie mojego jedzenia wyglądało tak, że apetyt mi znikał już w czasie gotowania, na siłę ze dwie łyżki wciskałem i potem sobie tłumaczyłem, że w sumie nie jestem już głodny). A porażki to cały czas ponoszę.
Nuda pewnie tak, a raczej lenistwo. Bo czas gotować mam tylko wypełniam go zbędnymi rzeczami aby się nie nudzić, tj. gierki, internet, netflix, książki, spacery. A co do dzieciństwa, to jako dzieciak byłem niejadkiem, nie smakowało mi jedzenie gotowane w domu. Nie jadłem, a jak musiałem zjeść to zalewałem keczupem. Bardziej mi smakował chleb z masłem i keczupem niż schabowy. Ale jak zamawiam to lubię kuchnie polską, baa, nawet jadam takie rzeczy jak wątróbka, brukselka czy szpinak. Ale w domu wyjazd na święta i wspólny obiad to katorga (tzn. coś tam zjem ale mało).
A jak byłem na studiach to te wszystkie wałówki od rodziców lądowały u znajomych albo w śmieciach, a ja zadowalałem się hotdogiem ze stacji/z żabki.
Jak miałem kobietę z którą mieszkałem i która gotowała to miałem pojemnik w biurku i co mi nie smakowało to szło do pojemnika, a potem jak w domu jej nie było to do śmieci. A jedzenie do pracy rozdawałem i zamawiałem co chciałem.
Ogólnie mam wrażenie, że cały czas mam w głowie to jedzenia jakby to było coś mega istotnego. Jak planuje wakacje to w pierwszej kolejności to przygotowuje sobie listę knajp w okolicy, dopiero potem reszta atrakcji. I w sumie to tylko o to chodzi w wakacjach dla mnie, bez jedzenia lokalnego to wolałbym siedzieć w domu niż gdzieś jechać.
✉️
Opublikowane
@myemye94: Ok. I jak rozwiązałeś ten problem? Napisałeś tylko "do pracy". Ja nad sobą pracuje, gdybym olał i zamawiał co tylko chce to bym wydawał nie 5 tys, a 6-7 tys. Ale to nawet nie na zasadzie, że więcej bym zamawiał, bo pewnie tyle samo, ale droższe dania, np. częściej steki czy sushi, albo "prawdziwe" sushi, bo na co dzień to jadam takie nova sushi.
Walczę ze sobą i pewnie coś tam "urwę" z tego zamawiania. Ale dalej jest to dużo.
✉️
Opublikowane
@Krupier: Miałem diety takie ale i tak zamawiałem bo takie jedzenie miało charakter jakby szpitalny. Może przez tydzień dało się jeść, a potem już wszystko smakowało tak samo. Nawet z wyborem menu i nawet ze zmienianiem firm co tydzień-dwa.
@myemye94: No uzależnienie, ale nie jest to jakieś kompulsywne objadanie się, bo wagę mam normalne. Zamawiam tyle ile potrzebuje.
Brak dyscypliny jak najbardziej bo nie potrafię zrezygnować z tego, a jak zrezygnuje to frustracja łapie.
Alkohol kiedyś popijałem ale z nastawieniem się na piwa kraftowe i lepsze whisky. Nie, że codziennie, raczej weekendowo. Ale przestałem pić z 5 lat temu, tzn. ograniczyłem to symbolicznej dawki ze 3-4 raz w roku tj. kieliszek szampana przy weselu czy na sylwestra. Żadnego problemu z rezygnacją z alko nie miałem.
✉️
Opublikowane
@Rudz1elec: 20 lat prawie płaczę więc jestem do tego przyzwyczajony. Po prostu pytam czy da się coś z tym zrobić. Może ktoś już to przechodził.
✉️
Opublikowane
@Rudz1elec: Tak to powinno wyglądać tylko mam ogromny opór przed gotowaniem samemu (żyje tak od prawie 20 lat), a nawet jak ugotuje to potem mi to nie smakuje i tak i tak zamawiam. Ogólnie jak z tym walczę to się głodzę i ciężko mi się funkcjonuje bo łeb myśli tylko o jedzeniu, cały czas przeglądam coś w sieci o jedzeniu, jakieś zdjęcia, opinie o lokalach, a na telefonie odpalam pyszne/ czy glovo ale poczytać menu.
@confessio: Ale nie jem tylko typowych fastfoodów. Co prawda na keto nie byłem ale przy takich dietach to trzeba gotować samemu - a wyżej opisałem jak to u mnie wygląda.
@Konewkarz: Chodziło mi jednak bardziej o to, że nie jadam jakiś fastfoodów. Jem normalne rzeczy, bardziej restauracyjne, od zwykłych domowych obiadów, przez sałatki, śniadania, makarony, sałatki, sushi, kuchnie azjatycką, bbq, a na stekach kończąc. A póki się nie zatrułem to chyba rzadko się zdarza, aby coś było nadpsute. W każdym razie nigdy nie miałem żadnych problemów zdrowotnych.

