Cześć wszystkim. Jestem w związku z dziewczyną już od dłuższego czasu. To naprawdę dobra osoba — typowa szara myszka, ale z ogromnym sercem. Niestety, od jakiegoś czasu pojawił się problem, który coraz mocniej mnie gryzie. Mam wrażenie, że kompletnie o siebie nie dba. Chodzi i siedzi zgarbiona, po pracy wskakuje w stare, zużyte dresy, większość czasu spędza scrollując social media. Coraz trudniej mi patrzeć na to obojętnie. Mimo że wiem, że to wartościowy i dobry człowiek, to te rzeczy zaczynają mnie odpychać. Czuję, że uczucie, które między nami było, powoli się wypala. Przeraża mnie to, bo wciąż ją cenię i nie chcę, żeby nasz związek rozpadł się z takiego powodu. Nie wiem, czemu piszę akurat tutaj, ale mam nadzieję, że może ktoś z Was — Mirki i Mirabelki z większym doświadczeniem związkowym — podpowie mi, jak do niej dotrzeć. Nie chcę stawiać żadnych ultimatum, ale też nie chcę dalej tego dusić w sobie. Jak mogę jej to delikatnie, ale skutecznie przekazać? Dzięki z góry za wszystkie rady. #zwiazki #pytaniedoeksperta #relacje #milosc #rozowepaski
Opublikowane
u1x790czhizmxlt3ml2qdzz3
Jak delikatnie porozmawiać z partnerką o jej wyglądzie?
Treść anonimowego wpisu
Klucz publiczny:
u1x790czhizmxlt3ml2qdzz3
Dodane: 8 maja 2025 - 19:18:43
Opublikowane
Autor był widziany4 dni temu
Anonimowe odpowiedzi
✉️
Opublikowane
@totem_lesnych_ludzi @JonaszSynGrazyny @Rudz1elec co ja właściwie robię w tym związku?
Otóż wbrew pozorom naprawdę sporo. Gotuję codziennie a jeśli nie mam na to czasu to staram się nam ogarnąć jakieś żarcie. Poza tym zawsze jak potrzebuje jakiejś pomocy to robię wszystko o co poprosi. Dbam o nią, interesuję się — pytam, jak się czuje, co u niej, staram się być obecny.
Sam też nie siedzę bezczynnie, chodzę na silke, po godzinach rozwijam swój biznes ze znajomym, sporo czytam, słucham podcastów, interesuję się światem. Jasne, że też przeglądam internet, ale raczej wieczorami i nie dłużej niż 30 minut — po prostu, żeby na chwilę się oderwać.
Próbowałem też zachęcać ją do różnych rzeczy. Proponowałem wspólne wyjścia na siłownię, czytanie książek, obejrzenie serialu albo filmu — niestety jak grochem o ścianę.
Co gorsza, praktycznie wszystkie nasze aktywności wychodzą tylko z mojej inicjatywy. To ja organizuję wyjścia na koncerty, do knajpy, na spacery — wszystko to ja muszę pchać do przodu, bo inaczej nie działo by się zupełnie nic. Coraz częściej czuję się w tym wszystkim po prostu jak jakiś kukold. Szczerze mówiąc, sam nie wierzę, że doszło do takiego punktu.

