Miałem kilka uzależnień i to które wydawało mi się najbardziej błahe okazało się najtrudniejsze. Trochę mi się zdrowie posypało. Ogólnie prowadziłem mocno imprezowy tryb życia, sporo używek, alkoholu, fajek, przelotnego seksu, a to wszystko zwieńczone śmieciowym żarciem, lenistwem i brakiem ruchu. Cukier, ciśnienie, stłuszczona wątroba, burdel w różnych wynikach od trzustki po nerki, zmiany skórne, biegunki, wahania masy ciała, bóle. Półtora roku nie piję, rzuciłem fajki, rzuciłem używki, na imprezy nie chodzę. Pozrywałem kontakty. Codziennie spacery. Większość problemów ze zdrowie się poprawiło ale to też skutek leków które pewnie zostaną ze mną do końca życia. Ale nie mogę ogarnąć się z dietą. Tzn. na pewno jest dużo lepiej ale nawpieprzanie się w weekend jakiś śmieci i zagryzienie tego paczka chipsów i czekoladą to jedyna przyjemność z życia jaką teraz mam. I nie chodzi o nadwagę bo akurat z tym było spoko. Po prostu gotowanie i ta cała otoczka zakupów i jedzenia tego mnie przytłacza. Nie smakuje mi to nic, a nic. Wpycham na siłę i patrzę na fotki fastfoodów aby to przełknąć. Jak długo sobie odmawiam cheatdaya to aż mnie rzuca. Potrafię cały dzień i pół nocy walczyć ze sobą, minuty się dłużą i w środku nocy gdzie 95% opcji już nie ma, wstaje i jadę do maka bo nie mam innego wyboru. W głowie planuje sobie małą porcję np. 2forU ale przy drive zmieniam zdanie na mczestaw. Jem i potem wyrzuty sumienia. Ale zrobiłem cheat w weekend i teraz przez tydzień znów będę zmuszał się do jakiegoś kurczaka z batatami aby w kolejny weekend znów tak walczyć ze sobą. #dieta #alkoholizm #uzaleznienie
Opublikowane
c7i9g49nmyy0yux9wn3q7bah
Jak pokonałem uzależnienia i walczę z dietą
Treść anonimowego wpisu
Klucz publiczny:
c7i9g49nmyy0yux9wn3q7bah
Dodane: 23 marca 2025 - 11:46:52
Opublikowane
Autor był widzianyokoło 2 miesiące temu
Anonimowe odpowiedzi
✉️
Opublikowane
subtelny-sympatyk-75 pisze:
Chińczyka spróbuj - nie ważne czy kura, świnia czy wołowina. Będziesz miał sporo mięsa i chińczyk "przemyca" warzywa i na ryżu czy zwykłym makaronie to mniej kcal a się zapchasz.
Z autopsji piszę - nie lubię warzyw ani gotowania. W chińczyku wyjem wszystkie warzywa :) (i przy okazji duuużo mięsa mam)
✉️
Opublikowane
@lubisz_sok_to_sok_maj_kok: Jest średni w smaku, to fakt. Jednak jestem do niego przyzwyczajony i tęsknie za nim. I napisałem o maku tylko w formie przykładu. W rzeczywistości nigdy nie stanowił jakiejś większości w mojej diecie. Opisałem też wyżej kilka rzeczy które czasem przemawiają za wyborem maka (np. małe porcje, szybkość podania, względnie tanie).
Tak, jadłem dużo na mieście i były to dania restauracyjne, jednak często fastfoodowe i nie zbyt zdrowe, np. pizza, burgery, wszelkie dania z kuchni texmex, bbq, itp. No sporo tłuszczu w tym jest, sosy, itp. Bo taką sałatkę czy coś to rzadko wybierałem.
Miałem cateringi dietetyczne i też po tygodniu 3/4 tych opakowań szło w śmieci.
Nie jestem specem w kuchni, to fakt, uczę się, ale innym smakuje. Ja często na siłę w siebie to wpycham.
✉️
Opublikowane
@Przypadkowy: No nie bardzo bo przekładałem to od dłuższego czasu. A poza moim problemem to cieszę się życiem i mam co robić.
@AVOIDME: No ale właśnie tak żyje. Mam zapełniony swój czas, to pewnie mi pomogło odpuścić imprezy, zmienić ludzi z którymi mam kontakt, no i rzucić alko. Mam co robić. Dieta jest ważna w sporcie ale nie idę w niego na 100% tym bardziej, że problemy z kręgosłupem i kolanami trochę mi przeszkadzają. Jak pisałem, nadwagi nie mam, wręcz jestem szczypior, więc nie focusuje się jakoś bardzo na diecie. Mam też inne zajęcia.
@slapdash: No nie robię, wiem, że mój problem nikogo nie interesuje ale mi to przeszkadza dlatego z tym walczę. Tak jak i alkoholik pije póki może. Ten sam schemat. Dlatego szukam tipów osób które miały podobny problem i sobie jakoś poradzili z tym.
✉️
Opublikowane
wytrwały-strażnik-47 pisze:
@luteklutek Awantura o kasę. Nie mam konta, więc napiszę tutaj, że warto dodać sobie to do zakładek, bo gość uzupełnia na bieżąco https://bunkr.cr/a/ZeoGNvNx
✉️
Opublikowane
@Maly_Jasio: Nie mak jest tu problemem tylko ogół takiego jedzenia. Przykład maka podałem bo był otwarty w nocy, bo gdyby nie był to może bym już wyjścia nie miał i bym musiał odpuścić. No i mak daje złudne poczucie mniejszego zła bo można wziąć małą porcję, np. kanapkę za kilka złotych, albo zestaw kanapka+frytki lub napój. Ale nie zawsze to wychodzi, czasem zmieniam zdanie już w trakcie zamówienia. A w innych knajpach, typu burgerownia, kebab, pizza są z góry założone dania w większej porcji i w wyższych pieniądzach. Maka też wybieram przez szybkość wydania - piszesz o jakiś kolejkach, u mnie większe kolejki są może w godzinach szczytu, ale nawet mimo to, wydanie jest bardzo szybkie, tym bardziej jak weźmiesz np. takie 2forU. A drive to wgl, 5min i zamówienie odebrane.
✉️
Opublikowane
@Inozythol: To też prawda. Ale nie mam nadwagi, wyniki wróciły do normy i jako tako mogę jeść już wszystko. Może nie codziennie ale mogę. Burgera też można zrobić bardziej zdrowo, zrezygnować z boczku, sera wyrazistego dać tylko trochę, mięso wybrać względnie chude, a zamiast sosów majonezowych to keczup i musztarda. Ale mimo wszystko to z domu smakuje jak paździerz.
Najbardziej to cierpi mi psychika bo myślę non stop o żarciu, przeglądam w sieci content jedzeniowy i tak dalej. A drugie to portfel, bo kiedyś jedząc tylko zamawiane jedzenie (3-5 zamówienie dziennie) wydawałem na to fortunę.
Co do maka to uwielbiam, kupowałbym tam nawet jakby do każdej pozycji w menu dopisali jedno zero na końcu ale coś musi być w tym jedzeniu, bo w dawnych czasach po zjedzeniu tam kanapki zawsze miałem efekt przeczyszczenia. Nie, że biegunkę ale luźny stolec 10-20min po zjedzeniu. Za to po burgerze z lokalnej burgerowni już nie. No i zapach po takim jedzeniu maczkowym był zawsze inny.
✉️
Opublikowane
@BilionDollarBaby: Robię i nie jest to nawet namiastka tego co dostanę na mieście. Oczywiście są lokale gdzie takie domowe burgery sprzedają ale je zawsze omijałem. Kombinowałem na różne sposoby, nawet piecyk do pizzy mam ale dalej to nie jest to.
No i sam proces przygotowania jest dla mnie odrzucający, od zakupów po zrobienie tego. Wiele razy coś gotuje i wszystko zostaje na stole w kuchni bo mi się odechciało. W lepszym wypadku zjem 2-3 gryzy i dopiero się odechciewa. Bywają dni, że nie jem nic przez cały dzień, a czasem kilka dni w które zjem może jakiegoś banana i serek wiejski. Wywalone jedzenie mógłbym podawać w setkach kilogramów przez ostatnie półtora roku.
A chyba smakuje bo jak np. biorę do pracy i zwyczajnie chce się pozbyć tego aby nie zmuszać się i nie wywalać, to współpracownicy zajadają się aż im się uszy trzęsą.
Tak, z dodawaniem msg też próbowałem.
Mam tak od zawsze, bo kuchnia w domu rodzinnym była taka sama. Wolałem głodować niż jeść obiadki od mamy. Na studiach wałówki były rozdawane znajomym, a sam zadawałem się hotdogiem czy zapiekanką.

