Mirko Anonim

#zycie

Przeglądaj anonimowe wpisy lub otwórz ten tag na stronie wykop.pl

Nikogo to pewnie nie interesuje ale i tak się podzielę. Od lat mam myśli "S". Zawsze ze mną są, w większym lub mniejszym stopniu. Teraz akurat od jakiegoś czasu trafił się ogres gdzie jest w większym stopniu. Zawsze zależało mi na tym, żeby mieć w życiu dorosłym pełny grafik, czyli robić rzeczy, być zajętym, też ogarnąć w końcu wagę i sylwetkę. A jak na razie moje dorosłe życie to w większości praca - dom, ewentualnie jakieś sprawy do załatwienia i to też nie zawsze, odkładanie częste. Do tego brak porządku w wynajmowanym pokoju. Mam teraz idealną pracę do tego żeby coś działać, bo tak naprawdę sam sobie z miesiąca na miesiąc układam grafik i podaję szefowej (callcenter). Chciałbym zacząć ogarniać wokół siebie żeby mieć porządek, chciałbym też zacząć gotować żeby zdrowiej i lepiej się w końcu odżywiać, chciałbym zadać robić prawo jazdy, zacząć się więcej ruszać, na zmianę sport i siłownia, schudnąć (a jest mega dużo do schudnięcia xD), zapisać się na kurs prawa jazdy w końcu w wielki 22 lat o ile oczy mi pozwolą przejść badania bo mam sporą wadę i chciałbym zapisać się na psychoterapię. To takie rzeczy, które na samym początku chciałbym ogarnąć, później dalej do przodu. Co prawda nie jest to związane bezpośrednio z myślami, ale to są rzeczy, które sprawiłyby, że miałbym co robić, każdego dnia tygodnia coś do ogarnięcia, mógłbym się rozwinąć i też mniej myśleć. Nie czekać na ludzi. Niestety nigdy nie miałem szczęścia w bliższych relacjach, być może też przez trudny charakter, dlatego mam praktycznie same powierzchowne znajomości, przez co nie mogę do końca na nikogo liczyć. Więc chciałbym wykorzystać ten samotny czas na samorozwój. Za kilka dni będę się przeprowadzał na nowe mieszkanie, nowy pokój, więc myślę, że to będzie dobra okazja żeby zacząć od nowa w pewnym sensie i zacząć wprowadzać te zmiany i aktywności. A dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo myślałem o tym w pracy dziś i doszedłem do wniosku, że daję życiu ostatnią szansę, z naciskiem na ,"ostatnią". Jeśli się nie uda? Cóż, trzeba będzie chyba działać w kierunku tego o czym pisałem na początku. Bo ile można... Mam nadzieję że ktoś przytrzyma kciuki :). Dzięki za przeczytanie #zyciesmierc #zycie #przegryw #zalesie #przemyslenia #samorozwoj #rozwojosobisty #gownowpis #psycholog #psychologia #psychiatria #psychoterapia #sport #jedzenie #gotowanie #zdrowie

Przed 30-stką to nie jest #przegryw tylko zwykła frustracja bo porównujesz się z TOP mężczyzn, ewentualnie jak już to trailer tego co cie czeka później. Na +30 lvl wchodzi na pełnej #agepill i wszystkie problemy są w wersji forte max. Zakładając optymistycznie, że wcześniej byłeś normikiem to po 30-stce polska tradycja nakazuje odciąć wszystkich starych znajomych, porzucić hobby, spontaniczne pomysły i zostać smutnym tatusiem i mężem na pełen etat, więc zapomnij o kumplach. W Polsce oczywiscie nie istnieje kultura small-talku a jakieś kumplowanie się z kobietami jest niemile przez nie widziane bo przecież musi być w tym twój niecny interes. Tak samo kasjerki mówią, że nie chcą być miłe dla chłopów żeby nie było że podrywają. Po 30-stce wchodzi #samotnosc na pełnej a nie ma już okazji (jak szkoła czy studia) żeby poznać nowe osoby. Na #tinder to wiadomo + jesteś poza zakresem wieku dla młodych, bo nawet nie biorą pod uwagę że takie dziadki dalej tam siedzą. W pracy i otoczeniu jak nie masz żony/dzieci/rodziny jesteś uznawany za dziwaka. Ludzie generalnie oczekują dużo więcej od ciebie teraz - rodziny, samochodu, kariery, ustawionego życia, doświadczenia, wiedzy, mądrości. Nikt się już z tobą nie patyczkuje a wszystkie problemy jakie miałeś teraz uwidaczniają się (wygląd). Mało który chłop 30+ się wybija i wgl mało kto normalnie funkcjonuje, zazwyczaj takie typy bez niczego idą w alko albo samobój. Nawet stare dziady 50+ trzymają się kurczowo tej swojej brzydkiej żony i kiepskiego życia, bo wiedza że albo to albo skończą jak ci wszyscy bezdomni, żule których (o ciekawe!) prawie wszyscy stanowia mężczyźni. #przegrywpo30tce #zwiazki #niebieskiepaski #rozowepaski #depresja #blackpill #redpill #autyzm #zycie

9xzfud

#zycie #psychologia #depresja #przegryw Chciałbym się urodzić 20 lat później, mimo, że lata dzieciństwa wspominam bardzo dobrze, lata 90-00 miały swój urok. Niemniej jednak zazdroszczę aktualnej młodzieży 'pewnego' dobrobytu: od małego chodzisz na angielski, treningi, potem siłka. Jak chcesz to starzy zapisują cię na kursy, praktycznie każdy znajdzie coś dla siebie. Obozy tematyczne, obozy językowe. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że bardzo generalizuję i nie każdy tak ma.

Jak odnaleźć sens życia w wieku 30+? - kiepski rynek mieszkaniowy i matrymonialny. Od dawna kilka lajków max na #tinder tylko od botów. - #samotnosc i w sumie brak znajomych. Kiedyś ci "znajomi" byli na kilka godzin bo w szkoła, studia ale przynajmniej było poczucie, że jestem wśród ludzi i mam się do kogo odezwać/napisać. - w młodości co najwyżej byłem przeciętny z wyglądu, teraz wady się uwydatniły i drastyczny zjazd w dół po 25 r.ż. - na rynku pracy coraz gorzej, coraz większa konkurencja w każdej branży, większe wymagania, AI, nadal słabe zarobki w PL. - niby mam sporo czasu wolnego ale zero energii by coś zacząć, nie jara mnie nic. - samo myślenie o swojej sytuacji i o tym, że życie jest brutalne, niesprawiedliwe sprawia że czuje się bezsilny. Niby sporo życia jeszcze przede mną ale mam świadomość, że już nic mnie nie czeka. Ludzie piszą "przecież możesz wszystko" co sprowadza się w sumie, że możesz iść na spacer, rower, do kościoła lub pobiegać - czyli możesz takie prozaiczne czynności nic więcej. Co najwyżej to można wypić browara przed snem żeby na chwilę zaszumiało w głowie i człowiek zapomniał. #przegryw #niebieskiepaski #przegrywpo30tce #depresja #blackpill #zycie #feels #filozofia #antynatalizm #psychiatra #psychologia #dopamina #stres #nerwica #zdrowie

Skąd w ludziach tyle ambicji? Aż jestem zdziwiony. W robocie to już od dawna robię na minimum i nie chce mi się angażować w jakieś dodatkowe projekty bo ogólnie mi się nie chce, nie widzę sensu dodatkowej roboty na cudzy kapitał, no i wraz z wiekiem coraz bardziej #antykapitalizm. Tymczasem inni w pracy, jak również znajomi ze studiów w #korpo i to NIE jacyś młodzi to wiecznie szukają nowych wyzwań, chętnie robią coś dodatkowego, projekty, szkolenia i szczerze lubią się angażować w procesy, wykazywać inicjatywę. Myślałem, że w 2025 już nikt nie wierzy w #rozwojosobisty i każdy chce robić minimum, dawać hajs i do domu bo lepsze rzeczy do roboty a tutaj jednak nie. Nie hejtuje a nawet zazdroszczę, że komuś się chce i ma taką wewnętrzną energię której ja nie mam i nie rozumiem. #praca #pracbaza #korposwiat #zarobki #prokrastynacja #motywacja #zycie #biznes #niebieskiepaski #rozowepaski #depresja #przegryw

Jak tak zacząłem zastanawiać się nad życiem, to serio najwięcej ludzi i część rodziny odwróciła się ode mnie, kiedy zaczęło mi iść w życiu i nabrałem ambicji na osiągnięcie czegoś. Ludzie stopniowo odmawiali spotkań, podśmiewali się, potem wręcz krytykowali, na szczęście wprost, nie za plecami, ale zauważyłem w przeciągu 10 ostatnich lat zniknięcie większości najlepszych kumpli i przyjaciół. -kiedy szedłem na studia - „Hehe po co ci ta szkoła? Zasuwasz z nami w kołchozie.” -kiedy kupiłem mieszkanie - „I jak, wje8ałeś się w kredyt? Tam obok będą kurniki, będziesz żył w smrodzie.” 9 lat, pusto dookoła, a po kredycie nie ma śladu. -kiedy zmieniłem pracę na dużo lepiej płatną i wyżej sytuowaną - „Zapłaciłeś za studia, to ci się trafiło.” -kiedy kupiłem auto z salonu - „Hehe, to po wyjeździe z salonu już jest połowę mniej warte.” Teraz kiedy kończę budować dom, znajomych mogę policzyć na palcach jednej ręki, a z rodziny rozmawiam jedynie z rodzicami i bratem. Na każdym etapie mojego życia jakakolwiek chęć pójścia do przodu spotykała się z krytyką. Najlepiej, jakbym dalej zasuwał na taśmie i ciągle chlał po pracy, wracając do pokoiku u rodziców. Nie dziwię się, że zauważa się, że proste rozumy wyśmiewają znajomość języków, ambicje i życie na poziomie lepszym od piwka i dabryki. #polityka #gownowpis #zycie #zalesie

Czy da się NIE przegrywać mają +30 lat? Przecież jakiś własny dom, żona, dzieci, przyjaciele, kariera to naturalny etap i jak tego nie masz to coś nie tak. W takim wieku po prostu zbierasz owoce tego, co wypracowałeś sobie wcześniej typu budowanie relacji, nauka, zbieranie doświadczenia. To efekt tego co osiągnąłeś wcześniej, dlatego nie da się już mówić że na wszystko przyjdzie czas. Ile znacie osób które są 30+ ale nie mają tego wszystkiego? Jak oni skończyli? Kim są? Bo ja kojarze kilku zaledwie i każdy źle skończył. Fajnie się mówi, że nie każdy musi mieć żonę, dzieci, pracę, mieszkanie ale co robisz w zamian? Bo izolowanie się w domu z piwem przy kompie to nie jest rozwiązanie. Takie frywolne życie 30+ to fajnie wygląda na filmach albo jak jesteś bogaty. #przegryw #przegrywpo30tce #zycie #depresja #blackpill #niebieskiepaski #rozowepaski #feels

86bghs

#vlogcasha dzisiaj wrzucił posta na ig, gdzie opowiada, że minęło 10 lat odkąd zmienił swoje życie. Fajnie chłop ma. Chociaż wcześniej wydaje się, że też nie miał źle. Urodził się w Warszawie a to już spora przewaga. Pracował w różnych pracach od 19 roku życia. A co ma powiedzieć chłopek z powiatowego czy z jakiejś wiochy, gdzie marnuje życie na #neet czy w jakimś #januszex. No ale i tak w wieku 25 lat zrobił kolejny krok. Ciekawe bo ja mam 26 a już od lat mam wrażenie jakby było już za późno, a może dałoby się jeszcze coś uratować. 2015 to były czasy... dla casha początek wielkiej drogi. Ja jako 16-latek wtedy oglądałem vlogi z Primm. Teraz chłop jest już pewnie milionerem, przyjeżdża sobie w maju do Warszawki, jeździ rowerem i motorkiem a na jesień sobie znowu wylatuje z Polski. #przemyslenia #kolchoz #depresja #feelsy #przegryw #rozkminy #polskiyoutube #wychodzimyzprzegrywu #zycie #feels #zalesie

Chyba najbardziej uderzający dla mnie mem.. Jesteś sobie uczciwym człowiekiem, płacisz podatki, ciężko pracujesz, szanujesz kobiety, mówisz dzień dobry, skończyłeś studia - generalnie zrobiłeś wszystko co mówili ci rodzice, nauczyciele, społeczeństwo żeby mieć dobre życie i co? Nic z tego życia nie ma albo jesteś co najwyżej przeciętny. Masz potem te 30-35 lat i frustracja tym wszystkim sprawia, że zaczynasz nieironicznie szanować tych wsztstkich oszustów, scamerów, cwaniaczków bo wychodzi na to, że to nie oni są frajerami tylko ty. Widzisz patostreamerów, którzy za głupoty dostają taki hajs jak ty za cały rok, a jeszcze o dziwo mają powodzenie wśród kobiet które cie odrzuciły a przecież miały lecieć na takich porządnych facetów. W robocie ogłaszają cięcia i zwolnienia mimo rekordowych zysków w #korpo. Widzisz patusów ze swojej dawnej szkoły, którzy wyszli lepiej niż ty. Nawet w polityce każdy jakaś afera, poukrywane majątki, po kilka mieszkań ale każdy niewinny i tylko chce dobra ludzi. Za dużo tej niesprawiedliwości a nawet sam fakt, że ktoś dostał mieszkanie to już mega ułatwienie a mówimy tutaj o tym, że nie opłaca się być uczciwym i miłym i więcej korzyści można ugrać z chamstwa i naginania prawa, niż z tych wszystkich "dobrych" wartości. Wszędzie tak jest czy to polityka, praca, znajomości, rynek matrymonialny. Nawet rodzina może cie wydymać bez mydła sie zdarza. To nie są czasy dla dobrych ludzi, ambitnych, romantyków czy porządnych obywateli. Boomerzy mieli jednak racje z gadaniem, że liczy się cwaniactwo czy znajomości.. tylko teraz jeszcze premiowane jest bycie socjopatą, narcyzem czy egoistą. Brutalne. #przegryw #przemyslenia #feels #zycie #przegrywpo30tce #depresja #blackpill #antykapitalizm #socialmedia #niebieskiepaski #tinder

2815093add2e23b02b42cde30b9d8764347e18e9b881dfbbf85e8a6347a0e3f3

Ilu z was wygaszało relacje ze starymi znajomymi, znanych jeszcze z podwórkowych boisk i robienia baz na drzewie? Jak to wyglądało u was? Czy z perspektywy czasu żałujecie tego zdystansowania się? A może jest zupełnie odwrotnie? Bo mam jeszcze taką grupkę z rodzinnego miasta, ale zaczynam co raz bardziej odczuwać rozmijanie się światopoglądowe między nami. Niektórzy z nich są niesamowicie infantylni, niektórzy są po prostu wysokofunkcjonującymi alkoholikami i narkomanami. Co raz ciężej znaleźć mi z nimi więź porozumienia. Oni raczej mnie lubią, bo kojarzą mnie jako tego ziomka z osiedla, z którym zawsze mogli obalić piwko i blanta. Czas jednak mnie trochę zmienił i chcę od życia trochę więcej, niż spotkać się raz na jakiś czas, by głównym tematem było "co pijemy? co ogarniamy?". Myślę, żeby ich po prostu zacząć olewać, nie przychodzić na te pijackie spędy i żyć swoim życiem. Z drugiej strony, ja umiem zadbać o siebie, nie piję z nimi, coś tam zawsze pogadam i powspominam stare czasy, ale ile tak można? #wykop30plus #wykop30club #zalesie #zycie

Mam 23 lata. Nie jestem dziwny. Nie jestem słaby. Jestem po prostu produktem waszego systemu. W przedszkolu byłem łobuziakiem. Biegałem, krzyczałem, walczyłem o swoje. Ale wtedy po raz pierwszy usłyszałem: „Nie można.” „Nie wypada.” „Bądź grzeczny.” I wtedy się zaczęło. W domu? Zabiliście moją pewność siebie. Nie można się kłócić. Nie można się postawić. „Siedź cicho, to cię pochwalą.” Mama bała się, że skręcę sobie kostkę. Tata bał się, że coś powiem głośno. Oni mnie nie chronili. Oni mnie kastrowali – codziennie. Nie pytali, dlaczego się biłem – tylko czy przeprosiłem. W szkole? Zabiliście moją kreatywność. Nie było miejsca na pytania. Na emocje. Na bycie innym. Było tylko: nie oceniaj, nie przeszkadzaj, nie przeklinaj. Jak miałem coś do powiedzenia – byłem „problemowy”. Jak siedziałem cicho – byłem „grzeczny chłopiec”. I tak zaczęło się umieranie na raty. Potem przyszły one. Dziewczyny. Kobiety. Marzenia, fascynacje, te pierwsze motyle, co miały mnie ożywić. A co dostałem? Wyrok. Bo jestem nudny. Bo jestem zwyczajny. Bo nie mam tej iskry. Bo nie mam "tego czegoś". Niby ładny chłopak, inteligentny, ułożony – ale co ja mogę jej zaoferować, skoro weekend spędza na jachcie wartym więcej niż dom moich starych i sąsiadów z całej ulicy? Byłem tu i tam. Ale zawsze z kolegami. Z marzeniami, że coś wyrwiemy. Tylko co i jak, skoro wszędzie słyszałem: „Bądź sobą, nie musisz być twardy.” A potem? W filmach – osiłek ratuje świat. W życiu – one wybierają czarne charaktery, a jak wybierze takiego jak ja to dla "przystani" - z kim innym będzie jednak "pływała" Z resztą czarne nie tylko charaktery. Coraz częściej czarnych dosłownie. Z jajami. Silnych. Brutalnych. Więc pytam was: Po co robicie z nas miękkie faje, skoro potem mówicie, że nie mamy jaj? Żeby nas osrać? To jakaś zemsta za #dubajskaczekoladanaklate A potem przyjść i powiedzieć: – „Mój twardziel zdradził mnie z tą su*ą! Popuściła mu szpary...”? No fajnie. Wczoraj marzyłem, żeby taka jak ty mi popuściła. Dziś gardzę tobą i wszystkimi podobnymi. Polityka? Kiedyś mnie nie obchodziła. Dziś wiem – to ona od lat interesuje się mną. To wy, politycy, zrobiliście ze mnie niezaradnego, przestraszonego chłopczyka. Wy hodowaliście pokolenie bez pazura. I wmawialiście, że to nowoczesność. W niedzielę – podziękuję wam symbolicznie. Zagłosuję na czarny charakter. Na faceta, który potrafi przyjebać. Który coś przeżył. Może biedę. Może ból. Ale życie. Bo kto ma nas ratować? Wymuskany Oskarek z wyuczonymi gestami? Czy typ, który latał po lasach i potrafił się bić? Ja się biję co najwyżej z własnymi myślami. I mam dość. Patrzę dziś na moich starych. I wiem jedno: Wolałbym, żeby życia uczył mnie ktoś, kto zna życie. A nie oni. Bo oni mi to życie odebrali. 23 lata zabijaliście mnie powoli. Czasem delikatnie, czasem systemowo, czasem z uśmiechem. Ale skutecznie. Pierd*lę was. Bez miłości. Bez wdzięczności. Bez litości. Bo dziś wiem jedno: To tacy jak Dario wygrywają. Twardzi. Z zasadami. Albo bez – ale z jajami. Tacy, co nie pytają o zgodę, tylko biorą, co ich. I nie chodzi o to, że mamy być jak oni. Ale o to, że wy nie zostawiliście nam żadnej alternatywy. Bo nawet jak komuś pasuje rola miękkiego chłopca, wrażliwego, spokojnego – to system i tak nie ma dla niego miejsca. Zostaniesz zastąpiony. Przez silnego, czarnego chada. Albo przez diabła w dresie, który wie, czego chce. Albo przez kogokolwiek, kto ma jaja. Bo dziś nie chodzi o dobro. Nie chodzi o wrażliwość. Nie chodzi o emocje. Chodzi o siłę. A wy nas jej pozbawiliście. Media? Media już nie pytają. One programują. Każdy, kto mówi prawdę – to „faszysta”. Każdy, kto kocha swój kraj – to „ksenofob”. Każdy, kto widzi, że nas niszczycie – to „zagrożenie dla demokracji”. Patriota = faszysta. Prawda = mowa nienawiści. Odpowiedzialność = przemoc. Zasady = opresja. Zamachy, gangi, gw*łty, nark*oania – to teraz Zachód. Postępowa Europa. Otwarta. Na co, kurwa? Śmiej się ze mnie. Naśmiewaj się z moich frustracji. Mów, że jestem przegrywem. Ale ja otwieram oczy. A ty nadal siedzisz w tej swojej kapsule z Netflixem i propagandą. Więc zrób sobie selfie. Pochwal się tolerancją. Zamknij oczy i wierz, że nic się nie dzieje. A ja? Ja się już nie dam kastrować. I teraz powiedz mi, jak ja mam założyć rodzinę? Jak ja mam spłodzić potomka, skoro nie mam jaj? Nie tylko dosłownie – ale w sobie. Zabite. Wygaszone. Zdechłe od braku prób, wyzwań, zwycięstw. Jak mam być ojcem, skoro sam nigdy nie miałem ojca, tylko biernego współlokatora? Jak mam być mężem, skoro jedyne, co umiem, to nie przeszkadzać? I z kim mam to robić? Z dziewczyną, która mnie nie widzi, bo patrzy tylko na tych, co mają jaja? Z kobietą, która wrzuca stories z życia, którego nigdy nie osiągnę, bo nie jestem na liście zaproszonych? One wybierają instynktownie – tych z jajami. Nie tych z dyplomem. Więc nawet jeśli jesteś porządny, pracujesz, nie jesteś z biedy – to i tak jesteś za mało jakiś. Bo nie wzbudzasz emocji. Bo nie masz tej iskry. Bo jesteś chłopcem, nie mężczyzną. Mam żal do was wszystkich. Do rodziców – za to, że mnie chronili przed ogniem, zamiast pokazać, jak go ujarzmić. Dać się oparzyć. Do szkoły – za to, że zabiła we mnie ciekawość, kreatywność, siłę i chęć rywalizacji. Do mediów – za to, że zrobiły mi z mózgu papkę, promując wszystko, co słabe i nijakie. Do kobiet – za to, że mówiły jedno, a wybierały drugie. I do polityków – za to, że świadomie hodowali mnie jak cielaka bez rogów. Macie mnie. 23-letni kastrat. Produkt waszej nowoczesności. Ale już nie wasz. Nie teraz. Nie więcej. Bo dziś wiem, że tylko siła przyciąga życie. A wszystko inne to marketing dla przegrywów, żeby nie protestowali. I wiem jedno: Nie dam się więcej okłamywać. Nie dam się więcej wychowywać. Nie dam się więcej kastrować. Koniec. Albo nie. Jeszcze coś! I wiesz co mnie jeszcze rozwala? Ten z biedy. Z którego czasem się podśmiewałem z kolegami, jadąc na kolejną wycieczkę do Dubaju czy Monako. Ten, który nie miał fajnych ciuchów. Który nie znał marek. Który w liceum nie miał Insta, bo miał rozjebany ekran. Dziś on ma ciekawsze życie ode mnie. Nawet jeśli dalej mu się nie wiedzie, a morze widział Bałtyckie i ostatni raz 4 lata temu. Nawet jeśli nadal nie ma hajsu. To mam wrażenie, że każdego dnia przeżywa więcej niż ja przez rok. Bo on walczy. O każdy dzień. O siebie. O szacunek. O dziewczynę. O sens. A ja? Ja miałem wszystko podane. Ciepły dom. Zmywarkę. Prywatne korepetycje. I... nic z tego nie wynikło. Bo jego życie może i jest brudne, trudne, niepewne – ale jest życiem. A moje? Moje to tryb samolotowy. Na autopilocie. Zamknięty w klatce komfortu, która okazała się trumną bez gwoździ. I czasem myślę… Co by było, gdybym się z nim zamienił? I szczerze? Poszedłbym do Obi. Po linę. Bo jestem słaby. Zbyt miękki. Zbyt delikatny. Zbyt wyuczony, żeby przetrwać jego codzienność. Bo on wyrywa to, co jego. A ja uczę się... jak nie przeszkadzać. Jak nie naruszać przestrzeni. Jak być neutralnym. To mnie boli najbardziej. Nie to, że jestem przegrywem. Nie to, że one mnie nie chcą. Nie to, że system mnie oszukał. Tylko to, że nie potrafię żyć. I że nigdy mnie tego nie nauczono. I że gdyby mnie wrzucić do prawdziwego świata – nie walczyłbym. Nie przetrwałbym. Tylko zacisnąłbym pętlę, bo nie umiem zaciskać pięści. To jest wasze dzieło. Systemu. Rodziców. Szkół. Mediów. Polityków. I tak – nas samych też. Bo pozwoliliśmy, żeby nam to zabrano. Ale dziś, jeśli ktoś się jeszcze śmieje z chłopaka z biedy – to znaczy, że nadal śpi. Bo on jest żywy. A my jesteśmy tylko naładowanym smartfonem, który boi się sięgnąć po cokolwiek więcej niż kolejne story. #zycie #przegryw #polityka #media #bekazlewakow #rozowepaski #gorzkiezale

Dlaczego życie chłopa po 30-stce jest takie dziwne i wlatuje kryzys wieku? Czuje się jak 20-latek w skórze 30-latka ale zmęczony życiem jak 70-latek. Gdzie się podziała ta iska? Młodzieńcza energia albo chociaż głupia nadzieja, że wszystko będzie dobrze i na wszystko mam czas? Dlaczego mam wrażenie, że za późno by coś zaczynać ale za wcześnie by całkiem zrezygnować? Dlaczego zaczynam kwestionować swoje wybory i zastanawiam się jakby życie potoczyło się inaczej? Porównuje się do rówieśników - każdy rodzina, dom, dzieci, niby fajnie że mam tyle swobody i czasu ale w takim razie dlaczego ja jestem nieszczęśliwy a nie oni? Życie rodzinne bywa męczące i negatywne ale z drugiej strony myślałem że życie singla jest lepsze i jakieś to wszystko nie wiem.. Niby mogę wszystko ale jakoś to wszystko nie cieszy. Granie w gry jak za dawnych czasów to nie to samo, samotne podróże nawet na koniec świata nie dają mi satysfakcji. Z jednej strony można żyć po swojemu, z drugiej w tym wieku powinienem robić kariere i się dorobić. Jest tyle sprzeczności, mam wrażenie że z biegiem czasu narzucany jest inny styl życia, inne rady. Skoro większość ludzie idzie tą samą ścieżką to może oni mają racje? Można też o tym nie myśleć a co jeśli obudze się za 10-20 lat i stwierdzę, że mogłem coś zmienić? #niebieskiepaski #samotnosc #przegrywpo30tce #przegryw #blackpill #depresja #feels #zycie #tinder #agepill #przemyslenia

1517649233_ftoeft_fb_plus

#przegryw #wiara #filozofia #oszustwo ? #zycie #religia #religie #psychologia Zgodzicie się z tym że życie ma taką wartość jaką mu się nada, zaszczepi, albo samemu się ją znajdzie? Załóżmy hipotetycznie, rodzi się dziecko na bezludnej wyspie i rodzice giną zanim jeszcze ono zacznie być uczone cywilizacji i udaje mu się dożyć 50 lat, i co wtedy? ten człowiek nie istnieje? skąd on dowie się o tych wszystkich bożkach i całej reszcie wartości? Życie dla takiego człowieka będzie miało wartość tylko opartą o prymitywne instynkty czyli głownie strach, ciekawość nieznanego, przyjemności cielesne itp. Dla takiego człowieka nie będzie ani zła ani dobra bo w przypadku np. nawet zagrożenia ten człowiek po prostu umrze w wypadku czy umrze na np. chorobę, albo z ciekawości wyjdzie podczas burzy i walnie go pierun. Gdzie teraz te wszystkie rzeczy wpajane z pokolenia na pokolenie przez xsięży czy innych imenów? Taki człowiek nie jest człowiekiem? To wszystko się w ogóle qpy nie trzyma właśnie przez ten przykład człowieka który wychowuje się sam gdzie nie dotarło "słowo" innych ludzi. Idąc dalej można podejrzewać że życie niema żadnej wartości do puki mu jej nie nadasz, jeżeli jesteś wychowywany bez tej wartości to twoje życie będzie zawsze puste i nic nie warte. Zobaczcie na większość ludzi, wartość ich życia jest określana na podstawie materialnych rzeczy które nazbierali i teraz gdyby nie one to by ich życie nie miało w ogóle znaczenia, a tak gość który dorobił się domu, musi go utrzymywać i pilnować, to trochę jak z tą pułapką na małpę która wsadza rękę do ciasnej dziury, łapie za orzechy i nie puszcza ich i tym samym nie może wyciągnąć ręki. Myślicie że dlaczego taki stary schorowany 50 letni zwykły człowiek żyje? większość takich ludzi przez całe życie tylko żyje żeby utrzymać swoje dobra, potem umiera i na razie, nie obchodzi go co się z nimi stanie.

Czytam internety i popadam w depresję. Nie mam wyższego wykształcenia, pracuje fizycznie i zarabiam około 5700zł w powiatowym po odjęciu podatków. Czy to aż taki przegryw? Mam dziewczynę, kawalerkę własną w której mieszkamy i zbieramy na mieszkanie/dom większych rozmiarów, ona też zarabia jakieś 5k na rękę tyle że pracuje zdalnie. #praca #zycie #polska #programista15k #przegryw

Dołączona ankieta

Pytanie

Jak to jest?

Odpowiedzi

Oski
Przegryw

Co byście wybrali? Wojsko lubię ale te wyjazdy są męczące biorąc pod uwagę ilość służb i godziny pracy (16h) zmiany nieraz z 7-8h przerwy partnerkę + użeranie się z naszym dowództwem nie należy do najprzyjemniejszych, a z drugiej strony w małym miasteczku powiatowym ta Biedronka to najlepsza opcja z dostępnych ale wiadomo, magazyn i monotonia. Opcja A Praca jako żołnierz w systemie 2 tygodnie wolne/2 tygodnie służby na granicy z Białorusią, 5.7k na łapy Opcja B Praca w Biedrze około 6k brutto z dodatkami, magazyn, pon-piat, 3 zmiany + służba WOT w weekend raz w miesiącu za 1k zł #praca #wojsko #polska #zycie

Dołączona ankieta

Pytanie

Która opcja lepsza?

Odpowiedzi

Wojsko
Biedra

Nie jest wam dziwnie, że wasi rówieśnicy, dawni znajomi ze szkoły, ze studiów mają rodziny, dzieci, wspólne mieszkania, kariere a wy nie? Kiedyś się tym nie przejmowałem dopóki byłem w miarę młody ale potem z wiekiem ludzie idą w swoją stronę i nawet w pracy ciężko o integracje bo ludzie jak już to gadają o dzieciach albo gdzie z żoną jadą na wakcacje i czujesz się "inny", już nie mówiąc że w pewnym wieku ciężko o nowe znajomości bo każdy jest dorosły i ma swoje sprawy - no właśnie ty "tych spraw" nawet nie masz. Latami spędzasz samotnie w domu i tylko patrzysz na social mediach kto się gdzie przeprowadził, kto ma kolejne dziecko, kto pojechał do Tajlandii, kupił działkę pod miastem albo kto dostał awans na Linkedin. Dziwne uczucie jakby wszyscy poszli do przodu a ty stoisz w miejscu.... ileż można cope'ować że to oni przegrają bo wiecie "hehe statystki rozwodów..." #niebieskiepaski #samotnosc #przegrywpo30tce #przegryw #blackpill #depresja #feels #zycie

Dlaczego tak ciężko osiągnąć sukces? Przez sukces mam na myśli wybicie się ponad przeciętność, czyli większość ludzi. Wiecie tyle się mówi o #rozwojosobisty, w internecie wiedza na każdy temat, wiemy mniej więcej ile zarobisz jako XYZ, które języki obce opłacalne, można założyć firmę bez wychodzenia z domu, itp. a jednak wielu gnije na etatach, narzeka na rzeczywistość.... 1) **optymistyczna wersja** - ludzie są leniwi, brak pewności siebie, zła organizacja czasu i pracy, niezdiagnozowane ADHD, nieleczone depresje, niskie poczucie własnej wartości, brak wzorca, itd. 2) **pesymistyczna wersja** - głównie zależy od znajomości, majętności rodziców, genów (ładny=łatwiej, talent, mózg) lub inne czynniki które są "niesprawiedliwe". Np. Sam mam mnóstwo czasu (w porównaniu do rówieśników z kredytami i dziećmi) + mam jakieś środki które można przeznazcać na rozwój czy coś ale nic się nie zmienia od lat. Dlaczego tak jest? #psychologia #adhd #zycie #zarobki #biznes #przegryw #wygryw #praca #prokrastynacja #nauka #depresja #zdrowie #korpo #blackpill

Przeprowadźmy eksperyment myślowy. Załóżmy, że jestem bogaty i nie muszę pracować. Mam dochód pasywny. Mogę robić wszystko. Pytanie jest takie czym miałbym się wtedy zająć? Podróżowanie, oglądanie filmów? Zobaczyłem już wszystko co chciałem. Czytanie? Przeczytałem już wszystko co chciałem. Sztuka i jedzenie też mnie nie interesuje. Wydaje mi się, że czym bym się nie zajął to po jakimś czasie mi się znudzi. Drugie pytanie jest takie czy gdybym był bogatym robiłbym coś innego niż będąc bielakiem. Mógłbym sobie np płynąć swoim jachtem, ale co miałbym robić na tym jachcie? Nuda. Na tym świecie nie ma co robić dla chłopa. #przegryw #hobby #zycie #adhd #pieniadze #zainteresowania #bogactwo

9k brutto w Warszawie Czy lepiej 6.5k brutto w powiatowym Oba miejsca równają się wynajem kawalerki #praca #zycie

Nie wiem co myśleć. Jestem z kobietą 6 lat, poszliśmy razem na studia, mieliśmy po studiach wyprowadzić się, kupić mieszkanie etc Jest teraz na 3 roku i postanowiła rzucić studia „bo tak”. Pracuje w sklepie Smyk, nic innego nigdy nie robiła. Ostatnio się pokłóciliśmy bo zapytałem się jak ona sobie wyobraża wspólny życie w momencie gdy zarabia najniższą krajową i ma zerowe perspektywy na lepszą wypłatę. Nie zjedzcie mnie bo wiadomo, że nikt od razu nie zarabia 15k no chyba, że #programista15k ale chodzi o sam fakt braku perspektyw. Odmieniło jej się to w momencie jak zaczęła więcej czasu spędzać z „koleżankami” z pracy które jedyne co robią to kupują ubrania lmao. Z jednej strony ją kocham i chcę z nią być ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia w którym to ja musiałbym wszystko opłacać i mielibyśmy żyć za moje tak jak moi rodzicie. #logikarozwychpaskow #logikaniebieskichpaskow #zycie #pieniadze #studbaza

Czasem a często częściej niż tylko czasem, tęsknię. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, każdy czasem tęskni, gdyby nie to, że tęsknię za czymś czego nigdy nie miałem, nigdy nie doświadczyłem. Za miejscem, jednym, może wieloma, w których nigdy nie byłem, za ludźmi, których nie spotkałem i nawet nie wiem kim mieliby być. Tak jakbym nie pasował do tego miejsca, czasu, ludzi. Tak jakbym był w jakiejś złotej klatce. Niczego mi nie brakuje, żyjemy przecież w najlepszym momencie w historii świata, jego kulminacji dobrobytu, w miejscu, które może idealne nie jest, ale i tak jest w kilku procentach najlepszych miejsc do życia. Zawsze wolność była w moim DNA mocno zakorzeniona i sam nie wiem skąd to we mnie, nie odziedziczyłem tego po nikim. Kiedy byłem młodszy marzyłem o tym żeby wziąć samochód, wyjechać i żeby już nigdy na dłużej w jednym miejscu się nie zatrzymać, spać w obskórnych motelach gdzieś w jakiś wioskach Apallachów a kolejnego dnia już gonić zachodzące słońce gdzieś nad wielkimi równinami, by kolejne tygodnie kończyć gdzieś w Oregonie albo jeszcze dalej gdzieś w Albercie. Patrzeć na koniec świata nad morzem Beringa albo przylądkiem Horn, nie widzieć jego końca nad kazachskimi i mongolskimi stepami. Patrzeć na północ gdzieś nad kołem podbiegunowym północnej Syberii. Kontemplować świat. Mógłbym to robić godzinami, patrzeć w jeden punkt gdzieś na horyzoncie, gdzie końca nie widać. Chyba tylko wtedy czułbym, że po coś tutaj jestem, że może jakiś sens to ma. Co gorsze, nie chcę tego wszystkiego na chwilę bo kiedy będę to miał przez chwilę to chyba bym zwariował, że to się kończy. Jeśli nie mogę tego mieć na stałe wolę żeby to było odległą tęsknotą. #melancholia #zalesie #przegryw #zycie

Mam 32-lata oraz wrażenie, że moje życie nie idzie w dobrym kierunku, źle się czuję psychicznie z tym wszystkim. Nie jestem jakimś przegrywem, ale trochę się tak czuje mieszkając w tym kraju. Zacznijmy po kolei: 1) Mieszkanie - mieszkam w kawalerce 25 metrów. Jest ona moją własnością, kupiłem, gdy ceny były w miarę ok. Jest ona już spłacona, ale jak dla 32-letniego chłopa, niestety za mała. Chciałbym kupić coś większego, ale ceny mnie przerażają, mógłbym nawet rzec, że mnie nie stać. Może, gdybym sprzedał to mieszkanie, to wtedy mógłbym kupić 50 metrów dopłacając jakieś 400k, ale jak sobie o tym myślę, to nie jest to po prostu tego warte. Płacić 400k za dodatkowe dwa pokoje ... 2) Zarobki - 14,5k na rękę w oparciu o umowę o pracę. Niby jak na dzisiejsze czasy to nie najgorzej, ale wszystko poszło tak do góry, że te zarobki są po prostu przeciętne. Stać mnie wyjechać na wakacje dwa razy w roku, wyjść do restauracji, pójść do dentysty, czasami wyjechać gdzieś na weekend ... ale na nic więcej. Trochę odkładam z myślą o większym mieszkaniu, ale jest to perspektywa tak odległa, że prawdopodobnie się nigdy nie zmaterializuje. 3) Związki - jestem w związku z kobietą, która nie do końca mi odpowiada (niestety). W dodatku ciągle nalega na ślub, bo też jest po 30-stce. Zarabia 6k, więc nie ma mowy o tym, żeby razem z nią coś odłożyć na większe mieszkanie. Nawet, gdybyśmy wzięli ślub, do czego nie dojdzie, to gdzie będziemy mieszkać? Na 25-metrach? 4) Wygląd - jedyna rzecz, która wypada dobrze, bo pomimo 32 lat na karku wyglądam nieźle, mam atletyczną sylwetkę, jestem w miarę wysoki, podobam się kobietom, potrafią się nawet za mną obrócić na chodniku, więc wiem, że wyglądam dobrze. Jest to zasługa treningów, które wykonuje 4 razy w tygodniu oraz nienajgorszej genetyki. Ale głównie treningów. Czasami sobie myślę, że moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdybym po prostu poznał kobietę na podobnym poziomie finansowym oraz ogarnięcia życiowego, co ja. Mógłbym wtedy pomyśleć bezproblemowo o jakimś większym mieszkaniu przy dochodach +/- 30k netto na dwie osoby. Kogoś, kto będzie w życiu bardziej ogarnięty, nie tylko finansowo, ale również "życiowo" w takim znaczeniu, że sama sobie wszystko załatwi, nie będzie potrzebowała pomocy ze wszystkim, będzie miała prawo jazdy i po prostu pojedzie czasami samochodem na zakupy ... Być może zabrzmi to egoistycznie, ale mam wrażenie, że tracę trochę życie przez tą kobietę. Przez to, jak dużo muszę jej pomagać we wszystkim, przez to, że nie widzę perspektyw, że cokolwiek się zmieni, nie widzę perspektyw na to, że może być dobrą matką w przyszłości, przy swoim ogarnianiu codziennego życia... Z drugiej strony, może być ciężko już kogoś poznać do związku w wieku 32-lat, więc może lepiej zostawić to tak jak jest, niech się toczy, i być zadowolony ze swojego życia tak w 50% maksymalnie. Wiem, pisałem że jestem w miarę przystojny i wzbudzam zainteresowanie kobiet, ale znalezienie kogoś do związku w tym wieku i tak jest ogromnym wyzwaniem. #zwiazki #nieruchomosci #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #zarobki #zycie #mieszkanie

Mam 28 lat i czuję jakbym totalnie wypaliła się na punkcie romantycznych uczuć i ogólnego zainteresowania ludźmi w taki sposób. Dosłownie jest tak, jakbym była już babą po menopauzie, która odlicza czas do piachu. Dziwię się tylko, że ludziom nawet po 40-stce chce się "zaczynać od nowa" z kimś innym, bo mnie aż skręca, żeby się znowu w to bawić xD możecie mi to wyjaśnić, bo ciekawi mnie ten fenomen. Mam 10 lat starszego chłopa. To dobry chłop, bardzo go lubię, szanuję i staram się doceniać, ale raczej czuję przyjaźń niż miłość. Nie chcę się z nim rozstawać, bo daje mi poczucie bezpieczeństwa. Lubię też o niego dbać, bo to mój naj człowiek. Z drugiej strony żaden inny facet mnie nie interesuje nawet w najmniejszym stopniu. Teoretycznie jakbyśmy zerwali to raczej nie szukałabym kogoś do związku, bo więcej to problemów niż zalet (poza tym dla fajniejszych jestem za stara, a reszta pewnie jest po rozwodach i z bombelkami za pasem) a zbliżenia nie są mi potrzebne. #zwiazki #zycie #zalesie #logikarozowychpaskow

Historia jakich wiele: gdy człowiekowi zaczyna się coś sypać, to nigdy jedna rzecz. Najpierw łapiesz depresję, potem są problemy zawodowe, ledwo wiążesz koniec z końcem, łapiesz się gówno prac, bo ze złapaniem czegoś poważniejszego i na stałe nie wychodzi, ale wszystko byle nie znaleźć się na ulicy, w lodówce częściej widzisz światło niż coś na półce, ale walczysz. Ale życie lubi dowalić: bo stwierdza, że masz za lekko, za dobrze ci powodzi... dorzucimy ci jeszcze inny problem zdrowotny, tak żebyś nie mógł chodzić normalnie, bez bólu... teraz już chyba jest odpowiednio, bo nic nie zarobisz (i tak stałej pracy nie znajdziesz), recept nie wykupisz, więc nawet pójście do łazienki niech cie boli, nie mówiąc już o samym leczeniu właściwej choroby. #zycie

Co zatrzymuje młodych Polaków przed #emigracja w 2025? Serio pytam.. może ojkofobia przeze mnie przemawia ale z wiekiem wyrosłem z patriotyzmu i widząc co się dzieje ten kraj sam zapracował sobie na taką opinie. Młodzi teraz są wykształceni, znają jęzki, mają kasę, są mobilni, łatwo łapią nowe rzeczy. Jedyne plusy jakie widzę to jest nadal w miarę bezpiecznie, dostęp do gór i morza. Poza tym: - Rynek pracy, czyli tania siła robocza i montownia dla zagranicznych #korpo lub wyzysk dla januszexów. Brak narodowych inwestycji i rozwoju własnych technologii. - Rosnące koszty wszystkiego, tzw. "ceny zachodnie ale zarobki wschodnie". - Rynek #mieszkanie #nieruchomosci z kosmicznymi cenami i brak pomysłu jak to rozwiązać - Rynek matrymonialny, czyli kobiety ze wschodnią mentalnością i zachodnimi wymaganiami połączone z agresywnym feminizmem i kompleksami + #demografia która odbije się na nas wszystkich - Służba zdrowia niedofinansowana a prywatna idzie w złym kierunku bo lekarze zrobili sobie własny folwark - Możnaby w każdej kategorii tak wymieniać.. położenie geopolityczne, jakość powietrza, mentalność ludzi, podejście do seniorów... #przemyslenia #antykapitalizm #zycie #depresja #przegryw #blackpill #gospodarka #polska #polityka #biznes #antynatalizm #praca

odpłatność za pobyt rodzica w DPS - czy ktoś tu mierzy się z taką sprawą? chętnie wymieniłabym się doświadczeniami #zycie #rodzina

Czytam ten tag i większość z was ma super życia co wam udowodnie. Moje życie przegrałem rodząc się w mojej rodzinie. Nie miałem szans na życie jak przeciętny chłopak i nie będę miał szans stworzyć rodziny bo nie potrafie. W mojej rodzinie pojawiły się dwa poronienia i ja jestem tym cudem który się urodził. Cudem z krzywym zgryzem a przez wieczny brak pieniędzy mam też zepsute zęby mimo że o nie dbam jak mogę. Mam krzywy kręgosłup i wade klatki piersiowej. Tak naprawde to ledwo się urodziłem bo jakoś się obróciłem w brzuchu i ciężko mnie było urodzić. Miałem bardzo mało punktow na karcie porodowej. Uważam że jestem bardzo brzydki i jak ktoś na mnie patrzy na ulicy to się pesze i uciekam gdzie tylko moge. Jak miałem trzy lata to moi rodzice się rozstali a z ojcem nie mam żadnego kontaktu od kilkunastu lat. Z mama nie potrafię rozmawiać bo zawsze traktowała mnie jak jajko i nie pozwalała wychodzić ze znajomymi i próbować żyć i popełniać błędów żebym nie zrobił sobie krzywdy. W życiu całowałem się raz, miałem łącznie trzy dziewczyny z którymi coś mnie łączyło ale nigdy nie były to związki i nigdy nie doszło do zbliżenia. Ostatnio nie ułożyło mi się znowu z kimś i to pewnie dlatego że wyglądam jak wyglądam, mam mało pieniędzy i mieszkam w trochę obskurnym mieszkaniu. Słuchałem wielu rad żeby zrobić kursy, studia i poprawić moją sytuacje ale nie mam na to siły fizycznej po pracy i psychicznej. No i przez takie moje podejście nigdy nie będę miał rodziny bo za co ja utrzyman kobiete, dzieci i dom? Po prostu nie widze dla mnie perspektyw. Patrze na moją mame i też jest mi przykro bo ma już 50 lat i całe moje życie nie miała nikogo tylko mnie. Wydaje się być silna i mnie motywuje do życia ale wiem że jest taka smutna jak ja tylko nigdy mi tego nie powie. Życie jest smutne jeżeli nie urodzisz sie dobrze a historię od zera do milionera to rzadkość i w skrajnych przypadkach jak mój jest to niemożliwe. Ostatnio poznałem dziewczyne która też dużo przeszła i było mi jej bardzo szkoda. Myślałem że z nia będę bo mamy podobne historie i może razem byśmy byli szczęśliwi ale nie wyszlo. Oboje doświadczyliśmy przemocy i niezrozumienia od rowiesnikow i byliśmy podobnie samotni. Dalej jesteśmy i chyba tak zostanie bo ja nie potrafię stworzyć relacji i przez to jak wyglądam nie chce tego z szacunku do niej bo zasługuje na kogoś lepszego kto jej serio pomoże i odmieni życie Jak macie rodzicow i zdrowy dom to już jestescie wygranymi. Ja nigdy nie miałem #przegryw #zycie #niebieskiepaski #zalesie #depresja #samotnosc

#zycie #zwiazki #zalesie Liczę po cichu, że ten post trafi do kogoś, kto przebrnie przez ten tekst i później będzie w stanie odpowiedzieć. Nie jestem osobą, która skupia się na wylewaniu żali i narzekaniu na życie bądź rzeczywistość. Niestety ostatnie dwa lata odcisnęły na mnie duże piętno i obecnie mam problem z powrotem do normalności. Zaczęła doskwierać mi samotność, z którą nie potrafię sobie poradzić. Podejmuje próby zmiany tego, lecz efekt jest w tym żaden i nie mam pojęcia, co robię źle. Mam świadomość, że po wydarzeniach w moim życiu się zmieniłem. Straciłem pewność siebie oraz samoocena mocno się pogorszyła. Mam ponad 30 lat i w ciągu ostatnich dwóch lat straciliśmy dziecko, a następnie po kilku miesiącach rozstaliśmy się z partnerką. Sama utrata dziecka była dla nas traumatyczna i początkowo przechodziliśmy przez ten etap razem. Z biegiem czasu nastąpiła poprawa naszej rzeczywistości po tym wszystkim, lecz wtedy zostałem przez partnerkę poinformowany, że po tych przeżyciach zmieniło się jej spojrzenie na życie oraz priorytety i w obecnej sytuacji rozmijamy się w kwestii przyszłości. Nie będę wchodził w szczegóły, lecz po wielu rozmowach nie mogłem się z tym nie zgodzić. Zeszły rok był dla mnie specyficzny. W trakcie jego trwania nie określiłbym go tak, ale dzisiaj jestem w stanie powiedzieć, że był bardzo ciężki i pełny życiowych zmian. Część z tych zmian była wymuszona, część z mojej własnej inicjatywy. Po wspomnianych wyżej wydarzeniach wycofałem się w pewnym sensie z życia i w ten sposób kontakt z wieloma znajomymi zanikł. Wciąż mam dość wąskie grono przyjaciół, na których mogę naprawdę liczyć, lecz ze względu na kolejną zmianę w moim życiu, obecnie mamy kontakt głównie przez internet. Tą zmianą była zmiana miejsca pracy. Zacząłem pracować za granicą i to właściwie nie w tym stałym miejscu. Gdzie jestem akurat potrzebny, tam zwyczajnie lecę, choć w ostatnim czasie jestem wysyłany na trochę dłużej w lokalizacje bliżej Polski. Cztery lata temu poznałem w pracy pewną dziewczynę. Nie było to wtedy coś nadzwyczajnego. Czasem tylko mieliśmy okazję do współpracy i generalnie traktowaliśmy się neutralnie. Zmieniło się to w zeszłym roku, gdy kilkukrotnie zdarzyło się być w sytuacjach jedynie we dwójkę oraz podczas jednej z imprez. Okazało się, że dobrze dogadujemy się oraz mamy bardzo zbliżony gust muzyczny. Dla mnie prawdziwym punktem zwrotnym była właśnie jedna impreza, na której wspólnie znaleźliśmy się. Na parkiecie często tamtego wieczoru trafialiśmy na siebie i z biegiem czasu jak można domyślić się, zabawa rozkręcała się. W pewnym momencie dostrzegłem, że ta znajoma powoli zaczyna odpływać. Zapytałem się dla pewności czy wszystko w porządku. Naturalnie następnym krokiem było wyjście na zewnątrz, aby pod wpływem świeżego powietrza doszła do siebie. W tym czasie jak już zaczęła dochodzić do siebie, zwierzyła mi się z wielu rzeczy. Dotarło do mnie, że mamy wręcz identyczne spojrzenie na życie. Działo się to wszystko jednak wciąż blisko tamtych wydarzeń z mojego życia i brak pewności siebie oraz pewien wewnętrzny strach wziął górę. W ten sposób nawet nie podjąłem żadnych starań, aby może spróbować namówić ją na jakieś spotkanie i być może lepiej się poznać. Później już wyjechałem za granicę i wydawałoby się, że to tyle. Trochę niespodziewanie w tym wszystkim jak dla mnie, kontakt między nami utrzymał się. Nie było to coś wielkiego, ot napisaliśmy do siebie raz na miesiąc i tak przez parę dni a później znowu przerwa. Raz tak spontanicznie rzuciłem, że jakby jej nudziło się, to może przylecieć i mnie odwiedzić. Jak już o tym napisałem, to można domyślić się, że tak stało się. Było to dla mnie dość niespodziewane i nie wiedziałem jak widzieć siebie w tym wszystkim. Mimo wszystko przyleciała, spędziliśmy razem czas, mieliśmy okazję zwiedzić naprawdę sporo miejsc i następnie normalnie wróciliśmy do swojej rzeczywistości. Dzisiaj wiem, że pewnie inaczej zaplanowałbym rzeczy w tym czasie, gdy spędzaliśmy wspólnie czas, lecz taka była wtedy moja rzeczywistość. Nie potrafiłem określić, co chcę, do czego w ogóle dążę i jaki jest mój plan. Mijały kolejne miesiące i co jakiś czas przez krótko zamienialiśmy między sobą wiadomości. Z początkiem tego roku mogę powiedzieć, że zaczęło się ze mną poprawiać. Przestałem aż tak dużo rozmyślać o przeszłości i zacząłem ponownie poważniej patrzeć w przyszłość. W tym wszystkim dotarło do mnie, że opisywana wyżej znajoma to może być ktoś więcej. Zaproponowałem spotkanie pod koniec stycznia, lecz ze względu na pewne jej plany nie doszło do tego. Nie chciałem odpuszczać i następnego miesiąca ponownie zaproponowałem spotkanie, lecz z większym wyprzedzeniem. Spotkałem się z pozytywną reakcją, co bardzo ucieszyło mnie i ustaliliśmy termin, a szczegóły zostawiliśmy na później. Ostatecznie kilka dni temu spotkaliśmy się i z mojej strony mogę powiedzieć, że spędziliśmy dobrze te parę godzin wspólnie. Byłem trochę ograniczony czasowo, więc musieliśmy pożegnać się szybciej, niż sam chciałbym. Mimo wszystko w trakcie tego spotkania czułem, jakbym wewnętrznie przekonywał się do jej osoby. Byłem lekko zestresowany przed, lecz jak tylko ją zobaczyłem, to przeszło mi to i czułem jak wracała pewność siebie. Teraz dużo o tym rozmyślam i pojawiły się w mojej głowie pewne wątpliwości. Z jednej strony odebrałem kilka słów i gestów od tej znajomej, ale z drugiej zastanawiam się, czy przypadkiem nie naciągam faktów i nie staje się w obecnej sytuacji zdesperowany. Czuję się samotny, chcę to jakoś zmienić, lecz nie wiem, czy podchodzę do tego z trzeźwą głową. Wspomniała w trakcie spotkania, że cały czas pamiętała o naszym spotkaniu, więc nie dopuszczała innych planów tego dnia. Na moje trochę takie rzucone spontanicznie zaproszenie do odwiedzenia mnie w nowym miejscu odpowiedziała, że właściwie to nie jest daleko i tylko taka była odpowiedź. Bez żadnego tak bądź nie. Podejmowała sama wątki w rozmowie i nie wydawała się znudzona moją osobą. Tego samego dnia późnym wieczorem napisałem jeszcze wiadomość do niej i otrzymałem odpowiedź, w której poinformowała, że także cieszy się z tego spotkania. Niestety nie otrzymałem odpowiedzi na wiadomości, które napisałem później. Nie wiem w jaki sposób to wszystko interpretować. Mam świadomość, że wciąż brakuje mi pewności siebie i mam tendencje do interpretowania rzeczy w negatywny sposób. Chciałbym później jeszcze raz zaproponować spotkanie w trochę późniejszym terminie. W trakcie tego spotkania chciałbym powiedzieć bardziej wprost, że zmieniło się moje nastawienie do jej osoby i zaproponowałbym jakiś krótki wypad gdzieś, aby lepiej poznać się. Nie mam jedynie pojęcia czy to dobry pomysł. Nie wiem, czy dobrze interpretuję to wszystko i czy zrobienie tak bezpośredniego kroku nie jest głupotą. Mam duży problem z właściwą interpretacją wydarzań wokół mnie po tych wydarzeniach w moim życiu

Utknąłem. Mam swoje 50m mieszkanie które kosztuje 1000zł miesięcznie za czynsz. Mam nad głową głośną rodzinkę i małe drące się bachory i kilka lat takiego życia, absolutnie rujnuje ci psychikę. Nie muszę nikomu nic tłumaczyć, kto przeżył takie coś ten wie, wiadomo chce ich zaebac zaierdolic. Najpierw chcesz wytrzymać, potem się zmuszasz, na końcu już jesteś w kryzysie psychicznym. Nienawidzę mojego domu. Nie przez tą rodzinkę stricte, tylko przez akustykę. Jednocześnie nie mam alternatywy, no alternatywą jest w ciemno wynająć u kogoś za 2500zł miesięcznie mrożąc 5000 i nie móc uciec przez czas podpisania umowy. Co ja mogę zrobić? Co byście zrobili na moim miejscu. Nie stać mnie dom za milion na dużej działce. Poza tym chcę mieszkać w mieście, tylko nie w takim gównie z wielkiej płyty jak teraz. Nie wiem co zrobić, wszystko na tym cierpi, sen, zarobki, związki, wygląd, produktywność. Przede wszystkim czas i utracone możliwości co jest marnotractwem ogromnym i nikt mi tego nie zwróci. Muszę COŚ, zrobić. Nawet zacząłem rozważać kurwa bliźniak, mimo że do ogródka nie wyjdę ale przynajmniej w domu nie oszaleje do cna. Co myslicie? Jest to jakaś opcja? Tylko zaś będzie w wypizdowie takie lokum ehh... Nie ma ochoty podpinać głośników, ruchać się z laskami mimo drącego bachora nad głową, srać w kiblu słysząc reakcje obcych na to, słuchać walenia młotka od schabowych, bajek dla dzieci na pełny regulator, darcia mordy po ukraińsku, tłumaczyć im to i bania się czy bardziej obrzydzenia wychodzenia na klatke jak ktoś czy oni tam są jak alien, a tak też już się zaczeło. Jak wykopek oderwany od cycka mamy mi napisze lol typie sprzedaj i kup inne, to niech się cymbał nie odzywa - chyba że powie w którym miejscu są spełnione wymagania akustyczne więc niech szybciutko lepiej pisze że w żadnym nie będą i elo czas na cska. Dla wszystkich normalnych czytających, przepraszam za stan podirytowania prowadzącego, nie jest w stanie już funkcjonować. Co zrobić? Nie wiem jakie ruchy zrobić żeby z tego impasu wyjść. Może to też stan psychiczny teraz w takim momencie. #pytanie #zdrowie #mieszkanie #nieruchomosci #psychoterapia #ratunku #produktywnosc #kariera #praca #zycie

Pytanie do osób pracujących i mieszkających z rodzicami (z wyboru bo np. nie stać ich na mieszkanie a i tak nie planują rodziny) - Na co wy wydajecie kasę? Bo faktycznie mieszkając z matką można odłożyć sobie kilka tysięcy tylko co z tym robić? Najczęściej leci to na bieżącą konsumpcje i bardziej luksusowe życie niż przeciętny Polak typu podróżowanie bez patrzenia na ceny, drogie ciuchy, elektronika, jedzenie na mieście i inne fanaberie w zależności od nastroju i poziomu nudy. Wiecie to takie 3-4 tys. do przewalenia na głupoty miesięcznie więc można się zabawić. Ale to wszystko zwykła konsumpcja. Może można to lepiej zainwestować? Z drugiej strony to nie są duże kwoty żeby zrobić rewolucję np. na mieszkanie nie uzbierasz (co najwyżej wkład własny), tak samo duży zwrot z lokaty to nie będzie. Na co wy wydajecie? Macie też luksusowy styl życia korzystając z "gorszej sytuacji niż inni" a może w coś iwnestujecie (w co?). #mieszkanie #samotnosc #inwestowanie #inwestycje #oszczedzanie #finanse #pieniadze #gielda #obligacje #przegryw #zycie

Ma ktoś kryzys wieku 30-letniego? W tym wieku powinienem raczej zbierać plony swojej pracy a nie zastanawiać się co chciałbym w życiu robić, podczas gdy znajomi zakładają firmy, robią karierę w korpo i mają własne rodziny. Tak samo większość mojego czasu to analizowanie przeszłości i martwienie się o przyszłość.. Mam wrażenie, że jestem takim 20-latkiem w ciele 30-latka i gdzieś mentalnie utknąłem między okresem studenckim a dorosłością. Najgorsze jest to, że młodość na prawdę szybko leci i tak mi zleciało. Jako studenciak myślałem, że jeszcze wszystko przede mną i przecież wszystko przyjdzie kiedyś a to jest już teraz.. to teraz jest to "kiedyś". Źle mi z tym że jestem przeciętny, że nic nie osiągnąłem, nie mam kobiety, własnego mieszkania a wszystkie fajne rzeczy oglądam tylko w social mediach i nie jestem tego częścią. Nie chodzi o porównywanie się do influencerów ale porównywanie się do rówieśników ma przecież sens jeśli startowaliśmy z tego samego poziomu, chodziliśmy do tej samej klasy, itp. Zresztą sam czuje, że nie podoba mi się moje życie ale jakaś ogromna siła blokuje mnie żeby coś zmienić + czuje ogromny ciężar że już za późno na jakieś rewoluje. #przegryw #blackpill #zwiazki #tinder #niebieskiepaski #depresja #samotnosc #feels #przegrywpo30tce #agepill #zycie #przemyslenia #praca

f34f7e425e3390bc54298c0f5b4eeee10c4c12aa60ea4d0bbc66f29860e84ba5

Jaki jest sens życia jeśli nie jesteś bogaty? Każdy myśli, że jest wyjątkowy ale większość kończy tak samo, czyli codzienna walka o przetrwanie i użeranie się z robotą, opłatami, kredytami, itp. Niby "możesz wszystko" ale to i tak ogranicza się do lokalnych wypadów na rower a może do kina, ewentualnie na piwo ale nie dużo bo od jutra znów do pracy. Szaleństwem są wakacje raz do roku jak nie miałeś nieprzewidzianych wydatków i żona się zgodzi. Nawet jak masz lepszą pracę to po prostu cie stać bardziej na podstawowe potrzeby i tyle. Nie masz takiej wolności żeby o niczym nie myśleć i być pewnym swojej przyszłości. Zawsze będziesz miał dyskomfort, że jutro do pracy a po pracy odpoczynek po pracy chociaż nie do końca bo nie da się nie myśleć o opłatach, kredytach a jeszcze trzeba Brajankowi zapewnić przyszłosć. Nie stać cie żeby swobodnie eksplorować świat, korzystać z niego na maxa a nawet na niego wpływać. Jesteś po prostu zwykłym trybikiem w maszynie, który co najwyżej marzy o wielkich rzecach bo naczytał się biografii znanych ludzi albo upijasz się po pracy z myślami, że kiedyś też osiągniesz sukces (póki szumi w głowie). Szaremu człowiekowi pozostała codzienna walka o przetrwanie, wracanie do przeszłości bo zawsze można było coś zrobić lepiej i zamartwianie się przyszłością bo to będzie suma decyzji z teraz. #filozofia #psychologia #przemyslenia #antykapitalizm #przegryw #depresja #pieniadze #blackpill #antynatalizm #feels #zycie

6244

Cześć. Mam prośbę o pomoc w podjęciu decyzji, obraniu kierunku... Najprawdopodobniej niedługo będę bezrobotny, więc trzeba będzie rozglądać się za nową pracą... ale nie wiem co mam robić aby to miało sens. Dla wielu tutaj życie jest bardzo proste robisz to czy tamto zarabiasz i sobie żyjesz. Mam 36 lat, nie mam żadnych kwalifikacji poza prawem jazdy. Skończyłem liceum i po liceum od razu poszedłem do pracy. Nie mam żadnych kredytów, żadnych zobowiązań czy to finansowych czy to z ludźmi, singiel oraz brak życia towarzyskiego, tylko praca dom i hobby, nie ma ludzi w moim życiu obecnie. teoretycznie mogę zrobić wszystko. Obecnie jestem kierowcą na B. latam busem. Wydaje mi się, żeby podnieść sobie jakoś kwalifikacje ale na co? Wózki widłowe. to też pewnie będzie zamiana siekierki na kijek i będzie jakaś gówno robota. Na koparki to ponoć nie ma pracy bo to też by mi odpowiadało. Kategoria C+E, to mam mieszane uczucia bo narazie nie znalazłem drogi aby zapewnić sobie gwarancję aby była to praca z rigczem a nie u jakiegoś janusza. Plus też w tym wieku to raczej nie uśmiecha mi się załatwiać się do kuwety i żyć jak kloszard, raczej coś takiego gdzie tego samego dnia zjeżdżam, to prędzej samo C. tyle że też kurs ponad dziesięć klocków. mam oczywiście takie pieniądze, tylko pytanie czy się to opłaca. Myślałem o bolcie to wcale tak kolorowo nie wygląda jak się zagłębiam w temat. Ludzie po ledwo 2000zł na czysto zarabiają no to o czym w ogóle mowa. Umiem też angielski jeżeli ma to jakiekolwiek znaczenie. Nie wiem co mam robić. zawsze miałem problem z tym co robić w życiu no i zawsze to życie było ciężkie, sporo złych sytuacji z którymi człowiek musiał sobie radzić, nie było w ogóle mowy aby myśleć o jakimś rozwoju kariery czy doświadczenia sprawiły, że jestem człowiekiem który nigdy o tym nie marzył. Nigdy nie miałem planów ani ambicji aby zarabiać duże pieniądze. Inne rzeczy się dla mnie liczą w życiu. Chciałbym też z drugiej strony być dla siebie panem, czyli własna działalność, ale jedyne co przychodzi mi do głowy to otworzenie wulkanizacji, ale nie mam pojęcia o prowadzeniu bizsesu, nie mam pojęcia o kosztach, nie mam pojecia o przepisach. nie wiem jakie są koszty choćby wynajęcia jakiegoś lokalu. Nie wiem czy oszczędności w ogóle by mi pozwoliły na otworzenie takiego biznesu ani z której strony się za to zabrać, nie wiem czy w ogóle trzeba to gdzieś zgłaszać, czy można sobie otworzyć taką działalność na partyzanta w garażu? a co z ubezpieczeniem jakby coś się stało, np pożar, kradzież. czy choćby moim ubezpieczniem zdrowotnym. No jak widać jestem jak dziecko we mgle pod tym względem. I nie wiem czy to dobry pomysł. tak samo nie mam absolutnie nikogo kto mógłby mi coś doradzić czy pomóc. #pracbaza #pytanie #pomoc #praca #zycie

Dlaczego w #antynatalizm nie powstał do tej pory ani jeden sensowny argument popierający tę ideologie? Wszystko właściwie sprowadza się do prawdopodobieństwa, ewangelii wiecznego cierpienia i zwiastowania najczarniejszych scenariuszy. 1) Antynatalizm z definicji powinien się przeciwstawiać natalizmowi, czyli róbmy dzieci bo tak - większość ludzi to popiera ale wy nawet jesteście przeciw, gdy para ma warunki i możliwości żeby dzieciak miał fajne życie i jest to przemyślana decyzja. 2) Bo jest ryzyko cierpienia - no fajnie ale ile 20%? 80%? A co jak jest ryzyko sukcesu? Co jeśli jest duża szansa na fajne życie? Bo rozumiem, że szansa na cierpienie 0,01% już dyskwalifikuje jakiekolwiek istnienie 3) Wszędzie to cierpienie - czemu wy się tego wszędzie doszukujecie? Trzeba iść do szkoły i pracy i dlatego nie warto żyć bo to nieprzyjemne xD? 4) Pogląd antynatalistyczny jest odzwierciedleniem #przegryw którzy nie lubią swojego życia, więc nikt nie może żyć. Typowe przeniesienie swojego kompleksu na innych, jednocześnie zazdroszcząć bananowym dzieciakom (takim to fajnie by było się urodzić co?) 5) Co wy tacy wrażliwi na jakiekolwiek cierpienie? Typowa walka z wiatrakami dla samej walki bo wiecie że to się nigdy nie wydarzy ale macie jakiś cel w waszym marnym życiu. Gdyby was tak dotykało zło tego świata to robiibyście coś praktycznego żeby zminimalizować cierpienia innych i realnie działania z wpływem na innych a nie #dzieci #childfree #blackpill #przemyslenia #zycie

Jako #przegryw nie rozumiem hejtu na kobiety na wykopie. Tzn. rozumiem po części bo kiedyś taki byłem ale doszedłem do wniosku że kobiety po prostu są cwane, praktyczne a mężczyźni to wieczni romantycy, teoretycy. Nawet w szkole wolałem czasem trzymać się z laskami bo miały dobre notatki, zrobione zadania czy można było o czymś innym pogadać niż kto się naj3bał w weekend albo ciągle o tym s3ksie. Wśród chłopów to zawsze była rywalizacja i wieczne szukanie okazji do robienia beki z innych czy popisywania się albo szukanie okazji do chlania czy palenia. Tak samo w polityce walczą o elektorat kobiecy bo wiedzą, że mężczyźni nic nie zrobią, nie zbunują się ani nie zmobilizują. Możnaby przepchnąć bykowe albo obowiążkową służbe to by pojęczeli trochę w internecie a reszta by jeszcze była chętna żeby iść i tobie cisnęła że co z ciebie za chłop. W manosferze tak samo - albo robisz wszystko pod kobietę ale uciekasz w alko, narko i spadasz na dno. Nie wiem, dla mnie chłopy w 2025 są słabi mentalnie i nie umieją w życie. Każdy mądry i wyszczekany ale nic z tego nie wynika albo popadają w skrajności (czyli najczęściej zmenelenie się bo nie ma kobiety albo nie został sigmą). #przemyslenia #niebieskiepaski #rozowepaski #feminizm #zycie #blackpill #redpill #psychologia

Siedzę właśnie w wynajmowanym mieszkaniu (3.0k/msc za 35m²), scrolluję Wykop i zastanawiam się nad następującymi absurdami mojego życia jako polski trzydziestolatek: 1. Moi rodzice kupili mieszkanie za równowartość 4 rocznych gówno-pensji w latach 90., ja potrzebuję 5 moich rocznych zarobków na dwa pokoje w tej samej dzielnicy – i to mimo że jestem "programistą 15k" i jestem w TOP 5% najlepiej zarabiających Polaków. 2. Opłacam składkę zdrowotną wyższą niż kiedykolwiek, a receptę na antybiotyk i tak biorę prywatną teleporadę za 150 zł, bo termin w NFZ za 3 tygodnie. 3. Mogę wynająć mieszkanie za 3500 zł miesięcznie, ale bank nie da mi kredytu z ratą 3500 zł, bo "nie mam zdolności kredytowej" na B2B. 4. W każdy weekend mogę polecieć do dowolnej europejskiej stolicy taniej niż kosztuje weekend w Zakopanem. 5. Moi dziadkowie jedli własne warzywa i mięso z podwórka, ja wydaję 60 zł na obiad z dowozem z aplikacji bo "nie mam czasu gotować". 6. Mam nieograniczony dostęp do wiedzy i darmowych kursów online, ale wieczorami i tak leżę z wypaleniem, scrollując reelsy na Instagramie przez 2 godziny, żeby się odmóżdżyć. 7. Codziennie dojeżdżam do pracy godzinę w każdą stronę korkami, mimo że od 2020 udowodniliśmy, że 90% pracy biurowej można robić z domu. Jakie jeszcze absurdy dostrzegacie? I czy ktoś znalazł już jakiś sposób, żeby się z tego koła paradoksów wyrwać? Bo powoli zaczynam rozumieć, dlaczego tyle osób z naszego rocznika wyjechało na Zachód albo wróciło do rodzinnych miejscowości... PS. Za 20 lat napiszę podobnego posta, tylko o emeryturze. Jeśli oczywiście do tego czasu Wypok będzie istniał XD #feels #wypalenie #gownowpis #zycie #nieruchomosci #polska

Czy nadal opłaca się #emigracja? Odkąd pamiętam to od zawsze chciałem żyć w innym miejscu ze względów finansowych, kulturowych + poczucie że jestem tzw. "obywatelem świata", stąd też ciągnęło mnie do nauki różnych języków. Wiele się słyszy, że emigracja to już nie to co kiedyś i teraz Polska jest tak samo a nawet bardziej rozwinięta. Jak to obecnie jest? **Moje minusy życia w Polsce:** - nie do końca odpowiada mi mentalność ludzi, podejście do życia, stosunek do innych, ekstrakt najgorszych cech ze wschodu i zachodu (z tego punktu mógłbym zrobić cały osobny wpis) - słabe zarobki w porównaniu do cen dosłownie wszystkiego (no może oprócz alko) - rynek pracy, który opiera się na taniej sile roboczej i outsourcingu, z przeważającym kapitałem zagranicznym + kult zapie*dolu czy (dla młodzieży obecnie) grindowania - pogoda - mam wrażenie, że nikt nie ma planu na ten kraj, rozwój czy dbanie o interes obywateli **Plusy:** - zróżnicowana natura (góry, morze, jeziora, parki) - bezpiecznie (jeszcze) - zadbane miasta i wsie - właściwie jest wszystko co na zachodzie potrzebne do życia (nowoczesna komunikacja, płatności, usługi online, itd. prócz więcej metra) - łatwo o prostą pracę (według mnie) typu magazyn, januszex albo klepacz excela w #korpo #gospodarka #ekonomia #europa #pieniadze #biznes #praca #mieszkanie #zycie #finanse #europa #polityka

Powinno być coś takiego jak drugie życie.. Skąd ja mam wiedzieć co będzie dla mnie dobre skoro robię to pierwszy raz na dany moment? Albo wgl co chce w życiu robić, co jest dla mnie dobre i jak moje decyzje (lub zaniechanie) wpłyną na moją przyszłość. Nawet jak teraz wiem co bym zrobił lepiej mając 2X lat to przecież pojawiają się nowe wyzwania gdy masz 3X lat a poprzednie szanse przepadły. Łatwo komuś powiedzieć "masz 40 lat, możesz zacząć wszystko od nowa", bo to tylko brzmi fajnie w teorii ale taka osoba nigdy nie będzie miała beztroskich lat młodości i prawdziwego studenckiego życia jak z czasów gdy wszyscy jesteście młodzi i to pierwszy raz. Tak samo już nie przeżyje nastoletniej miłości czy nie nadrobi straconych szans z czasów szkolnych. Młodość wydaje się wieczna ale przemija szybko i dopiero potem się budzimy ile lat przewaliliśmy. A potem przecież są gorsze decyzje niż wybór studiów, które podejmujemy w młodym wieku i mają wpływ na całe życie - ślub, dzieci, kredyt. Nieodpowiedni wybór i możesz nienawidzić swojego życia, spłukać się finansowo czy mieszkać pod mostem. Bez sensu, że aby ogarniać życie trzeba doświadczenia które przecież dopiero zbieramy i z reguły uczymy się na błędach a nowych decyzji przybywa z wiekiem. #zycie #przemyslenia #filozofia #zwiazki #psychologia #depresja #nostalgia #przegryw #blackpill #feels #antynatalizm (?)

maxresdefault

Nie rozumiem. Niby jestem przed 30stką, mam w miarę dobra pracę, rodzinę ale coraz częściej się budzę rano z myślą "k*rwa, znowu to samo". Coraz mniej przyjemności z tego życia, marzenia albo się przedawniły i nie wrócą albo oddalają się szybciej niż jestem je w stanie gonić. Chodzę na siłownię, biegam bo podobno zdrowo, endorfiny itd. Chuja, żadne endorfiny, tylko zmęczenie po którym nic się nie chce. Tu wojna, tam drogie kredyty, niby nic nie brakuje ale na nic też nie stać. U mnie w miejscowości rodzinnej w jednym roku wychuśtało się 5 (!) facetów w wieku 30-40 lat. Mama zawsze jojczyła "młody człowiek, rodzina, życie przed nim, co się dzieje". No ja się właśnie domyślam co się dzieje. I przestałem się dziwić. Rozumiem. #przegryw #zycie

Mamy w pracy osobę, która co 2 tygodnie bierze 2 dni wolnego na oddawanie krwi. Średnio na miesiąc nie ma jej 4 dni. Jakie mielibyście zdanie na ten temat? Z jednej strony jest to legalne, pracodawca nie może odmówić, no i sama krew jest potrzebna. Z drugiej zaburza to naszą pracę, bo nie jest to oddawanie sporadyczne, a stałe i wiadomo, że nie chodzi o szczytny cel, a L4 na regenerację. #praca #pracbaza #zycie #polska

Jak to jest, że jednym chce się bardziej a innym mniej? Jak to jest, że ktoś zostaje kimś wybitnym w swojej dziedzinie a ktoś inny nie? Dlaczego nie ma np dziesiątek tysięcy takich ludzi jak np. śp. pamięci Zbigniew Religa? Co można zrobić, żeby być choć trochę bardziej jak tacy ludzie? Kiedyś myślałem, że jestem z tych co im się chce ale w ostatnich latach mam wrażenie, że idzie to całkowicie w drugą stronę. Patrzę na swoje życie i życie jednego moich profesorów z uczelni z przed lat i przypominam sobie jak wszyscy się z niego podśmiechiwali bo przez to że jeździł na wózku to czasem wychodziły z tego komiczne sytuacje - przypominam sobie jak kiedyś wszedłem na jego stronę i przeczytałem kim właściwie był - i uświadomiłem sobie, że nawet ułamka tego co on to nigdy nie osiągnę. #feels #zycie #rozkminy #filozofia #przemyslenia

#psychologia #zycie Nie uważacie że do upadku zdrowia psychicznego przyczynia się głównie to że ludzie tyrają na co dzień w maskach i im po prostu psychika nie wytrzymuje tego zmęczenia tymi zmianami, każde przejście z jednej maski do drugiej wymaga energii psychicznej i to może zabierać mnóstwo energii i ludzie nie dość że są wydymani fizycznie to jeszcze psychicznie? Takie coś niszczy w nich akceptowalność siebie jakim się jest, po drugie strasznie męczy i być może przyczynia się do powstawania jakiś multiosobowości co potem powoduje konflikt w środku ze samym sobą i tym samym wracamy do punktu pierwszego. Jak masz czerpać spełnienie z czegoś co nie jest akceptowalne, potem ludzie chodzą do pracy i mówią że się wypalili, a to może być nie tyle wypalenie tylko trujące środowisko. Najlepszym przykładem będą grupy zawodowe które muszą trzymać pion w pracy czyli lekarze, policjanci, żołnierze itp. ci ludzie po pracy od zawsze robili rzeczy którymi musieli się zresetować i to ostro, a często to nie pomagało i im odwalało i odbijało się to na rodzinach, a teraz taka anetka w korpo czy areczek na produkcji nie może już nic bo zostanie spisana notatka służbowa, w ekselu dodane punkty ujemne na koniec miesiąca albo zostanie wyrzuconym, na każdym kroku muszą uważać żeby się wpasować w rolę zwierzaka z jakimi przebywają. Zaraz oczywiście odezwie się masa ludzi że co ja pisze bo oni są sobą i w pracy są jest "git", no dobra ale ile jest takich osób? Każdy wskaźnik mówi jasno że duża liczba jak nie większość ludzi nienawidzi swojej pracy. A jeszcze dodać trzeba że jak ktoś ma na głowie dzieci, albo inne obciążenie to już w ogóle staje się npc i jak trzeba skoczyć to skoczy dla pana kierownika. Najlepszym przykładem będą starej daty ludzie którzy nie musieli tego doświadczyć i żyli zadowoleni w swoich zamkniętych kręgach do 90 lat, a teraz człowiek może wszystko, ma wszystko ale żyje pod butem.

#depresja #mieszkanie #zycie Chciałbym się wygadać, bo na chwilę obecną nie widzę rozwiązania swojego problemu. Stałem się więźniem "spełnionych marzeń". Kilka lat mocno harowałem, aby mieć jak największy wkład własny i remont za gotówkę - udało się. Nowe mieszkanie w stanie deweloperskim, nowe budownictwo, 10 min od centrum (duże miasto), dobra lokalizacja itd. Wszystko szło z górki.. aż nie okazało się, że blok ma fatalną izolację akustyczną. Dodajmy do tego co chwilę nowych lokatorów w najmowanych mieszkaniach (w końcu blisko centrum) - czemu fatalną? Bo słyszę każdy krok, chodzenie, bieganie - efekt jest taki, że drgają nawet metalowe elementy lamp. - wygłuszony sufit nie pomógł, bo te dźwięki niosą się zbrojeniem. - rozmowa z sąsiadami, właścicielami - 0 efektu, twierdzą, że próbuję nękać ich lokatorów, ( byłem może 2 razy na zwrócenie uwagi) - administracja umywa ręce, sąsiedzi mimo, że mają podobne problemy to wszyscy wykazują pasywną postawę. Prawnik twierdzi, że "udowodnienie" tego, będzie wiązało się z dużym kosztem, sąd musiałby powołać biegłego i uznać czy to wina dewelopera czy pojedynczego mieszkania. Mój komfort "miru domowego" ma tu drugorzędne znaczenie. Zgłaszanie na policję nie ma sensu, bo musieli by trafić w odpowiedni moment, nie jest to ciągłe a chwilowe itp. Pierwszy raz w życiu biorę leki od psychiatry, wieczorami mam ataki paniki, palpitację serca - nie wysypiam się . Zdrowy, duży chłop, został zniszczony przez brak możliwości swobodnego wypoczynku we własnym domu. Wiem jak to kurozialnie brzmi, nikomu nie życzę podobnej sytuacji. Sprzedając mieszkanie, nawet będąc na plusie - nie ma możliwości abym kupił (dostał kredyt) na coś podobnego, przy aktualnych cenach mieszkań - sprawdzałem.

#pracbaza #zycie #samotnosc #depresja Nienawidzę pracować. Od tego stwierdzenie zacznę jednocześnie streszczając część mojego wywodu. I to nie jest tak że jestem jakimś nierobem bo mając 34 lata przepracowałem już pewnie z 10 lat w różnych pracach od pracy na produkcji po pracę zdalną przy komputerze. Od zawsze dużo gorzej znosiłem te wszystkie obowiązki, kontakty ze współpracownikami i inne czynności które musimy robić w pracy. Nawet z pozoru prosta czynność zrobiona w czasie pracy wymaga ode mnie gargantuicznego wysiłku psychicznego. Codziennie piję po 2 kawy dziennie bo cały dzień praktycznie jestem śpiący. Gdy muszę zagadać o coś do współpracownika również muszę sobie wszystko w głowie ułożyć, zaplanować. W weekendy czy inne dni wolne od pracy jestem zupełnie innym człowiekiem nie muszę pić kawy, nie jestem śpiący nawet jeśli wstaję tak wcześniej jak w dzień powszedni, może nie powiem że czuję się świetnie bo to trochę nadużycie, ale jest ok. Najlepiej czuję się w piątki oraz soboty, w niedzielę przychodzą już lęki i myślenie w przód że jutro znowu będę musiał pracować. Leczyłem się psychiatrycznie na fobie lękowe biorąc leki biorąc przy tym l4, było wtedy ok, ale tak naprawdę patrząc na to z perspektywy czasu to właśnie to L4 mi pomogło, bo po urlopie nie było już poprawy. Nie wiem co teraz robić czy zwolnić się z pracy i posiedzieć trochę w domu albo wyjechać gdzieś i zrelaksować się, mam jakiś zapas pieniędzy może nie za duży aby myśleć o zakupie np. własnego mieszkania, ale myślę że wystarczający na 2-3 lata spokojnego życia. Z wiekiem co raz gorzej to znoszę i co raz ciężej mi z tym żyć. Moi rodzice też nie byli w sumie "pracusiami", mój ojciec przepracował "uczciwie" i na etat może w sumie max 5 lata jak już coś złapał to raz na jakiś czas u jakiegoś znajomego , matka nie pracowała a na dom nie musieli zbierać bo wszystko odziedziczyli więc było łatwiej, chociaż pieniędzy sporo nie było szczególnie dla mnie. Najgorzej że muszę wynajmować mieszkanie sam, do rodziców nie mogę wrócić bo po pierwsze nie ma tam warunków do życia tam nawet własnego pokoju nigdy nie miałem, a po drugie jestem z nimi skłócony bo gdy próbowałem przekazać im ich błędy wychowawcze obrazili się nazywając mnie roszczeniowym i nie ma tam dla mnie już miejsca. Myślicie że dobrze by zrobić sobie taką 1-2 letnią przerwę? Nigdy nie miałem takich prawdziwych wakacji, tylko obowiązki. Może by mi to jakoś pomogło. Ale co przyniesie przyszłość? Boję się tego bo nie mogę liczyć na żadne wsparcie, jestem sam i muszę liczyć tylko na siebie, a z pracowaniem mam problem. Mój wpis miał początkowo dotyczyć tylko tematu pracy, ale ostatecznie zaczepił też o inne tematy związane z życiem

Czy 2019 to był ostatni rok peaku życia w Polsce? To tylko moja subiektywne wrażenie, że okres lat przed 2019 to było idealne połączenie, gdzie Polska oferuje to co na zachodzie przy wciąż wschodnich cenach, ludzie jakby bardziej normalni niż teraz i jeszcze nic nie "wisiało w powietrzu". Nie mówię, że było idealnie i nie było afer ale to był peak porównując to co było wcześniej i to co teraz i może w przyszłości. Po 2019 ceny wszystkiego w kosmos aż do teraz, pandemia, potem widmo wojny, ludzie podzieleni na maxa, zero merytorycznej dyskusji w internecie. Potem coraz gorzej na rynku pracy, korporacje coraz bardziej chciwe, radykalizacja polityki, obecnie napięcia geopolityczne w każdym rejonie. Jakiś dziwny okres niepewności do wszystkiego. Kiepski rynek mieszkaniowy, pracownika, nawet matrymonialny przy jednoczesnym wzroście cen wszystkiego (bo kebab kraftowy, bo kawa palona w pełni księżyca, bo barber jest hipsterem, itd.). Dziwne czasy się zapowiadają ale może przesadzam i jeśli macie inne spostrzeżenia to zapraszam do dyskusji. #przemyslenia #polska #gospodarka #ekonomia #polityka #mieszkanie #nieruchomosci #zycie #antynatalizm #przegryw #antykapitalizm #demografia

Wyobrazcie sobie, ze jakies 5 lat temu bylem spierdolem, dla ktorego problemem bylo odezwac sie do kasjerki w zabce, bo sie wstydzilem. Samoocena poziom zero. Dzis jestem kierownikiem kilkunastu osob w pracy, mam super rozowa, to wszystko wydaje mi sie taka abstrakcja, jak sobie przypomne w jakim bagnie psychicznym bylem pare lat temu. Starajcie sie i probujcie w zyciu, czasem moze sie udac. #chwalesie #depresja #zycie

Mam 30 lat i od kilku lat widzę jak niesamowicie dziadzieje z wyglądu i mentalnie.. ostatnimi laty strasznie zazdroszczę młodym, że mają jeszcze wszystko przed sobą i żyją w lepszych czasach. Siedzę samotnie w kawiarnii w południe i słyszę rozmowy studenciaków o ich studiach, planach, jakieś integracje, imprezy i mam ból dupy. Ja wiem, że jest nagonka że młodzi uzależnieni od tiktoka i mają zrytą banie ale to typowe clickbaity i w rzeczywistości widzę co innego i są na prawdę ogarnięci, dojrzalsi niż my byliśmy i pewni siebie. Zresztą nawet jeśli mają jakieś wady to nasze pokolenir też jest uzależnione od social mediów a dodatkowo zniszczone przez biedę i wychowanie boomerów. Zazdroszczę im, że mają jeszcze wszystko przed sobą, wszystkiego co fajne właśnie teraz doświadczają i mogą podejmować lepsze dezycje bo wszystko jest już w internecie na każdy temat, lepsze programy szkolne, dofinansowania, kursy, inne podejście, wychowanie. Mam styczność z obecnymi rodzicami z miast - zazwyczaj pracownicy korpo albo mają własną firmę, dzieci do prywatnego przedszkola, angielski od małego, diety, ogarnianie im zabezpieczenia na przyszłość. Zupełnie inny świat niż za "moich czasów". Teraz to norma że dzieciak jedzie studiować za granicę albo jeździ z przyjaciółmi po Europie czy robi karierę na youtube. Mam wrażenie, że pokolenie lat 90 to było chyba ostatnie, które jeszcze jest tym zastraszonym, zamkniętym i zagubionym pokoleniem, z jednej strony dojrzewającym już w czasach początków internetu a z drugiej z mentalnością PRLowską przekazaną przez rodziców. #przemyslenia #przegrywpo30tce #feels #depresja #samotnosc #zycie #socialmedia #tiktok #instagram #blackpill #przegryw #doomer

cd73eb7e5ae9dadbbc04e714f4cf9d1cd1724f273f94f13c89ca2f379a78addc

Relacja ojciec-babka: Jak ten się napije, to gada mądrości, jaka jego matka była wspaniała czy "nosiła go pod sercem". Wiecznie ją próbował zadowalać wszelkim kosztem (dzieliło ich 50 km). Przykładem są zakupy. Zamiast odhaczyć listę, to jak nie mógł czegoś znaleźć, to robił gonitwę po sklepach i ryneczkach. Więc zakupy zamiast 1 godziny trwały 3 godziny. Była akcje z poszukiwań jabłek Cortland na mieście albo wycofali jakieś pieczywo chrupkie Chaber i była gonitwa po mieście. Oczywiście mamusia nie chciała odwiedzać lekarzy czy miała dietę, to tutaj ojciec nie potrafił się jej postawić. Albo babka miała wizję rodziny wielopokoleniowej, że ktoś zostanie z rodzicami. Wiadomo było, że to nie wyjdzie już w czasie studiów, ale ojciec uciekał się do wszystkiego, żeby zadowolić mamusię - kłamał, że wnusio siedzi w wielkim mieście tylko z powodu pracy, często przyjeżdża do domu na weekendy, strasznie tęskni i ogólnie jest ideałem. Naturalnie jak nie chciało mi się przyjechać grać teatrzyk, to proszono mnie o telefon do babci, że pracuję w weekend, jestem chory albo jestem u rodziców, ale nie damy rady przyjechać. Bywało tak, że jechałem tylko do niej i z powrotem, a jak raz się wygadałem, że od razu wracam do miasta, bo nudzi mnie weekend na wiosce czy innym razem po pytany o samopoczucie i odpowiedzi "dobrze, ale jestem na kacu", to ojciec miał stan przedzawałowy i po wizycie mówił mi, że nie wolno jej martwić (a znam kolegów, co sobie pili na wesoło z dziadkami). I wiecznie mnie prosił, żebym jeździł 100 km i jak nie do domu na weekend, to chociaż do niej, żeby starowinka miała trochę radości. Relacja ja-matka: Z biegiem lat przestałem udawać, jaka nasza rodzina jest wspaniała i cudowna. Kiedy chorowała, to pozwoliłem jej nocować u siebie jak miała badania i leczenie, ale jak dowiedziałem się, że rodzeństwo jest faworyzowane i obdarowywane, a mi za bardzo nie chciano pomóc kupić mieszkanie, to przestałem ją nocować mówiąc, że chyba stać ich na noclegi w dużym mieście. Oczywiście zignorowałem tłumaczenia, że ona nie jest osobą decyzyjną w kwestiach finansowych. No i przyznam się, że jej regularne wizyty mnie męczyły i miałem konkretne pretensje, o czym nie omieszkałem się powiedzieć. Jak mnie prosiła o przyjazd, to moją reakcją nie było "ale fajnie, chętnie przyjadę" tylko "czego chcecie, byłem niedawno". Mówiłem jej, że jest głupia i uległa przy rodzinnych problemach, a nie udawałem jak ojciec wobec babki, że jest bardzo mądra. I wprost powiedziałem, że ja nie mam takich pokładów empatii i cierpliwości jak ojciec w stosunku do babki i nie będę dla niej chodził na 3-godzinne zakupy. Od kilku lat zacząłem okazywać niezadowolenie i nie mam potrzeby częstych kontaktów. Czy ja jestem żle wychowanym socjopatą, czy to z moim ojcem jest coś nie tak? I zanim coś napiszecie, jak babcia żyła to mniej więcej jeździłem co miesiąc. Bardziej z poczucia obowiązku niż szczerego przywiązania. Teraz widuje się raz, może dwa razy w roku. #psychologia #rodzina #zycie

#psychologia #zdrowie #zycie #zwiazki #depresja ? #demografia ? Dziwicie się że nic wam w życiu nie "smakuje"? Przecież to wszystko jest tak proste, zobaczcie sobie jak byliście wychowywani od małego, byliście zmuszani do "życia w 3 osobie", od samego początku nie ma ja/ty tylko oni,one,ono,ich. Zamiast bawić się, rozwijać i czerpać przyjemność z życia dziecko od małego tylko ogląda te rzeczy, wykształca się w nim mechanizm który reaguje na obserwację obcego życia zamiast rozwijać swoje. Nie dziwcie się że teraz nie potraficie się odnaleźć, że tracicie nagle zainteresowanie czymś co miało być ważne, to było ważne ale w filmie/bajce/serialu etc. którym was skrzywili i tylko wydawało się wam że jest fajne. Jesteśmy zniszczeni mediami głównie w ten sposób, zamiast mieć swój własny tort urodzinowy oglądaliśmy kogoś kto go ma. Jesteśmy dosłownie niedorozwinięci, a obecna forma i treść mediów szczególnie w internecie to już jest kulminacja tego zjawiska, ludzie przestali się nawet rozmnażać bo są tak zniszczeni że nie potrafią żyć w pierwszej osobie, nie żadne mieszkania czy pieniądze tylko psychiczna degeneracja, dlaczego dużo ludzi mówi że to przez to czy tamto? bo ich życie nie pasuje do tego które oglądali gdzieś tam, nie pasuje do schematu uzyskania spełnienia co jest podstawą do tego jak człowiek będzie żył i jak skończy. Zastanawiacie się dlaczego czujecie że wasze życie to nie jest wasze życie, no właśnie dlatego, doprowadzili do tego wasi rodzicie którzy całkowicie zignorowali wasz osobisty rozwój jako człowieka, a obecnie wychowywane dzieciaki będą miały jeszcze gorzej.

Preferujesz tradycyjną paginację? Kliknij tutaj