Najgorszy czas w roku sie zaczal, cieplo pelno ludzi w parkach, pary chodzace za reke, calujace sie. Czuje sie wykluczony spolecznie ale to ze mna jest problem. Cos poszlo nie tak z dopamina i nie potrafie zainteresowac sie ludzmi na dluzej. Byly partnerki, znajomi ale nie jestem w stanie ich sluchac dlugoterminowo. Jedynie medyczna marihuana pomaga o tym nie myslec i zaraz sie odurze i oddam sie temu co chociaz na dwie godziny pozwala mi nie myslec o mojej zalosnej, pustelniczej egzystencji - filmowi. Przepraszam ze tak napisalem. #zalesie #gorzkiezale #chcesiewyzalic
Ostatnio zdalem sobie sprawe, ze jestem glupi. Wszystkie rzeczy wymagajace myslenia wywoluja we mnie poczucie przykrego obowiazku. Zauwazylem ze podejmuje aktywnosci niewymagajace myslenia-sport, ksiazki fabularne, filmy akcji. Uwielbiam jezdzic na rowerze i potrzebuje wyregulowac przerzutki. Wiecie co? Oddam do serwisu bo mi sie nie chce uczyc z youtube jak to robic. Zreszta kiedys to robilem i udalo sie ale co sie zmeczylem psychicznie przy tym to moje. Jestem zwyklym fizolem umyslowym, leniwym prolem, ktorego jak sie nie zagoni do roboty to nic nie zrobi. Smieszy mnie to, ze w rodzine mnie gnebili ze jestem glupi wiec przeczytalem wiekszosc klasykow literatury, obejrzalem wiekszosc klasykow filmowych i wiecie co? To nie ma zadnego znaczenia. Madry gosc moze ogladsc ukryta prawde i widziec w tym wiecej niz ja czytajac dostojowskiego. Inteligentny gosc jak widzi przeszkodze w postaci rozregulowanych przerzutek w rowerze, to uczy sie i to rozwiazuje sam. Mysli o swojej przyszlosci zawodowej, rozumie podstawowe zasady ekonomii i polityki. A ja? Ja po prostu omijam takie przeszkody bo sprawiaja mi bol. Proces nauki byl dla mnie zawsze bolesny. Uczenie na pamiec przychodzilo mi latwo, bo mam swietna pamiec. Natomiast rozumienie otaczajacej rzeczywistosci i jej zlozonosci technicznej-jestem inwalida umyslowym co sam nic nie umie zrobic. Ostatnio chcialem mieszkanie pomalowac ale stwierdzilem, ze wezme fachowca bo sam zle zrobie xd Kumacie jakim trzeba byc debilem zeby nie umiec wyregulowac przerzutek w rowerze lub pomalowac mieszkania? #zalesie #chcesiewyzalic #gorzkiezale
#chcesiewyzalic @Gmeras hej, jak się czujecie? Dużo zdrowia! I byście byli dla siebie wsparciem!
Ej, też jesteście zmeczeni zwiazkami czy to tylko ja? Mlode laski sa super zaangazowane i wspierajace ale przyklejaja sie jak rzep i na dluzsza mete jest to meczace. Z kolei stare laski sa tak wymagajace i nie majace nic w zamian do zaoferowania poza dobrym seksem, ze to jakas kpina. Ogolnie uwielbiam swoje zycie, jestem introwertykiem, mam swoje hobby tylko brakuje mi jednego-znajomych albo umiejetnosci robienia rzeczy samemu. Niestety nie potrafie sam podrozowac, chodzic na spacery itp. musze miec jakis cel wiec uprawiam duzo sportu, ogladam filmy, czytam, chodze na zajecia i jest fajnie. Brakuje mi po prostu przebywania z kims ale kobiety na dluzsza mete mnie dobijaja. Nie, nie zostane gejem. Nie, nie mialem nigdy problemu z kobietami. Chcialem sie troche wyzalic i poznac wasze zdanie. #zwiazki #zalesie #gorzkiezale #chcesiewyzalic
Trochę mi się skomplikowała sytuacja, zwłaszcza finansowa więc szukam pracy na już. Może być gówniana, byle płacili lepiej niż na magazynie. Pracowałem w ubiegłym roku i nawet na 4b faktycznie płacą 4-4,5k. Mam gówniane studia czyli brak zawodu, więc perspektywy są mocno ograniczone. Wymyśliłem że pojeżdżę busem po EU. Zrobiłem risercz. Wiem jakie to ma minusy ale 6k do ręki bez szczególnych wymagań a do tego trochę Europy zobaczę. Teraz się zaczyna. Znalazłem teoretycznie spoko ofertę z mojej mieściny. UoP/zlecenie, jazda pn-pt, nowe auta. Okazuje się że typ od "rekrutacji" to jeden z kierowców. Podczas rozmowy przez telefon zapytał tylko ogólnie o to, czy jeździłem(pierwsze ostrzeżenie). Umówiliśmy się. Nie w żadnym biurze, siedzibie firmy tylko na parkingu gdzie trzymają auta(drugie ostrzeżenie). Auta stały dwa. O jednym ruda powiedziała, że faktycznie kiedyś było nowe. Raczej nie jestem wylewny i nie lubię robić autoprezentacji ale to raczej ja mówiłem. Tym razem jedyne o co zapytał "rekruter", to czy ja mam jakieś pytania. Miałem kilka. M. in. - na kiedy potrzebują pracownika? - na już. (Myślę sobie spoko, też potrzebuję pracy na już ale nigdy w życiu nie poszedłem do pracy z dnia na dzień.) - dlaczego tak na już? (Tu się zaczyna kręcenie czyli trzecie ostrzeżenie. Aż chciałem spytać wprost czy są jakieś problemy z wynagrodzeniem ale sobie darowałem.) - skoro praca jest tylko pn-pt, to ile się km robi. - nie dużo, nie ma gonienia, ja teraz zrobiłem 3,5kkm. Do tego jeszcze dowiedziałem się, że gość miał właśnie pierwszą drobną stłuczkę ale to przez zużyte klocki w aucie którym jechał(o tym będzie dalej). Auto ma iść na serwis. W ciągu godziny, w piątek o 20:30 gość dzwoni po rozmowie z mistycznym szefem. Mówi że zapraszamy i pyta czy mogę jechać jutro o 9:30.(FINAL WARNING). W tym momencie już typa w myślach wyśmiewałem na zmianę z wyzywaniem jego rodziny na trzy pokolenia wstecz. Oczywiście kto by się przejmował, czy mam wszystkie graty typu kuchenka i gaz do gotowania albo € na zakupy. Od początku "niby człowiek wiedział ale się łudził". Dalsza bardzo produktywna rozmowa, prowadzona wyłącznie dla funu i ze złośliwości: - ZARA, ZARA, ZARA! Miała być UoP, to jak mam jutro jechać, bez umowy i żadnych badań, na gębę? A poza tym nie mam pojęcia co i jak bo nie jeździłem za granicą. - Spokojnie, spokojnie. Na początku umowa zlecenie bo nie wiadomo czy się nadasz...(Myślę sobie: Od tego jest umowa na okres próbny a nie zlecenie ty capie jeden) Poza tym przecież mówiłeś że jeździłeś! Dobra, wszystko będziesz miał napisane na ściądze. Pojedziesz tym autem którym ja dzisiaj przyjechałem(tak, tym ze zużytymi klockami, przez które nie wyhamował na trasie i kogoś stuknął) a do tego wyślij mi zdjęcia dowodu i prawka(tu mnie zatkało ale powiedziałem że hehe ok.) Ja rozumiem takie wały 15-20 lat temu ale dzisiaj? Chłop widział że nie mam 18-20 lat i nie mówię jak półgłówek a jednak liczył że się naciągnę. Na szczęście nie jestem jeszcze zdesperowany, żeby się bawić w takie cuda na kiju a wcześniej przeczytałem opinie na gowork: "przy wypłacie odtrąca za wszystko Ci nawet nie jest z winy kierowcy ,ja na 38 godzin jazdy spałem 3 godziny ,bo zadzwonił i powiedział że dał mi się wyspać i trzeba jechać po towar lub rozładunek, pamiętajcie żeby brać dodatkowa kasę na nieoczekiwane wydatki ,dobrze że daje na paliwo ,bo dojdzie do tego że kierowca że swoich będzie tankował, mi już odtrącił 1300 zł" "Po zjeździe z trasy właściciel firmy nie rozliczył się ze mną" "sprawdziłem w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych ( ZUS ) i okazało się że nie zgłosił mnie do Ubezpieczenia." "powiesz że odchodzisz wypłaty nie otrzymasz wiem pracowałem sobota sporadycznie a tym czasem 3 z rzędu miałó być 5 dni" Wiem że na opinie z internetu trzeba patrzeć przez palce, jednak to zawsze daje jakiś obraz. Napisałem sms że jest ciemno i nie mogę zrobić zdjęć bo się lampa odbija w dokumentach ale to jutro dopiszemy. Zablokowałem numer, połączenia od nieznajomych i elo. Skoro wzięli na siebie jakiś transport to mam nadzieję że pan "rekruter" sam będzie robił w sobotę kolejny kurs niesprawnym autem. #zalesie #chcesiewyzalic #truestory
@Gmeras 4 lata temu byłem z żoną i dziećmi na wakacjach. Dzień jak codzień, odebrałem kilka telefonów z pracy, czytałem politykę i się wkurwialem na to co robią politycy. Rozlałem kawę. Żona pływała na kajaku, w pewnym momencie chciała złapać ważkę i wypadła do wody uderzając głową o konar, w taki sposób że nie straciła przytomności ale zachłysnęła się wodą. Wieczorem mieliśmy lekką kłótnie o to że byłem trochę nieobecny (przez pracę). Rano już się nie obudziła, trafiła do szpitala, wtórne zachłyśnięcie wodą + szybko rozwijająca się infekcja. Przeżyła rok w stanie śpiączki, choć był nią kontakt, potrafiła poruszyć palcem, puścić łzę. Wielu porad się nasłuchałem, naczytałem, wiele o nadziei. Dni mijały rok zbił się w jedną chwilę, sam w pewnym momencie uznałem że jedyną drogą dla niej będzie śmierć w otoczeniu bliskich. Zacząłem z nią rozmawiać o tym że tęsknię. Jednak najtrudniejsze było to, by powiedzieć pewnego dnia że jeżeli się o nas martwi ale jednocześnie chce odejść bo jest jej lepiej niż w życiu ziemskim to ma do tego prawo a ja nie mam prawa jej zatrzymywać. Powiedziałem to płacząc, emocje były tak silne, że nie byłem wstanie wyjść z pokoju, odcięło nogi. Żona zapłakała przez ten specyficzny sen z którego nie była wstanie się obudzić. 3 dni później w nocy obudziłem się z potrzebą przyjazdu do szpitala. 1 raz odkąd była w takim stanie. Pojechałem, żyła, nie ruszała się jak przez ostatni rok, lekarze mnie uspokoili powiedzieli że zdarzają się u bliskich takie zrywy i mają psychologa jak chce porozmawiać. Tyle. Jak wychodziłem ze szpitala dostałem telefon, zmarła. Po prostu. Nie wiem jak mnie ścignęła do siebie by się pożegnać. Każdy przeżywa stratę na swój sposób, u mnie pojawiły się wyrzuty że nie doceniałem życia. Jej. Nas. Tyle co mogę napisać to życie się zmieni, u mnie po stracie najukochańszej zmieniło się na lepsze, każdy dzień to kontakt z zyciem, głęboki, z bliskimi. Nie rzucają mnie już na kolana problemy doczesne. Ciesze się z każdego liścia na wiosnę, z każdego deszczu zima, z każdego uśmiechu dzieci. Ciesze się ze się budzę i że mam z kim żyć, cieszę się z ciepła, zimna, cieszę się z bólu głowy, cieszę się z każdej choroby dzieci bo mogę się nimi zająć. Nie wiem co to problemy nic już nie jest problemem. Została jednak pustka tylko i aż pustka. i ta specyficzna odległość między mną a żoną, dzieli nas już nie ściana w domu, nie dzieli nas odległość a czas. Ilość wypłakanych łez już dziś jest wspomnieniem, tak samo jak żona. Żyje już tylko w mojej pamięci. Życie znów nabierze barw ale będzie po prostu inne, ja twierdzę że duchowo bogatsze ale i pustsze o uśmiech, śmiech, dotyk tej jedynej. #chcesiewyzalic
@Gmeras Śledzę Twoja historie, zapewne dlatego że u mnie w rodzinie bo ciężkim udarze mam bliską osobę, która wymaga teraz całodobowej opieki. To co sprawiło że najpierw poleciłem Ci wykłady ajahna brahma było to, ze zobaczyłem jak mocno to przeżywasz. Że żyjesz tym co się stało przez 24 h. A teraz pisze bo napisałeś że nie liczysz na cuda. To kolejny błąd. Przede wszystkim dlatego że, po pierwsze różowej może się poprawić ale też może się nie poprawić. Jednak Ty już sam narzucasz na siebie presję i tracąc nadzieje zatracasz się w bólu. Właśnie ta wiara jest potrzebna i to bardziej Tobie niż jej. Takiej wiary można się nauczyć. Na bliską osobę u mnie w rodzinie wszyscy postawili krzyżyk i to jak to będzie z nią ciężko. Ja zaś, wierzę że będzie lepiej, i nie oczekuję tego że będzie lepiej, po prostu sobie wierzę i żyje z bardzo głęboko zakorzenionym optymizmem którego jeszcze rok temu bym nie miał. Wierzę ale nie oczekuję efektów tej wiary. Co mi to dało? Jestem spokojny. A Tobie potrzeba właśnie spokoju, to co się stało może spotkać każdego, to nie jest ani pech, ani zło, ani wola diabła, ani bolą boska, to po prostu jest życie. I to samo życie pokazuje w historiach Mirków, medycyny że ludzie nawet z takiego stanu wychodzą. Ale najważniejsze jest dla Ciebie to żeby nie pogrążać się w smutku, masz jeszcze swoją historię i dziecka. Ból przemija, zawsze ale to my decydujemy jak szybko. Pamiętaj nadzieja jest zawsze. Dzięki temu właśnie ja przechodzę chorobę bliskiej osoby jakby nic wielkiego się nie stało, bo i to prawda, wszyscy umieramy, wszyscy żyjemy, na tym polega życie. #chcesiewyzalic