Kończy mi się niedługo umowa w kołchozie, nie chcę przedłużać umowy bo kołchoz za mocno wjeżdża mi na psychikę. Tylko pojawia się problem że nie wiem co dalej. Nie chcę gnić na #neet, ale szukanie nowej pracy napawa mnie lękiem, zresztą alternatywą na zadupiu którym mieszkam jest inny kołchoz albo supermarket. Myślałem nad tym aby pójść jakiś na kurs zawodowy który podniesie moje kalifikacje, ale podobnie jak przy szukaniu pracy pojawia się lęk, i do tego nie wiem na jaki kurs pójść. Pewnie złożę papiery do innego kołchozu ale obawiam się że moje spierdolenie mnie przed tym powstrzyma. #praca #pracbaza #kolchoz #zalesie #spierdolenie
Czasem przewijają mi się wpisy mireczków ze smutnych tagów w stylu #depresja #fobiaspoleczna #spierdolenie #nerwica #psychiatryk #przegryw itp. i widzę żalenie na czas wolny po pracy, że nie mają wtedy kompletnie co robić, a jednocześnie narzekają na jakąś monotonną pracę fizyczną, której nienawidzą. Bardzo dziwi mnie taki mental. Dla mnie już od czasów gimnazjalnych nie istniało coś takiego jak "nudzi mi się", tylko moje własne lenistwo. Jest tyle skilli do nauczenia, tyle książek, zbiorów zadań, kursów i to w dodatku wszystko jest za darmochę w internecie, wystarczy znać angielski (a jak ktoś nie zna, to niech sobie za cel weźmie nauczenie tego języka, to jest podstawa w dzisiejszym świecie). Rozumiem, że ktoś może być zmęczony, może mu się nie chcieć itp. no ale to chyba co innego niż "nie mam co robić"? Taka więc krótka rada dla wszystkich niezadowolonych ze swojej #pracbaza i #zarobki: zamiast narzekać na nudę po pracy to się weźcie za cokolwiek, wtedy jak nie będziecie tego robić to będziecie narzekać na swoje lenistwo, a nie na nudę. A jak ktoś mi zaraz napisze, że nie potrafi nic robić jak nie ma buta na mordzie i nadzoru: no to przykro mi, ale jesteś tu gdzie jesteś, bo jesteś jaki jesteś. Normalny człowiek potrafi się za coś zabrać bez gróźb w postaci tortur od swojego przełożonego.
Zauważyłem taką prawidłowość, wszyscy znajomi i członkowie rodziny, którzy poszli na terapie z problemów różnorakich doszli do wniosków, że ich problemy wynikają ze "zjebanego dzieciństwa", czyli takiego nie z rodzinka.pl tylko jak u większości dzieciaków z lat 80-tych i 90-tych. Skutkiem jest najczęściej albo odcięcie się całkowite od rodziców albo ograniczenie kontaktów i traktowanie rodzica jak obcego człowieka. Czy taki jest zazwyczaj skutek i cel terapii? Pytam niezłośliwie, czysta obserwacja. inb4 wklejanie obrazków z sojackiem przez spierdoxów #psychiatra #terapia #depresja #psychoterapia #przegryw #spierdolenie #pytanie #zjebanie
Spotkałem się wczoraj ze znajomymi z gimbazy, pięciu chłopa, wszyscy lvl 33, w szkole klasa postaci normik/failed normik, jeden nawet trzymał za rękę w liceum. Fast forward do 2k25 i wszyscy prowadzą życie typowego przegrywa, każdy nieruchający i nietrzymający, tematy jak 20 lat temu gierki, gadżety, anime tylko zamiast szkoły to praca no i doszły krypto, etf xD. Zauważyliście postępującą inflację przegrywu/wygrywu? Mam wrażenie, że wymagania społeczne wyjebało w kosmos przez te lata. #przegryw #gownowpis #spierdolenie
Ja pierdole i tak powiem... Dostałem zdjęcia z wesela, na którym niedawno byłem (zanim napiszecie "zapraszają cię na wesele = oski" - rodzina więc musiałem iść). Jak zobaczyłem swoją, przytaczając klasyka "spe---ą huopską mordę", to jakoś przestałem się dziwić, że żadna świnia vel. #p0lka nie chce nawet na mnie spojrzeć. Nie dość, że #manlet i #spierdoks, to życie postanowiło dojebać mi niesymetryczną mordą. Jedno ucho jakby przyklejone do głowy, drugie odstające. Jedno oko ewidentnie osadzone głębiej, drugie zaś płycej. Mało tego! Jedno nieco wyżej względem drugiego. Do tego lewa strona czaszki wystaje mocniej niż prawa. Twarz pucułowata, więc pomimo prawidłowej wagi, unikania cukrów, alkoholu i codziennych ćwiczeń, wyglądam jak typowy Janusz walący każdego dnia 4-paka do snu. Spojrzenie tysiąca jardów... Wory pod oczami. Wbrew temu co mi się wydawało, mocno widać już po mnie upływ czasu. Co ciekawe, w lustrze nie jest to aż tak widoczne, albo ja się przyzwyczaiłem do swojego ryja. Po powyższych spostrzeżeniach naszła mnie taka refleksja, że wg wykresu opartego na danych z dupy, obiektu kultu wszystkich wyznawców #redpill , wchodzę w swój prime-time. Natomiast muszę wam objawić brutalną prawdę, serwowaną przez #blackpill. Zero pomnożone przez nieskończoność dalej daje zero. Piszę to, ponieważ wiele osób przyjmuje coupium, że "najlepsze dopiero przed nimi", nie moi drodzy Panowie. Jeśli nigdy nie zainteresowała się wami żadna samica, to znaczy że wasza wartość na rynku matrymonialnym jest równa zeru, tak jak jest to w moim przypadku. Nie ma się co oszukiwać, bo wniosek jest brutalnie oczywisty i nasuwa się sam - over dla huopa. Będzie tylko gorzej. #p0lka #przegryw #przegrywpo30tce #redpill #blackpill #manlet #spierdolenie #spierdoks #spierdox #samotnosc
Ostatnio wpadła mi do głowy myśl odpowiadająca na pytanie, dlaczego huop jest takim spierdoksem? Odpowiedź brzmi - przez przesunięcie pokoleniowe względem reszty lokalnego społeczeństwa, a co za tym idzie inne oddziaływanie traum pokoleniowych, głównie tych po II WŚ. Tłumaczę i objaśniam. Załóżmy, że mamy dwóch Mirków, Mirka A i Mirka B. Obydwoje urodzili się w 1930 r. Historia Mirka A. Mirek A przeżył II WŚ, Skończył szkołę powszechną (odpowiednik podstawówki), poszedł do jakiejś roboty, w wieku ~20 lat przygruchał sobie jakąś różową i założył rodzinę, z której powstał (urodzony np. w 1950 r.) syn Mirka A (dalej SMA). Historia życia SMA potoczyła się podobnym torem. SMA skończył zawodówkę, poszedł do pracy, ponownie w wieku ~20 lat założył rodzinę, której owocem był wnuk Mirka A (dalej WMA), urodzony ~1970r. Wnuk Mirka A powielił schemat życia swojego ojca i dziadka. Poszedł do zawodówki/technikum, potem do pracy. Też w wieku ~20 lat założył rodzinę i pojawił się jego pierworodny kaszojad - prawnuk Mirka A (dalej PMA), dzieciak pokolenia lat 90'tych. A teraz historia Mirka B. Mirek B przeżył II WŚ, skończył szkołę średnią, następnie poszedł na studia, potem do pracy. Mirek B poznał swoją różową w wieku ~30 lat, też po studiach. Z ich związku ~1960 r. pojawił się syn Mirka B (dalej SMB). SMB nie mógł być gorszy od swoich rodziców, więc został wysłany na studia, potem ruszył do pracy. SMB też poznał swoją różową w wieku ~30 lat. Ich potomek, wnuk Mirka B (dalej WMB), przyszedł na świat ok. 1990 r. WMB również jest dzieciakiem pokolenia lat 90'tych. Między Mirkiem A, a jego prawnukiem, z którym WMB mógł chodzić do klasy minęły 3 pokolenia. Traumy wojenne, których doświadczył Mirek A niemal całkowicie zanikły w jego rodzinie, jego prawnuk jest dynamicznym normanem, nie myślącym o dniu jutrzejszym. Żyje tu i teraz. Faktycznie zdobywa świat. Różnica między Mirkiem B a jego wnukiem to tylko 2 pokolenia. Traumy wojenne, których doświadczył Mirek B wciąż są w jego rodzinie bardzo mocne. WMB jest zahukany, nieufny, unikający zbyt bliskich relacji, wiecznie martwi się na zapas, ma zaprogramowane zaburzenia odżywiania (jedz na zaś, bo jak będzie wojna, będziesz głodny - mówił mu Mirek B) i inne "atrakcje". Tak, jestem wnukiem Mirka B. I podejrzewam, że wiele osób ze świętych tagów ma podobny schemat w rodzinach tj. ich przodkowie późno zakładali rodziny, stąd wiele traum nie miało czasu wygasnąć samoistnie. A co za tym idzie, pojawiła się wyraźna niekompatybilność ze znaczną częścią rówieśników. Także - over dla nas, niestety. #przegryw #przegrywpo30tce #trucel #incel #spierdox #spierdoks #samotnosc #spierdolenie #normictwo
dwa lata temu postawiłem sobie prostą zasadę: nie użalaj się nad sobą trzymam się do dziś, te wszystkie żale staram się zachować dla siebie w swojej głowie i ignorować te myśli, nie brnąć w te rozumowania i nie dać się temu pochłonąć szczerze to ostatecznie lepiej się tak żyje w porównaniu z dawniejszymi czasami jak co chwila opisywałem swoje #spierdolenie na #przegryw
#praca #przegryw #spierdolenie Co będzie na stare lata z ludźmi, którzy nie mają wymaganych składkowych lat, aby mieć emeryturę? Pytam bo trudno mi utrzymać się w każdej pracy, jestem słaby fizycznie, powolny, a do tego niezbyt komunikatywny. Wiem już że nie będę mieć wymaganych lat stażu pracy do minimalnej emerytury. Renty też nie dostanę, bo jestem zdrowy (oprócz bycia przegrywem, słabym fizycznie, bez żadnych specjalnych umiejętności, do tego nie umiem gadać z ludźmi). Własnej firmy nie otworzę, bo nic nie umiem, w niczym nie jestem dobry, a poza tym nie zarobię na ZUS. Co robić? Proszę o pomoc i pokierowanie co zrobić ze swoim życiem, bo ja naprawdę do niczego się nie nadaję a lata lecą, w żadnej pracy nie mogę się utrzymać i obawiam się o swoją przyszłość na emeryturze.
Największą bzdurą na tagu zdecydowanie jest: !myślenie że #silownia nic nie daje w wyjściu przegrywu. Daje bardzo dużo popatrzcie na Zyzza chłopaki. Suchą klatkę miał, zaczął chodzić pewność siebie wybuchła i z _przegrywa_ stał się **oskarkiem**. Polecam tego gościa! Róbcie to co on to wam się uda! Trzymam kciuki! A nie siedzicie przed kompem i sikacie do butelek, nie tędy droga! On też siedział ale się ogarnął w porę. #przegryw #tfwnogf #spierdolenie #zyzz
167cm 82kg 21lat Nigdy nie zakisiłem ogóra po same kullen Raz trzymałem rękę na weselu w 2018 Biedny dom do rozbiórki eternit popękane fundamenty i grzyb na ścianie Praca 3k meblarz pomocnik Tylko 36,5k oszczędności Gruz 6k w gnoju (współwłaściciel ze starym) Wykształcenie zawodowe Uprawnienia na wózki widłowe i suwnice Doświadczenie przy łopacie i produkcji mebli Na klate 83kgx2 przysiad 103kgx10 Ehh... Jest jeszcze nadzieja czy do utylizacji? Ehh... #przegryw #spierdolenie #samobojstwo
Moim marzeniem w zasadzie odkąd zaczęły mi się podobać dziewczyny jest ożenić się z Japonką. Wiem, że to strasznie stulejarskie. Aczkolwiek bardzo mi się podoba ich język, kultura no i uroda ( ͡° ͜ʖ ͡°). Bynajmniej nie jestem mangozjebem. No i zawsze chciałem doświadczyć jak się mieszka w Japonii. Lubię ich jedzenie i podoba mi się ich mindset. Ale oczywiście jest to niezbyt realny cel co mi przysparza dużo bólu. Przede wszystkim głównym problemem jest to, że mieszkam w Polsce a nie w Japonii. Zatem zacząłem podejmować kroki w celu zmiany tego, ale nie jest kolorowo. 1. Język - uczę się go już od jakiegoś czasu (indywidualnie + z nauczycielem). Idzie to powoli i nie mam na to tak wiele czasu jak bym chciał. 2. Uzyskanie wizy - jeżeli chcę tam wyjechać na stałe, to potrzebuję wizy pracowniczej. Problem jest taki, że wymogi są dość restrykcyjne. Zasadniczo albo masz 10 lat doświadczenia w danej pracy, albo masz studia. No i jeżeli chodzi o studia, to zjebałem sprawę po całości. Studiowałem kiedyś dziennie, studia prawie skończyłem, ale pewien przedmiot w kombinacji z covidem spowodował że ich nie skończyłem. Nie byłem wtedy świadomy tego błędu. Zapisałem się na studia zaoczne. Za przebieg poprzednich studiów zaliczono mi dwa semestry (liczyłem na cztery, niestety dużo różnic programowych) i wiele przedmiotów. Także skończę je za 2.5 roku. Ważny w tym przypadku jest jakikolwiek papier, nawet z gównouczelni. Jednakowoż pracuję już od jakiegoś czasu w zawodzie (albo i nie - w sumie go formalnie nie mam) i szanse na znalezienie w nim pracy w Japonii jest realne chociaż ciężkie. 3. Schudnięcie - jestem w luj ulany. Generalnie przez swoje dorosłe życie moja waga zmieniała się jak tory roller coastera ale aktualnie siedzę na 120 kg z groszami przy 180 cm wzrostu. Teoretycznie w 2.5 roku mogę schudnąć nawet do 0 kg. Problem jest w tym, że kompletnie nie jestem w stanie się za to zabrać. Tzn. wiem jak to działa, wiem o liczeniu kalorii, ale psycha siada i jedynym pocieszeniem jest jedzenie. Także podsumowując, jest źle, ale idzie ku lepszemu (częściowo). Jednak przybija mnie strasznie to, że zanim miałbym szansę zrealizować swój cel przeprowadzki, minie aż 2.5 roku. Aktualnie mam 26 lat, więc będę miał już 28.5 lat. W tym wieku to kiedyś chciałem już być po ślubie xd. Jak gdzieś widzę wspomnienie o Japonii to od razu psycha siada, a jak widzę np. kogoś, kto tam wyjechał, to już w ogóle mnie zazdrość zżera. Ponadto mam ciągły lęk, że coś się stanie i nie będę mógł wyjechać (np. wojna dotrze do Polski, Japonia zamknie się na imigrantów, itp.) I po co to piszę? W sumie nie wiem, ale fajnie byłoby jakby mnie ktoś pocieszył XD. Że nie jest tak źle. Że jestem w stanie to zrealizować. Że mój cel nie jest strasznie spierdoxowy (chociaż wiem, że jest). Albo, że 28.5 lat to nie jest za późno na wchodzenie na rynek matrymonialny. Poszedłbym na psychoterapię (chociaż w nią raczej nie wierzę; już to przerabiałem) lecz aktualnie krucho mam z kasą ze względu na to, że studia i lekcje japońskiego trochę kosztują. A, oczywiście nie miałem nigdy dziewczyny, nawet za rękę nie trzymałem :|. Chociaż tak zasadniczo to brzydki chyba nie jestem, nie licząc nadwagi. Ale luj wie czy przez te 2.5 lata nie dopadnie mnie jakieś łysienie czy coś i będzie over dla chłopa. Żeby nie było, że traktuję azjatki jako jakąś ostatnią deskę ratunku - to mój wybór numer jeden a nie plan B. Piszę z anonima bo wstyd ze swojego konta xD #anonimowemirkowyznania #wyznanie #zalesie #spierdolenie #samotnosc #zwiazki #japonia #depresja #niewiemjaktootagowac #odchudzanie #emigracja
Beka z tych gości co śmieją się z @qew12 że to taki oski jest, na kawki chodzi ( ͡° ͜ʖ ͡°) Smieją się z chłopa 170cm wzrostu, który ma autyzm, zakola, boi się czasem wyjść do sklepu i jest w zasadzie takim dużym dzieciakiem. Ile to razy wrzucał zdjęcia leków które bierze. Qew siedzi na discordzie to jest oski. Jak jakieś typki z innego discorda zakładają po 50 kont których człowiek nie zdąży na czarno wrzucic i wrzucają potem gówno na wykop - to jest git. No, ale oczywiscie wzrostaki 180cm i wiecej, z normalną fryzurą, z własnymi kawalerkami, przegrywają tylko dlatego bo nie mają dziewczyny. Chuja wiecie o przegrywie panowie, o byciu chodzącym odpadem. Beka z was. Pozdrawiam quewa i trueceli. #przegryw #truecel #spierdolenie
Jak się kurwa leczy lęk. Nie umiem na siłownię iść ćwiczyć, laski poderwać, zadbać o sobie, starać się o pracę, jechać gdzieś. Chce nie żyć w zasadzie, ale nie że się zabić tylko nie funkcjonować. Wiem że it's over i jak jestem nieczadem to nic że mnie szczególnego nie będzie ale mam jeszcze te 30 lat do przeżycia i co mam z nimi zrobić, nie chce przesiedzieć ich w domu. Czemu jak jestem z kimś to absolutnie nie mam problemu z wyjściem gdzieś, ale sam zmuszę się najwyżej do sklepu? #psychologia #przegryw #psychiatria #fobiaspoleczna #lekuogulniony #spierdolenie #depresja
Nie wiem, od czego zacząć. Głównym problemem jest to, że mając około 30 lat, czuję, że niczego nie osiągnąłem i nawet nie wiem, czy chcę jeszcze próbować. Trochę o mnie. Pochodzę z dość biednej rodziny, w której były problemy z alkoholem. W szkole byłem gnębiony z powodu biedy i tego że nie miałem nowych ubrań czy zabawek dodatkowo nie miałem żadnych wzorców rodzinnych i nie umiałem się postawuć. W wieku 10 lat powiedziałem sobie, że nigdy nie będę mieć dzieci. Wychowywali mnie dziadkowie i dużo z nimi podróżowałem (dziadek był kierowcą tira). Rodzice czasem się starali, jeździłem na wyjazdy zagraniczne z ich pracy, co sprawiało, że czułem się bardziej towarzyski i otwarty, zacząłem próbować alkoholu. W wieku 14 lat zacząłem regularnie pić, bo dawało mi to poczucie luzu. Często uciekałem w świat wyobraźni. Prześladowania w szkole nasilały się z powodu mojego wyglądu (karłoowatość). W wieku 16 lat chciałem zbudować bombę i wysadzić w szkole (miałem doświadczenie w budowaniu improwizowanych ładunków wybuchowych z azotanu sodu, siarki i węgla), ale coś mnie powstrzymało. Pojawiły się problemy z prawem. Wybrałem technikum przypadkowo, licząc, że po Euro 2012 będzie praca. W regionie, z którego pochodzę, panowało duże bezrobocie. Od 15. roku życia słyszałem od rodziny, że mam dwie lewe ręce i nic nie umiem. Skończyłem technikum, zdałem maturę, ale przez rok nie mogłem znaleźć pracy. Nikt mi nie pomógł ani nie doradził, żebym wyjechał do większego miasta. Nikt mi nawet nie chciał pomóc bo rodzice się wstydzili tego że nie pracowałem nigdzie. Do fizycznej pracy się nie nadawałem kompletnie. Jakoś udało mi się zatrudnić u lokalnego Janusza gdzie byłem wykorzystywany za pół darmo (staż). Później udało mi się znaleźć pracę w delegacjach jako pracownik fizyczny (nic specjalnego. Przynieś podaj pozamiataj). To była niejako szkoła życia, ale coraz więcej piłem i robiłem coraz głupsze rzeczy o których nie chcę mówić. Poszedłem na studia zaoczne, ale je przerwałem, bo nie miałem czasu na zjazdy. Oczywiśce na budownctwo którego nienawidzę. Później poznałem dziewczynę, wyprowadziłem się do Wojewódzkiego, znalazłem słabo płatną, ale stałą pracę i spokojną. Udało mi się skończyć studia. Po kilku latach dziewczyna mnie zdradziła (za spokojny i za dobry byłem), a ja zmarnowałem 5 lat w pracy, gdzie pensja nie wzrosła. Po rozstaniu zaczęły się problemy z lekami i alkoholem. Z desperacji zmieniłem pracę, ale trafiłem na jeszcze gorszą bo dojazd był beznadziejny i dałem się zrobić jak dziecko. Szczęśliwie udało mi się znaleźć coś lepszego, poznałem kolejną dziewczynę i narzeczoną bo szybko się wkręciliśmy, ale z powodu alkoholu i moich problemów z zazdrością po porzednim związku również mnie zostawiła. Od półtora roku próbuję zmienić swoje życie, zmieniłem zawód, ale problem z alkoholem pozostał. Czuję, że zmarnowałem czas (między 22 a 28 rokiem życia), bo ludzie w moim wieku mają mieszkania i rodziny, a ja nie mam nic. Zastanawiam się, czy nie wrócić do rodzinnego domu, co mogłoby skończyć się stoczeniem bo tam nie ma niczego innego do roboty, bo nie widzę sensu swojej obecności w obecnym miejscu. Nie mam żadnych przydatnych umiejętności na rynku pracy i nawet nie wiem, co lubię robić. Próby wyjścia z nałogu są skazane na niepowodzenie, bo alkohol to jedyna rzecz w moim życiu która przynosi mi ulgę. Straciłem przez to wielu ludzi i sam urywam znajomości, by nikt nie musiał się mną zajmować. Próbowałem terapii uzależnień, robię kolejne podejście, bo z poprzedniej mnie wykopali. Próbowałem różnych leków, szczęśliwie nie uzależniłem się od nich ani od narkotyków. Niestety, kiedy piję, nie mam umiaru i często kończyłem przedawkowując leki. Myślę, że było tego więcej, ale rdzeń problemu pozostaje taki sam. Nic nie osiągnąłem i to mnie dobija, nie widzę wyjścia z tej sytuacji. Moim największym błędem było to, że zamiast zostać w domu rodzinnym, wyjechać za granicę i odłożyć pieniądze, wybrałem miasto, w którym nic nie osiągnąłem. Teraz nie wrócę na wieś, bo tam nie ma pracy, a w mniejszym mieście sytuacja będzie podobna. Straciłbym też znajomych, których mam teraz. Dodatkowo mam cholerny problem z zazdrością bo mam ból dupy że inni mają lepiej ode mnie o co nie jest trudno :))) #zalesie #depresja #gownowpis #zalpost #spierdolenie #alkoholizm
Czy to przejaw depresji czy czegos innego? Ostatnio zauważyłem u siebie zupełne zobojętnienie w większości rzeczach które robię. Prawie wogóle nie przejawiam emocji jak kiedyś. Przykład z wczoraj. Jadąc autem, ktoś wymusił na mnie pierszeństwo przy 100km/h tak, że musialem szybko zjechać na przeciwległy pas. Osoba siedzącą ze mną na miejscu pasażera aż podskoczyła bo rzeczywiscie było blisko. Ja jedynie co zrobiłem to mechanicznie odbilem na lewy pas tak jakby nic się nie stało. Zupelnie jakby było mi obojetne czy w niego wjadę czy nie. Czuję się jakiś taki wypruty mimo, że ciężko nie pracuje to nie mam na nic siły. Ostatnio spałem 10 godzin a mimo to obudziłem się zmęczony jakbym przebiegł jakiś maraton. Ogólnie zauważyłem że z jakością snu jest u mnie słabo ostatnio i nie wiem czym jest to spowodowane. Odżywiam się w miarę dobrze, nie pale, alko tylko okazjonalnie. Nie mam również dużo stresu a mimo to często odczuwam jakiś niepokój. Co to może być? #depresja #zalesie #gorzkiezale #spierdolenie
Usunąłem konto na wykopie jakiś czas temu, ale czasem sobie wchodzę i że wszystko jest po staremu. Dalej na tagu przeważają trolle i toksyki. Goście z discorda, których pasją jest wrzucanie gówna na wykop - chyba bez problemu można powiedzieć ze to ludzie bardzo niskiego sortu. Szkalowanie quewa czyli osoby która pomimo bardzo chujowej sytuacji stara się coś ze sobą robić. Nie warto było tu siedzieć, w perspektywie czasu nie dało to nic. Tylko pogążanie się w spierdoleniu i mówie to jako truecel. Lepiej zatopić się w swojej wegetacji, znaleźć sobie jakieś zajęcie i przegrywać w ciszy niż siedziec na tym spierdolonym portalu. Szkoda, ze alternatywy nie ma i w sumie nigdy nie bylo :( #przegryw #spierdolenie #przegrywpo30
Afera u mnie w korpo XDDDD HR wykrył NIERÓWNOŚĆ, rozumiecie? NIERÓWNOŚĆ. Wszystko może być w korpo, ale jak jest nierówność, to nie może tak być i coś trzeba z tym zrobić. Na czym polega nierówność? Otóż, mamy nierówność w stażu w roli team managera. Mężczyźni jako team managerowie pracują średnio 17 miesięcy i dostają awans, a kobiety średnio dostają awans dopiero po 45 miesiącach. Jako przedstawiciel wyższego management zostałem wciągnięty (wbrew mojej woli - szef mi kazał wejść, cytuję, "w ten burdel") w PROJEKT HR'owy mający na celu wyrównanie tego. Zasugerowałem na pierwszym spotkaniu, że być może kobiety w czasie bycia TM'kami idą na macierzyński i stąd to wynika. To spotkało się z natychmiastową odpowiedzią - HR wymyślił na szybko, że trzeba mężczyznom utrudnić awans i przesunąć granicę stażu tak na 30 miesięcy, bo wtedy faceci się więcej nauczą. Nieważne, że te półtora-dwa lata to jest granica zdobywania wiedzy i umiejętności. Rozumiecie ten absurd? Nieważne, że chłop dostaje awans bo staje do tego samego konkursu co baba, ma być chłopom trudniej i tyle. Dodatkowo HR powiedział, że na rozmowach o awanse mają być przedstawiciele HR, bo być może mężczyźni prowadzący rozmowy są stronniczy, a kobiety z HR będą w stanie zrównoważyć i wprowadzić, cytuję "damski pierwiastek miękkich umiejętności". Cyrk XDDDDD Ale ponieważ cyrk może działać w dwie strony, zamierzam wywołać inbę i zadać HR pytanie, czemu w całym HR nie ma ani jednego faceta. XDDDD #korposwiat #pracbaza #bekazhr #feminizm (?) #spierdolenie
Sam nie wiem co robic, zglosilem sie do DZSW i mam 15 lipca ale jestem troche zesrany, bo juz bylem w policji 1 rok i niestety nie wytrzymalem psychicznie. tzn szkolenie zaliczylem ale juz sluzby mnie przerastaly, pozniej bylo tylko gorzej bo jak wrocilem do starych robot to mnie ta januszerka zabijala, nie moglem zniesc tego ze mam placone najnizsza kraj reszta pod stolem, doluje mnie fakt pracy fizycznej, bo jednak w policji nie musialem nic fizycznie dzwigac szarpac itp kasa na konto w pierwszy dzien miesiaca, do tego emerytura po 25 latach wszystko idealnie.. od czasu odejscia zpolicji zmienialem prace 6 razy, najdluzej 8 miesiecy u takiego dziada ale mialem go dosyc i tego dziadostwa w pracy, typowa kurierka na solowce.. robota niepoukladana.. Z jednej strony chce zmienic zycie z drugiej sie boje.. mam prawo jazdy C, C+E aczkolwiek male doswiadczenie na C+E wiekszosc pracy wykonywalem na samym C i ogolnie ta praca mi odpowiadala ale warunki i dziad transy juz nie, chcialem jeszcze sprowac tego wojska i tam dostac etat juz jako kierowca ale jednak chyba psycha siada, im blizej tym gorzej, desperacko szukam jakies pracy na C+E zeby unikac tego wojska, choc z drugiej strony nie widze lepszych warunkow pracy niz budzzetowka w tych czasach, mysle ze mi zmieknie faja w trasie jak bede musial sam sobie ogarniac zarcie, brak prysznicow na parkingach czy praca po 15h.. ( dla mnie to wyzysk ) mimo ze lubie jezdzic.. z drugiej strony zamkniety w obcymi ludzmi w malym pokoju wykonujac rozkazy trepow bedzie gorsze a podejrzewam ze wojsko bedzie jeszcze bardziej zabetonowane niz policja.. Na domiar zlego nie mam juz 20 lat tylko 30.. i w tym wieku raczej myslalem ze bede mial jakas stabilizacje i spokoj a musze znow wszystko od nowa zaczynac.. ja pierdole #depresja #przegryw #wojsko #dszw #bekaztransa #spierdolenie #praca
Studia to mialem byc nowy ja, nowe znajomosci, wspomnienia a chyba nabawilem sie jeszcze wiekszych kompleksow niz mialem dotychczas. Samotnosc mnie wyniszcza, poglebiam sie jeszcze bardziej w rozpaczy jak slysze w akademiku zza sciany smiechy rowiesnikow. Ja nawet nie odbiegam od nich jakos bardzo, nie wygladam jak typowy nerd, ktos kogo sie specjalnie wyklucza, pomija. To wszystko siedzi w glowie, jestem zjebany, aspoleczny, bardzo niesmialy wsrod wiekszej ilosci osob, spokojny, ulozony, zaburzony mam do tego fobie spoleczna mniej czy bardziej. Niestety bardzo marnie widze swoje zycie w przyszlosci i pewnie to sie skonczy tragicznie. Z kazdym rokiem ta frustracja bedzie we mnie rosla. A to brak znajomych, przyjaciol, dziewczyny, zero atencji od kobiet, chujowa praca bo ciezko byc efektywnym i w ogole dazyc do celu majac z tylu glowy ze jestes odludkiem. Wyjdz do ludzi niestety nie dziala. Nie potrafie w kontakty miedzyludzkie, a z drugiej strony bardzo tego potrzebuje i dostrzeglem to jeszcze bardziej na studiach gdzie normalni ludzie spedzaja ze soba ciagle czas. Teraz zaczyna sie okres wakacyjny, juwenalia ktore juz wlasciwie minely, wiec zdecydowanie najlepszy okres dla studentow. Nie zlicze dni w ktorych siedzialem przed komputerem i gralem, bo nie mialem nic innego do roboty. Mam tego dosc naprawde. Co mam zrobic, zeby sie ''uratowac'', nie mam stalowej psychiki. #samotnosc #gorzkiezale #spierdolenie #fobiaspoleczna
Jestem strasznie samotny przez wiekszosc swojego zycia. Juz od najmlodszych lat mialem problem z integracja, trzymalem sie zazwyczaj tych ludzi ktorych znalem juz dobrze. W liceum dyrektor zauwazyla i zwrocila sie do mojej mamy, ze kazda przerwe przesiaduje sam i nie integruje sie z innymi. Jak sie domyslacie jestem niesmialy, mam niska samoocene i nie mam zbytnio checi do zycia, sam nie wiem czy to jest wynik tego ze miedzy mna, a rowiesnikami byla zawsze spora przepasc czy cos innego. Studia to chyba jeszcze bardziej poglebily i daly mi jasno do zrozumienia, ze jestem aspolecznym odludkiem. Mam tylko i wylacznie przelotny kontakt z ludzmi. Moja jedyna ''bliska'' osoba to kolega z internetu. Przez ten brak obycia zachowuje sie czasami jak gosc, ktory wyszedl z jaskini. Sytuacja sprzed chwili wyszedlem przed akademik zapalic, kazdy z kims ja oczywiscie sam. Potem przyszedl sasiad z przedpokoju, ktorego zazwyczaj mijam na korytarzu ale teraz otworzylem do niego morde chyba z desperacji. Jakies 15 min potem jakis chlopak dosiadl sie do dziewczyny i gadala do niego z taka pasja i tak se zdalem sprawe, ze mnie cos takiego nigdy nie spotka. Nie dostane juz prawdopodobnie nigdy atencji od dziewczyny, zadna nie spojrzy na mnie z pozadaniem ani zaciekawieniem (nawet po piwie), bo jestem po prostu zjebany. Ostatni raz uslyszalem komplement od ''kolezanki'' w gimnazjum ze tak w sumie to mam ladne oczy i jestem dosc ladny. Nie, nie jestem oski, bo bardzo rzadko slysze w ogole jakiekolwiek mile slowa od plci przeciwnej w moja strone. To sa pojedyncze sytuacje, ktore siedza mi w glowie zeby choc odrobine sobie podbudowac samoocene. Ale w ogole co z tego skoro zaraz sie konczy rok akademicki, a ja nie rozmawialem z zadna dziewczyna, ani nic nie zawojowalem przez kurwa 8 miesiecy. To trzeba byc wyjatkowym. U sasiada w pokoju jest impreza, a ja jak idiota siedze przed komputerem i klikam w klawiature. Az mi sie chce plakac naprawde, nie bedzie lepiej. Nie robie sobie nawet zadnej nadzieji. Jestem odpadkiem, ktory przespal najwazniejszy okres w zyciu czyli dojrzewanie. Zamknalem sie w swojej norze i izolowalem od ludzi jak moglem. Teraz widac tego efekty, niby od malego mialem problemy z tym ale nie sygnalizowalem tego rodzicom, nie widzialem w tym nic zlego. Bardzo czesto jak mam takie poczucie wykluczenia, widze tych wszystkich szczesliwych ludzi w moim wieku korzystajacych z zycia to mysle sobie co za normiki. Kazdy taki sam, chleje, pali, slucha tych samych murzy$$$$, ubiera sie tak jak inni, nie ma ciekawej osobowosci. Mam wtedy takie poczucie, sam nie wiem jak to wytlumaczyc ze moge sie poczuc lepszy zwyczajnie. Ale to nie prawda bo sam chcialbym sie otaczac z ludzmi z ktorymi moglbym spedzac czas. To chyba taki mechanizm obronny. Oczywiscie nie jestem na tyle zdesperowany, zeby wchodzic w jakies zdegenerowane grupy gdzie smaza crack, albo jaraja na umór. Ale ktokolwiek z kim moglbym wyjsc napic sie nie przesadzajac. Ewidentnie jest ze mna problem, pomimo mojej ulomnosci przy kontaktach spolecznych to jestem w miare normalnym gosciem. Potrzebuje kogos przed kim moglbym sie otworzyc, nie przepadam za jakimis grupami 10 osobowymi i wole waskie grono spoko ludzi. Zastanawiam sie czy nie zapisac sie na NFZ do psychologa, ale czy to cos da xD. #pytanie #pytaniedoeksperta #samotnosc #niesmialosc #fobiaspoleczna #gorzkiezale #spierdolenie
Brat zaczął terapię w 2022 r . W efekcie stał się bardzo rożalony, ponury i uważa się za największą ofiarę tego świata. W zeszłym roku zerwał relację z prawie każdym członkiem rodziny - odbiera telefony od babci, ode mnie i mojej żony, nie pojawia się na żadnych imprezach rodzinnych, ostatnio widziałem go w zeszłym roku, a mieszkamy od siebie raptem kilka km od siebie. Ot, efekty słynnej terapii w praktyce xD #przegryw #terapia #zdrowie #spierdolenie
Ostatnio koło sklepu widziałem młodego chłopaka który siedział na kartonie i żebrał o jedzenie. Wszedłem na zakupy do tego sklepu i ciągle o tym myślałem gdyż poruszył mnie ten widok. Więc stwierdziłem, że nie zbiednieje gdy mu kupię kilka bułek, pasztet, kiełbasę i wodę. Po wyjściu ze sklepu wręczyłem mu torbę z tymi zakupami i szybko uciekłem do samochodu. Po czym płakałem jak ostatnia pizda całą drogę do domu. #mikroanonim #przegryw #spierdolenie
Jestem menadżerem w korpo. Firma, w której pracuję czasem zatrudnia za dużo ludzi i oni czekają na jakieś otwarcia. Ostatnio u mnie w zespole pojawiło się jedno miejsce w związku z awansem osoby, która robi tę pracę obecnie. Miałem dwóch kandydatów. Wczoraj miałem rozmowę z chłopakiem, który jest na stanowisku niżej (więc dla niego to byłby awans). Na rozmowę wdzwonił się o czasie, kompetentny, wyważony, widać że mu się chce. Dzisiaj miałem mieć rozmowę z dziewczyną, dla której to byłby ruch poziomy w firmie. Weszła na spotkanie po 10 minutach i trzech pytaniach gdzie jest (w tym: od resource managera), z fochem że co ja w ogóle od niej chcę, bo ona już pracowała z takimi praktykami ITIL-owymi, na co jest ta rekrutacja i o co chodzi. Po 20 minutach zapytała mnie, czy jeszcze długo, bo właśnie zaczyna się webinar, na który się zapisała. No i czemu ja od niej wymagam, że będzie zarządzała aż trzema osobami, bo do tej pory miala jednego podwładnego. Zgadnijcie, kto dostanie awans i podwyżkę o jakieś 2-3k PLN, a kto będzie fermentował i czekał na zbawienie. #p0lka #korposwiat #pracbaza #pracait #it ! #spierdolenie
Jak radzicie sobie z myślą, że w życiu nic was juz nie spotka? Ja mam 27 lat i wlasnie jest w takiej sytuacji, zawsze bylem odludkiem i trzymałem się raczej z boku, w podstawówce i gimbazie troche mnie gnębili, w technikum(poszedłem oczywiście na technik informatyk więc sami faceci w klasie) było dużo lepiej, było też kilku innych przegrywów więc nawet się z nimi zakolegowałem i poszliśmy parę razy posiedzieć gdzieś do jakiejś knajpy, niestety po maturze kontakt się urwał, ja poszedłem do roboty do #kolchoz gdzie oczywiście trafiłem na sebiksów i januszy, jeszcze w międzyczasie spróbowałem sił na studiach zaocznych ale sie poddałem przed trzecim rokiem bo oczywiście nie chciało mi się uczyć w tygodniu po męczącej robocie Trzy lata temu postanowiłem coś zmienić w swoim życiu i wyprowadziłem się ze swojego zadupia do miasta 200k do kawalerki, znalazłem tutaj robotę oczywiście też w kołchozie i tak siedziałem tam przez półtora roku, to mnie już doszczętnie dobiło, nie dość, że ledwo mi starczało kasy na wszystko to jeszcze totalnie się odizowalałem od społeczeństwa i po prostu siedzialem calymi dniami sam w mieszkaniu, gdziekolwiek chciałem iść to wszędzie ludzie byli w grupach a przecież nie będę się komuś wpierdalał w towarzystwo Półtora roku temu wróciłem zrezygnowany do domu rodzinnego i popadłem w totalny marazm, #neet od tego czasu, przeraża mnie wizja użerania się znowu z patusami w robocie, leżę całymi dniami w łóżku i po prostu wpatruję się w sufit albo chodzę na #spierdotrip pospacerować po wsi parę godzin w kółku z słuchawkami na uszach jak jakiś wariat, kiedyś czytałem dużo książek, grałem w gry, oglądałem filmy/seriale czy piłkę w TV ale aktualnie każda tego typu aktywność nudzi mnie po 15-20minutach Jak znaleźć jakąkolwiek motywację do zrobienia jeszcze czegokolwiek w swoim życiu? #przegryw #spierdolenie #depresja
Po co taki uszkodzony człowiek jak ja żyje? Nie ma nic gorszego niż fobia społeczna, lęk, depresja. Nie wiesz co robić ze sobą w czasie wolnym. Nie umiesz odpocząć, bo lęk, przejmowanie się. Jak pójdziesz do pracy to będzie to gówno robota, bo jesteś wystraszonym człowiekiem, który nie umie walczyć o swoje. Zarabiasz gówno. Chciałbyś kogoś poznać, ale lęk uniemożliwia. Chciałbyś zmienić pracę, ale lęk uniemożliwia. Chciałbyś nie mieć problemów z trawieniem, ale przez stres, który jest wynikiem zaburzeń, masz. Nie masz co snuć planów na przyszłość, bo jest ona w jednym kolorze - gówna. Piszę to po 14-letnim leczeniu. Dziesiątki tysięcy wydanych i nie da się naprawić tego, co zniszczyli rodzice. Kolejny lek (nie liczę już który, ale ponad 10 na pewno już testowałem) okazał się klapą. Zaczęły mi strasznie wypadać włosy, bolała mnie skóra głowy - wiem, że mam łojotokowe zapalenie skóry głowy i leczę się na to, ale to co się stało po leku mnie przerosło. W dodatku pobudzał za bardzo i powodował stany depresyjne. A mowa o zwykłym moklobemidzie, który jak powiedział mój lekarz jest lekiem słabym. Już nawet przestałem snuć plany, że w ogóle kiedyś poznam kogoś i chciałem skupić się na pracy, ale zaburzenia wypalają mnie. I tak całe życie, odkąd pamiętam. Jestem teraz na 600mg pregabaliny i wychodzi na to, że będę musiał z powrotem dołożyć ssri żeby znowu wróciło beznadziejne zobojętnienie połączone i tak z lękiem, ale już słabszym. Nie ma u mnie stanów pośrednich. Over. Ktoś w ogóle z ciężkimi lękami, fobiami znalazł szczęście w życiu? #depresja #fobiaspoleczna #spierdolenie
Wyleczył ktoś u siebie parurozę (zespół nieśmiałego pęcherza)? Prawie nigdy nie daję rady się wylać w publicznym kiblu przy kimś, pisuary odpadają, lanie przy drodze gdy jeżdżą samochody odpada, często wejście do kibla kończy się wyjściem z pełnym pęcherzem. Bycie pod wpływem % czy pęcherz pełen 9/10 nie pomagają. Jak stawiam klocka albo leję na siedząco albo toaleta to oddzielne pomieszczenie to jest ok. #przegryw #zdrowie #spierdolenie
Czy na spi3rdolenie dostane jakieś mocniejsze leki działające doraźnie czy tylko jakieś gówniane ssri, które MOŻE zadziała za kilka tygodni? Mówię o takim naprawdę konkretnym spi3rdoleniu jak niemożność pójścia do roboty, rozmowy przez telefon czy wyjścia z mieszkania, bo boje się że kogoś spotkam na klatce schodowej i mam instant przyśpieszone bicie serca i drżenie rąk XD Do psychiatry nawet nie jestem w stanie się umówić, bo wiem że z nerwów i trochę też wstydu nie będę mu w stanie tego wszystkiego opowiedzieć, no ale kiedyś muszę się przemóc albo chociaż spróbować. Also do tego dochodzi mi coraz gorsze samopoczucie i brak jakiejkolwiek energii, żeby choćby ruszyć dupę i poćwiczyć i nie wiem czy to jakaś depresja na kiju mnie dopadła czy to po prostu pokłosie siedzenia w domu od 5 lat, bo to też już mnie dobija psychiczne. Będę też wdzięczny za jakieś polecajki dobrego psychiatry do wizyty online, bo nie chce trafić na jakiegoś konowała gdzie tylko przepalę pieniądze. #przegryw #fobiaspoleczna #depresja #spierdolenie
Zacząłem ostatnio zastanawiać się nad wyprowadzką od rodziców. Mam 24 lata, mieszkam w dużym, ładnie urządzonym domu ale na wsi, 60km od wojewódzkiego. Praca w kołchozie za ok. 4k netto. Brak wyższego wykształcenia, rzuciłem studia dawno temu. Nie mam żadnych znajomych/różowej, jestem nieśmiały, nie umiem poznawać ludzi. Z domu wychodzę tylko do pracy, gdzie praktycznie z nikim nie gadam i na siłownię ale tam jedyny kontakt z ludźmi jaki mam to pytania w stylu: "sorry, robisz tutaj?" Stosunki z rodzicami mam raczej dobre, chociaż nawet rzadko się widujemy, w tygodniu każdy jest zajęty sobą. Mieszkając z rodzicami mogę odłożyć dosyć dużo, przynajmniej jak dla mnie, ok. 1500 zł miesięcznie. Nie mam problemu z ogarnianiem obowiązków domowych, często w tym pomagam. Sam sobie kupuję jedzenie, gotuję, sprzątam po sobie itd. Część pieniędzy na jedzenie biorę ze swoich, a część od rodziców. Z rachunków płacę tylko telefon i połowę za Internet, resztę płacą rodzice. Chcąc się wyprowadzić i utrzymywać całkowicie samemu musiałbym zarabiać o wiele więcej, jakieś 5000-6000 zł. Póki co odkładam pieniądze na nabycie nowych kwalifikacji, w planach mam prawo jazdy C+E. Zapisałem się też niedawno na terapię, chociaż nie wiem czy to coś pomoże. Czytając podobne dyskusje, głównym powodem wyprowadzki u innych osób było mieszkanie wspólnie z partnerką. Ja z racji swojego spierdolenia mam skrajnie niskie szanse na bycie w związku, zresztą nie interesuje mnie też zakładanie rodziny, musiała by to być dziewczyna, która również nie chce mieć dzieci. Chciałbym mieć chociaż jakichś znajomych, z którymi mógłbym gdzieś wyjść ale raz, że poznawanie ludzi mieszkając na wsi jest praktycznie niemożliwe, a dwa że i tak jestem nieśmiały. Co byście zrobili na moim miejscu? Mieszkać dalej z rodzicami, żyć samemu i wydawać pieniądze na jakieś rzeczy dla chwilowej przyjemności, podróżować itp., czy tryhardować w celu zdobycia znajomych, dziewczyny? #przegryw #samotnosc #spierdolenie #agepill #doomer #przemyslenia
Dołączona ankieta
Pytanie
Odpowiedzi
Polska to cuckoldostan i matriarchat. Przedstawie wam dzisiaj problemy mężczyzn vs problemy kobiet. Problemy mężczyzn: Nierozwiązane problemy: -Wyższy wiek emerytalny od kobiet (gówno argument że kobiety mają niższy wiek emerytalny bo rodzą dzieci i opiekują się domem. otóż ostatnio nie rodzą i nie każda opiekuje się domem, ten argument to jawny seksizm wobec mężczyzn i faworyzacja kobiet.) -Obowiązek obrony ojczyzny (nie dotyczy kobiet, czemu? Moje ciało mój wybór tylko dla kobiet?) -Powszechna depresja i brak odpowiedniej opieki psychiatrycznej (depresja u mężczyzn jest uznawana za objaw słabości i jest często bagatelizowana.) -Powszechna samotność i problem ze znalezieniem partnerki ( Nawet kobieta 1/10 zawsze znajdzie sobie jakiegoś faceta, wystarczy zobaczyć ile atencji takie baby dostają w internecie. Natomiast faceci 1-4/10 są skazani na samotność.) -Samobójstwa (Mężczyźni w Polsce zabijają się siedmiokrotnie częściej niż kobiety. Ciekawe czemu...) -Bodyshaming (Niscy i/albo grubi mężczyźni są brzydcy i paskudni i to ich wina że się urodzili niscy. Natomiast grube i/albo niskie kobiety są piękne i trzeba je szanować.) -Brak szacunku społecznego (Kobiety są szanowane za to że są kobietami. Mężczyźni muszą ciężko pracować by zdobyć jakikolwiek szacunek.) -Oczekiwania społeczne (Od mężczyzn wymaga się by byli silni i twardzi. Od kobiet nie wymaga się nic.) Rozwiązane problemy: brak A teraz czas na problemy kobiet: Nierozwiązane problemy: brak Rozwiązane problemy: -Ograniczony dostęp do antykoncepcji (rozwiązane, ustawa o ''pigule po'' nawet dla dzieci poniżej 15 lat) -Ograniczony dostęp do czarnoskórych i arabów oraz innych ''egzotyków'' (rozwiązane, pakt migracyjny, czas na ubogacenie kulturowe) -Obowiązek płacenia takich samych podatków jak mężczyźni (rozwiązane, mniejszy vat na usługi kosmetyczne. Serio kurwa czemu?) -Jedynie taki sam dostęp do opieki medycznej jaki mają mężczyźni, powinien być większy (rozwiązane, zespół ds. zdrowia kobiet) -Za mało przywilejów jedynie 100 razy więcej niż mężczyźni, powinno być 1000 razy więcej (rozwiązane, powstało ministerstwo równych i równiejszych.) Jak widać kobiety mają mega trudno w Polsce, ciężko jest wymyślać sobie problemy, jak ma się tyle przywilejów. It's over for men. #przegryw #blackpill #incel #dyskryminacjamezczyzn #pieklokobiet #spierdolenie #samotnosc #depresja #tfwnogf #samobojstwo #wysryw #itsover
Większość problemów w moim życiu jest spowodowana przez moje bardzo niskie poczucie własnej wartości. Brak pracy i gnicie na #neet, bo przeglądając oferty pracy mam to zjebane uczucie że nadaję się do jakiejkolwiek pracy. Miałem co prawda kiedyś pracę w której miałem ciągle w głowie poczucie takiej niższości wobec innych, bo każdemu praca szła lepiej ode mnie, ponieważ inni pracownicy byli bardziej pewni siebie. O życiu uczuciowym nie ma nawet co wspominać, bo jak ktoś kto uważa się za totalnie bezwartościowego, i jest w cholerę nieśmiały ma kogoś znaleźć. Czuje w sobie ogromne poczucie winy i złość na siebie, bo nie potrafię tego zmienić. Moje niskie poczucie własnej wartości tworzy istne koło spierdolenia, w którym niskie poczucie własnej wartości powoduje, że nic nie robię aby to zmienić, a to jeszcze bardziej obniża poczucie własnej wartości. #przegryw #spierdolenie
Dla was też jest tak abstrakcyjne, że ktoś w zbliżonym wieku tych 30 lat ma żonę, dzieci? Czesto czytam sobie jakiś tam post, lub gdzie ktoś coś mówi i pada słowo że robi coś należącego do jego żony typu auto żony, albo idzie gdzieś z żoną czy był. Ja pierdole... A dzieci to już dla mnie całkowita abstrakcja. Ja się zatrzymałem na rozwoju na wieku jakichś 13-16 lat. Niektórzy nie mieli przegrywu i funkcjonują, niby na tym samym świecie ale w całkowicie innych. #przegryw #spierdolenie #depresja #tfwnogf #blackpill #zwiazki
Te studia mnie dobijają... Miało być lepiej a jest gorzej. Zawsze byłem "inny", nie miałem kolegów. Jak poszedłem na studia dzienne to myślałem że coś się zmieni. Zmieniłem podejście, chciałem bardziej się zaangażować w relacje z ludźmi, lecz nic to nie dało. Spontaniczne "zagadywanie" na korytarzu nigdy się nie przerodziło w coś więcej. Na wysłane wiadomości nikt mi nie odpowiada lub robi to po godzinie jednym zdaniem. Jeden chłopak z którym rozmawiałem ma na mnie coraz bardziej wywalone bo znalazł znajomych też z innej grupy. Gdy chciałem z kimś wyjść to zawsze słyszałem, że brak czasu. Na wyjściach integracyjnych patrzyłem w ścianę. Nie wiem co jest ze mną nie tak, nie rozumiem tego. Nie rozumiem dlaczego ludzie nie chcą ze mną rozmawiać pomimo że zawsze staram się okazać zainteresowanie, pytać. Sam o sobie mówiłem niewiele lub nic, bo nikogo to nie interesuje, nikt nie pytał, a też gdyby zapytał to nie mam o sobie absolutnie nic do powodzenia bo tylko siedzę w domu. Nigdy nie byłem na urodzinach, na imprezie, na studniówce. Nikt mnie nigdzie nie zaprosił. Ja też nie zaprosiłem bo nie miałem kogo. Szczerze nie wiem co mam robić. Jestem już dawno pełnoletni a nie mam absolutnie nikogo. Nie miałem nigdy dziewczyny, nie mam kolegów. Wracam z zajęć i siedzę w domu całymi dniami, podczas sesji też w domu i nikt nawet do mnie nie napisał. A nawet nikt mnie nie rozumie w tym wszystkim... #samotnosc #spierdolenie #depresja
Drogie mirki, piszę z anonima bo poczucie wstydu nie pozwoliłoby mi zadać tych pytań w rozmowie z kimkolwiek w cztery oczy. Pewnie nawet z psychologiem ze względu, że jestem osobą mocno zamkniętą. Problem jest taki, że miesiąc temu, w połowie stycznia miałem okrągłe 30 urodziny. Nie robiłem żadnej imprezy bo przez moje #spierdolenie i lata samotności nigdy nie miałem znajomych i do tej pory takich przyjęć nie organizowałem ani nie byłem zapraszany. Wczoraj przed zaśnięciem naszła mnie myśl, że to już 30 lat, kolejna taka okrągła szansa to 40 i 50 kiedy bede już stary... Nie miałem swojej 18, 20, 25, nigdy nie wyprawiłem urodzin. Czuję, że chciałbym to zmienić. Mam dosyć uciekania przed tym czego się boję. Ten jeden raz w moim życiu dostać życzenia, prezenty, dobrze się bawić. Czy to dobry pomysł, żeby zorganizować taką imprezę po terminie? Jeśli tak to gdzie i jak się coś takiego organizuje? Rezerwuje się jakiś stolik w klubie? Bardziej w domu? Co z jedzeniem i alko, każdy przynosi swoje czy ja jestem za to odpowiedzialny? #samotnosc #wychodzimyzprzegrywu #depresja #urodziny
Czasami mam takie momenty, przebłyski, że myślę że ogarniam życie bo mam przyzwoicie platną pracę (6,5 netto, chociaż na dzisiejsze czasy to i tak mało, niektórzy mają po 20k), ciekawą i nie narobię się, hybryda, homeoffice. Ale poza pracą to dramat. Mam rocznikowo 30 lat, przez które dorobiłem się depresji, fobii społecznej i otyłości. Nigdy nie trzymałem za rękę, nigdy się nie całowałem, nigdy nie ruchałem i siedzi mi to na bani. Czuję się dosłownie gorszą jednostką od innych, wybrakowaną. Ja już się przestałem nawet łudzić, że ten stan się zmieni. Jak byłem szczupły to dalej nie miałem powodzenia, więc samo schudnięcie w moim przypadku nic nie zmienia, moim problemem jest zjebany mental. Jestem w głębi serca wrażliwym facetem, w dzisiejszych czasach nie mam szans na rynku matrymonialnym, poza tym max na co mógłbym liczyć to matka z dzieckiem albo tak samo ulana kobieta jak ja. Życie takie jakie ja prowadzę jest strasznie szare i powtarzalne. Nie mam nawet znajomych, bo całe życie na wszystko narzekałem i się poodcinali ode mnie, z perspektywy czasu nie dziwi mnie to. Miałem w dzieciństwie przejebane, awantury w domu o pieniądze, bijatyki, szkoda gadać, to mnie ukształtowało mam wrażenie na całe życie. Zawsze czułem się starszy niż na swój wiek. Chciałem się wyżalić bo nie mam do kogo. Czuję się jak oferma, która od nikogo nie może liczyć na słowo wsparcia, a jako facet powinienem być twardy xD Nawet nie mam co marzyć o kobiecie, która by była wsparciem, bo taka się jeszcze nie urodziła i nie urodzi. Nie mam się co łudzić, nie mam szans na normalne życie, nie mam szans na przeżycie zakochania, nie mam szans na spodobanie się kobiecie, nie mam szans na czułość. Nie da się niczym nadrobić straconych lat. Nie widzę swojej przyszłości w dobrych barwach. Raczej jedyne co będzie się zmieniało to stan konta, przybędzie za to chorób i cierpienia psychicznego. Czym tu się motywować do życia w takim stanie wegetacji? Rzeczy materialne na które mnie stać nie dają mi radości, miałem motocykl za 70 tysięcy prosto z salonu i nawet to mi nie dało radości, bo robiłem spierdotripy po 200 km w te same miejscówki, uciekając przed swoimi myślami a tak na prawdę nie da się przed nimi uciec. Życie samotne jest zjebane i nie czuje, że żyje, założę się że takich mireczków na wykopie jak ja jest cała masa. #depresja #przegryw #samotnosc #spierdolenie #przegrywpo30
Moje życie w pigułce: Chłop 29 lat Mieszka ze starymi na wsi gdzie psy dupami szczekają Choroby: depresja, nerwica, fobia społeczna i stany lękowe Aktualnie brak pracy wcześniej harowanie w kilku kołchozach zakończone zwolnieniem po okresie 3-6 miesięcy (dwie lewe ręce) Okresy NEETowania (najdłuższy trwał 3 lata) Prawo jazdy zdane za 10 razem po czym zabrane za rozbicie samochodu pod wpływem alkoholu Uzależnienie od alkoholu, kofeiny i hardcorowego porno Długi w kilku lichwiarzy na kwotę 15k Waga 105 kg przy 174 cm wzrostu (bebzon jak u Randiego z Baraków) Kontaty z dziewczynami - nie stwierdzono Chyba jestem największym przegrywem w Polsce. Mogę się jeszcze ogarnąć czy its over? #przegryw #neet #spierdolenie
Nie wiem co w tym roku zrobić na urlop. W poprzednim byłem w ciepłych krajach na tydzień, taniutko za 2k - nie dlatego że mnie jakoś bardzo nie stać, ale dlatego że chciałem tak serio, o niczym nie myśleć, jeść i leżeć na plaży, odpocząć (a też jako singiel ma się ceny x2 wyższe). Akurat wtedy nie chciałem zwiedzać więc chodzenie odpadało, poza tym mam stenozę i jak zrobię te 10k kroków dziennie to już czuję to na kręgosłupie. Leżałem więc tydzień pod palmą. Po 3 dniach już się mega nudziłem. Nie ma do kogo buzi otworzyć, co robić. Mam fobie społeczną więc też mega stres żeby z kimś się zapoznać gdy nie są ludzie też sami. Nie to że uważam że to wielki wstyd, czy obciach dograć się do jakichś lasek czy gości czy jakichś ludzi z mojego wieku z jakiejś rodzinki, miałem kiedyś taką dynaminę i jest to normalne i uważam to za fajne. Ale niestety za trudne dla mnie w obecnych warunkach. Do tego wszędzie, dosłownie wszędzie są pary, szczególnie jak te młodsze to łapie mega doła. Kitrać się samemu, to przemykam tak żeby mnie nikt nie zauważył bo mnie mój los zawstydza co mi daje stres a nie wypoczynek jak powinno być. Z tych dwóch powodów, ja nie wiem w jaki sposób mógłbym wypocząć w tym roku. Jest to problem i przykrość, bo ja znów bardzo chętnie bym po świecie latał, jestem głodny doświadczania, w wielu miejscach byłem samemu. Nie wiem co robić. Brać jeszcze raz jakiś tani tydzień w ciepłych krajach? Na 3 dni? 10 dni to przesada, i ani nie wypocznę, bez sensu. Jechać gdzieś w pl do jakiegoś pensjonatu w górach czy nad morzem? Spróbować w jakichś hostelach dookoła świata? Niektóre (bywałem w takich i często właśnie takie wybieram), mają różne socjalizacje że razem są kolacje albo wycieczki, często odzywam się do różnych ludzi w pokojach gdzie jestem, od cześć-cześć wychodzi zawsze jakaś rozmowa że można przejść na miasto, zjeść coś, pośmiać się, pogadać o sprawach. Mam już festiwale muzyczne z szukaniem ludzi na ostatni dzwonek za sobą, tego mi się już chyba nie chce, musiałbym mieć znajomych których nie mam bo za często widziałem jak ludzie właśnie tak jeżdzą przecież. W tym roku są 4 okienka urlopowe które chciałbym wykorzystać: kwiecień, maj, czerwiec, sierpień a na wrzesień już dwa lata wybieram się na objazd po jednym z krajów i też go odkładam bo ciężko samemu. Jednocześnie próbowałem znaleźć takich ludzi na grupkach dla singli ale tam jest masakra jeśli chodzi o to, ja też nie bardzo mam nawet chęci żeby tam wrzucać moje zdjęcia więc jest mniejszy odzew. Poza tym, trochę się boję tego jak oni tam muszą być skupieni na znalezieniu osoby płci przeciwnej. Nie wiem, jak pytam jak rozwiązać sedno życiowego przegrywu to sorry za płakanie, uznajcie że chciałem się wygadać ale jakbyście mieli coś do poradzenia w takiej sytuacji osobie jak ja to będę wdzięczny. Jeszcze jedną opcją jaką wymyśliłem to kupienie sobie dwóch czy trzech mieszkań dookoła świata i zmienianie klimatu co jakiś czas przy pracy zdalnej, wtedy będę miał swoje znane miejsca jak jakieś knajpy, wieczory w domu ale w różnych strefach to i niby takie podróżowanie z tego wychodzi. #pytanie #samotnosc #podroze #podrozujzwykopem #przegryw #spierdolenie #fobiaspoleczna
Znalazł ktoś sposób na wyrwanie się z wyścigu szczurów? Biegnę, biegnę i nie ma mety w zasięgu wzroku... #korposwiat #przegryw #pracbaza #spierdolenie #stulejacontent
da się jakoś pomóc koledze-spierdonowi, który na 30 lvl nigdy ten tego, gównorobota, wzrost 16X cm, wychowany przez samotną matkę, mieszka z matką. jak spotykamy się na gierki i piwko to żali się czasem, że jest nieszczęśliwy, chciałby hehe loszkę, miał kilka prób podrywu skończonych kompromitacją cwela, włączając chrześcijańskie grupy religijne, bo podobno tam najłatwiej. czy dla niego już tylko terkowanie i nigdy nie zazna ciepła drugiej osoby? ja jestem semi-normikiem, więc z doświadczenia nic mu nie poradzę #przegryw #blackpill #spierdolenie
#psychoterapia #zaburzeniaosobowosci #borderline #spierdolenie Ehh its over dla chłopa. Poszedłem do psychoterapeuty po burzliwym rozstaniu, bo nie umiałem sobie poradzić. Z plusów, nie mam depresji. Z minusów, mam teraz stwierdzone zaburzenia osobowości narcystyczno-borderline. Z jednej strony mi ulżyło, bo teraz moje różne reakcje zaczęły nabierać sensu, z drugiej strony czeka mnie dluuuuga droga, bo zaburzenia osobowości to kurestwo. Nie jestem stereotypowym "borderem" jak różne altki i nie tylko, które się tną i nadużywają benzo, jak się okazało to spektrum i są różne rodzaje i ja mam ten wysokofunkcjonujacy/cichy. Pełnym narcyzem podobno też nie jestem, ale łapie się w kryteria. To będzie długa przygoda, ale o ile zawsze miałem paniczny lęk przed odrzuceniem , samotnością i kompulsywne myśli na ten temat tak rozstanie było jakimś triggerem i szczytem u mnie i nie miałem czegoś takiego nigdy w życiu, nawet po poprzednim rozstaniu. Będę realizował terapię schematow i CBT, wierze, że mi to pomoże, a przynajmniej mam jakieś poczucie, że coś idzie do przodu z tygodnia na tydzień, i też myślę, że taki jest mój obowiązek, bo osoby z takimi zaburzeniami jak moje mogą łatwo spierdolic komuś życie. Przechodził ktoś te terapię? Wiem, że będę to jeszcze omawiał, ale czekam na kolejne wizyty, jak radziliście sobie z kompulsywnymi myślami?
Jestem cichym prawiczkiem, przegrywem bez znajomych, który od jakiegoś czasu podkochuje się w jednej studentce. Jest ona kimś z przekroju #szaramyszkadlaanonka i Julki, coś pomiędzy. Nie uważam, aby ona coś raczej do mnie czuła, ale raczej mnie lubi jako kumpla ze studiów. Wiele razy ją rozśmieszałem (celowo jak i niechcący), czasem obok mnie siadała, pomagała mi rozwiązywać różne problemy jak i ja jej, a już dwa razy dosiadła się do mnie do stolika gdy jadłem kurczaka z ryżem razem z jej koleżanką. Często się pyta co tam u mnie. Tydzień temu, jak coś zrobiłem śmiesznego, odwróciła się do mnie i słodko uśmiechnęła patrząc się w moje oczy. Obok niej wyglądam totalnie na niezainteresowanego nią, na pewno nie wie, że się w niej podkochuję, ale ja za to nie potrafię się otworzyć, przez swoje #spierdolenie nie jestem w stanie z nią wymienić więcej niż parę zdań. Nawet jak chciała abym usiadł obok niej na jednych zajęciach, bo byłem z nich dobry, to tego nie zrobiłem, nie mam pojęcia czemu tak jest. Tak samo jak siedziałem naprzeciwko niej i nie mogłem wymsknąć ani słowa, a mogłem spokojnie do niej pogadać i się lepiej poznać. Również raz rozmyślając o niej na wykładzie, ona odwróciła się do mnie i zaczęła coś mówić, byłem totalnie zmieszany. Jak gadam z chłopakami to tak nie mam. Co jest dla mnie śmieszne to to, że mam odwagę sam pojechać na drugi koniec świata, ale nie mam odwagi z nią porozmawiać. Co ja mam ze sobą zrobić, aby przestać być takim dziwakiem. #przegryw #psychologia #redpill #tfwnogf #przemyslenia
Dzisiaj nie dałem się zagadać staremu tylko dałem radę walczyć o siebie i skonfrontowałem twardo się, mówiąc jak ja myślę i moją rację- no i usłyszałem że "jak ci nie pasuje to się wyprowadź"... No i co, postanowiłem spakować się i właśnie się szykuje, nie wiem jeszcze co ze sobą zrobić, ale coś muszę zrobić dla samego siebie jako dorośnięcia psychicznego. Jestem ogólnie przygnębiony i inne takie, chciałem chyba się wygadać, może dostać jakieś pocieszenie bo nie wierzę w siebie za bardzo a tu trzeba w świecie przetrwać (jest to kolejna wartościowa umiejętność dla syna której on mi nie przekazał). Jestem sam. #przegryw #zalesie #spierdolenie
Ktoś wie co słychać u Dami4n3X (aka DamianeX1X)? To był prawilny chuop z tagu #przegryw jakby kto pytał se. Czy jest nadal aktywny pod jakimś nickiem, ktoś coś wie? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? tagi dla zasięgu #tfwnogf #spierdotrip #spierdolenie #samotnosc
gdzie na skali sie plasujecie w swoim mniemaniu? ja jestem na 6/10 i to z dużym zapasem, a przed wskoczeniem na oczko wyzej blokują mnie krzywe zęby. Tyle jeżeli chodzi o fizyczność. A jestem sam i samotny przez wybuchowe połączenie nieśmiałości, fobii społecznej, introwertyzmu i lekkiego autyzmu autodiagnozowanego. Niby mógłbym się zmienić, pajacować, ale mi dobrze samemu ze sobą. gdybym tylko nie pracował w kołchozie za 3k to bym był chyba spełniony. Jakie refleksje macie na swój temat Panowie? #przegryw #spierdolenie
Ej, czy to dobry pomysł zapytać się dziewczyny ze studiów, która mi się podoba, czy mogę sobie z nią zrobić zdjęcie? Podczas każdego zjazdu sama się do mnie odzywa z pytaniami typu co tam (ale nie tylko do mnie, taka osobowość). Czy może to fatalny pomysł i weźmie mnie za jakiegoś dziwaka? Nigdy nie miałem dziewczyny i nie uprawiałem #seks i niestety się zakochałem po raz kolejny. Jestem nieśmiały, ciężko mi się rozmawia z dziewczynami, ale chociaż nie jestem jakiś brzydki. Czy wolna jest, nie wiem, nie będę stalkował, z resztą nawet jeśli chodzi o cokolwiek więcej, to moje #spierdolenie i tak wszystko wyklucza. Chodzi chociaż po prostu o zdjęcie. #przegryw #rozowepaski #pytanie
Zaczynam mieć tego wszystkiego dość. Od miesiąca nic nie zrobiłem praktycznie, ledwo liznąłem, a muszę sprawozdanie składać, żeby przejść komisję śródokresową na doktoracie. Obliczenia, cholera wie czy dobrze, analizy po tych dwóch latach powinny być skończone, a ja jestem w połowie. Z resztą po tej ocenie roboty będzie w kurwę więcej, a 3/4 nawet nie wiem jak zrobić. NIE UMIEM SIĘ ZMUSIĆ DO PRACY. Jakim cudem ja się na ten doktorat dostałem???? Dlaczego nie umiem się tak bardzo zabrać za robotę, która teoretycznie mi się tak podoba, o której marzyłem i w sumie o której cały czas gadam. Cały dzień przed kompem na jakichś memach, gierkach i filmikach na yt, a mam kurwa 28 lat... Wciskam wszystkim wokoło, że taki zarobiony jestem, miałem zapierdalać, bo podwyżka po ocenie ma być, a zachowuje się jak ameba. Pierdolony pasożyt. Żałosny leń. Jak ja nienawidzę siebie. Jak żyć jak normalny człowiek? Przecież ja powinienem pod mostem mieszkać... #zalesie #depresja #spierdolenie
Jak przekonać się do #seks? Chyba jestem aseksualny bądź homo, ale jestem w hetero związku z loszką, bo nie miałem odwagi o tym powiedzieć. Mój poprzedni związek rozpadł się między innymi z tego powodu, że seks był max 3 razy w miesiącu. Nie mogę osiągnąć podniecenia i niemal zawsze muszę pomagać sobie ręką…Nie chcę zawodzić kolejnej partnerki…Ale sama pochwa brzydzi mnie strasznie. Wolę #penis tbh…Jestem strasznie sfrustrowany tym wszystkim, a nawet nigdy nie miałem odwagi żeby zagadać do faceta…. #przegryw #incel #gejowskiincel #lgbt #spierdolenie #depresja #problemy
tldr; stary wielokrotnie uprawiał seks (głównie z konkubinami po rozwodzie) w taki sposób, że słyszałem co się dzieje albo byłem tuż obok, gdy byłem dzieckiem. Przy okazji jest też alkoholikiem i zmuszał mnie do słuchania go po pijaku oraz nastawiał mnie przeciwko mojej matce. Zastanawiam się jak bardzo mogło to wpłynąć na fakt że mam parę cech z kategorii #spierdolenie. Jako dzieciak z wczesnej podstawówki nocuję u starego (rodzice po rozwodzie). Stary ma kolejną konkubinę. "Łóżko gościnne" było w tym samym pokoju co sypialnia, przedzielone tylko kawałkiem ściany, ale bez drzwi. Gdy szliśmy spać to zanim jeszcze zdążyłem zasnąć (stary pewnie myślał że już śpię) słyszałem jak się grzmocą na łózku. Potem dźwięk kondoma wrzucanego do kosza w łazience (łazienka była tuż obok). Mam też mgliste wspomnienie gdy miałem jeszcze jakieś kilka lat i nie spałem w osobnym pokoju. Widzę rodziców (jeszcze jako małżeństwo) przykrytych kołdrą, położeni na boku i ojciec się buja przód-tył. Pytam "co robisz", pamiętam odpowiedź "mama tak lubi" i nie przestawał. Nie pamiętam nic więcej, pewnie odpowiedź zaspokoiła moją ciekawość i zasnąłem czy coś. Pamiętam też jak kiedyś wszedłem do łazienki, ojciec siedział na kiblu a matka przed nim klęczała i chyba trzymała go rękami. Ale musiałem być wtedy dzieckiem które ledwo co się nauczyło chodzić. Nie pamiętam co dalej się stało, chyba szybko przestali. Nie przejąłem się też tym wtedy i na pewno nie rozumiałem co to jest. To są jedne dwa wspomnienia związane z seksem rodziców (jeśli to faktycznie był seks, wtedy jeszcze nie wiedziałem co to...) Ojciec po rozwodzie parokrotnie się przeprowadzał i zmieniał też dość często kobiety. Przed rozwodem zresztą miał kochanki. Pamiętam że nocowałem u niego w domu w którym byłem na innym piętrze. I tak słyszałem wtedy jak uprawia seks. Puszczali wtedy muzykę z wieży, a i tak było słychać jęki (kobieta się za bardzo nie powstrzymywała, może myślała że muzyka ją całkiem zagłusza). Pamiętam też paczkę kondomów leżącą na stole, zapomniał jej schować. Pamiętam też jak stary zabierał mnie żeby spędzić razem czas, odwiedzałem razem z nim mieszkanie jego nowej dziewczyny (samotna matka, z synem). Ja z dzieciakiem gram na pegasusie w jego pokoju. Długo tam siedzieliśmy, w pewnym momencie słyszałem krótkie ciche jęki, dzieciak zresztą też. On wtedy sam zapytał czy coś słyszę? Powiedziałem że nie i grałem dalej (udawałem że nie, nie wiem czemu). Wydaje mi się że taka sytuacja wystąpiła więcej niż raz, ale nie pamiętam kolejnej reakcji tego dzieciaka. Wiem że on kiedyś pochwalił się tym, że podglądał matkę i mojego starego przez dziurkę od klucza... (pamiętam że śmiał się z tego, więcej nie kojarzę) Pamiętam też moment w którym stary nie miał dziewczyny. Poszedł zająć się czymś koło domu, a ja byłem sam w środku i włączyłem telewizor. Widziałem że jest włożona kaseta do magnetowidu, wcisnąłem play i zobaczyłem na wielkim przybliżeniu jak laska robi loda (chyba pierwszy raz w życiu), zaraz to wyłączyłem i nie pamiętam więcej, chyba udawałem że nic się nie stało. Pamiętam też jak ojciec odwoził mnie samochodem i kaseta leżała na podszybiu samochodu (ale jakoś tak zapakowana że nie było widać że to porno), powiedział że musi na chwilę podjechać do wypożyczalni. Nie zadawałem pytań. Przypominam też sobie, że do łazienki wchodziło się bezpośrednio z pokoju, a telewizor był ustawiony centralnie na wprost drzwi. Wspomnienia alkoholizmu starego - tutaj mam pojedyncze obrazy, tego było mnóstwo, aż zacząłem to chyba wypierać. Ale to takie rzeczy: - przed rozwodem: ojciec zabierał mnie (7-8 latka?) do baru na popijawy z kolegami, wielokrotnie. Może matkę okłamywał że bierze mnie gdzieś indziej, nie pamiętam. - ojciec zarzygany na łóżku i dławiący się własnymi wymiocinami (przed rozwodem) - ja mający z 5-6 lat siedzący za wyspą kuchenną, pijany ojciec siedzący na krześle, zastawiający swoim ciałem wyjście, bełkocze coś do mnie i zadaje pytania na które nie umiem odpowiedzieć, prawdopodobnie krytykuje też matkę. Nie pamiętam dokładnie. Ale działo się to na pewno wielokrotnie, byłem przerażony, chciałem wyjść a on mnie nie chciał wypuścić. Nie krzywdził mnie, on tylko chciał żebym siedział i słuchał. - po rozwodzie: gdy byłem u niego przenocować na wieczór się upijał i wyzywał matkę od kur..w, chciał żebym zgadzał się z nim, tłumaczył dlaczego jest idiotką, zdarzało się to często - stary potrafił też szantażować, wymagać i nie dawać nic od siebie, traktował dziecko jak swoją własność - po dziś dzień zdarzało się dzwonić w nocy, pisać smsy i p...olic głupoty po pijaku, ale już od dawna jest zablokowany i się nim nie przejmuję --- Teraz jestem już po trzydziestce, zdobyłem dobre wykształcenie, moja kariera zawodowa wyjątkowo dobrze się potoczyła, jestem niezależny finansowo, taki nice guy, sumienny, porządny, przeciwieństwo starego. Po prostu odcinałem się od życia rodzinnego, zostałem nerdem, uciekałem w komputery, uczyłem się i zaprocentowało mi to w karierze. Ale nie zaprocentowało w życiu towarzyskim czy uczuciowym. Byłem tylko w jednym związku, w którym po raz pierwszy poczułem się kochany (nie pamiętam takiego uczucia z dzieciństwa), potem bardzo ciężko było przeżyć mi rozstanie z powodu tego, że nie chcę mieć dzieci i wiadomo było, ze nie prowadzi to do nikąd. Przez dzieciństwo i rodzicielstwo takie jakie ja znam po prostu bezwzględnie nie chcę mieć dzieci i nie potrafię widzieć dzieciństwa jako coś dobrego. Przez alkoholizm ojca ja sam w ogóle nie piję alkoholu bo mam do tego ogromną awersję i nie poznawałem ludzi na imprezach, mam mało znajomych i słabe życie towarzyskie. Przez to jakim fuckboyem był ojciec ja nie chcę kimś takim być, nie chcę randkować w taki sposób. Szukam głębokiej miłości i zaufania, ale doświadczyłem tego tylko raz i nie potrafię dostosować się do współczesnego sposobu randkowania. I moje doświadczenia seksualne były tylko z tą jedyną dziewczyną, jednocześnie strasznie opóźnione z powodu mojego totalnego strachu przed możliwą ciążą, mimo zabezpieczeń. Chyba muszę zrobić #wazektomia bo nie wiem jak mam dalej iść do przodu. A może to nie przez dzieciństwo i starego nie wychodzi mi w życiu nic poza pracą, może po prostu jestem głupim nudziarzem. Nie wiem, nigdy nie byłem na terapii, nie wiem czy tego potrzebuję czy nie, wiem że jestem nieufny, zamknięty, jednocześnie potrafię się maskować i zachowywać wśród ludzi w pracy jak należy, a potem przeglądam w kółko posty na wykopie i takie mam życie. #dziecinstwo #alkoholizm #dda #rodzina #dzieci #zwiazki #milosc #rozowepaski #niebieskiepaski #spierdolenie #depresja #psychologia #przegryw
Dołączona ankieta
Pytanie
Odpowiedzi
Jestem właśnie na wyjeździe służbowym z pracy i nic mnie tak nie utwierdziło w przekonaniu, że samotność to nie przekleństwo, tylko zbawienie. Przebywanie z tymi ludzmi cały czas i praktycznie brak czasu dla siebie, żeby pobyć sam ze sobą doprowadza mnie do czegoś między depresją, a ostrym wkurwem. Kiedy nie musisz ciągle użerać się z osobami, nikt ci nie zawraca dupy, nikt cię nie irytuje, możesz sobie wszystko zaplanować o dowolnej porze, no przecież to jest 10/10. #samotnosc #przegryw #wygryw #spierdolenie
Nie umiem być szczęśliwy jako singiel/#mgtow. Brakuje mi bliskości. Nie mam problemów finansowych, mogę sobie pozwolić na to co chcę, a i tak chcę coraz mniej, bo mało rzeczy mnie zadowala. Spotykanie się ze znajomymi, takie żeby gdzieś pójść, pośmiać się itd., sprawia że czuję się przez chwilę dobrze, ale po spotkaniu jest 2x gorzej niż było. Bo wiem, że wracam do pustego mieszkania, nie mam się do kogo przytulić ani nikogo kto naprawdę mnie potrzebuje, jestem warty tylko tyle ile wynosi moje wynagrodzenie i zysk który wypracowuję firmie. Czasami wybieram się na jakiś #spierdotrip, jadę na rowerze, słucham muzyki, wiatr wieje, oddycha się świeżym powietrzem, niby jest fajnie, ale dalej czuję pustkę. Mogę w każdej chwili pojechać na zagraniczny wyjazd na którym poznam dużo ludzi, będę się integrował, pośmiejemy się, zobaczę piękne miejsca, a po tygodniu znowu wrócę do pustego mieszkania i nie zobaczę więcej tych ludzi. I znowu będę się czuł źle. Ja nie potrafię cieszyć się chwilą w momencie w którym jestem sam. Takie coś cieszyło mnie wtedy gdy byłem w związku, a po powrocie mogliśmy wspominać jak tam było i tworzyć wspólne wspomnienia. Potrzeby bliskości nie wypełniam spotykając się z dużą liczbą przypadkowych ludzi, to praktycznie nie ma wpływu na to jak samotny się czuję, dopiero świadomość istnienia kogoś do kogo ma się pełne zaufanie pozwalała mi się cieszyć. Ale mam wrażenie że w społeczeństwie takie podejście jest dziwnie widziane, ma się dziać dużo, szybko, z byle kim, bliskość. Związek może być wykorzystywany do realizacji swoich celów, np. "chcę mieć dziecko", a nie do budowania poczucia blistkości. Pulę znajomych mam bardzo ograniczoną, jest parę osób z którymi można się spotkać bez picia, oprócz tego każda inna osoba którą znam z pracy praktycznie będzie chciała się tylko upijać, a to dla mnie nie jest dobra forma zabawy. Nie piję, nie palę, nie ćpam i ogranicza mi to liczbę osób z którymi mogę się spotykać. W kwestiach zawodowych dogaduję się dobrze, ale co z tego. W pracy nie ma znajomych, są tylko współpracownicy lub kumple do szklanki, bo napić to można się z każdym i tak jest najprościej. Dodam jeszcze, że jestem dzieckiem niezbyt kumatej matki i ojca alkoholika, z dzieciństwa pamiętam kłótnie, zarzyganego ojca który wydaje rozkazy i krzyczy, albo zabiera mnie do knajpy w której chleje z kolegami, rozwód, wychowywanie przez samotną matkę (przynajmniej był spokój). Może w takim razie mam #dda, #spierdolenie i ciężko będzie mi ułożyć życie żebym był szczęśliwy. Szczęśliwy czułem się wtedy gdy byłem pierwszy i jedyny raz w związku, szczególnie w początkowych etapach, choć prawie do samego końca było dobrze i nawet się nie pokłóciliśmy, tylko uznaliśmy że mamy inne wizje życia. Przez całe dzieciństwo odcinałem się od rodziny tyle ile się da i tylko zajmowałem się swoim hobby które się skomercjalizowało, potem już w trakcie studiów szybko zacząłem zarabiać na tyle żeby mieć niezależność finansową i rodzina przestała mnie obchodzić. W ogóle życie przed dorosłością całkowicie wyparłem i nie wracam do niego wspomnieniami, ani do rodziny, ani do szkoły, ani do znajomych bo żadnych normalnych nie miałem. Od gimnazjum większość kolegów i koleżanek to pijusy a ja nie chciałem się w taki sposób bawić. Chwilę przed pójściem na studia zakochałem się z wzajemnością w koleżance z klasy i byłem bardzo szczęśliwy, spędziliśmy kilka lat życia pomagając sobie, mieszkając ze sobą, odwiedzając różne miejsca, wszystko robiliśmy razem i rozumieliśmy się praktycznie bez słów. To był pierwszy raz gdy czułem miłość i bliskość, w rodzinie tego nie miałem. Dla niej związek to też było coś nowego, bo do szkoły dojeżdżała z położonej daleko miejscowości i przez to nigdy nie socjalizowała się tak bardzo jak reszta ludzi. Więc oprócz związku byliśmy dla siebie też najlepszymi przyjaciółmi. Niestety rozstaliśmy się bo odpalił się u niej instynkt macierzyński, a ja nie chcę mieć dzieci. Nie wiem czy przez to, że rodzina po prostu mi się źle kojarzy, czy z innego powodu. Może dlatego, że bałem się że gdy będzie miała dziecko to przestanie mnie kochać i skupi całą uwagę tylko na nim. Albo dlatego, że świat nie wydaje mi się przyjaznym miejscem, ja nie wspominam dobrze swojego dzieciństwa i nie chcę komuś fundować takiego. Nawet nie wiem, w jaki sposób mógłbym teraz poznać dziewczynę z którą mógłbym na poważnie się związać i jej zaufać (i żeby jeszcze jej pasowało to, że nie chcę mieć dzieci). Zresztą to się tyczy również poznawania znajomych. Większość ludzi nie ma innego pomysłu na spędzanie wolnego czasu niż imprezy z alkoholem. Moja była dziewczyna nie piła tak samo jak ja, ale to był ewenement. Zamiast chlania lepsza kawiarnia, teatr, kino, piknik w parku, wycieczka na rowerze. Normiki też robią te rzeczy które wymieniłem, ale mam wrażenie że dla nich jest to tylko przystanek przed zwieńczeniem dnia, czyli upiciem się w knajpie lub na domówce. A ja nie chcę kończyć w taki sposób. Chodziłem nawet na takie spotkania jako jedyny niepijący, ale nie czułem satysfakcji z tego gdy ludziom zaczynało już z upicia odwalać. #tinder czy #badoo jeszcze nie próbowałem. Mam opory przed tym, jakoś wydaje mi się że aplikacja która polega szybkim na przeglądaniu tysięcy facjat z definicji nie jest dla kogoś kto szuka zaufania, miłości, stabilnego związku. I że nie za bardzo nadaje się dla introwertyków (bo który introwertyk/introwertyczka chce szpanować w aplikacji?), bo za takiego się uważam, chociaż mam mnóstwo zawodowych kontaktów z ludźmi i potrafię gadać i dopasowywać rozmowę pod różne tematy, to nie szukam partnerki na imprezy, łatwego seksu, albo udawania kogoś innego żeby tylko się przypodobać czy czegoś takiego. Chciałbym tylko zrozumienia, zaufania i bliskości oraz świadomość, że drugiej osobie mogę to dać i ona też tego potrzebuje. #zwiazki #przyjazn #milosc #samotnosc #przegrywpo30 #przegryw #depresja #dda #alkoholizm #rodzina #spierdolenie #abstynencja #rozowepaski #niebieskiepaski
Mam 22 lata i nigdy nie miałem dziewczyny nie trzymałem za rękę i nie całowałem. Właśnie z tym całowaniem jest problem. Mam okazję w końcu spotkać się z jakąś dziewczyną, a ja nie umiem się całować... Może to trochę głupia sytuacja, ale bardzo wstydliwa dla mnie. Jestem pewien że przy pocałunku wyjdzie, że nigdy tego nie robiłem. It's over dla truecela.. #przegryw #spierdolenie