Opublikowane

Jak uratować małżeństwo po 25 latach?

Hejka, małżeństwo z długim stażem here (25 lat), 3 dzieci poniżej 18 lat, no i żonka chce się rozwieść. Po prostu czuje sie zaniedbana + tysiące żali z przeszłości. Ja prosty człowiek jestem - zarabiam kasę i chcę mieć rodzinę ;) Ale do rzeczy: chciałbym spróbować ją namówić na terapię małżeńską (chociaż ona zdecydowała się juz na rozwód). Czy ktoś może polecić dobrego, sprwdzonego terapeutę/tkę z Warszawy? Z fartem mordeczki! #rozwod #zwiazki #uid328362

Akcje

Otwórz wpis na wykop.pl
Klucz publiczny:

ywlhu7be5pfseolelo8mb25z

Dodane: 24 kwietnia 2025 - 12:03:44
Opublikowane

Autor był widziany14 dni temu

Anonimowe odpowiedzi

Opublikowane
@boletus i inni Kurwa - w sumie dobrze podsumowałeś moje plany, ale nie dam rady finansowo w ten sposób, bo po rozwodzie nie rozliczymy PITu wspólnie (przypominam - żonka nie pracuje), więc nie bedzie zwrotu podatku. Ogólnie sytuacja wygląda tak, że nie za bardzo wiem co robić. Nadchodziła majówka i żonka powiedziała, ze powiemy dzieciom, że nie jedziemy na majówkę bo się rozwodzimy. Ja powiedziałem, żeby zaczekała do egzaminów 8 klasisty (córka zdaje) a ta powiedziała mi "to musisz mi za to zapłacić" zonk!! - do tej pory była normalna (pomijając kwestię niezrównoważenia emocjonalnego) ale tutaj wyjrzała jakaś zupełnie obca twarz... Powiedziałem, ze nie zamierzam nic płacić.... No nic - powiedziała, że nie chce, zebym zabierał dzieci do swoich rodziców na Wielkanoc, ona oczywiście też nie pójdzie, a do swoich rodziców sie też nie wybiera. Ponieważ nie wiedziałem czy zrobi wogóle coś do jedzenia w te święta to sam wszystko zrobiłem. W każdym razie świeta minęły - nic nie powiedziała o rozwodzie dzieciom ani w święta ani w majówkę. Teraz jest po, ja trochę byłem zajęty bo ogarniałem nową robotę w korpo, no i teraz żyjemy tak obok siebie. Podejrzewam, że cały czas chce sie rozwieść, ale jakoś żyjemy tak zupełnie osobno. Dla mnie taka sytuacja zawieszenia jest nadal lepsza niż rożwód - bo sądzę, że dzieciom mimo wszystko jest lepiej niż gdybyśmy sie rozwiedli, sprzedali dom, przeprowadzili sie itd. Rozumiem, że to pewno tylko przedłużenie agonii, no ale nie mam innego pomysłu.
Moderator digitallord
Autor anonima
Opublikowane
dynamiczny-uczeń-47 pisze:
>Nie wiem czy nigdy nie będzie lepiej - życie to pokaże. @mirko_anonim: nie, zycie Ci nic nie pokaze, bo Ty nie masz zadnych planow na to zycie. > brak kasy był przyczyną problemów. @mirko_anonim: mozliwe, ze nie byl. To byla teza >które pewno wynika trochę z moich niedostatków emocjonalnych, trochę z decyzji, które mogłem podjąć inaczej) @mirko_anonim: wiesz sam fakt zaniedbywania to jedno, ale Ty jakbys nie byl swiadomy jej potrzeb emocjonalnych. Tobie po prostu bylo wszystko jedno, ze ja zaniedbujesz. To nie bylo tak, ze wziales dodatkowa robote i yebales po 16h zeby splacic kredyt i tak przez x czasu. Ty konsekwentnie miales to w d przez prawdopodobnie calosc zwiazku i miales to w D po calosci, nie ze na zasadzie jak np na zaglowce sie lina przeciera i masz swiadomosc, ze to moze strzelic i bierzesz to pod uwage. Ty masz tutaj wielkie pikachu face. Tak na przyszlosc, to juz polowe roboty robi. Kiedy dostrzegasz druga osobe i umiesz na glos powiedziec jej co ja boli. Bo to znaczy, ze rozumiesz co sie dzieje. To naprawde jest nawet 60% sukcesu i gdybys ja nadal zaniedbywal to ona chociaz wie, ze dostrzegasz sytuacje, dostrzegasz ja, dostrzegasz jej osobe
Moderator RamtamtamSi
Anonimowy użytkownik
Opublikowane
> Jezeli byles w ukladzie z kobieta pt. "Ja zarabiam, a Ty przymykasz oko na rozne rzeczy". Nie, raczej to była wspólna decyzja - aby wychowywać dzieci w domu, nie w żłobku a później się nimi zajmować. Nie mam pretensji, że nie pracowała, bo tak w sumie ustaliliśmy. Teraz żonka nie jest z tego zadowolona. > W tym wszystkim nie chodzi o to, jak jest teraz. Tylko, ze nigdy nie bedzie lepiej, a w zasadzie juz przepalasz oszczednosci + nie masz zadnych aktyw, ani pomyslow na aktywa Nie wiem czy **nigdy** nie będzie lepiej - życie to pokaże. Na razie masz rację - musiałem zmienić pracę z lepiej płatnej (stąd te akcje) na gorzej płatną i zaczęliśmy iść po oszczędnościach. I też masz rację w tym, że nie mam pomysłów na aktywa. Nasze oszczędności są mniejsze niż kredyt pozostały do spłaty. Ale wracając do rzeczy - raczej nie sądzę aby to (relatywny) brak kasy był przyczyną problemów. Może troche pośrednio to, że żonka siedziała w domu sporo lat i trochę jej to siadło na psychę? (oprócz oczywiście rzeczy po mojej stronie - owo wspomniane zaniedbywanie, które pewno wynika trochę z moich niedostatków emocjonalnych, trochę z decyzji, które mogłem podjąć inaczej)
Moderator RamtamtamSi
Autor anonima
Opublikowane
dynamiczny-uczeń-47 pisze:
>Przepalamy sporo kasy, ale tylko ja zarabiam. @mirko_anonim: wiesz, ja nie chcialem Cie lustrowac tylko przetestowac pewna teze. Jezeli byles w ukladzie z kobieta pt. "Ja zarabiam, a Ty przymykasz oko na rozne rzeczy". To Twoj uklad nie wypalil, bo ktos moze byc rozczarowany, ze nie zarabiasz jednak. Jakby ja wiem, ze teraz jest troche gorsza koniunkutra, ale to nie jest tak, ze zacznie sie hossa a Ty wyskoczysz z gotowym projektem i dzialka pod wlasna firme i zaczniesz produkcje i kupicie sobie wtedy helikopter W tym wszystkim nie chodzi o to, jak jest teraz. Tylko, ze nigdy nie bedzie lepiej, a w zasadzie juz przepalasz oszczednosci + nie masz zadnych aktyw, ani pomyslow na aktywa
Moderator RamtamtamSi
Anonimowy użytkownik
Opublikowane
> Może częścią problemu jest to, że jednak nie zarabiasz? Nie - nie jest to powodem kłopotów w związku. Żyjemy na dosyć dużym poziomie (chociaż bez przesady). Dom na duży kredyt, 2 dzieci w prywatnych szkołach (1 w panstwowej), wakacje-sracje-dupacje. Kasy niby mamy trochę (moje zarobki w korpo nie są najniższe + akcje + bitcoin) ale co z tego, skoro musimy podbierać z oszczędności co miesiąc. Więc punkt o tym czy mamy kiepsko z finansami - jest bardzo trafiony. Przepalamy sporo kasy, ale tylko ja zarabiam. Jeśli stracę pracę to maks po roku (albo i wcześniej) oszczędności dojdą do zera. Więc sytuacja nie jest może tragiczna, ale nie jest najlepsza.
Moderator RamtamtamSi
Autor anonima
Opublikowane
zdolny-badacz-59 pisze:
>Trochę kiepsko jest z finansami @mirko_anonim: jak to zazwyczaj u osób, których głównym atutem jest to ze zarabiaja. Może częścią problemu jest to, że jednak nie zarabiasz?
Moderator RamtamtamSi
Anonimowy użytkownik
Opublikowane
Szybki update: that ship has sailed... Żonka nie chce terapii, powiedziałem, że też pójdę na indywidualną - powiedziała good for you. Przyznałem (uczciwie) że ją zaniedbywałem. Żonka chce rozwodu, zastanawia sie co mamy podpowiedzieć dzieciom, bo pytają czy jedziemy na majówkę. No i w sumie, żeby im nie mącić w głowach nie chcę powiedzieć, że kochany tatuś by został z wami, ale ta niedobra mama chce się rozwieść. Pewno powiemy, ze podjęliśmy decyzję żeby się rozstać. Trochę kiepsko jest z finansami - mamy dom (część kredytu niespłacona) i nie stać nas na zakup np 2 nowych mieszkań, żeby dzieci mieszkały w domu a my albo 1 miesiąc z nimi albo 1 miesiąc w swoich domach. Pewno skończy się tak, że żonka zostanie z nimi w domu, a ja wynajmę jakieś mieszkanie na tyle duże, żeby dzieci mogły mieszkać ze mną w moim miesiącu. No nic zobaczymy jak to się ułoży. A na swoją terapię pójdę - to chyba nie zaszkodzi
Moderator RamtamtamSi
Autor anonima
Opublikowane
Dzięki za wasze wpisy. Boli, ale taka jest rzeczywistość. Cały czas mam nadzieję, że coś się uda zrobić aby związek przetrwał. Faktycznie byłem wylogowany z rodziny poza zarabianiem kasy (z wyjatkiem zabaw z dziecmi). No cóż - dzieki wam, a ktoś może to przeczyta i zastanowi się nad swoim życiem. No to nara
Moderator Nighthuntero
Autor anonima