Dzisiaj zdałem sobie sprawę jak bardzo cieszę się że jestem sam. Na początek było mi z tym źle ale to była tylko kwestia przyzwyczajenia do obecności drugiej osoby. Przypomniałem sobie jak toksyczna była albo dalej jest moja była i ile negatywnych emocji we mnie budziła. Nie było dnia w którym nie podnosiła mi ciśnienia swoim podejściem. Wiecznie coś jej nie pasowało. Praktycznie co drugi dzień słyszałem o nie szanowaniu jej przestrzeni i braku zainteresowania ale z jej strony również tego nie otrzymywałem. Ciężko nazwać szanowaniem przestrzeni jak ktoś zaburza spokój ciągłymi kłótniami i wyzwiskami przez totalne głupoty kiedy ja starałem się robić co w moich siłach żeby zapewnić jej co tylko chciała. Mam do siebie trochę żalu że nie skończyłem tego wcześniej bo nie było mi to potrzebne i tylko oddalało mnie od spokoju. Ten związek to było tylko inwestowanie czasu i energi w kogoś kto miał mnie w dupie bo liczyła się tylko ona i jej samopoczucie. Jasne kilka razy mi pomogła i podniosła na duchu ale nie zlicze ile razy musiałem się gimnastykować żeby jej nie wkurzyć i nie zepsuć nam dnia kolejnymi kłótniami. Wydaje mi się że zmarnowałem w ten sposób dwa lata bo mogłem w tym czasie poświęcić się sobie i znajomym a nie jej. Teraz mija mi prawie trzeci miesiąc tej wolności i za nic bym do niej nie wrócił. Nabawilem się przez nią nerwicy nic więcej #zwiazki
Opublikowane
ui6w1qkvv816y9yvug38rfve
Cieszę się z bycia singlem po toksycznym związku
Treść anonimowego wpisu
Klucz publiczny:
ui6w1qkvv816y9yvug38rfve
Dodane: 25 marca 2025 - 16:02:21
Opublikowane
Autor był widzianyokoło 2 miesiące temu
Anonimowe odpowiedzi
✉️
Opublikowane
tolerancyjny-marzyciel-45 pisze:
pamietam jak z była zorganizowalem wakacje w azji, ogarnalem wszystko lacznie z zaplaceniem, wzielismy urlopy, tak sie cieszyłem. Allleeee nieeee bo w dzien wyjazdu widze mina skwaszona od rana bo jej "szef w pracy to buc"(w gowno pracy za 3k dodam) i czemu sie tak ciesze przeciez ona cierpi, potem caly wyjazd obrażona :\

