Mirko Anonim

#rodzice

Przeglądaj anonimowe wpisy lub otwórz ten tag na stronie wykop.pl

czesc mireczki i mirabelki chciałbym się wygadać o mojej sytuacji rodzinnej i usłyszeć jakieś porady co mogę zrobić: mam 24 lata i jestem z rodziny gdzie nikt z najbliższych nie mial studiów. zostałem zmuszony niemalże siła aby je zrobić i moc pomachać przed rodzina dyplomem. od 18 roku życia pracuje jako przedstawiciel handlowy. wiem ze może zabrzmieć to śmiesznie ale czuje ze mam naprawdę spoko umiejętności i trafiłem w branżę doskonale. Lubie to robić, przede wszystkim praca sprawia mi przyjemność i zarobki bardzo mnie satysfakcjonują, są nawet lekko większe od moich rodziców razem wziętych. żeby załatwić sobie spokój skończyłem gowno studia na gowno kierunku i myślałem ze temat się zamknie. niestety wraz z ukończeniem licencjatu moi rodzice zaczęli zmuszać mnie do magisterki której robić nie chce XD myślałem ze pogadają i dadzą mi spokój ale jest jeszcze gorzej. mama jest wręcz obrażona ze "nie jestem ambitnym człowiekiem" i "wstyd będzie przed innymi". wiem ze wiele z was pomyśli ze to moje życie, ze nie maja nic do tego jednak rodzina jest dla mnie ważna. nie jestem pimpusiem ale jednak zależy mi na tym, żeby mieć dobry kontakt z rodzina. mama uważa ze stane się kimś wartościowym dopiero po kolejnym dyplomie albo jak wstąpię do policji XD nie działają na nich żadne argumenty ze a) jestem zadowolony z tego co robie b) zarabiam więcej niż znajomi po mgr c) jestem w takim wieku ze tak naprawdę to moje życie i równie dobrze mógłbym być szczęśliwy zarabiając polowe z tego co zarabiam. każdy argument odbijają tym ze ludzie bez studiów nie kończą dobrze. co mam zrobić żeby odpuścili temat, żeby na każdej wizycie w domu nie słyszeć ze nie są ze mnie dumni? #rodzice #pracbaza #afera

Mam taką rozkminę z przeszłości. W domu rodzinnym czułem się czasem jak 5. koło u wozu. Jako ktoś niepotrzebny. Jednocześnie rodzice mi często powtarzali, że nic w domu nie pomagam. A ja nie pomagałem, bo oni mnie nigdy nie poprosili, żebym coś zrobił. A jeśli już to się wydzierali i mówili do mnie trybem rozkazującym, co budziło we mnie opór, bo moim zdaniem powinni byli grzecznie poprosić. Wydaje mi się, że wtedy bym pomagał. Kto ma rację. Ja czy oni? Dodam, że później widziałem inne rodziny od środka i tam, gdzie rodzice mieli dobre relacje z dzieckiem to rodzice odnosili się do dzieci z szacunkiem. Stąd ta rozkmina. #rodzice #30plusclub

Ale mnie ojciec wkurw*ł. Cały czas opowiada jacy to #ukraincy są zjebani bo chodzą pijani do pracy, po pracy i ogólnie cały czas (no przynajmniej ci z którymi robi oczywiście) po czym sam odwala dosłownie to samo i od 2 dni śpi najebany bo majóweczka więc trzeba się nachlać jak zwierze. Nie drze się, nie bije nikogo etc tylko po prostu śpi pijany ja już dostałem biegunki ze stresu i tylko to kibla chodzę cały czas. Może by mi to nie przeszkadzało jeszcze tak bardzo bo jest tak raz/dwa razy w roku a potem nic nie pije tylko mama odpierdala i się wydziera na mnie. Aż wstyd mi pisać takie rzeczy ale potrzebuje się wyżalić. #zalesie #polska #patologiazmiasta #patologiazewsi #alkohol #rodzina #rodzice #alkogolizm

Mówiłem tacie, że drabina pod sufitem podwieszona to jest idiotyczny pomysł bo zaraz obije sobie klapę bagażnika. Minęły dosłownie 3 dni i klapa już obita w kilku miejscach bo on wie lepiej XDDD I jeszcze mi mówił, że głupoty opowiadam. #japierdole #rodzice #samochody

Jezu ale mnie wkurza czasami tata. Jak tylko ma wolne to oczywiście rozpierdala mi rytm dnia bo tak. Mamy coś zrobić to trzeba o 6:00 wstać a potem o 10:00 idzie na drzemkę kurwa do 13 XD A ja mam rozjebany dzień bo musze czekać na niego aż wstane z drzemki bo nie możemy normalnie zacząć robić o 8/9 jak się wyśpimy. #zalesie #praca #rodzina #rodzice

Czasem myślę sobie, że faktycznie na posiadanie dziecka powinna być jakaś licencja czy coś. Mam porównanie jak wychowują dzieci obecni 30+ latkowie a jak ja byłem wychowywany. Potrafię dostrzec błędy w wychowaniu i nawet nie chodzi o rzeczy materialne ale przekazane wartości albo ograniczające zachodowania i jak powiem o tym matce to ona wychodzi z argumentami: - a co ja mogłam, inne czasy - dawniej człowiek był głupszy - ale teraz jesteś dorosły więc możesz robić co chcesz... ... No właśnie nie mogę. Przecież jak jesteś dorosły chłop to nie nadrobisz straconych lat, zawsze będziesz odstawał, nie nadrobisz brak w edukacji, zaniedbań zdrowotnych, braków w nawiązywaniu relacji, braku doświadczenia naturalnie nabywanego jako nastolatek, braku wzorca czy wchłonięte lęki, agresje i krzyki. Dla mnie teraz naturalne jest, że rodzina = przemoc, krzyki, brak miłości. Naturalne jest, że po pracy oglądasz całymi dnami TV i nie masz ambicji, ustępujesz innym i się nie wychylasz. Jak ja miałbym normalnie funkcjonować teraz i podejmować właściwe wybory? Niektórym rodzicom to się wydaje, że dzieciństwo i dorastanie to jakiś przejściowy okres a potem reset i dopiero wszystkiego uczysz się jak masz 2X lub 3X lat. #childfree #antynatalizm #dzieci #wychowanie #rodzice #przegryw #blackpill #depresja

Czy jak odwiedzacie rodziców, to też jesteście potem tak zmęczeni psychicznie? Jak przyjeżdżam do domu rodzinnego to po 3h jestem bardziej wyczerpany niż po 16h pracy, jak wracam to jestem wyzuty z energii na resztę dnia a czasem i następnego. Kontakt ograniczyłem do przyjazdów kilku razy w roku jak jestem zaproszony na święta, imieniny, urodziny i odbieram telefony, głównie z litanią próśb o sprawdzenie czegoś w internecie. #rodzice #rodzina #zdrowie #psychika #rozkminy #przegryw

Nie wiem czy Mirko to dobre miejsce na takie pytania ale nie wiem gdzie je zadac wiec... czy sa tutaj jacys ludzie ktorzy starali sie o dziecko i zdecydowali sie na in vitro? Okazalo sie ze jestem bezplodny, wyszlo to nawet po biopsji jadra - azoospermia, jestem zalamany i nie wiem jak powiedziec o tym rozowemu paskowi, bo jeszcze nie pokazalem jej wynikow. Kiedys rozmawialismy o in vitro i mowila ze nie mialaby nic przeciwko temu, ale zalozenie bylo takie ze rozmawialismy gdyby np. ona nie mogla zajsc w ciaze (borykala sie z problemami ginekologicznymi) przy uzyciu moich plemnikow jako dawcy. Z kolei teraz wychodzi na to ze przy in vitro trzeba byloby uzyc plemnikow dawcy... Jak wyglada ten caly proces? Wiem o refundacji i ze zazwyczaj trzeba kilka takich zabiegow (jeden zabieg invitro to kolo 20k zl), ale czy dostaje np. informacje jakies o dawcy, jak np. kolor wlosow/oczu? Tak naprawde wychodzi na to ze moja rozowa mialaby dziecko z losowym kolesiem, tylko ze bez stosunku seksualnego. Przygnebia mnie to strasznie. Boje sie i wiem ze to jest straszne, ale boje sie ze nasze dziecko byloby np. brzydkie lub obciazane wadami genetycznymi, bo nie wiadomo kto bylby dawca. Jak to wyglada dokladnie? #invitro #zaplodnienie #dzieci #ivf #rodzicielstwo #rodzice #rodzina #zdrowie #ojcostwo

Podjąłem decyzję o #wazektomia w wieku 29 lat i bardzo tego żałuję. Byłem wtedy niedojrzały, zindokrynowany skretyniała ideologią z internetu, sam nie wiedziałem co chcę w życiu. Mam teraz 34 lata i niedługo planuję zabieg #rewazektomia. Ma to kosztować ponad 20k zl więc jest to duży cios finansowy za moją głupotę ale mam nadzieję że się uda. Czemu zmieniłem zdanie? Poznałem kobietę która wiem że będzie wspaniała matką. Do tego miałem okazję przez ostatnie kilka lat przebywać z małymi dziećmi (znajomych, rodziny) i zauważyłem jak wielka to jest radość w życiu mieć potomstwo. Tak naprawdę jako 29 latek nie miałem nikogo bliskiego kto by miał dzieci więc byłem podatny na brednie z internetu. Przestrzegam i dzielę się moją historią. #dzieci #childfree #antynatalizm #rodzice #rodzicielstwo #dziecko

Czy wasi rodzice (przede wszystkim ojcowie wychowani w komunie) też mają tak zwane zakute łby? Mój ojciec - skończył politechnikę z wyróżnieniem, jego rodzice również posiadali wyższe wykształcenie, ale na nich biorę wojenną poprawkę i wiek. Natomiast podejście do świata - no mam wrażenie, że chłop jest jak Jean Reno z filmu "Goście, goście", bo naprawdę przypomina człowieka rodem ze średniowiecza. Wiecznie mówi jak to kiedyś dobrze było (jakby był jakimś komunistą), wiecznie narzeka jak go okradali w podatkach. Strasznie polubił wieś i dodatkowo robił jakieś pararolnictwo, ale to było hobby, a nie żadne dorabianie. Prawie nigdy nie jeździł na urlopy i za dzieciaka nam nie wolno było jeździć na kolonie i obozy, a jak teraz jeżdżę to narzekania, że mógłbym na urlop przyjechać do nich odpocząć na wsi i trochę pomóc. I odkładanie kasy na tak zwaną czarną godzinę i oszczędzanie gdzie się da (poza oczywiście flaszką i fajkami i upychaniem żarcia jakby miała być wojna). Chciałem schudnąć i ogólnie lubię sport, to komentarze, że po co to robię, bo w tym czasie można zrobić coś pożytecznego (czytaj nadgodziny albo pomaganie im na wiosce). Nie mówiąc już o tym, jak osoby w jego wieku coś ze sobą robią. Za dzieciaka to nie można było rozwijać swoich zainteresowań, co najwyżej zadanka z matematyki i samodzielna nauka języka obcego z książeczka, bo po co płacić i wozić. Oczywiście jak dojrzewaliśmy i chodziliśmy na 18stki czy robiliśmy prawo jazdy, to komentarze, że za jego czasów nie było takich imprez, a prawo jazdy robiono po studiach i jesteśmy za młodzi. Na wiosce się zmieniło i nikt prawie nie ma ogródka i swoich warzyw, to komentarze, że trzeba ziemię zabrać i zagonić do roboty, jakby człowiek pracujący na etacie po robocie miał obowiązek harować. I oczywiście wieczne wymyślanie biznesów, tylko oczywiście nie dając swojego przykładu. I nie daj Boże mieć inne poglądy - kończy się to albo nawracaniem, albo awanturą. Oczywiście, żeby nie było - od kiedy jestem niezależny siedzę w mieście i staram się być w domu jak najrzadziej. #rodzina #polityka #psychologia #rodzice #dom

Pochodzę z dość niskich grup społecznych Polski północno-wschodniej. Czasami na książki do szkoły nie było i np niektórych książek nie miałem przez cały rok. "Na wycieczkę szkolną? zapomnij, nie mamy pieniędzy" - powiedziała starsza zaciągając się fajką. Na to żeby od czasu do czasu zachlać mordę z kumplami z pracy to jakoś hajs był. Przez całe dzieciństwo słyszałem też teksty typu "musisz mieć pracę", "nie rzuca się roboty", "płacą to czego marudzisz?", "nie wychylaj się, nie warto", "byle do emerytury", "Mam 50 lat, gdzie ja do takich rzeczy, za stary jestem", "zobaczysz, będziesz miał moje lata to zrozumiesz" czy klasyk nad klasyki "jeszcze głód do dupy ci zajrzy to ci zasmakuje". Po liceum które było lekkim dramatem wyjechałem na studia. Udało mi się je skończyć nawet. W trakcie miałem niezłą lekcję życia kiedy trzeba było kombinować skąd wziąć hajs na przetrwanie skąd się dało. Trochę "słoików" przywożonych z domu ratowało sytuację, ale na długo nie starczało. Bywało lepiej lub gorzej, ale zawsze gdzieś się zakręciłem i udawało mi się jakoś z dnia na dzień przeżyć. O różowej to nawet nie było mowy ;) Jak już miałem poważną robotę, a nie jakieś dorywcze gówno na 5 roku i pierwszy raz nie musiałem ciułać na bułkę z serem to wtedy udało mi się poznać pierwszą różową. To były fajne czasy. No i mam aktualnie prawie 40lat. Do zeszłego roku nigdy nie byłem bezrobotny. Zap#$%dalałem po 10h-12h przez ostatnie ~15lat. Pokonałem raka (badajcie się, serio, to ratuje życie!). Zdążyłem też kupić dom - żadne cudo, ale własne. Jako jedni z niewielu znanych mi osób pospłacaliśmy razem z żoną kredyty. Nawet, rzutem na taśmę udało się nam po ok 10 latach starań, prób i porażek wreszcie doczekać potomka. Właśnie policzyłem, że nawet jak przez następne 1.5 roku nie będę miał roboty to w sumie nic się nie stanie wielkiego... niby oczywista oczywistość, a jednak dalej z coś jest w tym zakutym łbie jest nie tak - "a co jak nie znajdę pracy? co dalej? Czy coś ze mną nie tak? Co inni pomyślą?" Schematy wciśnięte za młodu, to na prawdę srogie brzemię. Czasami sobie myślę. że od momentu wyjazdu z domu robiłem dokładnie odwrotnie niż mi mówiono. Jakoś podświadomie chciałem coś udowodnić moim starszym, czy innemu otoczeniu. Przypadkiem właśnie wyszło, że udowodniłem coś tylko sobie, bo ci inni, którym chciałem coś udowodnić to albo już gryzą piach albo i tak nie będą w stanie przyznać, że nie mieli racji - nie ma to najmniejszej szansy. Ot taka tęga rozkmina. Wam też próbowano podcinać skrzydła podobnymi schematami wbijanymi z uporem maniaka? #psychologia #rodzice #przemyslenia

Jak oglądać stare polskie filmy na smarttv? gdzie szukać popularnych filmów z klasyki kina zagranicznego? Moi rodzice mają smarttv i HBO, ale według nich nic tam nie ma. Szukam jakiegoś serwisu, który byłby atrakcyjny dla osób 50+, najlepiej w przystępnej cenie. #smarttv #vod #kino #rodzice

Moi rodzice zawsze byli przeciwko mnie, po tej drugiej stronie, po tej stronie gdzie stało ZOMO. W szkole zawsze stali po stronie nauczycieli, w konfliktach z rówieśnikami nie stali po mojej stronie, w moich decyzjach życiowych byli przeciwko czy to jawnie czy zbędnymi komentarzami lub ostracyzmem. Nawet w chorobie nie byli po mojej stronie tylko po swojej. Oczywiście nie muszę mówić że pomocy od nich albo nie otrzymywałem albo otrzymywałem ale na zasadzie "nie chcę ale muszę pomoc bo nie wypada jako rodzic nie pomóc". Takie dzieciństwo całkowicie zniszczyło mi psychikę. Pomimo kilkunastu lat w dorosłości cały czas odbieram ludzi jako wrogów. Mam wrażenie że ludzie są fałszywi, są egoistami, nie chcą dla mnie dobrze, nie życzą mi dobrze, krzywdzą mnie. Mam nadzieję że w kolejnym życiu trafię na innych rodziców, bo aktualne jest już stracone. #rodzina #zalesie #rodzice #milosc

Moja matka zawsze była przeciwna związkom damsko-męskim. Regularnie krytykowała związki moich kolegów. Do kobiet też miała "ale", bo za młode, niedojrzałe do związków, chodzi im tylko o se.ks. Generalnie ja miałem się uczyć, skończyć studia, potem zdobyć dobrą pracę i może po 30-stce będzie czas na szukanie żony. Oczywiście tylko na potrzeby reprodukcji, a nie miłości. O ojcu nawet nie wspominam, bo gość był typowym lamusem, który nawet jajecznicy nie potrafi zrobić (ale niszczyć życie swojego syna potrafił bardzo dobrze). Atmosfera w moim domu w temacie damsko-męskim była taka, że ciężko było mi sobie wyobrazić, abym miał dziewczynę skoro nawet nie będę mógł jej przyprowadzić do domu, bo rodzice mnie skompromitują. Nie daj Boże zachowanie mojej matki takie że dziewczyna odbierze je jako niechęć. Albo potem będzie mi prawić komentarze odnośnie dziewczyny z którą się umawiam. Poza tym jaki jest sens przyprowadzać dziewczynę do domu, w którym nie jest ona mile widziana? W ogóle jaki jest sens mieć dziewczynę, kiedy Twoja własna matka jest temu przeciwna? Myślałem sobie też o przyszłośći. Tzn., o ślubie, o weselu. Na ślubie byłbym niesamowicie szczęśliwy, pewnie popłakałbym się po tym jak ksiądz ogłosi nas mężem i żoną. Ale co w takiej sytuacji zrobić z moją matką? Mam zapraszać na ślub osobę, która nigdy nie chciała abym miał kobietę, abym był szczęśliwy? Która chciałą , abym przez 30 lat był sam? Nie chcę aby osoba, która przez wiele lat była przeciwna, abym miał kobietę patrzyła teraz na moje szczęście. Po prostu nie zasługujesz (matko) na to aby patrzeć na moje szczęście w relacji damsko-męskiej. Moim zdaniem tylko ludzie, którzy nigdy nie poznali czym jest **miłość** mogą mieć takie podejście do relacji damsko-męskich. Dzisiaj jesteśmy kilkanaście lat od tego co opisałem wyżej. 8 lat temu na zawsze pożegnałem się z rodzicami (były też inne powody rozstania, nie tylko ten opisany wyżej). Niektórzy ludzie nigdy nie powinni mieć dzieci. #zwiazki #seks #tinder #milosc #rodzice #kurwynieludzie

Nie wiem co myśleć o moich rodzicach. Patrząc na otoczenie wszyscy wokół od swoich mają wsparcie - w ten czy inny sposób i wychodzi to w sposób naturalny. Ja w sumie praktycznie nic od nich nie dostałem większego, z perspektywy czasu nic mi w życiu też dobrze nie doradzili. Matka jest jakaś oderwana od współczesnej rzeczywistości - myślała, że skończenie studiów (nie IT czy medycyna) = zaraz mnie będzie stać na dom, samochód, rodzinę. Sam mam sobie na wszystko zarobić (co jest utrudnione przy wynajmie w Krakowie, bo dom na zadupiu). Nie są jacyś biedny - ludzie na podobnym poziomie przy odpowiednim gospodarowaniu pieniędzy jakoś są w stanie pomagać swoim dzieciom. Tutaj nigdy chyba nie było jakichś planów w tym kierunku. Nie mówię nawet o zakupie mieszkania, ale oczekiwałbym dążenia do jak największej pomocy w tym w miarę możliwości. Czasami słyszę, że ,,nie jesteśmy bogaci'', "mi nikt niczego nie dał (nieprawda)", "my w tym wieku budowaliśmy dom", "teraz ludzie kupują mieszkania koło 40". Mam wrażenie, że dla niej najważniejsze jest tylko pokazanie się przed innymi (bardzo duży dom, nowy samochód, zagraniczne wycieczki). A najgorsze w tym wszystkim jest to, że w swoim przeświadczeniu pewnie nie ma sobie nic do zarzucenia. Często się słyszy taki zwrot w kontekście rodzice-dzieci ,,chcemy żebyś miał w życiu lepiej od nas". No to ja raczej nie będę miał. Z czego to wynika, że jedni bardzo pomagają swoim dzieciom, a inni mają na to kompletnie wywalone? Przecież wcale nie musieli się na nie decydować. !Tak wiem, niektórzy mieli gorzej, mieszkali w jeziorze i byli bici kablem od sokowirówki. #rodzice #zalesie #depresja

No hej, ostatnio sporo miałem trochę rozmów z psychoterapeutą i (chyba) mi się przejaśniło jak moje wychowanie wpłynęło na to, czym teraz jestem i jestem, no i jestem ciekawy opinii innych ludzi i jak wyglądało wasze dzieciństwo, czy wyrośliście na normalnych, zdrowych ludzi: - czy wasi rodzice okazywali sobie uczucia? całowali się, przytulali, trzymali za rękę, komplementowali? - czy może w drugą stronę - czy wasi rodzice non stop na siebie krzyczeli, obrażali, grozili rozwodami itp? - czy wasi rodzice mieli znajomych poza waszą rodziną, tzn czy przchodzili was odwiedzać ich kumple, koleżanki, razem z ich dziećmi np? czy sami przez całe życie? - czy mówiliście sobie w domu, że się kochacie, okazywaliście uczucia? - czy rodzice was przytulali? - czy zabierali was na regularne wycieczki, wakacje? czy całe życie w domu przed telewizorem? - czy próbowali, żebyście próbowali różne rzeczy? klub szachowy, piłka, basen, instrumenty, tego typu pierdoły? - czy mieliście rozmowy z rodzicami o emocjach, związkach itp? Osobiście u mnie jest najgorsza kombinacja, zaniedbanie wszystkiego z powyższych i nic dziwnego, że wyszło takie żywe gówno, ale jak było u was? Bo jestem ciekawy czy to są faktycznie sprzyjające warunki rozwinięciu się dysfunkcyjnej osobości, czy może bardziej jest to w jakiś sposób osobiste #niebieskiepaski #rozowepaski #przemyslenia #rodzina #rodzice #dzieci #zwiazki #psychologia

Zauważyliście ile można zyskać przestając być biernym? Już nie mówiąc o byciu charyzmatycznym i pewnym siebie. Dla wielu sprawa oczywista ale ciekawe ile osób z mojego pokolenia #90s dalej nie może oderwać się od wychowania lub przesiąknięcia wzorcami typu: - siedź cicho, nie wychylaj się, bądź skromny - ustępuj innym (głupszym, słabszym bo słabi, silniejszym żeby nie było kłopotów, starszym, kobietom, no wszystkim xD) - wszystko przyjdzie z czasem, ucz się pilnie, bądź grzeczny, ciężka praca popłaca, itd. Teraz w wieku 30 lat staram się tego wszystkiego oduczyć (czemu wcześniej nie mogłem? nie wiem). Z zazdrością patrzę na młodych którzy idą po swoje i nie boją się wyrażać swojego zdania. Wiecie, dla mnie to trochę szok kulturowy gdzie wielu z naszego pokolenia bałoby się zapytać o podwyżkę, zgłosić mobbing w pracy, zwrócić komuś uwagę na ulicy czy domagać się czegoś co ci się w sumie należy. Wielu machnie ręką, odejdzie, nie chce sobie robić kłopotu, stresu albo nie warto robić zachodu o kilka zł czy źle wykonaną usługę. Młodzi to niedość że są asertywni to jeszcze potrafią się wykłócać nawet gdy nie mają racji albo nawet wymuszać czy narzucać swoje zdanie. I wiem, że wielu powie że głupoty gadam ale nieraz czytałem podobne opinie od ludzi urodzonych w latach 90, że są #przegryw bo całe życie byli uczeni być bierym. Potem jest konfrontacja w pracy, trzeba partnerce wyznaczyć granice (albo wgl ją znaleźć), ochrzanić ekipe budowlaną i kazać im robić od nowa i dorosły człowiek panikuje, szuka drogi ucieczki i najbardziej pokojowego rozwiązania ze spuszczoną głową. #przemyslenia #psychologia #boomer #wychowanie #dzieci #przegrywpo30tce #agepill #doroslosc #prl #rozwojosobisty #rodzice #mentalnosc #zycie

comment_1614879558e35MKm3ahejr8h5f80eZFB

Piszę anonimowo bo nie zdzierżę tej sytuacji, a mój chłopak zna moje konto na Wykopie... Jego mama jest okropna. Ogólnie ma 27 lat, jestem praktycznie jego pierwszą dziewczyną, mamy związek na odległość (3 godziny pociągiem). Jego mama jest władcza, z niego zrobiła potulną, posłuszną kulkę, którą zawsze stawiała po kątach. Gdzie ja akurat zawsze umiałam postawić na swoim, mam twardy charakter i wspieram go żeby też umiał walczyć o swoje i dbał o swoje szczęście. Nie imprezuje, nie wyjeżdżał za granice, nie wydawał pieniędzy na duperele, atrakcje ani nic. Zarabia sam, skończył studia. Wczoraj zrobiła mu awanturę, bo powiedział jej, że do mnie będzie jechać [dzisiaj] i rozpoczęła kłótnie dlatego ,,że nie powiedział jej wcześniej". Nie wiem co on jej mówił, ale ona zaczęła gadać że, ja mam na niego zły wpływ, potem, że ON rujnuje rodzinę i jeszcze na koniec, że "dokonał wyboru między nią [mamą] a mną". Jak w ogóle można mówić takie rzeczy synowi? Ogólnie gadała podobno jakieś rzeczy o samookaleczaniu, czego nigdy nie robiła. On chyba prawdopodobnie nigdy nie kłócił się z nią tak mocno. To naprawdę świetny chłopak, bardzo uczynny, inteligentny, wrażliwy i najzwyczajniej w świecie kochany, a jego matka traktuje go jakby był 13 letnim smarkaczem, którego trzeba kontrolować. Jak byłam u niego w domu w odwiedzinach to jeszcze robiła mu potem awantury, że się przytulaliśmy czy trzymaliśmy za rękę przy niej. Okropna kobieta. Mam nadzieję, że jak uda mu się tylko wyprowadzić, to będzie potrafił stawiać barierę. Jest dorosłym mężczyzną, który ma prawo do własnych wyborów. Że ta kobieta nie widzi jaką krzywdę mu zrobiła wychowując go w taki sposób. Ma zamiar kontrolować jego całe życie do końca? A jak sobie poradzi gdy już umrze? Eh Przykro mi się zrobiło jak on musiał cierpieć wczoraj przez matkę. #zalesie #rodzice #mama #wychowanie #rozowepaski #niebieskiepaski #doroslosc

f9w7y0guixshb2ix93xsln25

Mirki, mam do was takie pytanie i chciałbym uzyskać obiektywną odpowiedź. Jestem skłócony ze swoją rodziną i to chyba dożywotnio. Geneza sięga okresu dzieciństwa i studiów, ale wojna wybuchła w okolicach mojej 30stki. Pochodzę z małej wsi. Jak tylko dostałem się na studia czy poszedłem po nich do pracy, to średnio lubiłem w niej siedzieć. Moi rodzice tego nie rozumieli i wiecznie (nawet jak byłem na swoim) żądali albo prosili o przyjazdy pod pozorem towarzystwa i pomocy. I średnio licząc byłem tam przynajmniej raz w miesiącu. Rodzeństwo mieszkało w innych punktach Polski i bywało rzadko, więc uwzięli się na mnie, bo miałem tylko 100 km. Czas leciał i doszło do momentu, że dostałem umowę na czas nieokreślony i chciałem sobie kupić mieszkanie i liczyłem, że pomogą mi z wkładem własnym. I ojciec zrobił najgorszą rzecz - ani nie pomógł, ani nie odmówił, tylko znaleźli kolejny powód do ściągania mnie do domu na rozmowy, z których były same mądre rady (same idiotyzmy typu o których szkoda gadać), ale zero realnej pomocy. I żeby nie było - moja rodzina nie jest biedna, chciałem około 10% wartości mieszkania, wcześniej moje rodzeństwo, które bywało w domu 2 razy w roku dostało kilkadziesiąt tysięcy złotych (raczej dlatego, że tamte rodziny się dorzucały) i to nie ja pchałem się do domu, żeby coś dostać, tylko wiecznie mnie proszono o przyjazdy. Gównorozmowy trwały za długo i podnieśli stopy procentowe, ceny poleciały do góry i do czasów kredytu 2% straciłem szansę na kupno mieszkania tam gdzie chciałem. Rodzinę jeszcze drażniło to, że zacząłem sobie wygodnie żyć (wyniosłem się z pokoiku na kawalerkę, jeździłem na urlopy zamiast do nich czy płaciłem za hobby). Oczywiście odbiło się to na relacjach z rodziną, bo wizyty były rzadsze i trwały krócej, przestałem być taki łagodny i nie byłem taki skory do pomocy. Naturalnie na tle rodzeństwa i tak byłem kilka razy częściej. Aczkolwiek był jeszcze jeden słaby punkt - babcia. Jak ojciec nie mógł na mnie czegoś wymusić, to wycierał gębę jaka ona biedna, schorowana i strasznie tęskni. Babcia zaczęła chorować i nie mogła mieszkać sama, a była tak źle, że trafiła do ośrodka. Naturalnie to ja musiałem jeździć z ojcem na zmianę. Nawet jak zmarła i powiedziałem, że przyjadę tylko na pogrzeb to zostałem zrugany i musiałem załatwiać razem z nim formalności i siedzieć 5 dni w domu aby "opłakiwać". 3 tygodnie później były święta, a ja byłem zły i nie chciało mi się przyjechać. Jak o tym powiedziałem matka zaczęła płakać i mówić, że nikt nie przyjeżdża, ojciec zmądrzał i coś na mnie czeka. Przyznam się, że przyjechałem i ... czekały na mnie wyliczenia ile babcia zostawiła i szukanie mi mieszkania. Uprzejmie wyjechałem w połowie świąt. Miesiąc później była Majówka i rodzeństwo przyjechało do domu na zaproszenie rodziców. Poza mną, bo grzecznie odmówiłem z powodu swoich planów i byłem już obrażony. Ojciec chyba czując presję podzielił majątek po babci. Ja uznałem (i nadal uważam), że podział był niesprawiedliwy, bo ja wiecznie byłem zaciągany do babci, żeby sprzątać czy dotrzymywać towarzystwa . I to nie ja się pchałem, tylko mnie wiecznie proszono.. Poza tym wiedziałem, że sam sobie będę w stanie kupić mieszkanie i odmówiłem. No i oczywiście powiedziałem, co sądzę o rodzinie, wyliczyłem ile czasu mi zabierano. Żeby było zabawniej jakbym mało razy spędził czasu z rodzicami zaproponowano mi, żebym pomógł w sprzątaniu mieszkania po babci to też coś dostanę. Wtedy na dobre się wkurzyłem i wybuchła wojna totalna, czyli wypominanie, wyzywanie i na koniec cisza. Ostatni raz w domu byłem ponad rok temu po swoje rzeczy. Jeszcze z dwa razy widziałem się z matką w swoim mieście, ale na sztuczkę "będziemy w święta sami" już się nie nabrałem, a każda rozmowa z ojcem kończy się awanturą. Oczywiście sam kupiłem sobie mieszkanie, co rodziców zaskoczyło, bo mieli mnie za utracjusza. I moje pytanie jest takie - kto ma rację w tym konflikcie? Minęło już sporo czasu i niestety jedyną swoją winę widzę w tym, że zawsze byłem łagodny i ustępliwy zamiast ostro odmawiać albo konkretnie stawiać żądania. Ja naprawdę mam uczucie, że zmarnowałem mnóstwo czasu na swoją rodzinę i zostałem oszukany. Zostałem nazwany już materialistą, chorym psychicznie czy grożono mi wydziedziczeniem. Dlatego chciałbym zapytać neutralne osoby, jak oceniają moją postawę. #przemyslenia #zalesie #gorzkiezale #rodzina #rodzice #dzieci #mieszkanie #mieszkania

uxlwk76f37z24v6xyu7dpmsk

Jak to możliwe, że ludzie wybierają przeciętne życie i są z tym jak najbardziej ok? Popatrzcie na swoich znajomych, każdy jedzie na tym samym skrypcie default.exe. W liceum/na studiach każdy wielki bojownik kościoła, ślub=game over, nigdy nie będzie pchał wózka, buntownik systemu i co to on nie jest. Nagle mają tacy po 25 lat i uruchamia się skrypt: ślub (o dziwo kościelny), dzieci, kredyty, problemy rodzinne + narzekanie na ta to wszystko. 25 lat to jakaś magiczna bariera i ludzie tracą zainteresowanie światem? Przecież jest tyle do zrobienia, przeżycia, zobaczenia. Gdzie jakaś naturalna chęć eksploracji świata, kosmosu, zrobienia wielkich rzeczy? W tym wieku co osiągneli, co zobaczyli? Turcje pod hotelem w all invclusive? Żeby była jasność - nikt nie musi tego robić na siłę ale nie rozumiem czemu ludzi w ogóle nie interesuje świat, spełnianie swoich marzeń, itp.? Najlepiej to nie wychylać się, iść wydeptaną ścieżką, oglądać sobie netflixa w domu z żoną z nadwagą i czerpać wiedzę o polityce z nagłówków artykułów żeby potem mieć o czym się kłócić ze znajomymi. Ktoś powie, że przecież to wszystko można robić mając żone i dziecko o co mi chodzi.. gdyby tak było to nie robiłbym tego wpisu. Niestety ludzie po ślubie nie mają chęci nawet na codzienne rzeczy. Ja tu mówię o zainteresowaniu kosmosem a oni nawet aktywności sportowe odpuszczają. Najlepsze to, że ci ludzie świadomie to wybierają bo czemu by na to wszystko narzekali? Jeszcze nie słyszałem: "jest ciężko, mało co śpię i nie mam czasu dla siebie ale wiem że warto to robić dla rodziny". Jest narzekanie, narzekanie, narzekanie i kiedyś to było jak byłem młody. Ty jeśli masz te 25-30 lat i nie robisz to co oni to jesteś DZIE-CI-NNY! Jesteś dziecinny bo lubisz podróżować, uczyć się języków obcych, programowania, poszerzasz wiedzę z astronomii/fizyki, chciałbyś czegoś dokonać w życiu, może zrewolucjonizować, odkryć, może stworzyć aplikację która pomoże ludziom, masz swoje idee, wizje świata.. #przemyslenia #antynatalizm #rodzice #dzieci #childfree #przegryw #tfwnogf #npc #swiat #nauka #slub #blackpill #tinder #rozwojosobisty #zwiazki #polak #doroslosc #agepill #filozofia #incel

43d64a08ba784ae6de452bb9b05d8c2e26ed981d195170dfcb52b4de28428b68
l0r7ovyvoi7o56uvn18pclcm

Matka bezrobotna odkąd pamiętam, ojciec niezdrowo żyje, ale jednak zarabia do budżetu domowego i tak se myślę, że jak on umrze to ja zostanę z matką i będę jedynym, który faktycznie pieniądze do domu przynosi. Eh, denerwuje mnie to. Siedzi baba od tylu lat na dupie w domu, roszczeniowa jest i narzeka, czasu wolnego mnóstwo, ale roboty się nie chwyci ani nawet na żadne studia czy kurs w tym czasie nie poszła. #przegryw #depresja #rodzice #antynatalizm

clzlwx2yq0142i0y6mv3j3t43

Chuop kupił sobie wypasiony samochód. Pomimo tego, że nie dość, że w sumie nie potrzebował wypasionego samochodu,to w dodatku nawet mu na nim nie zależało. W sumie to poprzedni był jeszcze całkiem OK, i w sumie to można nim było jeździć. Kupił go w sumie tylko po to, żeby jego pokazać się swoim własnym rodzicom. Żeby rodzice byli z niego dumni, że coś osiągnął. Skoro zawsze krytykowali, że chuop jeździ starym gruchotem, i wskazywali, że kuzyn Kamil to jeździ takim wypasionym... To może chociaż raz chuop będzie lepszy od kuzyna Kamila? Żeby go rodzice pochwalili. Żeby powiedzieli: "Brawo, chuopie, coś osiągnąłeś, ale masz wypasione auto! W końcu przestałeś jeździć tym gruchotem". Rodzice skrytykowali samochód. Chuop w sumie nawet nie jest zaskoczony. Nie pierwszy to raz. Chuop ma prawie 40 lat, trochę się zdążył przyzwyczaić. #przegryw #rodzice #logikaniebieskichpaskow #samochody #rodzina #polskiedomy

clzbn8phm0177oiybgihx91ek

Czytam tag #antynatalizm i nadal nie widzę sensownych argumentów. Ale dla przykładu.. ja nie mam dzieci i nie planuje ale w rodzinie jest para która ma. Ta para jest zamożna i stara się od początku żeby to dziecko miało dobre życie, dbają o nie, inwestują w rozwój. Co wam przeszkadza żeby ktoś miał dzieci jeśli jest ogarnięty i zrobi wszystko żeby to dziecko miało dobrze w życiu? "NIKT NIE PYTAŁ DZIECKA CZY CHCE PRZYJŚĆ NA ŚWIAT" - A co gdyby chciało? Skoro będzie miało fajne życie bo rodzice zapewnią to być może jako dorosły przyzna, że opłacało się urodzić? No kurde ciężko zapytać dziecko czy chce się urodzić czy nie przed tym jak się urodzi. Bardziej rzetelne byłoby przeprowadzenie badań na ludziach po 20/30/40/50/60 latach czy gdyby mogli wybrać to urodziliby się czy jednak nie. "A JAK BĘDZIE MIAŁ WYPADEK, A JAK BĘDZIE...." - whataboutism w czystej postaci. Przerzucanie się stopniem prawdopodobieństwa. W takim razie jakie jest prawdopodobieństwo, że na wszystkie urodzone dzieci większość dozna wypadku? Czy jak statystyki mówią, że większość nie ma żadnego wypadku to wtedy warto rodzić? A co jak jest duże prawdopodobieństwo, że dziecko osiągnie sukces? zwłaszcza że rodzice będą dbać o to. Pomijając fakt, że to słynne cierpienie to sygnał dla organizmu że trzeba tego unikać, czyli negatywne doświadczenia też są potrzebne. To samo z chorobami - dobrze wiecie, że dzisiejsza medycyna pozwala zdiagnozować czy dziecko będzie miało jakieś wady genetyczne. #dzieci #zwiazki #rodzice #childfree #przegryw

clz1pp3v00038yxqofgbbtbdf

Czy jest jakiś przegryw, który miał normalne dzieciństwo/oboje rodziców/spokój w domu/brak biedy? Wszystkich moich rówieśników (brzydszych ode mnie, niższych) cechowało jedno - mieli normalny dom. Każdy jakimś cudem znalazł sobie kogoś, ogarnął pracę a teraz szczęśliwa rodzinka. U mnie kłótnie, rozwód rodziców, oszczędzanie na wszystkim, boomerscy rodzice -> przełożyło się to na braki w social skillu, nieumiejętność nawiązywania i podtrzymywania znajomości, izolacja w domu przy komputerze. Brak znajomych to też brak dziewczyny. W wieku 20, 25 lat i dalej podobnie, brak jakiegoś social circle podczas gdy obserwowałem, że gorsi ode mnie prowadzą fajne życie. Stąd odkrycie #przegryw i #blackpill i samospełniająca się przepowiednia -> jeszcze większa izolacja -> jedyne i najgorsze źródło do poznawania #tinder -> wygląd (a raczej jego brak) jako jedyna karta przetargowa żeby móc funkcjonować w społeczeństwie, więc nie funkcjonuje wcale. Do czego dąże? Przeczytałem wiele wpisów i zawsze jest ten sam schemat: słabe wychowanie w domu. To jest zapalnik do kolejnych problemów, braku znajomych, w efekcie kobiety, potem jesteśmy dysfunkcjonalni jako dorośly. Niektórzy dokładają do tego dragi, alko, zaniedbanie i sami dokładamy cegiełkę, że wyglądamy fatalnie i stan psychiczny leży. Inaczej mówiąc chłopy gorzej wyglądające ale którzy nawet nie wiedzą co to blackpill (bo nie było takiej potrzeby) ogarniają życie a u nas wszystko od początku było zepsute przez dom. Stąd jak jakiś dzikus izoluje się przez 30 lat to nic dziwnego, że wygląd to jedyne co musi zaoferować żeby wbić na salony jako anonim. #przemyslenia #psychologia #depresja #psychiatra #psychiatria #nerwica #adhd #autyzm #samotnosc #zycie #zwiazki #tinder #relacje #rodzice #wychowanie #dziecko #boomer #90s #redpill #fobiaspoleczna

49CQgUTYR
clyv40i1200blr5p5h0d6eit8

Zauważyliście, że dzieci są bardzo nieporadne w dzisiejszych czasach? Spotkałam się z przyjaciółkami ostatnio i jedna śpi w jednym łóżku z 5 - letnią córką. Ja w wieku 5 lat zostawałam w domu sama z 3 - letnim bratem i musiałam się nim opiekować. Dzisiaj nie do pomyślenia. Rodzice a w szczególności matki stały się tak nadopiekuńcze, że dzieciaki nie mogą zostać same na chwilę, bo od razu płaczą. Ja umiałam się sama bawić, a teraz dzieckiem się trzeba zajmować 24/7. Z czego to wynika? Widzę też, że dzieci zdecydowanie później zaczynają czytać. Moja siostrzenica skończyła 1 klasę podstawówki i niewiele dzieci umie płynnie czytać ze zrozumieniem. Ja czytałam sama książki już w zerówce, a znam dzieci, które płynnie nauczyły się czytać w przedszkolu. Niektóre dzieci w 1 klasie podstawówki nie umieją same sobie zawiązać sznurowadeł. Sory ale według mnie młode matki wychowują dzieci na kaleków. A gdzie jest w tym wszystkim ojciec? Nie wiem, ale widzę że ojcowie teraz i owszem, dużo zajmują się dziećmi, ale nie mają żadnego wpływu na wychowanie. Takie to "głowy rodziny". #dzieci #zwiazki #szkola #rodzice #madki #logikarozowychpaskow #madka

clyieumig02ybh4p97zstutww

Mirki, czy to normalne? Sorry za ścianę tekstu, ale może komuś będzie się chciało. Może być trochę chaotycznie, bo ciężko mi zebrać to wszystko w kupę. Mam 30 lat, żonę i małe dziecko. Relacje ze swoimi rodzicami nazwałbym średnimi, tak naprawdę zawsze pytali tylko o szkołę, a teraz o pracę. Mało widać zainteresowania mną samym i moimi pasjami (np. jak jako nastolatek startowałem w zawodach sportowych w sporcie, który kochałem i prosiłem ich żeby przyszli, to zawsze to olewali, mimo że mieli do miejsca tych zawodów np. 1 km drogi...). Nigdy nie byłem bity. Sam też nie byłem jakimś bardzo problemowym dzieckiem, może coś tam broniłem, ale myślę że standard, nie powtarzałem klasy, nie byłem w poprawczaku ani na dołku, nie brałem narkotyków, rodzice nigdy nie byli wzywani do szkoły z mojego powodu etc. Mimo tego, były różne sytuacje 1. Często słyszałem jak byłem wyzywany przez swojego ojca w tle kiedy mama do mnie dzwoniła 2. Matka nie pozwoliła mi wybrać szkoły średniej, ani pójść na studia zaoczne, przy każdej z tych sytuacji był krzyk i obrażanie mnie o chęć np. Pójścia do technikum zamiast liceum 3. Matka również obrażała mnie za to, że zrobiłem tatuaż kiedyś 4. Byłem również obrażany beż powodu - np. Chciałem zmienić mieszkanie na studiach z powodu dość specyficznych lokatorów i powiedziałem o tym matce- w zamian dostałem krzyki i litanię, że pewnie mnie wyrzucili z mieszkania za robienie imprez i burdelu - tak nie było i nie miała żadnego powodu aby tak myśleć 5. Aktualnie od tygodnia rodzice się do mnie nie odzywają, bo moja mama pokłóciła się z moją żoną - moja żona uważa, że mama rzuca za dużo uwag, za bardzo chce ingerować w nasze życie, z czym się zgadzam w dużej części. Matce wygarnąłem także powód mojego nie przyjeżdżania- to że kiedy moja córka- niemowlę, zaczęła przy nich płakać to zaczęli podnosić głos, wprowadzać nerwowa atmosferę, a kiedy chciałem wziąć córkę, żeby ją uspokoić, to matka na mnie naskoczyla agresywnym tonem. Nie będę na to pozwalać. Napisałem, wyjaśniłem- zero refleksji. 6. Aktualnie rodzice potrafią mieć pretensje, że np za rzadko przyjeżdżam- bez pytań o powód czy checi pomocy 7. Moja mama często wprost mówiła, że mój brat jest lepszy. Z bratem mam normalne relacje, nie mam mu tego za złe bo to nie jego wina. Powodem było to, że brat był spokojniejszy, można powiedzieć, że wygodniejszy. Ja jako dziecko i nastolatek miałem więcej temperamentu 8. Moja mama (co wyłapała moja zona) nawet teraz potrafi mówić, że "Sam się na ten świat wprosilem", "odkąd się urodziłem do teraz to same problemu", "że oni chcieli córkę a wyszedłem ja" itd. 9. Matka przestała się do mnie ostatnio odzywac za organizację chrztu dla córki- w skrócie za daleki dojazd 10. Rodzice wyśmiewają albo ignorują nasze prośby dotyczące córki. Np. Moja córka urodziła się w listopadzie, prosiłem ich wtedy o mycie rąk przed dotykaniem jej, po przyjsciu z dworu czy ze sklepu- zwykła troska, małe dziecko, brak szczepień jeszcze, sezon grypowy itd. Obrazili się o to i wyśmiali to. Czy to jest normalne zachowanie? Zwlaszcz teraz wzięło mnie na przemyślenia, że rodzice przestali się do mnie odzywac - obydwoje, za to, że moja żona zwróciła mojej mamie na coś uwagę, tata w ogóle nie był tu strona w niczym, a tak samo się do mnie nie odzywa... mimo wszystko dwa razy pisałem do mamy proponując, abyśmy się spotkali wspólnie i to wszystko wyjaśnili i przegadali - zignorowała mnie, zero odpowiedzi. Nie powiem, że mimo że jestem dorosły to jest to dla mnie dość przykre #rodzice #rodzicielstwo #rodzina #psychologia #niebieskiepaski #rozowepaski

clyh8p70e02p2h4p9mf0hykds

Jak radzić sobie z tym, że inni mają lepiej? Łatwiej? Bardzo mnie to stresuje. Mówię to z perspektywy osoby, która nie miała ojca, ale za to miała matkę, która mnie biła i wyzywała, od kiedy tylko pamiętam, tułaczka poza dom, najpierw do internatu, potem do pracy, w między czasie praca + studia zaoczne, mieszkałem w akademiku. Pracowałem w fabrykach, rzeźni, w więzieniu (jako budowlaniec), jeździłem po całej Polsce, robiąc szkolenia z Excela itp. W końcu udało się, trochę stabilizacji, studia na ukończeniu, praca już na stałe, UoP jako programista, może kiedyś b2b. Czasem do mnie to wraca, naprawdę ciężkie i trudne życie, zwłaszcza jak masz 14, 20, 25 lat. Nie jest łatwo wszystko znosić samemu, covid, praca, studia, po prostu wszystko wywalczone wbrew okolicznościom. Nie boję się ciężkiej pracy, nawet teraz myślę, czy nie wyjechać do DE, godzić pracę w fabryce z pracą zdalną, żeby szybciej dorobić się mieszkania, bo mi smutno na wynajmie. Po prostu czasem jak słyszę jak inni mają łatwo, jak ich rodzice kochają, jak dostają edukacje, cieplarniane warunki, potem zostają sportowcami, prawnikami, na medycynę, lub po prostu łatwiej im znieść, bo rodzice pomogą, to mi smutno, i to tak smutno, że aż boli. #feels #emocje #rodzice #patologiazewsi #dda #alkoholizm #przemoc #smutnazaba

cly8sldsg011wh4p9rq3mqo6v

Czy jest gorsza grupa spoleczna od dzieciorobow? Zasrane nimi silownie na powietrzu, restauracje, beach bary, parki, chodniki ich autami(bo ona z dzieckiem przyjechala i musi tu zaparkowac). Dzisiaj bylem swiadkiem jak madka mowi do innej madki na silowni do street workoutu, ze za wysokie drazki porobili i ze to tylko doroslych xdddd Kumacie to? Nawet jest info w regulaminie, ze korzystac mozna od 14 r.z., ale wszystko sie kreci wokol tego, ze ona wysrala z peesdy kaszojada. Cala silownia nimi zasrana, ze cwiczyc sie nie da. #dzieci #antynatalizm #patologiazmiasta #rodzice #zalesie #gorzkiezale

clxyzczoh027akqv0m7pidtv6

Dzisiaj po ponad 33 latach życia dowiedziałem się że byłem wpadką. Moja starsza siostra była planowana. Poród był ciężki wiec matka stwierdziła że nigdy więcej. Trzy lata przytrafiła się wpadka czyli ja. Teraz zaczyna mi się układać w całość dlaczego byłem zawsze traktowany gorzej. Niby ta informacja nie powinna mieć znaczenia a czuję się zdewastowany. #rodzina #depresja #zalesie #rodzice #rodzicielstwo #smutek

clxyy5qpn0278kqv0z23x9bou

Mircy mam mega ciezki temat do rozkminienia, wiec z gory dziekuje kazdemu kto sobie zada trud odpowiedziec. Moj tate zdradza mame, nie zlapalem go co prawda za reke wiec nie mam 100% pewnosci, ale obecnie mam level 30 i kiedy bylem dzieckiem to moj tata juz ja zdradzal, w sensie z inna dziewoja, wtedy przejrzalem jak to ciekawski dzieciak jego komunikator i mialem dowody, mamie ostatecznie nie powiedzialem bo balem sie konsekwencji, przemilczalem wtedy temat. Teraz jako dorosly chlop jestem swiadkiem tego samego schematu klamstw w ktorych sie gubi i wymykania sie z domu do kochanki, wiec jestem na 99% pewny ze znow to robi. Generalnie malzenstwo moich rodzicow to pelzajaca dysfunkcja, moj ojciec typowy narcyz, ktory mnie jako dziecko traktowal jak typowy despota, a matke jak sprzataczke i kucharke. Moja mama natomiast skrzywiona przez matke ktora widziala w niej przedluzenie miotly cale zycie jest typowa kura domowa, i nie widzi lub nie chce widziec klamstw ojca. Caly problem polega na tym ze wymiksowalem sie z tego ukladu, mieszkam obecnie oddzielnie, ale jako ze mam przyslowiowy "rzut beretem" do rodzicow to widze co sie dzieje. Mieszkanie w ktorym obecnie mieszkam jest zapisane przez babcie na ojca, podobnie jak mieszkanie w ktorym mieszkaja moi rodzice (z tego co ogarniam a jestem glupi w tych sprawach to rodzice moi juz chyba byli malzenstwem kiedy otrzymali to mieszkanie, ale to moja babcia przepisala ksiazeczke na ojca czy cos) generalnie nie obchodzi mnie ich zycie na tyle ze jesli moj ojciec chce tylko sobie skakac w bok to ja nie zamierzam interweniowac, ale spac mi nie daje mozliwosc ze moglby np z ta kochanka wyrzucic moja mame i wszystko zagarnac dla siebie. I tutaj moje pytanie do ludzi ogarnietych w temacie bardziej niz ja. Jak to wyglada od strony prawnej? Czy rzeczywiscie moze byc tak ze moj ojciec zagarnie wszystko a moja mama zostanie na bruku? Jak moge przed tym obronic mame? I ogolnie jak wy byscie podeszli do tego? Powiedzieli matce? Wzieli na strone ojca i sprobowali wybadac zamiary? Nie robili nic? Myslalem zeby isc po porade prawna, ale najpierw pytam tutaj bo moze wy mnie nakierujecie.. jeszcze raz dzieki za kazda porade. #rozwod #zwiazki #milosc #slub #prawo #rodzice

clxt4dtut00xskqv01ji76kju

ja już nie wiem, czy to ja jestem pierd#$@ty czy moja matka na starcie napisze, ze mam 24 lata. relacje z matka mamy takie se - szczegolnie, ze mam jej dosc mocno za zle, zryla mi mocno psychike jak bylem dzieciakiem - raz mi nawet grozila, ze odda mnie do domu dziecka, a innym razem, zrzucila na mnie ojca pijaka, ktory siedzial zachlany w domu przez 24/7, a ona sobie zyla z obecnym partnerem za granica. oczywiscie, chciala "niby" przyjechac i mi pomoc, ale nigdy do tego nie doszlo - takze musialem radzic sobie sam przy pomocy policji. ona od 7 lat mieszka za granica ze swoim partnerem, a ja w polsce - przez pierwsze 3-4 lata jej pobytu za granica, mieszkalem w mieszkaniu, ktore bylo czesciowo jej - takze zrozumiale bylo dla mnie to, że jak chciala przyjechać, to po prostu mowila mi wczesniej, ze chce przyjechać i git. tamto mieszkanie poszło pod mlotek, a ja sie wyprowadzilem i od dluzszego czasu najmuje mieszkanie (a w miedzyczasie zaczalem mieszkac z dziewczyna). miejsca mega dużo nie ma, wiec potencjalny gość musi spać w salonie (na jedna noc spoko, ale na kilka dni to robi sie problem). ogólnie to matka przyzwyczaila sie, ze zazwyczaj nie mialem z tym problemu, ona nawet nie pytala czy moze - uznajmiala, ze tego i tego bedzie w polsce i git. jednak, jako, ze mieszkam z dziewczyna, to zaczelo mi to troche przeszkadzac - powiedzialem jej wprost, ze no chcialbym, zeby mnie informowala i pytala, czy moze przyjechac, bo po pierwsze to mam swoje zycie, po drugie nie mieszkam sam - oczywiscie juz byla awantura, ze kim ona dla mnie jest, że ma sie o takie rzeczy pytac i ze rodzice mojej dziewczyny sa dla niej wazniejsi (xd?). poklocilismy sie troche, potem bylo lepiej, ale od tych 4-5 miesiecy już relacje sie pogorszyly, bo matce sie przestalo podobac, ze mam wlasne zdanie. przyjechala ostatnio na noc ze swoim fagasem (nie przepadam za jej partnerem, bo jest nierobem - ona dobrze o tym wie ze go nie lubie, ale i tak go broni xd), potem pojechali na 3 dniowe wakacje (oczywiscie zostawiajac w salonie swoje torby), jutro maja wracac i zapytalem sie z ciekawosci jakie maja plany dalsze (dodam, ze przed przyjechaniem, matka sie pytala tylko o mozliwosc przenocowania jednej nocy - potem mieli gdzies do hotelu pojechac, bo oczywiscie godnosc jej nie pozwolila na to, zeby zapytac sie czy moga zostac u nas). jednak nagle, dzien przed przyjechaniem do mnie, okazalo sie, ze oni nie maja nic ogarnietego, wiec jedna noc u nas -> wakacje -> powrot i oni nie wiedza co dalej (czyli dalej - masz nas przenocowac, ale ja Ci tego nie powiem, bo przeciez mi się to należy). ja uznalem, ze nie ulegnę i nie napisze jej niczego takiego (pomijam fakt, ze ich pozostanie do konca tygodnia jest nam kompletnie nie na reke). odpisala mi, ze ona nie wie - ciagnac dalej rozmowe napisala mi, ze ona mnie nie bedzie blagac, zeby mogla u nas zostac (DALEJ NIE ZAPYTAŁA CZY MOŻE) i znowu, ze nie szanuje jej, ze traktuje ja tak a nie inaczej, ze to jej ostatni przyjazd do polski, etc. w tym momencie myslalem, ze mnie popie$#li. ogolnie dziewczyna mi caly czas wmawia, ze to z moja matka jest cos nie tak - z matka nie mamy zbytnio innej rodziny (kontakt sie pourywal z wiadomych powodow - pieniadze) i przez pierwsze kilka lat mieszkania za granica sie przyzwyczaila chociazby do tego, ze jak chce przyjechac, to to robi. mi jest ogolnie troche zle z tego powodu, ze zmienilem dosc drastycznie podejscie do matki, ale wydaje mi sie, ze to jest jedyny sposob, zeby nauczyc matke szacunku do innych osob, w tym mnie. niestety, ale moja matka zachowuje sie czesto jak dziecko - ktos jej cos wypomni, to juz sie obraza i strzela focha, tak samo raz pojechala ze znajomym, gdzie znajomy jej mowil wprost, zeby nie brala zbyt duzo rzeczy ze soba. oczywiscie, jak to ona, wziela 5 toreb, dupa siedziala dosc mocno, a koniec koncow okazalo sie, ze jak juz dojechali do siebie, to cos jebn$#lo w zawieszeniu - znajomy jej to powiedzial i byl lekko wkurzony, oczywiscie moja matka co? obrazila sie na niego, a sama nie widziala w tym nic zlego xd chaotycznie troche ale mam nadzieje, ze idzie z tego wysnuc jakies wnioski i uznac, kto tutaj jest nieogarniety #rodzice #logikarozowychpaskow

clx1mfsec02ae77roluem7bzu

Ostatnio przechodziłem obok swojej starej szkoły i full wypas jeśli chodzi o infrastrukturę - odnowione, wyremontowane, jakieś ekstra boiska, sprzęty do ćwiczeń, ogrodzenia, itd. Zastanawiam się jak wygląda edukacja obecnie (ja stary koń) i czy nadal w szkołach jest taki beton? Tzn. przepełnione grafiki, klepanie formułek, uczenie na pamięć, przepisywanie grzecznie z tablicy, ciężkie książki, jakieś zajęcia które nie przeydadzą ci się nigdy w życiu, itd. #przemyslenia #szkola #edukacja #dzieci #nauka #polska #rodzice #przegryw

63491fed75b15
clx0bjz8r022k77rodsi8wjnw

Jak to możliwe, że ludzie wybierają przeciętne życie i są z tym jak najbardziej ok? Tak, wiem freethinker ze mnie ale serio popatrzcie na swoich znajomych, każdy jedzie na tym samym skrypcie default.exe. W liceum/na studiach każdy wielki bojownik kościoła, ślub=game over, nigdy nie będzie pchał wózka, buntownik systemu i co to on nie jest. Nagle mają tacy po 25 lat i uruchamia się skrypt: ślub (o dziwo kościelny), dzieci, kredyty, problemy rodzinne + narzekanie na ta to wszystko. 25 lat to jakaś magiczna bariera i ludzie tracą zainteresowanie światem? Przecież jest tyle do zrobienia, przeżycia, zobaczenia. Gdzie jakaś naturalna chęć eksploracji świata, kosmosu, zrobienia wielkich rzeczy? W tym wieku co osiągneli, co zobaczyli? Turcje pod hotelem w all invclusive? Żeby była jasność - nikt nie musi tego robić na siłę ale nie rozumiem czemu ludzi w ogóle nie interesuje świat, spełnianie swoich marzeń, itp.? Najlepiej to nie wychylać się, iść wydeptaną ścieżką, oglądać sobie netflixa w domu z żoną z nadwagą i czerpać wiedzę o polityce z nagłówków artykułów żeby potem mieć o czym się kłócić ze znajomymi. Ktoś powie, że przecież to wszystko można robić mając żone i dziecko o co mi chodzi.. gdyby tak było to nie robiłbym tego wpisu. Niestety ludzie po ślubie nie mają chęci nawet na codzienne rzeczy. Ja tu mówię o zainteresowaniu kosmosem a oni nawet aktywności sportowe odpuszczają. Najlepsze to, że ci ludzie świadomie to wybierają bo czemu by na to wszystko narzekali? Jeszcze nie słyszałem: "jest ciężko, mało co śpię i nie mam czasu dla siebie ale wiem że warto to robić dla rodziny". Jest narzekanie, narzekanie, narzekanie i kiedyś to było jak byłem młody. Ty jeśli masz te 25-30 lat i nie robisz to co oni to jesteś DZIE-CI-NNY! Jesteś dziecinny bo lubisz podróżować, uczyć się języków obcych, programowania, poszerzasz wiedzę z astronomii/fizyki, chciałbyś czegoś dokonać w życiu, może zrewolucjonizować, odkryć, może stworzyć aplikację która pomoże ludziom, masz swoje idee, wizje świata.. #przemyslenia #antynatalizm #rodzice #dzieci #childfree #przegryw #tfwnogf #npc #swiat #nauka #slub #blackpill #tinder #rozwojosobisty #zwiazki #polak #doroslosc #agepill #filozofia #incel

881f986540de7299ce516d917bf6e461244dc41e0348f3e3ff0c460fc84baf25
clwxxz9qx01k577ropoyfoy84

Nie do końca mogę się identyfikować z #antynatalizm bo jednak widzę gdzieś po swoim otoczeniu, że ci rodzice faktycznie dbają o swoje dziecko i niczego im nie brakuje i nie braknie, bo poza kwestią stricte wychowawczą, przekazywanie wartości, zajęcia edukacyjne, sportowe i inne cuda to widać że kombinują chociażby z zabezpieczeniem finansowym na przyszłość. Generalnie widzę, że bardzo wiele się zmieniło (na lepsze oczywiście) w porównaniu do tego co my mieliśmy z naszymi rodzicami. I tutaj przez MY mam na myśli pokolenie lat 90 i wcześniej, które ma problemy w funkcjonowaniu w dorosłym życiu, bo nikt nas nie wychował i nie mieliśmy wzorców. Ja to klasyka - wychowany przez matkę, dziecko rozwodników, rodziców którzy nigdzie nie byli i nic nie widzieli. W domu brak komunikacji albo kłótnie albo prowokowanie do kłótni. W zasadzie to nikt nas nie odwiedzał, my też nigdzie nie chodziliśmy w gości. Wydaje mi się, że żadnego pomysły na wychowanie. Nawet gdybym sam z siebie coś wymyślił to i tak na nic nigdy nie było pieniędzy. Sami spędzali czas głównie przed TV po pracy a ja bez pomysły na siebie jako dzieciak oddawałem się gierkom komputerowym całymi dnami (no chyba że miałem kare). Obecnie jako dorosły nie potrafię do końca funkcjonować i np. okazywanie czułości przez rodziców mnie peszy. Jestem raczej obserwatorem życia innych, zawsze wycofany i ustępujący innym (też kwestia wychowania, także tego szkolnego), więc tak sobie obserwuje jak każdy sobie układa życie tylko nie ja. #przegryw #dzieci #rodzice #childfree #blackpill #boomer #polskiedomy #przemyslenia #feels #zycie #depresja

comment_ZmEWJ5w6fhpSdMgmtqFrmusc7191KGWh
clw4v4jjp00zsplusujjhbm6c

Mam dosyć ciężki temat który nie wiem jak ugryźć. Moja mama ma problemy z sercem, była u kilku lekarzy i diagnoza jest zawsze taka sama - skierowanie do szpitala na badania (tomografia, koronografia). Za każdym razem odmawia, mówi że lekarze się nie znają, ona sie dobrze czuje itp itd Uznałem że zafunduje jej wizyte u znanego prywatnego lekarza i może wtedy zmieni zdanie. Otóż nie, konkluzja z badania taka sama, reakcja mojej mamy również. Nie wiem co z tym zrobić, próbuje jakoś przełamać jej lęk przed szpitalami ale żaden argument do niej nie trafia, co z tym zrobić? Jak do niej dotrzeć? A może po prostu zaakceptować jej wybór mimo że lekarz jasno zaznacza że to niezbędne? #rodzice #pytanie #szpital #medycyna #zdrowie #psychologia

clvz21s53009q0md0y46d9bek

Mirko, mam problem. Mama po śmierci taty zupełnie się zagubiła. Zmieniła się dosłownie w mała nieporadną dziewczynkę. Rodzice mieli dom, teraz ona jest sama i wymaga ode mnie albo od siostry żebyśmy byli tam razem z nią, przynajmniej w nocy bo ona boi się być sama. Więc siostra jeździ do niej, albo ona do siostry bo ja mieszkam 200km od domu. Ostatnio podczas rozmowy z mamą powiedzialem że siostra też by chciała pobyć sama z mężem i dziećmi, albo że chciałaby odsapnac - no to się na mnie obraziła. Co ja mam robić? Bo już pomału mam dość. #pytanie #rodzice

clvwybel200gl0mc6vsnnykao

Mirki z #prawo lurkuję portal od dawna ale nigdy nie odważyłem się napisać. Nie sądziłem że kiedyś będę w takiej sytuacji. Jestem z żoną po rozwodzie, mamy od niedawna dorosłą już córkę w spektrum autyzmu. Mieszka z matką. Wymaga czasem pomocy, oparcia ale ogólnie jest samodzielna, nie jest na szczęście głębokie. Nigdy nie dopuszczała mnie do wychowania ale nie w tym rzecz. Manipulowała córką od najmłodszych lat nie dając jej żadnej możliwości wyboru, zmuszała do płaczu grając na emocjach, obrzydzała i narzucała swoją wolę wykorzystując nieporadność córki, obrzydzając jej jej wybory, wykazując oziębłość - to nawet nie była typowa tzw. warunkowa miłość, tylko kompletne odcięcie emocjonalne jeśli nie spełniła jej zachcianek. Nie wiem jak to opisać, jest mi strasznie ciężko. Między innymi zmusiła ją do ubierania się tak jak jej matka kazała, wyboru szkoły, studiów, dosłownie każdego aspektu jej życia. Generalnie potoczyło się to bardzo niekorzystnie. Ciągle była zastraszana odcięciem swojej matki, tekstami 'nie jesteś moją córką' jeśli przyniosła ocenę gorszą niż 4. Młoda dziewczyna z autyzmem wystawiona na taką presję, jakby rówieśnicy nie byli wystarczający. Ze studiami to samo - były po prostu zbyt obciążające, i do tego matka dręcząca ją i zmuszająca do rycia po 14 godzin dziennie bez dnia wolnego, zamiast po prostu odpuścić. W końcu coś musiało pęknąć i po prostu się całkowicie załamała. Córka od pół roku **codziennie, każdego dnia** płacze z bezsilności i tego, że nic nie potoczyło się tak jak chciała, że jej życie jest dosłownie zniszczone. Ma myśli samobójcze o których głośno mówi. Że już tego nie odkręci. że matka zniszczyła jej życie. Można mówić że wyolbrzymia, ale to jest prawda. Już sąsiedzi pytają dzień w dzień co się dzieje, chcieli dzwonić po szpital, oczywiście staję na rzęsach żeby ich od tego odwieźć bo nie chcę żeby miała w historii pobyt - z resztą wiadomo jak to jest. Najchętniej pozwałbym żonę i przedstawił to wszystko w sądzie i tutaj pytanie do was - czy coś takiego w ogóle jest możliwe do udowodnienia? Wiadomo jak jest w sądach i będzie zgrywać troskliwą mamusie która chciała dobrze. Mi nawet nie chodzi o odebranie praw rodzicielskich - bo jak wspomniałem córka jest pełnoletnia, tylko w jakiś sposób pomóc jej się odciąć, stanąć na nogi. Zrobiłbym wszystko ale po prostu nie wiem co, nawet potencjalna wygrana nie przywróci normalności. Dosłownie nic nie jestem w stanie poradzić bo generalnie jej życie jest naprawdę już zrujnowane po wszystkich ciężkich doświadczeniach, nieudanych studiach, tym że została popchnięta do czegoś czego nienawidzi. Czy da się wywalczyć jakieś zadośćuczynienie dla niej? Jest to strasznie skomplikowane bo to wszystko co piszę w kontekście sądu wydaje się śmieszne, a do tego to z punktu prawa pełnoletnia osoba. > To nie mogła sama podjąć decyzji? Przecież ma swój rozum Nie, nie mogła. Ale nie każdy to zrozumie kto nie miał styczności. Wiem że to portal ze śmiesznymi historyjkami, ale nie chcę abyście potraktowali go w kategorii tzw. zarzutki internetowej bo nią nie jest. Jest to dla mnie straszny problem. #zalesie #toksycznamatka #pomocy #rodzice #dziecko #rodzina

clvi5porr00d00mq4aeuktyjp

Pytam się tutaj bo na prawdę nie wiem co mam robić, czyje się bezsilny i martwię się, że wpadnie w jakieś niebezpieczne terytoria. Na szybko wspomnę, przynajmniej do tej pory wszyscy w rodzinie byliśmy ateistami/agnostykami. Historia w skrócie wygląda tak, że mąż niedawno ją porzucił, po ~30 latach małżeństwa. Jak się okazuje, ma on zaburzenie narcystyczne, co było potęrznym ciosem dla całej rodziny, dla niewtajemniczonych polecam poczytać na ten temat. Na ten trop doprowadziła ją Polska youtuberka "MasterYourLife" która faktycznie zna się na narcyzach, jednak tutaj również zaczynają się kłopoty. Gdyż z przekonaniem dużo też "uczy" o spirytualizmie/new-age ( Energia, wibracje, wplątywanie terminów naukowych w dziwną formę nowej religii. ). Moja matka jest wniebowzięta tą youtuberką i traktuje wszystko co powie jak słowo boże, czasem mówi tylko i wyłącznie o niej. Osobiście próbowałem jej słuchać ale nie trawię jej, coś jest z nią nie tak. Spirytualizm sam w sobie mi nie przeszkadza, sam wierzę w coś takiego jak dusza i mnie rybka w co inni wierzą, każdy jakoś z tym chorym światem sobie radzi a ona akurat miała zawsze pęd do tego. Jednak po za spirytualizmem ostatnio zaczęła wierzyć w teorie spiskowe, na razie tylko anty-szczepionkostwo, w stylu "Szczepionki to ściema albo wręcz szkodzą", a jak zaczynam jej mówić, że są dowody naukowe i historyczne by wykazać skuteczność szczepionek, i wyeliminowały one wiele śmiertelnych chorób, kiwa tylko głową i się podśmiechuje bo "Koleżanka która pracuje w laboratorium kazała się jej nie szczepić" i "nie ufa badaniom bo robią to dla kasy". Nie wiem co mam jej powiedzieć, martwię się o jej zdrowie a jako osoba autystyczna mam zerową siłę przebicia argumentu. #matka #rodzice #problem #youtube #pomocy #bekazfoliarzy

clv25mf92002e0m3lb12aft6n

Dlaczego w kontekście #depresja i #terapia nikt nie mówi o negatywnych skutkach wychowania przez naszych rodziców? Przecież pewne rzeczy są nieodwracalne w okresie kiedy człowiek chłonie wszystko jak gąbka. Mam na myśli głównie okres dzieciństwa i potem dorastania jako nastolatek. Ogromny wpływ rodziców na przyszłość dziecka mógłbym pokazać na przykładzie sportowców - gdzie rodzice od małego zadbali o to żeby pokierować karierę ale ktoś mógłby zbić ten argument twierdząc, że pewnie byli nieszczęśliwi i zmuszani do treningów, więc zejdźmy na ziemie i weźmy przeciętnego człowieka. Zacznę od tego, że znam osoby bez "dobrych genów" które prowadzą dobre życie (mając normalną rodzinę) oraz osoby z "dobrymi genami" ale mocno zagubione w życiu (zawsze problemy rodzinne). #przegryw to kumulacja słabe geny + słabe wychowanie. A teraz do rzeczy: - rodzice dają fundamenty pod twój system wartości, postrzeganie świata, charakter, itd. - pokolenie naszych rodziców z PRL-u szło w dwie skrajności: albo totalna samowolka i patola albo trzymanie pod kloszem i zakazy - miejsce ma znaczenie (miasto/wieś), lokalizacja ma znaczenie (czy masz rówieśników, blisko szkołe), metraż ma znaczenie (czy cała rodzina jest upchana na 40m2) - majętność rodziców ma znaczenie (korki, zajęcia sportowe, gimnastyka, leczenie chorób, dentysta) - ogarnięcie rodziców ma znaczenie (PRL-owscy rodzice to najczęściej ignorancji, nic ci nie jest, weź się do roboty, wszystko przez komputer). (...) c.d. czy składali na twoje studia? Czy pomyśleli gdzie będziesz mieszkać na studiach? Gdzie będziesz mieszkać jako dorosły? - czy rodzice mieli znajomych, czy w ogóle się kochali? okazywali uczucie? Większość rodziców nie umie ze sobą rozmawiać, mikroagresja, krzyki, nie umie rozmawiać o emocjach, nie okazują innych emocji niż negatywne, stosują rozkazy - jak spędzali z tobą czas? czy ten czas był produktywny? czy nauczyłeś się nowych umiejętności? Mogę wymieniać w nieskończoność ale wiecie o co chodzi. Potem przychodzi taki 30, 35-latek na terapie i chciałby to wszystko nadrobić - nie da się. #przemyslenia #dzieci #dziecko #wychowanie #rodzice #doroslosc #mlodosc #zycie #blackpill #antynatalizm #childfree #agepill #doomer #boomer #prl #przegrywpo30tce #relacje #zwiazki

lDqPo8Aow
club69ssm001p0mtb8hfoliyn

Też was rodzice gaslightingują? Miałem dzisiaj rano z mamą małą sprzeczkę (mniejsza o co poszło) i jak to ma czasem w zwyczaju, powiedziała, że "nic nie robię", wkurwia mnie to, bo rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej, cały dzień zajmuję się domem, gdy jest w pracy żeby potem mogła odpocząć i mieć spokój, dodatkowo opiekuję się starym psem z padaczką który ledwo widzi i potrafi nawet zapominać o swoich podstawowych potrzebach, ale nieee według niej ja nic nie robię, nosz kur... #zalesie #gorzkiezale #rodzice #psychologia #gaslighting

clu8vms73007g0mf9wak6vsqn
clu623y7g00880mupmyejeous
iStock-182850975

Dołączona ankieta

Pytanie

Czy chłopcy mogą bawić się lalkami?

Odpowiedzi

Tak
Nie
cltreqmzk005t0m2wjtmemon8

Jestem autorem tego wpisu: https://wykop.pl/wpis/75237215/obserwuj-mirkoanonim-jestem-facetem-po-30tce-mam-n Chciałbym przedstawić wam kontynuację i uzupełnić parę rzeczy. Po pierwsze to mam 35 lat, różowa 31. Usiadłem z różową do rozmowy. Pokazałem jej cały temat i czytaliśmy wszystkie odpowiedzi. Byłem gotowy na rozstanie i tak dalej. Ale reakcje była zupełnie inna. Różowa wręcz się śmiała, że tak na poważnie podszedłem do tematu i o tym rozmyślałem. I nawet że chodziłem z tym po terapeutach. I pisałem na wykopie. Ona wcale nie ma parcia na dziecko, sama podobno jest w takiej kropce jak ja. Tzn. no fajnie by było mieć ale nie teraz. Ale czas leci. Wręcz powiedziała, że na pewnie nie wcześniej niż w ciągu roku. Niby mamy dać sobie czas. Ale powiedziała też, że jak na poważnie nie chce to mam to powiedzieć i wtedy sobie wymyślimy jakieś historyjki dla rodziców, że się staramy i nie wychodzi. Trochę mnie to zdziwiło. Ale nie było też wcześniej tak, że mnie przyciskała do tego. Po prostu zwykła rozmowa. Ale nie wszyscy na wykopie to tak odebrali. Niby spoko, osiągnąłem to co chciałem, nic nie straciłem (a byłem gotowy na rozstanie). Ale teraz jak mam wolną rękę to jak wcześniej miałem tak 50 na 50 na chce/nie chce, tak teraz już bardziej przychylam się w stronę, że chce tak, 55/45. Ale nie teraz jeszcze xD #zwiazki #dzieci #rodzice #rodzina #rodzicielstwo

clt6fo57k00ng0m6xvqbcg28p

Jestem facetem po 30tce. Mam narzeczoną tez po 30tce z którą jestem od jakiś 8 lat, od 7 lat mieszkamy ze sobą. Zaczyna pojawiać się kwestia dzieci. Zawsze miałem w głowie, że chce mieć dzieci ale to "kiedyś", "nie teraz". No ale czas leci i różowa naciska, że to już pora. Wcześniej też miała takie podejście, że "kiedyś". Nawet bardzo pilnowała antykoncepcji i tak dalej. Ale jak widzę dzieci u znajomych to zaczyna mi się to nie podobać. Wszystko nastawione na dzieci. Całe życie zmienione o 180 stopni. A ja jednak jestem leniem. W pracy najważniejsze aby się nie narobić, pieniądze to kwestia drugorzędna. Dlatego też odmawiałem wiele razy awansów bo mi dobrze z tym co robię. W domu nie gotujemy, cateringi albo zamawianie jedzenia. Sprzątamy tyle o ile, ale przychodzi co jakiś czas pani która nam sprząta mieszkanie. Spędzam po kilka godzin przed komputerem i na telefonie. Mimo, że nie robię nic to mam wrażenie, że wiecznie nie mam czasu. Oczywiście z domu wychodzimy, spotykamy się ze znajomymi, uprawiamy sport. Chętnie bym temat dziecka jeszcze odwlekł w czasie, ale zaczynają się naciski. No przeraża mnie wizja tego jak żyją znajomi z dziećmi i jeszcze mówią, że są szczęśliwy. Jak byli raz u nas w domu i ten bachor nawalił w pampersa to ja zwymiotowałem w kuchni do zlewu. A jak mordę darł to wychodziłem na balkon w zimie albo na klatkę schodową. No ja bym nie wytrzymał. Już mam w głowie, że bym spał w aucie żeby tego nie słyszeć. Poszedłem do terapeuty (kobieta). Była wręcz agresywna do mnie, padały teksty "duży singel" i tak dalej. Powiedziała, że zniszczyłem życie swojej narzeczonej. Że już dawno by miała dziecko gdyby nie trzymała się takiego kogoś jak ja. No zjechała mnie od góry do dołu i kazała się rozstać. Poszedłem więc do terapeuty mężczyzny - tu było zupełnie inaczej, na spokojnie pogadał, że to się zmieni, że będę kochał dziecko, że będzie fajnie, że nie ma się czego bać, tysiące ludzi przez to przechodzi i każdy taką sytuację akceptuje. No i co ja mam zrobić? #zwiazki #dzieci #rodzice #rodzina #rodzicielstwo

clsizmsjs00dp0mukwbaiza4h

Cześć. Przychodzę do was z pytaniem, mam swoje lata, ale mam wrażenie że kontakt z moim synem. W skrócie. Sam mam 54 lata, całe życie pracuję, nauczony pracy, bez pracy bym nie miał tego co mam teraz, czyli normalnego życia jakim jest mieszkanie, samochód, "pewność dnia jutrzejszego". Syn w październiku tamtego roku poszedł na studia do innego miasta (poznań), razem z żoną wspomagamy go i wynajął pokój w mieszkaniu. Ale od razu mu mówiłem, ze niiech sobie pracy szuka, bo ja na głupoty łożyć pieniędzy nie będę (imprezy, drogie ciuchy) . Co mi się przez ostatnie miesiące nie podoba -> dzwoni do mnie b. rzadko (raz na tydzień / 10 dni) -> od tego roku mniej wiem co się u niego dzieje -> razem z nim na studiach jest koleżanka, którego ojca dobrze znam, czasami to od niego się dowiadywałem że mój syn był na jakimś koncercie albo na kręglach, gdzie później gdy rozmawiałem z synem to się go pytałem, kto ci dał kasę na te głupoty, bo nie po to szedł na studia żeby balować -> od tego roku nawet jak z nim rozmawiam to te rozmowy są tak puste, że w sumie gadamy 10 min a ja tylko slysze co tam na studiach, ze ciezko i ze sie uczy i ze pogoda raz taka, raz taka. -> ojciec tej koleżanki mam wrażenie wie więcej ode mnie, bo dowiedzialem sie przypadkiem, że syn był dość mocno przeziębiony, bo przez tydzień nie był na uczelni. A ja nic o tym nie wiedziałęm, faktem jest to, że w listopadzie jak mi powiedział że jest chory, to mu mówię zeby założył 2 bluzy i szedł na zajęcia, bo ja mu studia tylko raz finansuję. Czasami chciałem zrobic niespodziankę i przyjechać do niego przywieźć jedzenie, piersi z kurczaka zamrożone itp. człowiek chciał dobrze, to mówił ze nie ma potrzeby, że go teraz nie ma w mieszkaniu, przez to rzadko się z nim widuję. Nie wiem gdzie popełniłem błąd, razem z zoną opłącamy mu pokoj (1350 zł za wszystko) oraz dostaje 600-700 zł na życie, ale żona też mnie okłamuje bo mam wrażenie że wysyła mu więcej. Generalnie jak mogę mu przemówić, żeby było dobrze między nami bo tak teraz taka sytuacja jest dziwna. #studbaza #studia #zycie #rodzice

clsdiz4mw00dr0mebzbdmlbeo

Mieszkanie z rodzicami na wiosce lvl 22, mając pracę zdalną 10k brutto + premie, mam dobry kontakt z rodzicami i ich wsparcie, nie przywalają się do mnie w żaden sposób, mam wolność, światłowód, dom 150m2 z ogrodem. Całkiem blisko miasto (kilka km), blisko sklep typu biedronka. Rodzice szanują pracę i nie przeszkadzają mi w niej. Dokładam się do rachunków, pomagam w obowiązkach, przy bieżących sprawach etc. Nie ma mnie też często w domu bo jeżdżę na kilka dni w różne miejsca, mam też w planach spróbować pomieszkać za granicą na kilka tygodni - miesięcy. Jestem w kierunku na ten moment pozostania na wiosce, ale pomyślałem, że zapytam Was ( ͡° ͜ʖ ͡°) #wyprowadzka #mieszkanie #rodzice #pieniądze #wyprowadzka

Dołączona ankieta

Pytanie

Co byście robili w takiej sytuacji? (luźno sobie rozważam)

Odpowiedzi

Mieszkanie z rodzicami
Wyprowadzka od rodziców
clsakka6r00dy0mjwkf8qahf3

Change my mind ale lata 10-18 I wybor studiow to najwazniejsza decyzja w zyciu ktora wpłynie na całe życie. Przeczytalem wlasnie wpis bejciarza @Ynfluencer o tym jak sie zmieniaja trendy ktore moga zniszczyc zycie czlowiekowi i tak sobie pomyslalem ze wplyw tymch trendow bedzie na nas pozytwnie lub negatywnie wplywal w zaleznosci jak jak wygladallo nasze zycie jak sie mialo 10-18. Nasze zycie w tym okresie wyznacza caly kierunek na nastepne 80 i to jest potworne. Ze nasza przyszlosc jest oddana w rece rodzicow i jest bardzo trudno to zmienic. Rodzice dbali o to zeby dzieci chdzily na zajecia pozalekcyjne i kupowali dobre ciuchy plus gadzety = chlopak bedzie lubiany, wysportowany i ekstrawertyczny Rodzice zadecydowali ze zostanie programista, lekarzem, adwokatem i oplacali korki plus nakierowywali zainteresowania = dobry zawod w przyszlosci i koszenie kasy Rodzice zainwestowali w aparat na zeby, w okulary, wfizjoterapeutow zeby wyprostowac skolioze = mniej problemow zdrowotnych na przyszlosc Rodzice wpoili ze trzeba sie podniesc po przegranej i ciagle probowac = dobra work ethic i ogolne ogarniecie zyciowe ktore moze dac benefity. Jak sie poszlo na zle studia albo do zlej pracy to bedzie sie walczyc o swoje zeby to zmienic. Owszem, sa dzieci zdolne ktore same w wieku 12 lat naucza sie Cobola i zostana nastepnym CEO Google’a ale to jest 1 na miliard. Sa tez dzieci ktore w wieku 10 lat juz wiedza ze chca ratowac ludzi i pojda na biochem i na medycyne ale to tez jest jeden na 500. Ale dla wiekszosci z nas to rodzice wskzuja droge. Mam trojke kolegow z dziecinstwa i pamietam jak gdzies tak w wieku 13-14 lat kazdego zycie poszlo w innym kierunku. I teraz 20 lat po widze te roznice i nie jestem w stanie wybaczyc rodzicom. Rodzice Adama, pomimo ze biedniejsi od moich rodzicow, postanowili wyslac go na waterpolo. Ojciec wozil go na basen przez 3 lata 4x w tygodniu. Oprocz tego matka wyjechala za granice by zarobic wiecej pieniedzy za ktore kupila mieszkanie (w domysle dla niego na przyszlosc) w Warszawie na poczatku lat 2000. Chlopak mial problemy z zebami ale rodzice zaciagneli kredyt by mu je wyprostowac. Ojciec tez sie interesowal technologia i w okoicach 98-00 kupil mu pierwszy komputer, sterte ksiazek i razem z nim sie uczyl podstaw programowania przez co poszedl w IT na Politechnike. Rodzice Kuby byli lekarzami i rzadko byli w domu ale wiedzieli ze ich syn tez zostanie lekarzem. Jak nie korki z biologi w wieku 13 lat to wysylali go na pilke nozna i zawsze wspierali. Jego tato byl na kazdym wazniejszym meczu i wspieral syna nawet jak przegrali mecz. Nie musze chyba wspominac ze co kilka lat kupowali kawalerke w Warszawie Rodzice Jacka rozeszli sie jak mial 14 lat co spowodowalo ze mial problemy z zaufaniem i z koncentracja. Matka, dzieki pieniadzom z alimentow, zapisala go na jezyk niemiecki i cisnela go w finanse bo „pieniadze sa wazne”. Ojciec postanowil oplacic mu zycie za granica jezeli on sobie ogarnie studia i w wieku 18 lat wyjechal do Niemiec na studia z ekonomtrii chyba. Chlopak zmagal sie z depresja i mial przygody z uzywkami ale na studiach poznal fajna dziewczyne ktora mu bardzo pomogla. Moi rodzice mieli szanse na dobre zycie ale matka postanowila przestac pracowac jak mialem 13 lat bo juz sie napracowala. Ojciec musial urzymac calosc na swojej glowie przez co nie mial sily, czasu i pieniedzy by mnie gdzies wozic, cos mi pomagac czy mnie gdzies zapisywac. Matka natomiast z nudow wychowala mnie pod narcystycznym kloszem zabrainajac wychodzic na dwor bo cos mi sie stanie. Zycie rodzinne bylo ok, jakies wakacje, komputer, jedzenie. Wszystko ok ale zero inwestycji. Ojciec ze strachu ze wszystko na jego glowie w nic nie zainwestowal bo bal sie ze straci pieniadze wiec zero nieruchomosci, zero lokat, zero gieldy, zero zlota, zero edukacji finansowej. Wiec moje zycie wygladalo tak ze szkola-dom-jedzenie-gry. Studia? „A i tak nic ine potrafisz to moze idz na administracje?” Aha i zeby nie bylo bylismy bardzo podobni do siebie fizycznie wiec to nie jest tak ze nasza aparycja wplynela na nasze zycie. I teraz zgadnijcie jak nasze zycie sie potoczylo? Adam zalozyl startup jeszcze na studiach a w wieku 28 lat sprzedal go Shopify za „undisclosed amount”. Teraz w wieku 35 lat ma zone, dzieci, wielki dom w Warszawie, ma miliony na kontach, wakacyjny dom na sycylii oraz 3 nieruchomosci na wynajem (wliczajac te jedna) w Warszawie. Kuba poszedl na te sama specke co jego tato i razem z nim zaczal pracowac w prywatnej klinice. Patrzac na jego instagrama to piekna zona rowniez lekarka, dwojka dzieci, nowoczesny dom i non stop wakacje. Z tego co slyszalem od dawnych znajomch ma kilka mieszkan w Warszawie Jacek z zona wyjechal do stanow i pracuja dla UBS w Nowym Jorku w wealth management dla bogatych niemcow co mieszkaja w stanach. Zwiedzil juz obie ameryki, ma dom letniskowy gdzies w flyover states, ma mieskzanie na brooklynie oraz niezle auto. Wrzucal cos ostatnio na linkedin ze commission based salaries to najlepsze salaries wiec domyslam sie ze w Sales mu sie niezle zyje. Ja natomiast od jedzenia i braku ruchu poszedlem w strone wagi ciezkiej. Skolioza z wiekiem sie pogarszala, krzywe zeby zaczely sie psuc. Okulistka zdebiala ze nia mam okularow jak w wieku 18 lat poszedlem sam z siebie. Sracilem resztki wiary w siebie i czulem sie jak ostatnie gowno. Administracja okazalo sie potwornym wyborem i zmarnowanym czasem przez co musialem pojsc na inne studia. Strach przed inwestycjami i brak mieszkania spowodowal ze dopiero w wieku okolo 30 lat, tuz przed 2020 udalo mi sie odlozyc cos sensownego i moglem oddetchnac finansowo i wtedy stracilem prace bo zamkneli biuro. Matka na emeryturze tylko suszy mi glowe jakie mialem wspaniale bezstresowe dziecinctwo a ojciec ze zmczenie zaraz dostanie zawalu (wciaz pracuje). Nie jestem w stanie wybaczyc mojej matce ze sprzedala moja przyszlosc za totalny brak inwestycji w rodzine i we mnie. Wolala wstawac o 11 rano i zakazywac mi wychodzic bo „popadne w narkotyki” a teraz placze ze jestem na nia zly. A przeciez w jej oczach to ona jest najlepsza matka swiata bo jest tyle rodzin gdzie bija i pija. A ja patrze ba Adama, Kube i Jacka a pozniej na siebie, ile o musialem czasu poswicic zeby schudnac, ile pieniedzy na spcjalistow, ile czasu na nauke jezyka, ile zmarnowanego czasu na administracje. I mam srednia prace, srednie samotne zycie, dalej brak nieruchomosci i stazejacych sie rodzicow co chca teraz zebym sie nimi opiekowal i im na starosc kupowal wycieczki bo ich pieniadze zostaly zjedzone przez inflacje. Lata 10-18 to najwazniejsze lata calego zycia i na nieszczescie ktos inny decyduje o Twoim zyciu. Jak wybaczyc matce? Jak sie z tym pogodzic? Jak znalezc sile by nie stac sie cynicznym i nienawidzacym ludzi czlowiekiem? #psychologia #depresja #pracbaza #studbaza #pieniadze #ekonomia #rodzice #pytanie

clribwz9200py0mm9tf6zajcu

Witajcie anonimowe Mirki i Mirabelki. Chciałabym podzielić się swoimi obawami dotyczącymi mojej córki, która niedawno skończyła 14 lat. Coraz częściej zauważam, że cały czas siedzi w telefonie i wygląda na to, że coś ukrywa przeze mnie. Mam wrażenie, że może palić e-papierosy, jednak nie jestem pewna i nie wiem, jak to sprawdzić po wejściu do jej pokoju czuć słodkie mango.Dodatkowo, moja córka często wspomina, że poznała smak "Mille Walky" swojego chłopaka. Bardzo to mnie niepokoi, ponieważ nie jestem pewna, co dokładnie chciała przez to powiedzieć. Często słyszę od niej, że potrzebuje czasu dla siebie i zasłużonego odpoczynku, a potem spędza godziny oglądając filmy na YouTube,. Gdy zapytam ją, kto jest twórcą tych filmów , odpowiada w śmiesznym głosie "Mój najukochańszy Pan Bielawski moje słoniątko kochane " do tego miałczy jak kot, jednak nie mogę znaleźć nikogo o takim nazwisku na całym YouTube. Zaczynam się martwić i czuję, że potrzebuję pomocy.Zdecydowałam się już na próby rozmów z moją córką oraz na skonsultowanie się z psychologiem, jednak dotychczas nie odnoszę rezultatów. Zarówno ja, jak i mój mąż szukamy teraz wsparcia i porad w internecie, ponieważ nie wiemy, co się dzieje z naszą córką dodatkowo po awanturze którą jej zrobiłam, zepsuła swojego Iphona i powiedziała, że będzie na live niedługo nie wiem o co jej chodziło oddałam go do serwisu w Mielnie to płakała że ma iść do słonia jakiegoś k#&wa gdzie popełniłam błąd wychowując swoje dziecko ??. Czy może ktoś z Was miał podobne doświadczenia lub może doradzić, jak rozwiązać tę sytuację? Pisałam na forum rodzicielskim i ja byłam brana za wariatke mam nadzieje że na wykopie są mądrzejsi ludzie.Bardzo liczę na Wasze odpowiedzi i rady. Chcę pomóc mojej córce i znaleźć drogę do porozumienia z nią. Dziękuję wszystkim z góry za wsparcie. #rodzice #kiciochpyta #technologia #serwispc #rodzicielstwo #vape #epapierosy #trudności #życie #wykop

clqqz8ci600i50mmb428u90j9

Widzę, że kończy się 2023 rok, a ludzie nadal cieszą się z tego jak trafi im się gówniak "nieproblematyczny". Rodzice mi mówią, że w rodzinie pojawił się drugi "ja". Nie wiem o co chodzi, więc dopytuję, a oni na to, że siostra cioteczna ma syna, którego uwielbiają, jak również i prababcia, babcia, wujkowie, ciotki itd. Dalej nie wiem o co chodzi, więc dopytuję, a tu wychodzi na to, że chłop jest cichy, spokojny, grzeczny, ułożony, zawsze ma czysty pokój i wszystko w nim ułożone, posprzątane. Siostra cioteczna ma jeszcze córkę, która jest jego przeciwieństwem i oni wkurzają się na nią, że co z niej wyrośnie itd. No i ja wam powiadam tak, że z tego ich syna wyrośnie przegryw, bo da sobie dmuchać w kaszę społeczeństwu, a córka będzie szkolną gwiazdą. Że też ludzie nadal są takimi baranami, spłodzą dziecko i modlą się o to byleby tylko był taki właśnie jak wyżej opisany syn. A nawet nie wiedzą, że to właśnie takiemu dziecku trzeba pomóc w życiu żeby umiało się postawić później, żeby potrafiło walczyć o swoje, żeby potrafiło czerpać garściami z życia. Wiecie czemu w głównej mierze taki byłem? Bo stary regularnie straszył dzieci, darł japę o wszystko i żeby po prostu nic do mnie nie gadał to chciałem sprawiać jak najmniej problemów. Niestety, ale byłem wychowywany w dzikich latach '90 i pas też się często pojawiał. To tyle, elo i wychowujcie tak dalej swoje dzieciaki, a pokolenie przegrywów będzie trwało wiecznie ( ͡° ͜ʖ ͡°) #dzieci #natalizm #rodzice #wychowanie #blackpill

clqh3h6eo01ck0mkhad2d6ug7

Zawsze miałem dobre stosunki z mamą, dzwonimy do siebie codziennie, jest jednak konserwatywną osobą, której o wszystkim nie mówię - zwłaszcza w kwestii płci przeciwnej itd., ale sama nigdy nie porusza tego tematu i nigdy nam to nie przeszkadało, tylko piszę, żeby pokazać, że nie jest to najlepsza przyjaciółka której mogę mówić o wszystkim. Ale już do sedna sprawy: Nic między nami się nie stało, a od kilku dni robi mi awantury z dupy. Myślę, że duży wpływ miały zmiany w telewizji, bo jako emerytka pracująca na pół etatu jest to jej główna rozrywka i zabranie jej tego to dla niej duży cios. Tak czy siak śmieszkowałem z tego, że teraz będzie musiała emigrować itd., zawsze takie żarciki były i każdy się śmiał, ale teraz wzięła to śmiertelnie poważnie i zaczęła mi wyrzucać, że od lat tak śmieszkuję i ją pewnie samą zostawię na starość. Początkowo myślałem, że to żart z jej strony ale ona mówiła całkowicie poważnie i rzuciła słuchawką. Potem zadzwoniłem drugi raz i wyrzuciła mi, że skoro tak mówię to tak mam na myśli i nie chciała wysłuchać mojego argumentu, że to chyba dla nas obu była oczywistość, że będę rodziców wspierał gdy będą starsi a ja sam będę siebie utrzymywał (na razie studiuję i pracuję obok studiów, ale nie zarabiam na tyle, żeby się samemu utrzymać, ten moment zajdzie za ok. 2 lata). Wyrzuciła, że to przeze mnie ona musi pracować i oddaje mi część pensji, a resztę to ona sobie odkłada na starość bo ja się nie zajmę i ja przez swoje śmieszki doprowadziłem ojca do problemów zdrowotnych, bo on się tak tym przejmuje i znowu rzuciła słuchawką. Jutro wracam na święta i kompletnie nie wiem jak się obejść w takiej sytuacji. Ojciec jest bardziej racjonalny i próbuje ją uspokajać, ale mówi że powietrze w domu można ciąć nożem. Macie jakieś porady jak się zachować w takiej sytuacji? Święta to czas pojednania, a wygląda na to, że tegoroczna wigilia będzie najmniej przyjemną jaką pamiętam. Nic się nie stało, a ona rzuca na siebie swoje problemy (które problemami nie są) i próbuje mnie szantażować emocjonalnie. #rodzice #pytanie i trochę też #tvpis

Preferujesz tradycyjną paginację? Kliknij tutaj