Problem, który wielu z nas dostrzega, to narzekanie na ceny mieszkań i trudności finansowe, które rzekomo są przyczyną kryzysu demograficznego. Jednak jeśli spojrzymy głębiej, to zauważymy, że prawdziwym problemem może być nie tyle cena nieruchomości, co samotność – szczególnie wśród mężczyzn. Przyjrzyjmy się statystykom: kobiety w wieku 25 lat często mają za sobą wiele związków, podczas gdy wielu mężczyzn w tym samym wieku nie miało nawet okazji trzymać kogoś za rękę. W tym kontekście pytanie, dlaczego ludzie skupiają się na cenach mieszkań. Problem, który leży u podstaw trudności demograficznych, nie tkwi w samej wysokości wynagrodzeń czy kosztach nieruchomości, ale w tym, że mężczyźni w wielu przypadkach nie potrafią nawiązać trwałych relacji, są odrzucani, a niekiedy nawet “ghostowani”. Porównanie tego do głodu jest moim zdaniem bardzo trafne: nie rozwiążemy problemu braku jedzenia, rozdając wszystkim telefony. Z kolei, choć ceny mieszkań są wyzwaniem, to nie one są główną przyczyną braku dzieci czy związków. Zanim skupimy się na rozwiązaniu problemów ekonomicznych, warto zadać sobie pytanie, co tak naprawdę powoduje, że ludzie nie chcą tworzyć rodzin i dlaczego wiele osób, szczególnie mężczyzn, zostaje samotnych. Podobnie jak w przypadku głodu, który nie zależy od cen telefonów, tak samo problemy demograficzne mają swoje korzenie w innych, głębszych kwestiach – jak choćby brak relacji, które są fundamentem do tworzenia trwałych związków i rodzin. #demografia
Opublikowane
w9tzfgk71v5wch8bse1qjiso
Samotność jako przyczyna kryzysu demograficznego
Treść anonimowego wpisu
Klucz publiczny:
w9tzfgk71v5wch8bse1qjiso
Dodane: 25 marca 2025 - 17:20:21
Opublikowane
Autor był widzianyokoło 2 miesiące temu
Anonimowe odpowiedzi
✉️
Opublikowane
fachowy-uczony-59 pisze:
Pierdololo. Jak opędzę przysłowiowy etat, w dni bez treningów poprawię ewentualnymi dodatkowymi kontraktami, to ledwie na sen mi zostaje. Warunki dla doktorantów postanowiły przebić te ze standupowych skeczy, a oferta uczelniana bez najbardziej lukratywnych grantów przegrywa z nockami w Lidlu. Przy pracy (i to jak na duże wojewódzkie, dobrze płatnej) oznacza to nowomodne gniazdowanie do prawie 30ki pod warunkiem pracy 6 dni w tygodniu i sukcesu z inwestycjami jeśli szczytem wsparcia od rodziny jest tani dach nad głową. Na wynajmie to już kompletna masakra by była.
Reszty dopełnia statystyka. Skrajnie męskie środowisko w pracy i hobby. Mały przemiał nowych różowych w otoczeniu. Niewiele czasu na życie. Więc i nie ma pola na randkowanie i nowe znajomości. Ledwie obecne utrzymuję.
Nie trzeba żadnych pigułek, spisków ani innych dziwnych wyjaśnień szukać.
✉️
Opublikowane
twórczy-sympatyk-62 pisze:
Rzygam już tymi cenami mieszkań, robieniem karier. Jak ktoś chce mieć dziecko to i wychowa je w kartonie po telewizorze.

