@Gmeras 4 lata temu byłem z żoną i dziećmi na wakacjach. Dzień jak codzień, odebrałem kilka telefonów z pracy, czytałem politykę i się wkurwialem na to co robią politycy. Rozlałem kawę. Żona pływała na kajaku, w pewnym momencie chciała złapać ważkę i wypadła do wody uderzając głową o konar, w taki sposób że nie straciła przytomności ale zachłysnęła się wodą. Wieczorem mieliśmy lekką kłótnie o to że byłem trochę nieobecny (przez pracę). Rano już się nie obudziła, trafiła do szpitala, wtórne zachłyśnięcie wodą + szybko rozwijająca się infekcja. Przeżyła rok w stanie śpiączki, choć był nią kontakt, potrafiła poruszyć palcem, puścić łzę. Wielu porad się nasłuchałem, naczytałem, wiele o nadziei. Dni mijały rok zbił się w jedną chwilę, sam w pewnym momencie uznałem że jedyną drogą dla niej będzie śmierć w otoczeniu bliskich. Zacząłem z nią rozmawiać o tym że tęsknię. Jednak najtrudniejsze było to, by powiedzieć pewnego dnia że jeżeli się o nas martwi ale jednocześnie chce odejść bo jest jej lepiej niż w życiu ziemskim to ma do tego prawo a ja nie mam prawa jej zatrzymywać. Powiedziałem to płacząc, emocje były tak silne, że nie byłem wstanie wyjść z pokoju, odcięło nogi. Żona zapłakała przez ten specyficzny sen z którego nie była wstanie się obudzić. 3 dni później w nocy obudziłem się z potrzebą przyjazdu do szpitala. 1 raz odkąd była w takim stanie. Pojechałem, żyła, nie ruszała się jak przez ostatni rok, lekarze mnie uspokoili powiedzieli że zdarzają się u bliskich takie zrywy i mają psychologa jak chce porozmawiać. Tyle. Jak wychodziłem ze szpitala dostałem telefon, zmarła. Po prostu. Nie wiem jak mnie ścignęła do siebie by się pożegnać. Każdy przeżywa stratę na swój sposób, u mnie pojawiły się wyrzuty że nie doceniałem życia. Jej. Nas. Tyle co mogę napisać to życie się zmieni, u mnie po stracie najukochańszej zmieniło się na lepsze, każdy dzień to kontakt z zyciem, głęboki, z bliskimi. Nie rzucają mnie już na kolana problemy doczesne. Ciesze się z każdego liścia na wiosnę, z każdego deszczu zima, z każdego uśmiechu dzieci. Ciesze się ze się budzę i że mam z kim żyć, cieszę się z ciepła, zimna, cieszę się z bólu głowy, cieszę się z każdej choroby dzieci bo mogę się nimi zająć. Nie wiem co to problemy nic już nie jest problemem. Została jednak pustka tylko i aż pustka. i ta specyficzna odległość między mną a żoną, dzieli nas już nie ściana w domu, nie dzieli nas odległość a czas. Ilość wypłakanych łez już dziś jest wspomnieniem, tak samo jak żona. Żyje już tylko w mojej pamięci. Życie znów nabierze barw ale będzie po prostu inne, ja twierdzę że duchowo bogatsze ale i pustsze o uśmiech, śmiech, dotyk tej jedynej. #chcesiewyzalic
Opublikowane
rmqmul3i5m3drfnpikvkh2e9
Jak radzić sobie ze stratą bliskiej osoby?
Treść anonimowego wpisu
Klucz publiczny:
rmqmul3i5m3drfnpikvkh2e9
Dodane: 23 marca 2025 - 09:36:49
Opublikowane
Autor był widziany2 miesiące temu
Anonimowe odpowiedzi
✉️
✉️
Opublikowane
Nie powinieneś nic pisać, po prostu napisałem to by dodać Ci sił do cierpliwości.

