Nikogo to pewnie nie interesuje ale i tak się podzielę. Od lat mam myśli "S". Zawsze ze mną są, w większym lub mniejszym stopniu. Teraz akurat od jakiegoś czasu trafił się ogres gdzie jest w większym stopniu. Zawsze zależało mi na tym, żeby mieć w życiu dorosłym pełny grafik, czyli robić rzeczy, być zajętym, też ogarnąć w końcu wagę i sylwetkę. A jak na razie moje dorosłe życie to w większości praca - dom, ewentualnie jakieś sprawy do załatwienia i to też nie zawsze, odkładanie częste. Do tego brak porządku w wynajmowanym pokoju. Mam teraz idealną pracę do tego żeby coś działać, bo tak naprawdę sam sobie z miesiąca na miesiąc układam grafik i podaję szefowej (callcenter). Chciałbym zacząć ogarniać wokół siebie żeby mieć porządek, chciałbym też zacząć gotować żeby zdrowiej i lepiej się w końcu odżywiać, chciałbym zadać robić prawo jazdy, zacząć się więcej ruszać, na zmianę sport i siłownia, schudnąć (a jest mega dużo do schudnięcia xD), zapisać się na kurs prawa jazdy w końcu w wielki 22 lat o ile oczy mi pozwolą przejść badania bo mam sporą wadę i chciałbym zapisać się na psychoterapię. To takie rzeczy, które na samym początku chciałbym ogarnąć, później dalej do przodu. Co prawda nie jest to związane bezpośrednio z myślami, ale to są rzeczy, które sprawiłyby, że miałbym co robić, każdego dnia tygodnia coś do ogarnięcia, mógłbym się rozwinąć i też mniej myśleć. Nie czekać na ludzi. Niestety nigdy nie miałem szczęścia w bliższych relacjach, być może też przez trudny charakter, dlatego mam praktycznie same powierzchowne znajomości, przez co nie mogę do końca na nikogo liczyć. Więc chciałbym wykorzystać ten samotny czas na samorozwój. Za kilka dni będę się przeprowadzał na nowe mieszkanie, nowy pokój, więc myślę, że to będzie dobra okazja żeby zacząć od nowa w pewnym sensie i zacząć wprowadzać te zmiany i aktywności. A dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo myślałem o tym w pracy dziś i doszedłem do wniosku, że daję życiu ostatnią szansę, z naciskiem na ,"ostatnią". Jeśli się nie uda? Cóż, trzeba będzie chyba działać w kierunku tego o czym pisałem na początku. Bo ile można... Mam nadzieję że ktoś przytrzyma kciuki :). Dzięki za przeczytanie #zyciesmierc #zycie #przegryw #zalesie #przemyslenia #samorozwoj #rozwojosobisty #gownowpis #psycholog #psychologia #psychiatria #psychoterapia #sport #jedzenie #gotowanie #zdrowie
#psychiatra #psychoterapia #psychofarmakologia #terapia #pytanie #kiciochpyta Czy każdy psychiatra wypisuje psychotropy i skierowanie na oddział? Tl;dr Poszedłem się skonsultować, dostałem "diagnozę" Niedawno miałem (nie)wątpliwą przyjemność konsultować się z lekarzem psychiatrą. Potrzebowałem informacji o leku/grupie substancji, a w ramach wizyty dostałem wywiad i diagnozę - konieczna psychoterapia w klinice wspomagana farmakologicznie. Też tak mieliście? ( ͡° ͜ʖ ͡°) PS: podobno kilka miesięcy spędzone na oddziale to ekwiwalent lat pracy w terapii indywidualnej...
#psychoterapia #emdr #pytanie Czy możecie polecić kogoś z branży, kto specjalizuje się w EMDR i przyjmuje stacjonarnie w Mazowieckim (Warszawa)?
#escapist #hobby #pracbaza #ludzie #trauma #psychologia #psychoterapia #terapia tl;dr Mam 24 lata. Jestem martwy od dwudziestu i nie wiem, co ze sobą zrobić. Gdy miałem kilka lat, doznałem traumy. Co gorsza, zinternalizowałem ból. Przez większość tej mizernej wegetacji zwanej życiem zajmowałem się głównie zagłuszaniem własnych myśli i dbaniem, by o siebie nie dbać (- samobójstwo na raty dla tchórza bez jaj...). Każda aktywność: od sportu przez e-sport, słuchanie muzyki i na ćpaniu kończąc, była podyktowana chęcią uwolnienia się od siebie samego. Taki człowiek nie znajdzie nigdy czasu, żeby pomyśleć np. "co mi sprawia radość?", albo "co chcę robić w życiu?", bo zbyt zajęty jest _walką o przetrwanie_ na co dzień... Gdy usłyszałem od terapeuty z wyboru "przestań palić marihuanę", zabolało mnie to i przestałem chodzić. Przestałem chodzić na terapię, ale przestałem też angażować pełnię siebie w zagłuszanie własnych myśli. Odkąd myślę ponownie, doszedłem do wniosku - nie wiem, jak konstruktywnie spędzać czas, ani nie mam prawdziwych pasji, czy hobby, ale zależy mi, aby się w tym jakoś odnaleźć. Skoro wszystko, czym się do tej pory zajmowałem, mogło być formą ucieczki: jak szukać nowych hobby i konstruktywnych form spędzania czasu?
Szukam psychiatry dla siostry, która od paru lat zmaga się z depresją, ma silne zaburzenia snu, śpi jedynie w dzień, nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować, opisuje swoje stany jako odrywanie się od rzeczywistości, ma silną apatię. Przyjmuje Dulsevia i Trittico, wcześniej szereg innych leków, bez poprawy. Nie jestem specjalistą, ale na moje stan jest bardzo poważny, to jest czysta wegetacja, jedynie przyjmowanie pokarmu, żeby nie umrzeć z głodu, nic więcej. Znacie psychiatrę/klinikę, która zajmuje się kompleksową diagnostyką? Uważam, że tutaj nie wystarczy nowa recepta i jedna wizyta co parę miesięcy, potrzebna jest terapia od A do Z. Chcę pomóc, ale nie wiem jak się do tego zabrać, do siostry bardzo ciężko dotrzeć, rodzina mówiąc wprost jest na granicy bycia patologiczną, są również przyczyną tego wszystkiego, ale siostra jest na ich utrzymaniu, ja nie jestem w stanie zastąpić rodzica, nie wiem co z tym wszystkim zrobić. #depresja #leki #psychiatra #duloksetyna #zdrowie #psychoterapia #nerwica #antydepresanty #psychiatra
mirki poszukuje sprawdzonej #terapeutka dla par online nie facet, kobeta musi byc moze ktos zna, moze ktos korzystal tak wiem terapia to scam i w ogole bez sensu ale chce sprobowac #kiciochpyta #terapia #psychoterapia #malenstwo #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow
Utknąłem. Mam swoje 50m mieszkanie które kosztuje 1000zł miesięcznie za czynsz. Mam nad głową głośną rodzinkę i małe drące się bachory i kilka lat takiego życia, absolutnie rujnuje ci psychikę. Nie muszę nikomu nic tłumaczyć, kto przeżył takie coś ten wie, wiadomo chce ich zaebac zaierdolic. Najpierw chcesz wytrzymać, potem się zmuszasz, na końcu już jesteś w kryzysie psychicznym. Nienawidzę mojego domu. Nie przez tą rodzinkę stricte, tylko przez akustykę. Jednocześnie nie mam alternatywy, no alternatywą jest w ciemno wynająć u kogoś za 2500zł miesięcznie mrożąc 5000 i nie móc uciec przez czas podpisania umowy. Co ja mogę zrobić? Co byście zrobili na moim miejscu. Nie stać mnie dom za milion na dużej działce. Poza tym chcę mieszkać w mieście, tylko nie w takim gównie z wielkiej płyty jak teraz. Nie wiem co zrobić, wszystko na tym cierpi, sen, zarobki, związki, wygląd, produktywność. Przede wszystkim czas i utracone możliwości co jest marnotractwem ogromnym i nikt mi tego nie zwróci. Muszę COŚ, zrobić. Nawet zacząłem rozważać kurwa bliźniak, mimo że do ogródka nie wyjdę ale przynajmniej w domu nie oszaleje do cna. Co myslicie? Jest to jakaś opcja? Tylko zaś będzie w wypizdowie takie lokum ehh... Nie ma ochoty podpinać głośników, ruchać się z laskami mimo drącego bachora nad głową, srać w kiblu słysząc reakcje obcych na to, słuchać walenia młotka od schabowych, bajek dla dzieci na pełny regulator, darcia mordy po ukraińsku, tłumaczyć im to i bania się czy bardziej obrzydzenia wychodzenia na klatke jak ktoś czy oni tam są jak alien, a tak też już się zaczeło. Jak wykopek oderwany od cycka mamy mi napisze lol typie sprzedaj i kup inne, to niech się cymbał nie odzywa - chyba że powie w którym miejscu są spełnione wymagania akustyczne więc niech szybciutko lepiej pisze że w żadnym nie będą i elo czas na cska. Dla wszystkich normalnych czytających, przepraszam za stan podirytowania prowadzącego, nie jest w stanie już funkcjonować. Co zrobić? Nie wiem jakie ruchy zrobić żeby z tego impasu wyjść. Może to też stan psychiczny teraz w takim momencie. #pytanie #zdrowie #mieszkanie #nieruchomosci #psychoterapia #ratunku #produktywnosc #kariera #praca #zycie
26 lat. Mam roztrzaskaną na strzępy psychę... pewnie czołowi psychiatrzy amerykańscy głowiliby się, co w mojej sytuacji powinienem zrobić. To nawet nie tyle że jestem 'przegrywem' - sytuacja jest bardziej skomplikowana. Byłem u całkiem niezłego psychoterapeuty i spotkanie oceniam źle - wyrzuciłem w błoto kilkaset PLN i w zamian otrzymałem jakąś paplaninę i oklepane frazesy, totalna żenada. Moje pytanie brzmi: Co powinienem w tej sytuacji zrobić? #rozowepaski #niebieskiepaski #psychiatria #psychologia #psychoterapia #medycyna #zdrowie #lekarz #pytanie
Czy aby skończyć kurs na psychoterapeutę lub psychiatrię wymagane jest posiadanie żółtych papierów? Czy istnieją ludzie z tych profesji nie mający mocno poprzestawiane w głowach? Pierwszy psychiatra u jakiego byłem prawie krzyczał na mnie, że jestem nienormalny, upośledzony, mam najczystszą postać depresji i żebym przestał mędrkować tylko zaczął brać tabletki – po wizycie pierwszy raz od czasów szkolnych zacząłem myśleć żeby ze sobą skończyć. W drodze do akademika zostałem zgarnięty przez kolegów z kierunku na posiadówę u ich znajomego (2 razy w czasie całych studiów brałem w czymś takim udział). Idąc powiedziałem im że wracam od psychiatry z diagnozą depresji – roześmiali się, stwierdzili, że ich wkręcam, że ktoś taki jak ja nie może mieć depresji. Po czym jeden dodał, że jakbym miał problemy, to zawsze może pogadać. To plus późniejszy kontakt z większą grupą ludzi jakoś potrafił mnie podnieść na duchu, pozostawiając tylko traumatyczne przeżycie, które kołatało w mojej głowie jeszcze przez kilka dni. Później spróbowałem znowu – psychiatra która zapytała, czy wolę SSRI czy benzo a gdy powiedziałem, że na problemy ze zdolnościami kognitywnymi to raczej concerta: powiedziała, że nie może mi przepisać, ale mogę iść na psychoterapię. Po roku oczekiwania (NFZ rulez) pani terapeutka stała się bardzo niemiła, gdy nie miałem zamiaru opowiadać o swoim dzieciństwie w związku z problemami które pojawiły się po 20 roku życia. Podniesiony głos, „dlaczego nie chcesz się przede mną otworzyć!” (co słyszałem też u psychiatry nr 1), „jesteś nienormalny”. Jakieś 2 lata później trafiłem do endokrynologa, który zdiagnozował u mnie zaburzenia gospodarki elektrolitowej. Po leczeniu problemy przeszły a pan doktor powiedział mi, żeby nigdy nie iść do psychiatrów i terapeutów bo to jest pseudonaukowe kuglarstwo i oni nigdy, nikogo z niczego nie wyleczyli. Jedyne co potrafią, to losowo aplikować leki otępiające lub gadać od rzeczy na terapiach, bo większość z nich ma problemy z głową. Wiodłem więc sobie życie klasycznego przegrywa (czy jak widzę w obecnej nomenklaturze to raczej lekkiego przegrywa). W międzyczasie poznałem MGTOW co do tej pory było chyba najlepszą terapią/światopoglądem. Przestałem sobie robić nadzieje przy kontaktach z kobietami, przestałem się rozczarowywać. Zacząłem za to odczuwać satysfakcję, gdy koledzy (jestem inżynierem, więc kobiet mało) zabiegali o projekt z kobietą, po to, by później za nią dodatkowo j3bać i zbierać op13rdol, że robota się opóźnia. Gdy jakaś dziewczyna w pracy przy pierwszym kontakcie była żywo zainteresowana rozmową i mną a później nawet cześć nie mówiła – przestałem analizować czy coś powiedziałem nie tak, czy źle się zachowałem, czułem satysfakcję, że mam spokój i wszystkie dramy i krzywe akcje mogłem sobie obserwować z bezpiecznej odległości. Miałem też tutaj konto – ludzie, którzy podawali się za terapeutów za każdym razem sprawiali wrażenie bądź to upośledzonych, bądź psychicznych. Nawet lekarze, których szczerze nienawidzę – tu na wykopie raczej byli psychopatami lub burakami, ale w najgorszym wypadku o przynajmniej przeciętnym poziomie inteligencji a z niektórymi miałem nawet spoko rozmowy. W przypadku psychiatrów i psychologów nie zdarzyło mi się nigdy. Ani na tym portalu, ani spotkanych prywatnie. Do czasu gdy w związku z problemami neurologicznymi zostałem skierowany na diagnostykę psychologiczną. Diagnoza nie miała sensu, pani psycholog powiedziała, że mogę się nie zgadzać (pierwszy raz usłyszałem takie słowa od osoby z wykształceniem psychologicznym) ale ona mówi jak uważa i radzi mi uwierzyć, bo to ona jest profesjonalistką. Gdy diagnozę zobaczył neurolog, śmiał się przez dłuższy czas, po czym stwierdził, że zawsze zabawne jest czytać te „psychobzdury” i wdrożył leczenie, które po kilku miesiącach pomogło. Niemniej wizyta u pani psycholog zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, bo mimo że była skrajnie niekompetentna, nie była psychiczna. Normalnie dało się z nią porozmawiać jak z człowiekiem, który ma po prostu odmienne opinie (na każdy temat). Na pytania o uzasadnienie swoich twierdzeń po prostu odpowiadała zamiast podnosić głos i mówić coś o zaufaniu. Postanowiłem więc, że jeszcze raz spróbuję terapii, bo może ten endokrynolog co mi pomógł po prostu często spotykał się ofiarami tych gorszych specjalistów a ci spotkani w Internecie nie reprezentują całości… Pierwszy terapeuta jeszcze kiedy jeszcze byłem na początku leczenia neurologicznego – psychiatra, psychoterapeuta, seksuolog. Jak się dowiedział, że nie mam dziewczyny, to stwierdził, że wszystkie moje problemy zdrowotne (do życiowych nie zdążyłem dojść) wynikają z nieruchania po czym zaczął prawić jak ważne jest to w życiu. Nie chciało mi się nawet go informować, że jestem 30+ prawiczkiem wyznającym MGTOW tylko słuchałem wykładu do końca wizyty. Na koniec wizyty tylko przytaknąłem, że zainstaluję tindera i ruszę na „świniobicie”. Po wyjściu stwierdziłem, że nigdy nie pójdę do terapeuty, który ma cokolwiek związanego z seksuologią. Drugi terapeuta – drugie pytanie jakie zadał (po pierwszym – z czym mam problem) było „jak mam panu pomóc?”. Myślę sobie – „powaliło czy co? To ja mam wiedzieć co robić, żeby sobie pomóc?” Jakoś dyplomatycznie odpowiedziałem w stylu, no że nie wiem i miałem nadzieję, że on mi pomoże. Paręnaście minut później zwróciłem uwagę, że to co powiedział zaprzecza całkowicie temu, co powiedział 5 minut wcześniej. No i powrót do starych przebojów (tego uczą na studiach, czy na kursie na psychoterapeutę?): z podniesionym głosem pytał; z czym mam problem, dlaczego mu nie ufam, dlaczego nie chcę się otworzyć, że bez otwartości i zaufania nie ma terapii na co ja odpowiadałem pytając z czym on ma problem. Ostatecznie na pożegnanie powiedział mi, że nigdy żadna terapia mi nie pomoże i nie nadaję się na pacjenta. Tak – obydwoje byli certyfikowani, tak, terapia behawioralna, kilkaset ocen na znanym lekarzu, średnia 5.0. I co w takim wypadku mam zrobić? Kolejny terapeuta spełnia raczej definicję szaleństwa przez oczekiwanie odmiennych rezultatów przy ciągłym podejmowaniu tego samego działania. Słyszałem opinie ludzi, którym pomogła rozmowa z księdzem. Z prywatnych obserwacji mniej niż połowa jest psychiczna – ci których pamiętam ze szkoły byli spoko, można było prowadzić ciekawe dyskusje. Tylko, że wtedy byłem katolem a teraz jestem ateistą/antyteistą – zakładam, że raczej nie ma siły wyższej, a jeżeli jest, jest to zła siła. O samym KK też nie mam dobrej opinii. Nie sądzę, by jakiś ksiądz chciał rozmawiać z kimś o takich przekonaniach. Zresztą – terapii jako takiej nie oferują, do konfesjonału nie klęknę a jakieś dni młodzieży czy inne pielgrzymki to nie moje klimaty... Nie wierzę w to, że terapia jako taka działa – bo nie ma na to naukowych dowodów, by terapia organizowana przez specjalistów działała lepiej, niż przez studentów psychologii, gdzie sami studenci psychologii to już mocno specyficzne jednostki. Nie prowadzi się badań porównawczych do terapii prowadzonych przez ludzi z ulicy, gdyż nawet testy ze studentami psychologii budzą „wątpliwości etyczne” że ludzie nie otrzymają „profesjonalnej” pomocy. Której skuteczność nie została udowodniona a przesłanki wskazują, że nie istnieje. Ale nie wolno tego badać. Bo psychoterapia działa tak jak Słowacki wielkim poetą był i jego poezja wszystkich zachwyca. Z tego może wynikać skuteczność terapii behawioralnej – tych terapeutów jest najwięcej, więc jeżeli robią dużo badań, to wyjdzie kilkadziesiąt wykazujących pozytywne działanie. Na kilka(dziesiąt) tysięcy tego nie pokazujących. Wierzę natomiast w rozmowę z drugim człowiekiem. Poza wspomnianymi kolegami, którzy na dobrą sprawę leczyli mnie z zaburzeń wywołanych „leczeniem” psychiatrycznym, dwa razy w życiu zdarzyło mi się porozmawiać z kimś właściwie obcym o swoich problemach i nowe spojrzenie pozwoliło mnie zmienić swoje życie w tych aspektach na lepsze. No ale studia się skończyły i prawdopodobieństwo znalezienia się w takiej sytuacji jest praktycznie zerowe, więc koncepcja psychoterapeuty jako takiego „przyjaciela za pieniądze” wydawała się jedynym możliwym rozwiązaniem. Po prostu rozmowa z kimś, kto miał normalne dzieciństwo, normalne relacje z rodzicami czy w szkole, kto wysłucha, powie co myśli i nie wykorzysta później moich problemów przeciwko mnie. Niestety… „My expectations were low and I'm still disappointed”… #przegryw #psychologia #psychiatria #psychoterapia #terapia
O kurwa, ale ceny #psychoterapia wystrzeliły w kosmos w #krakow Pamiętam jak te ok 4-5 lat temu płaciłem 120zl za spoko terapeutkę, która mi pomogła. Później trafiłem na typa za 170, który był antytalentem i przerwałem, aż teraz czuję, że potrzebuje coś jeszcze przepracować to widzę 200-300zl za sesje xDDDD. Chore a spora część pewnie się nie nadaje do tego zawodu. Twój podatek od decyzji innych ludzi w dzieciństwie.
Zacząłem chodzić na terapię, jestem po 4 spotkaniu. Na 2 i 3 zauważyłem, że terapeutka przestała robić notatki. Na ostatnim zapytałem o to, to powiedziała, że robi je tylko na początku, a potem pamięta. Sam co nie wiem, co o tym sądzić? #depresja #psycholog #psychoterapia
Hej, potrzebuje waszej porady, bilska mi osoba według mnie ma depresje, z relacji rodziny jaką mi sie udało uzyskać wiem ze nie wychodzi z domu, nie jada posiłków, stracił na wadze, lezy w łóżku, aktywność w relacjach z bilskimi mała, nie pracuje. Namawiałem na psychoterapię, ale chyba nic z tego nie wyszło, chce sie osobiście spotkać i moze na konsultację u psychiatry zabrać. Niepokoją mnie objawy choroby. Czy mozecie mi z okolic #bialystok polecić poradnię z psychiatrą,który przebadałby ją i na podstawie rekonesansu wdrożył leczenie. #depresja #psychoterapia #psychiatra #psycholog
Zauważyłem taką prawidłowość, wszyscy znajomi i członkowie rodziny, którzy poszli na terapie z problemów różnorakich doszli do wniosków, że ich problemy wynikają ze "zjebanego dzieciństwa", czyli takiego nie z rodzinka.pl tylko jak u większości dzieciaków z lat 80-tych i 90-tych. Skutkiem jest najczęściej albo odcięcie się całkowite od rodziców albo ograniczenie kontaktów i traktowanie rodzica jak obcego człowieka. Czy taki jest zazwyczaj skutek i cel terapii? Pytam niezłośliwie, czysta obserwacja. inb4 wklejanie obrazków z sojackiem przez spierdoxów #psychiatra #terapia #depresja #psychoterapia #przegryw #spierdolenie #pytanie #zjebanie
#wroclaw #psycholog #psychoterapia Od jakiegoś czasu nie potrafimy rizmawiac ze sobą. Kazdy i wszystko ma pretensje. Jest chujowo. Jestesmy 10 lat po ślubie, mamy milion wspomnień, zdjec, duzo dibrego za nami. Chcemy zawalczyć, postarc sie o to co mamy. Stąd pomysł ba psychologa/psychoterapię? Nie wiem na co stad pisze z prośbą o rade tych, co to przerabiali. Czy to wam cos dalo? Polecicie kogos dobrego we Wrocławiu? Isc indywidualnie kazde osobno czy razem? Mirko pomusz
Czy w Warszawie jest możliwa terapia grupowa/indywidualna w ramach NFZ jeżeli problem dotyczy seksoholizmu, a dokładnie uzależnienia od pornografii? Większość ośrodków z tego co widzę oferuje nieodpłatne terapie tylko w przypadku alkoholu lub narkotyków. Jeżeli możecie polecić jakiś ośrodek to uprzejmie dziękuję. #lekarz #psychologia #psychoterapia #pornografia #uzaleznienie #warszawa #zdrowie #nofapchallenge
#psychoterapia #psychologia #depresja Piszę tutaj aby podzielić się swoim problemem i może znaleźć kogoś w podobnej sytuacji. Postaram się wszystko maksymalnie skrócić. Miesiąc temu wylądowałem u psychiatry. Oczywiście depresja. Problem mam od ponad 20 lat. Zawsze miałem wrażenie, ze życie jest do dupy i raczej je kontynuowałem niż żyłem. Poznałem fajną dziewczynę, założyłem rodzinę. Zawsze miałem znajomych, kumpli, pasje itd. ale gdzieś podskórnie było mi źle. Cztery tygodnie temu "wybombiło" tak, że nie byłem w stanie wstać z łóżka. Leżałem zwinięty jak kot w kłębek i płakałem. Opanowało mnie poczucie beznadziei, dna, niezadowolenia z siebie i wszystkiego co mnie otacza. Dodatkowo od kiedy pamiętam mam zaburzenia obsesyjno-kompulsynwe (myśli natrętne). Dostałem leki (seronil). Na początek łykałem zgodnie ze wskazaniami jedną tabletkę rano a po czterech dniach dwie. Myśli się nieco uspokoiły, wróciłem jako tako do życia ale pozostało nieznośne uczucie napięcia. Po dwóch tygodniach (zgodnie z tym, co mówił psychiatra) zacząłem brać trzy tabletki. Niestety znowu "wybombiło" i wróciłem do punktu wyjścia. Obsesje już praktycznie zawładnęły moim mózgiem, pogłębiło się uczucie zdołowania światem i sobą, myśli samobójcze. Leki biorę nadal ale nie widzę efektu. W piątek wizyta o lekarza ale boję się, że nie wytrzymam i albo sobie rozwalę łeb, by już przestać myśleć albo oszaleję. Wiem, że te 2-3 tyg. czekania na efekt działania leku to norma ale serio mam już dość.
Cześć, Czy byłby ktoś w stanie podać link do serwisu oferującego terapie w formie online? Jakiś czas temu na Youtube sporo kanałów reklamowało jakąś stronę, ale nie potrafię tego znaleźć w Google - tak jakby przestało istnieć... Była tam możliwość "wybrania" sobie przychologa. Wiem że wiele osób uważa że ta forma nie pomaga, albo że ogólnie takie rzeczy nie pomagają, ale myślę że lepiej spróbować cokolwiek. Nie mam możliwości w tym momencie z skorzystania z pomocy stacjonarnej. #psychologia #psychoterapia
#depresja #samobojstwo #myslisamobojcze #leczenie #psychiatria #terapia #psychoterapia Jakiego #psychiatra i #psychoterapeuta w #lublin polecacie? Doświadczam myśli samobójczych, braku energii, chęci do wykonywania podstawowych czynności, nie odczuwam radości, mam ograniczoną możliwość skupienia uwagi. Leczyłem się u dwóch lekarzy, lecz koniec końców nie przynosi to oczekiwanych rezultatów. Czy jest sens iść na psychoterapię? Pomaga to w jakikolwiek sposób?
Jestem świeżo po rozstaniu, zakończyła długoletni związek, szybko poszła dalej, no cóż. To była moja pierwsza poważna relacja, więc oczywiście było błaganie, obiecywanie, że się zmienię etc. Nie żałuję tego zbytnio, musiałem to przeżyć, żeby zrozumieć, że to idiotyczne. A to jak związek ostatecznie się zakończył jeszcze bardziej złamało mi serce, ale też otworzyło mi oczy. Nie przedłużając, cóż mam teraz czas na siebie, chcę się rozwijać, wracam na siłownię, ale chcę też skupić się na swoim zdrowiu psychicznym i myślę o pójściu na tą mistyczną terapię xD Nie jestem jakimś tragicznym przypadkiem, nie mam fobii, które uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie, ale mam toksyczne schematy zachowań, których chciałbym się pozbyć. Jednym z nich jest szukanie poczucia własnej wartości w drugiej osobie. I tutaj pytanie do Was, poleca ktoś jakiegoś psychoterapeutę online? Budżet tak do 200pln za wizytę, no chyba że jakiegoś cudotwórcę polecicie xD #psychoterapia #psychologia
#psychologia #problem #psychoterapia (To co poniżej napisałem, to jest moje lekkie przygotowanie do pierwszej wizyty u psychoterapeuty. Postanowiłem w sumie, że te myśli spiszę tutaj na wykopie jako anonim. Jestem ciekawy co mi napiszecie/co poradzicie w takiej sytuacji. Tak wiem, powiecie pewnie "Wyjdź do ludzi", czy "ok oski". Problem jednak nie polega na tym, bo chciałbym wyjść do ludzi i nawet wychodzę, tylko nic z tego nie potrafi wyniknąć.) Mam problem. Mianowicie nie potafię nawiązywać nowych relacji. W sytuacjach rozmowy z nowo poznanymi ludźmi nie potrafię wchodzić w normalną rozmowę, ciągle mnie coś blokuje. Jak powiedzmy trwa rozmowa na jakiś temat, to mimo iż chciałbym się jakoś wtrącić, to blokuje mnie myśl czy to co powiem ma sens i biję się z myślami czy to powiedzieć, a gdy w końcu się zdecyduję, to temat już dawno mija i dochodzę do wniosku, że nie ma sensu do tego wracać. Najbardziej przeszkadza mi to, że jeszcze bardziej spotęgowane jest to w sytuacjach z dziewczynami. Mam 27 lat i nigdy nie byłem w żadnym związku, chociaż były momenty w moim życiu, że trafiała się osoba, z którą dochodziło do momentu, że fajnie mi się rozmawiało, uważałem, że coś do niej czuję, od innych osób nawet dostawałem infomację, że ta dziewczyna zwierzała się, że ona do mnie też, ale mimo wszystko nie potrafiłem przełamać tej bariery wyłożenia na stół swoich uczuć, pociągnięcia tego w jakiś sposób. I tak mijają lata, a ten stan się tylko pogłębia. Znajomości które zdobyłem w wieku nastoletnim, czy wczesnej dorosłości dalej w jakiś sposób istnieją. Ale z racji skończenia studiów, rozpoczęcia pracy, porozjeżdżania się w różne strony Polski najzwyczajniej w świecie rzadko jest możliwość spotkania się i czuję, że dopada mnie samotność. Moje życie toczy się tak, że wstaję rano, idę do pracy, wracam do mieszkania, z racji tego, że ćwiczę na siłowni to te 3-4 razy w tygodniu wychodzę, ale tam też z racji mojego problemu nie potrafię nikogo poznać, bo boję, a nawet w sumie nie mam ochoty się do nikogo odezwać. Pamiętam, że w okresie dzieciństwa nie byłem taki wycofany. Co prawda nie byłem nigdy jakąś przesadną duszą towarzystwa, a w szczególności towarzystwa, w której znajduje się dużo nieznanych mi osób, ale jednak potrafiłem się odezwać, nawiązać jakieś nowe znajomości na dłuższy czas. Problem zaczął się w okresie licealnym, a raczej po zmianie szkoły między 1 a 2 liceum. Od tego czasu znajomości które nawiązałem, nawiązałem poprzez zadawanie się w grupie, w której były osoby które znałem już wcześniej. Na studiach też byłem można powiedzieć takim odludkiem. Mimo niewielkiej grupy na zajęciach ludzie jakoś się zaczynali integrować, rozmawiali na przerwach. Ja w tym czasie wychodziłem się przejść, bo z jakiegoś powodu obawiałem się do kogokolwiek odezwać, a po zajęciach wychodziłem ze znajomymi i ich nowymi znajomymi ze studiów na piwo. Wyjątkiem w tym wszystkim, osobą którą poznałem sam był kolega którego poznałem w trakcie liceum w nowej klasie, w sumie ten kolega stał się moim jedynym przyjacielem, do tej pory jest osobą z którą najwięcej czasu rozmawiam, najlepiej się rozumiemy, bo mamy podobne charaktery, nawet pod tym względem o którym piszę. Tylko jest w tym wszystkim pewna różnica. On już trakcie studiów zaczął pracę w naszym wspólnym zawodzie, a mianowicie jako programista, znalazł dziewczynę (z tego co mi opowiadał miał takie blokady, jak ja, ale zdołał je przełamać), założył rodzinę i funkcjonuje dużo lepiej niż ja. Kontynuując temat pracy. Zawsze chciałem być programistą. Jak skończyłem szkołę średnią zacząłem uczyć się intensywnie w kierunku, w którym chciałbym pracować. Po roku/dwóch wiedziałem, że byłbym w stanie znaleźć już jakąś pracę, nawet jeśli miałby to być jakiś słabo płatny staż, żeby się tylko wkręcić do zawodu. Miałem jednak obawy, że sobie nie poradzę, że mi się nie uda, że lepiej abym poczekał, bo mam czas. I tak mijał okres studiów i jak na ostatnim roku postanowiłem składać CV okazało się, że rynek stał się przesycony, na jedno miejsce pracy CV składało średnio 150-200 osób i moje zgłoszenie znikało w gąszczu innych, lepszych. Dołowało mnie to, że nie uda mi się nic znaleźć i będę zmuszony pracować w zawodzie którego nie polubię. Szczęśliwie stało się tak, że po kilku miesiącach na stażu w trochę innej dziedzinie, marketingu internetowego zgłosił się do mnie znajomy ze studiów, któremu w sumie uratowałem z zaliczeniem z jednego przedmiotu, bo inaczej prawdopodobnie by nie zdał, czy nie szukam może pracy, bo mają wolne miejsca, no i tak udało się wkręcić. No i tak się to kręci, że mimo iż pracuję w zawodzie, w którym chciałem pracować, nie widzę specjalnego sensu w moim życiu bo siedzę sam, w biurze mało się odzywam mimo tego, że jest nas w nim mało, bo zaledwie 8 osób, w tym nasza trójka poznana na studiach no i doskwiera mi samotność.
#psychoterapia jak powinna wyglądać psychoterapia? Podjąłem się terapii u psychoterapeuty który prowadzi ją w nurcie psychodynamicznym przy użyciu metody TFT — terapii skoncentrowanej na przeniesieniu. Miałem do tej pory 3 spotkania jak to zostało nazwane wywiadu poszerzonego, po którym określiliśmy cele terapii (prokrastynacja która zaczęła mocno wpływać na otoczenie i problemy seksualne) oraz parę spotkań terapii właściwej. Do czego zmierzam - na terapii mówię ja, o tym co czuję co się wydarzyło i jak się z tym czułem. Terapeuta od czasu do czasu zadaje pytania które służą do uszczegółowienia mojej wypowiedzi, prowadzi notatki. Na tym etapie nie wiem czy mi to pomaga czy wręcz przeciwnie, mimo to jestem zmotywowany przejść terapię aby odzyskać panowanie nad chociaż częścią swojego życia. Czytam tu jak i na innych stronach i wydaje mi się, że terapeuci zwracają uwagę nad jakimi zachowaniami albo emocjami powinno się pracować. Mój terapeuta oznajmił, że w swojej pracy będzie dążył do tego aby pacjent samodzielnie dochodził do tych wniosków. Boję się że coś źle zinterpretuję, naditerpretuję i będzie z tego tylko więcej problemów. Nie rozmawiałem jeszcze o tym z terapeutą. A może jest wszystko ok i się tylko niezdrowo wkręcam?
Mam problemy z #depresja sezonową i napięciami #miesnie. Chciałbym kupić sobie trzy-cztery rzeczy na poprawę samopoczucia: 1. Lampę do terapii światłem, regulującą rytm okołodobowy (min. 10,000 Lux z odległości min. 30-40 cm). 2. Wygodny pistolet do masażu. 3. Urządzenie/a do terapii czerwonym światłem - jest wiele lamp, masek na twarz i mat/paneli o ogromnej rozpiętości cenowej. Jakie atestowane, bezpieczne, dobrej jakości i dostępne w Polsce modele wybrać? #pytanie #zdrowie #terapia #psychoterapia #podczerwien #masaz #fizjoterapia #mirkokoksy #medycyna #leczsiezwykopem #zakupy
Skąd mogę wiedzieć czy potrzebuje psychiatry, psychologa czy psychoterapeuty? #psychologia #psychiatria #psychoterapia
Cześć Mirki i Mirabelki. Mam do Was pytanie. Czy komuś z Was, gdy był nastolatkiem, pomógł psycholog? Czy terapia w takim wieku dała wam realne korzyści? Udało się zakończyć wizyty czy jednak trwa to ciągle? Mam rpovely z poczuciem własnej wartości i bardzo mocno, razem z rodzicami, rozważamy terapię. #psycholog #psychoterapia #terapia #zdrowie #problemy
Ukończyłam kierunek z zakresu #STEM (#biologia) na UW, ale moje losy jakoś tak się potoczyły, że spędziłam lata na wolontariacie i w naukowych nonprofitach, gdzie w przeciągu ostatnich 10 lat od zakończenia studiów magisterskich zarobiłam niewiele przy dużym nakładzie pracy. Zdobyłam ciekawe doświadczenie i poczucie, że zrobiłam wiele dobrego, ale nachodzą mnie często czarne myśli, że zmarnowałam sobie życie, nie idąc na #medycyna, #psychologia (w kierunku #psychoterapia), w #it, czy zakładając #startup w łatwej do zmonetyzowania niszy, dzięki czemu miałabym świetne zarobki i możliwość zdalnej pracy. Jak w moim wieku, z aktualnym wykształceniem i doświadczeniem mogłabym się przebranżowić, i/lub na jakie stanowiska aplikować (z dokształceniem lub bez), aby nie popełnić więcej błędów i zmaksymalizować swoje szanse na lekką, ciekawą, zdalną, i jak najlepiej płatną pracę? Plusem może być u mnie dość wysokie IQ i biegła znajomość angielskiego. Może coś związanego z #ai lub #mba #consulting? Będę bardzo wdzięczna za przydatne porady i komentarze! #pytanie #praca #pracbaza #nauka #finanse #sztucznainteligencja #konsulting
Walczę ze sobą aby pójść na #psychoterapia Nawet raz się już zapisałem, ale po dłuższym namyśle odwołałem wizytę. Po prostu nie widzę w tym sensu. Co ona mi może dać? W najlepszym wypadku po prostu pozwoli pogodzić się z moim losem, w najgorszym przepiszą mi leki które co najwyżej sprawią, że będę wegetował do końca życia. Podświadomie już się poddałem, tylko nie potrafię jeszcze się z tym pogodzić. Po prostu nie widzę w tym wszystkim sensu. Nic się nie zmieni, bo jakby miało to już dawno by się zmieniło. Jaki jest sens dalej próbować? No właśnie, nie ma. #terapia #psychologia
ma ktoś polecić dobrego psychoterapeutę we Wrocławiu? Silnie preferuję mężczyznę ze względu na swój komfort i naturę omawianych kwestii. Kompletnie nie wiem czy CBT czy inne nurty, bo nie wiem jak to wygląda. Głównie depresja, ale też sporo mniejszych traum i wyuczonych zachowań, których nie wiem jak ugryźć Kompletnie nie wiem jak podejść do temat wyboru konkretnej osoby, bo jest tyle nurtów, ale też osób po gównokursach #wroclaw #psychoterapia
Co dała Wam lub waszym bliskim #psychoterapia ? Sam byłem na terapii i mam wrażenie, że to scam, ale może źle trafiłem
Jak cieszyć się życiem jako przeciętny Polak w 2024 roku? - Ogólnie niespokojne czasy (polaryzacja, #wojna), przepełnione poczuciem utraty wiary w autorytety/instytucje i w sens życia - Trwająca #pandemia (mówcie co chcecie, ale 1-2 infekcje #covid19 co roku to bardzo duże obciążenie) - Rosnąca bezpodstawna mizandria i systemowa #dyskryminacjamezczyzn (polityka, prawo, biznes, praca, kultura, edukacja) - Zrujnowany rynek randkowo-związkowy (naukowy #blackpill), ożenek i ojcostwo to przytłaczjący trud i ryzyka - Fatalny rynek nieruchomości (kiepskie standardy i metr kwadratowy kurnika kosztujący 2-3 miesięczne mediany netto) - "Leczenie" psychiki to niezmieniające sytuacji zewnętrznej tabletki z efektami ubocznymi i gaslighting od Julki po SWPSie za 200-300 zł/h Czyli: coraz więcej ogólnej wrogości i nihilizmu, psujące się zdrowie, zrzucenie do kasty pariasów, minimalne szanse na miłość i trwałe rodzinne szczęście, trudności z zapewnieniem sobie własnego kąta (o emeryturze już nie wspominam), a kiedy to wszystko przytłoczy, niemożność liczenia na prawdziwie skuteczną pomoc. Jak wy to ogarniacie? #pytanie #depresja #nerwica #pieklomezczyzn #psychiatria #psychologia #psychoterapia #antynatalizm #mieszkanie #mieszkania #zwiazki
Piszę głównie do tych narzekających na swój wiek. Powiem tak - ja gdy miałem 35, 36 czy 37 lat to myślałem że nic mnie nie czeka lepszego w życiu, byłem samotny, zaniedbany, z lekką nadwagą, bez powodów do radości, pewnie z depresją. Teraz mam 41 lat. Mniej więcej od 2-3 lat moje życie idzie cały czas do przodu i dopiero teraz po 40-tce czuję że to mój prime. Najlepsza forma życia (siłownia od tych 3 lat regularnie+dieta trzymana bardzo mocno). Najlepszy styl życia (w sensie to jak "się prowadzę") + najlepszy mental w całym moim życiu (pracuję nad tym ciężko z psychologiem). Najlepsze zarobki (nie wszystko wypaliło, czasem krok do tyłu, czasem 2 do przodu, ale ogólnie na plus). Korzyści z tego? Mnóstwo nowych znajomych poznaję cały czas, a co ważniejsze mnóstwo nowych kobiet. Jak miałem 35 lat to poznanie nowej kobiety było dla mnie ogromnym problemem, wręcz było to dla mnie niemożliwe. Nie byłem interesujący dla nich. Teraz? Mnóstwo nowych poznaję i praktycznie wszystkie młodsze ode mnie o 10-12 lat. Dlaczego to piszę? Nie żeby się chwalić, ale żeby pokazać tym co tak narzekają że po 30tce ich nic nie czeka dobrego, że nie znajdą kobiety, że nie poukładają sobie życia. U mnie życie się zaczęło dopiero po 40tce. Tak, też często mam myśl: "kurde, mogłem to wszystko robić 10 lat temu". Ale lepiej późno niż wcale. Zdaję sobie sprawę że wielu pomyśli że to bait. Ale równie wielu pomyśl że to prawda. To kwestia tego kto jaki ma mental. Jedni myślą że to niemożliwe, inni wiedzą że możliwe. Przez prawie 40 lat życia należałem do tych pierwszych, od 40tki należę do tych drugich. #wykop30plus #wykop40plus #przegrywpo30tce #przegrywpo40tce #przegryw #feels #depresja #samotnosc #rozowepaski #niebieskiepaski #psychologia #terapia #psychoterapia
#przegryw #zakupoholizm #pytanie #rozkminy #psychologia #psychoterapia #psycholog #uzaleznienie Jezu mam kilka razy w roku takie momenty, że nie umiem sobie poradzić z chęcią robienia albo kupienia czegoś zaje*stego. Ogólnie to można skwitować, że jestem biedakiem bo gdyby mnie było stać to bym sobie kupił. Mimo wszystko mam czasem tak, że aż mnie dusi XD i kupiłbym sobie jakąś wkrętarkę. Bo się kiedyś tam przyda. Ciul z tym, że obiektywnie potrzebowałbym takie sprzętu raz w roku, ale kupiłbym. I najgorsze w tym wszystkim, że nie kupię czegoś co jest wystarczające albo średnie. Zawsze na końcu poszukiwań trafiam na rzeczy z górnej półki, ale ostatecznie oczywiście tego nie kupuję, bo zaraz wytrzepałbym się z wypłaty. JEZU JAKIE TO JEST DURNE XD Choć chciałbym w sumie aby mi spadło 20k z nieba to może chwilowo zaspokoiłbym swoje zachcianki, ale boję się że byłby to efekt śnieżnej kuli xD
Lubicie siebie? Tak ogólnie? Jesteście usatysfakcjonowani z tego, jacy jesteście, jak żyjecie, jakie wartości sobą reprezentujecie, jak wyglądacie? #pytanie #rozowepaski #niebieskiepaski #psychologia #psychoterapia #rozwojosobisty Ostatnio czytałam pewien artykuł z pytaniem przewodnim, co w sobie lubisz i dlaczego. Potem czytałam komentarze i doznałam głębokiego szoku - ludzie pisali tam, że lubią siebie i to nawet lubią siebie bez przyczyny/uzasadnienia dlaczego. Tak po prostu, nie uzależniając tego od niczego innego niż tylko wewnętrznego podejścia do siebie. Pisali, że lubią w sobie wszystko, nie narzekają na siebie albo że nie są idealni, ale nie przeszkadza im to mieć wysokiej samooceny. To dla mnie było jak odkrycie zdrowego, nowego świata. Uderzyło mnie to, bo żyję w swojej własnej, ograniczonej bańce, w której nie wyobrażam sobie, że można mieć tak zdrowe poczucie własnej wartości i że tak wiele osób ją ma! Jak oni to robią? Dla mnie to abstrakcyjne "lubić siebie" i "nie pogardzać sobą i swoimi wadami, niedoskonałościami" i "akceptować siebie, odnosząc się do siebie z sympatią i szacunkiem, mimo mankamentów". Zastanawiam się, czy to powszechne, że ogół ludzi co do zasady darzy siebie sympatią i szacunkiem, czy jednak trafiłam na jakiś artykuł zrzeszający osoby ze zdrowym podejściem, a tak naprawdę większość osób jest zakompleksiona? Może mnie po prostu pociesza projekcja rzeczywistości i wmawianie sobie, że inni mają podobnie jak ja, czyli pogardzają sobą i karcą za każdy błąd i niedoskonałość, więc - w moim ograniczonym rozumie - to jest powszechne podejście i należy je zaakceptować? Skoro mam wady (i to sporo), wiele mi brakuje zarówno w wyglądzie, jak i osobowości i inteligencji, są lepsi ode mnie, nie jestem perfekcyjna, to to wszystko przecież wyklucza posiadanie wysokiej samooceny. Wysoka samoocena w tym przypadku byłaby po prostu oszustwem. Trzeba patrzeć na siebie realnie i raczej równać w górę, porównując się do lepszych od siebie i najlepszych. Brzydzę się swojego wyglądu, mimo że staram się o siebie dbać. Widzę jednak, że są osoby, które wyglądają podobnie lub być może teoretycznie mniej atrakcyjnie (choć wiadomo o gustach się nie dyskutuje), a jednak nie mają ze sobą problemów. Widzę, że są w związkach, a więc da się. A dla mnie to nierealne pomyśleć, że ktoś mógłby uznać mnie za atrakcyjną, skoro jest tyle pięknych i wspaniałych kobiet, które nie mają mankamentów wyglądu jak ja. Jeśli ktoś by się mną zainteresował, to tylko dlatego że nie może zdobyć nikogo lepszego. Wchodzi mi to już chyba w dysmorfofobię... Te nieliczne cechy, które w swojej osobowości uznawałam jeszcze jakiś czas temu za korzystne (empatia, wrażliwość, skrupulatność, lojalność, samodyscyplina, koniec wyliczenia) uznaję obecnie za miałkie i nic nieznaczące, a wręcz odpychające w świetle tego, że nie jestem odpowiednio przebojowa, utalentowana, pewna siebie, inteligentna, ogarnięta i towarzyska i że brakuje mi wielu innych pożądanych cech charakteru. Nie potrafię się pogodzić z myślą, że nie będę idealna, że zawsze znajdzie się ktoś lepszy ode mnie, a ja nie mam umiejętności, w których góruję i nie mam potencjału (jestem poniżej przeciętnej w 99% aspektów życia), żeby takie umiejętności wyszkolić. Nawet jak staram się być w czymś naprawdę dobra, to i tak po osiągnięciu zamierzonego pułapu sukcesywnie zwiększam go sobie, a więc dalej nie jestem najlepsza, co mnie dołuje i tak to się toczy. Przez to wszystko odczuwam względem siebie pogardę. Jednocześnie inne osoby oceniam pozytywnie i zawsze skupiam się na ich zaletach. Na innych patrzę przez różowe okulary, a na siebie przez takie obsrane. :/ Niewyobrażalne jest dla mnie, że można podchodzić do siebie inaczej, z większą łagodnością i wyrozumiałością. Że można być świadomym swoich wad, kompleksów i je tak po prostu akceptować lub próbować zmieniać i jednocześnie mieć wiarę w skuteczność tych prób. Że można spojrzeć na siebie w lustrze i uznać: "może dzisiaj nie wyglądam najlepiej i mam krzywy nos, ale generalnie to czuję się kobieco" albo można popełnić błąd i stwierdzić: "teraz mi nie wyszło, ale dalej siebie szanuję i wierzę, że jestem wartościowy niezależnie od tego potknięcia". Najlepsze jest to, że mimo wysokich standardów względem siebie i perfekcjonizmu nadal żyję na przeciętnym poziomie, a w niektórych aspektach, np. związkowych na poziomie dna. Gdybym dzięki temu zrobiła jakąś szaloną karierę i duże hajsy z tego miała, to by mnie to może pocieszyło, ale tak nie wyszło. xD (śmiech przez łzy) Jezusie, jak ci ludzie to robią -** po prostu siebie lubią?** Na którym etapie życia u mnie się to aż tak spier doliło i dlaczego tego nie zauważyłam, żeby wcześniej zainterweniować? Jak to jest nie mieć takiego chochlika w głowie, który CIĄGLE ci powtarza: jesteś gorszy, brzydszy, głupszy, nudniejszy, nie nadajesz się, nie zasługujesz na bycie kochanym i na nic innego? Takie życie wolne od negatywnych przekonań na swój temat musi być piękne i swobodne. Oczywiście wiem, że tacy ludzie również mierzą się z trudnościami i nierzadko ogromnym wysiłkiem osiągają zamierzone cele, ale zazdroszczę im wiary we własną skuteczność i posiadania szacunku do siebie niezależnego od czynników zewnętrznych. Tu ułatwia podnoszenie się po potknięciach życiowych. Widzę rzeczywistość i widzę, że to wszystko siedzi w głowie i z ograniczeń w głowie wynika takie podejście, ale jak takie ograniczenia pokonać? PS ankieta miała być bardziej rozbudowana, ale coś nie wyszło :(
Dołączona ankieta
Pytanie
Odpowiedzi
Siema mirki. Poszukuję dobrego psychoterapeuty, może być gdziekolwiek w Polsce. Dojadę albo online. Wymagania: - mężczyzna po 40tce. - fajnie jakby to była osoba z tytułem doktora, ale nie jest to warunek konieczny. - człowiek z otwartą głową, niesfeminizowany, z racjonalnym podejściem do świata. Nie poszukuję człowieka który będzie redpillować po całości, jednakże byłoby dobrze jakby to była osoba rozumiejąca problemy dzisiejszych młodych, dorosłych facetów. Byłbym mega wdzięczny jeśli ktokolwiek podrzuci jakieś nazwisko, wiem że ciężko o takich ale byłoby dobrze jakby się udało umówić rozmowę w przeciągu miesiąca. Potrzebuję rozmowy z taką osobą, albowiem nie jestem przekonany co do pracy poprzedniej terapeutki i potrzebuję innego spojrzenia na moją sytuację. #terapia #psychoterapia #psycholog #psychoterapeuta #psychologia #przegryw #redpill
#pytanie konkretnie do #niebieskiepaski, które skorzystały z #psychoterapia w kontekście świadomości naukowej części #redpill #blackpill. Czy jakikolwiek terapeuta dał Wam w tym kontekście wartościowe i odkrywcze porady, np. pomógł Wam w zintegrowaniu tej bolesnej wiedzy z większą wrażliwością czy codziennym życiem? Jeśli tak, to w jaki sposób? Jeśli nie, to czy standardowo: sprzeczny z danymi gynocentryczne gaslighting albo "jest jak jest, nie myśl o tym tyle, rób swoje w innych dziedzinach życia"? #pytanie #terapia #psychiatria #psychologia #zdrowie #zdrowiepsychiczne #depresja #nerwica #autyzm
Jak cieszyć się życiem w 2024 roku w położeniu takich osób jak ja? - Na karku już lata 30-te życia, nie ma energii ani efektu nowości z wczesnych lat 20-tych, pogarsza się #zdrowie - Złota era w kulturze masowej (#muzyka #internet #popkultura) z lat 90. i 00. już się nie powtórzy - Polaryzacja, izolacja, #samotnosc, i znieczulica społeczna stale rosną - #socialmedia i #marketing unieszczęśliwiają nas jak nigdy, a #prywatnosc nie istnieje - Systemowa nagonka na zwykłych, ciężko pracujących mężczyzn i męskość postępuje (#dyskryminacjamezczyzn) - Rynek randkowy jest zrujnowany (#blackpill), a bliscy członkowie rodziny starzeją się, chorują, i powoli odchodzą - Na świecie, w tym lokalnie, jest niespokojnie - #pandemia i #wojna - Koszty życia są bardzo wysokie w stosunku do zarobków - #mieszkania to tragedia - minikurniki z widokiem na inne kurniki za kredyt na pół życia albo wynajem za pół pensji dla kasty landlordów - Ogólne rozczarowanie dorosłością, instytucjami, brakiem autorytetów, i wspólnych wartości - Często: utrata wiary w nagrodę po śmierci i to, że wszystko będzie dobrze, poczucie #nihilizm #pesymizm - #jedzenie niskiej jakości, posiłki w knajpach kiepskie i zbyt drogie - Zatrute mikroplastikami i innym świństwem #srodowisko - #depresja i #nerwica nie odpowiadają na #ssri #cbt i inne zagłuszające półśrodki, #psychiatria i #psychoterapia potrafią niewiele Męczę się. Czy jest jakieś rozsądne wyjście z takiego położenia? Czy ktoś miał podobnie i znalazł wyjście z tego wielowymiarowego przytłoczenia? Oczywiście **nie** mam na myśli #samobojstwo.
Czesc, od kilku tygodni ciezko mi sie zyje… mianowicie, zamartwiam sie o zdrowie, ciagle sie boje, ze dostane zawalu czy udaru czy wylewu. Nie ma jakis przeslanek do tego robilem badania krwi, jestem osoba, ktora prowadzi zdrowy tryb zycia, nie pije, nie pale. Mam strasznie duzo na lbie, ciagle o wszystkim mysle, poczawszy od pierdół takich jak „zmusic sie isc na silke”, po problem rzedu, czy ten bol glowy to nie rak. I gdyby to byla pojedyncza mysl to spoko, ale ja wpada w taki wir myslenia, coraz gorzej sie czuje i nie jestem w stanie funkcjonowac. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze mam taka sinusoide. Ostatni czas nest mega slabo, ale wczesniej bylo bajlando, super zycie. Ten okres, ktory jest, mam nadzieje, ze szybko minie i bedzie bajlando, ale pozniej znow przyjdzie slabszy okres … bylem na psychoterapii ponad rok temu, ale raczej malo co dalo, zmienilem terapeutke i tez niewielka poprawa … jestem juz na maksa zmeczony, ktos moze mial podobnie i chce sie pochwalic? #psychologia #psychika #psychoterapia #zdrowie #zdrowiepsychiczne #zaburzenialekowe
Skąd ta nienawiść na Wykopie do kobiet psycholożek? Wyśmiewanie że to Julki po psychologii które w niczym nie pomogą? Skąd to przekonanie że jak facet ma iść na terapię to tylko do faceta? Ja jako facet zawsze lepiej dogadywałem się z kobietami, więc jak wybierałem się na terapię to dla mnie było oczywiste że idę do kobiety psycholożki. Młodszej ode mnie. Po prostu z takimi najlepiej się dogaduję. Tak tak, wiem co niektórzy napiszą - młoda nie ma doświadczenia, bla bla bla. Ale przy kimś starszym ode mnie i w dodatku facecie czułbym się mniej "luźno", bardziej bym się stresował. A z młodszą ode mnie kobietą łatwiej mi rozmawiać na luzie, tak jak z koleżanką sobie rozmawiam, a jednak ma na tyle doświadczenia że mi dużo podpowiada (oczywiście poprzez zadawanie pytań, wiadomo że na terapii nikt nie ma dawać gotowych rozwiązań) i widzę zauważalne efekty. Dla mnie to jest świetne, że przez pierwsze kilka minut każdej wizyty nie zaczynamy od omawiania moich ciężkich problemów, a ja też ją mogę zapytać "co tam u Ciebie?" i mi coś opowie fajnego, przez co właśnie mam uczucie rozmowy jak z koleżanką i dzięki temu łatwiej mi się otworzyć z coraz bardziej ciężkimi tematami. 20 lat starszego ode mnie psychologa bym nie zapytał "co tam u Pana?". Pierwsze efekty przyszły już po 3 miesiącach terapii, więc dość szybko, łącznie już chodzę na terapię 6 miesięcy (co tydzień) i planuję jeszcze kolejne 6 miesięcy. Dałem sobie na to rok, rok żeby się przekonać czy terapia mi pomoże (~50 wizyt za ~10000zł). Patrząc w skali całego życia nie jest to ani długo, ani drogo. Przez pierwsze 3 miesiące (12 wizyt) nie widziałem żadnych efektów, ale przynajmniej fajnie mi się rozmawiało w takim sensie, że mogłem dużo z siebie wyrzucić, takich spraw o których nie miałbym z kim rozmawiać. Po 3 miesiącach nastąpił przełom, ale tak gwałtownie, jakby mi się coś nagle "przestawiło" w głowie. Taka nagła zmiana myślenia, zmiana patrzenia na wiele spraw z którymi miałem problemy przez dobre 15 lat. Jestem bardzo zadowolony. Dlaczego to piszę? Chcę zachęcić wszystkich do terapii, ale nie wierzcie w te bzdury co piszą na Wykopie, że facet ma iść tylko do faceta, a kobiety są złe. Każdy niech wybierze taką osobę z którą najlepiej się dogada. Jeden wybierze faceta 20 lat starszego od siebie bo z takimi się dogaduje, inny wybierze kobietę młodszą o 5 lat od siebie bo z takimi się dogaduje. Jedna i druga osoba może tak samo dobrze pomóc. Kluczem jest trafne zadawanie pytań przez psychologa/żkę i zadawanie "prac domowych" żeby nie pracować nad sobą tylko raz w tygodniu na tych spotkaniach, ale też przez cały tydzień między spotkaniami. Ja osobiście na każdej wizycie słyszę 2-3 takie trafne pytania od niej, które robią mi głowie taki efekt "wow" i myślę nad nimi cały kolejny tydzień. (+ zawsze jakaś "praca domowa" ale przyznam że bardziej mi pomagają te jej trafne pytania, a praca domowa mniej mnie angażuje) Aha, jeszcze jedno, tutaj niedawno był wpis, że ktoś wydał 600zł na terapię i nie widzi efektów, więc chce zrezygnować. Przecież to jest dopiero wstęp, nawet nie początek, pewnie nawet nie zdążył dobrze dać się poznać swojej psycholożce, a gdzie tu liczyć na efekty. Jakby po wydaniu 600zł na terapię były efekty, to każdy by z tego korzystał. Niestety to bardzo droga sprawa i bardzo długa, ale moim zdaniem warto. #psychologia #psychiatria #depresja #nerwica #terapia #psychoterapia #przegryw #przegrywpo30tce #nerwica #fobiaspoleczna #samotnosc
Jakiś czas temu opisałem z anonima to jak rozumiem to co się ze mną dzieje. Uczynne mirki zasugerowały mi dwa wyjaśnienia anhedonia i aleksytymia. Po zapoznaniu z opisami tychże potrafię się dość mocno odnaleźć w opisie (zwłaszcza tego drugiego). Teraz zastanawiam się co z tym zrobić. Czy w ogóle zmiana jest możliwa? Jak wybrać psychologa/psychiatrę do takiego problemu - żeby nie tracić za dużo czasu/środków ("musisz innych spróbować bo różne są"). Czego w zasadzie oczekiwać po terapii? Po czym wiedzieć, że jest już lepiej. #psychologia #psychoterapia #psychiatria
tldr polecacie jakieś książki, rzetelne poradniki, macie jakieś porady życiowe, ćwiczenia, rozwiązania, wskazówki, motywujące historie, cokolwiek dla względnie wysoko funkcjonującej spierdoliny życiowej, które mogłyby pomóc na zasadzie autoterapii w zbudowaniu od podstaw samooceny i namiastek pewności siebie (brak akceptacji zarówno wyglądu, jak i osobowości), wyjścia z beznadziei swojej sytuacji, szczególnie chodzi o przekonanie o braku możliwości bycia pokochanym (w sensie romantycznym) albo po prostu pomogłyby w akceptacji tego, że nie ma się szans na związek (który nie będzie oparty na desperacji)? Chodzi o człowieka dorosłego, przed 30, więc teoretycznie już ugruntowanego... Pomimo że powierzchownie po mnie nie widać, bo radzę sobie w życiu i potrafię się nieźle ukrywać ze swoimi problemami, to jestem niereformowalnie zakompleksioną niedorajdą życiową, która czuje do siebie wstręt i pogardę. Staram się chować w kąt te wszystkie myśli, ale zaczynam coraz ciężej to znosić. Szczególnie źle jest, jeśli chodzi o relacje z mężczyznami, brak umiejętności nawiązania jakiejkolwiek bliskości - fizycznej i psychicznej. Mam ogromne problemy z niską samooceną, pogardę do swojej osobowości i wstręt do swojego wyglądu. Nie czuję się kompletnie atrakcyjna i nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że ktokolwiek mógłby mnie za taką uznać. Mimo że staram się dbać o siebie, to czuję się odpychająca i chyba obiektywnie nie jest ze mną kolorowo, bo powodzenia brak kompletnie. Charakterem też nie nadrabiam, bo jestem introwertyczna i długo mi zajmuje poczucie się przy kimś swobodnie ;/ Czuję się niedopasowana do innych ludzi, pomimo że ogólnie potrafię się dogadać z ludźmi. Wiem, brzmi to jak paradoks, ale sympatia ludzi do mnie jest tylko powierzchowna, nie umiem nawiązać głębszej relacji i tak naprawdę nikt nie wie, jaka naprawdę jestem. Mam w swojej durnej łepetynie przekonanie, że nikt mnie tak naprawdę nie lubi (tu znowu paradoks, ludzie zasadniczo bywają dla mnie mili, ale to dlatego że nasze relacje są dosyć płytkie, a udawanie śmieszka czasami mi wychodzi) i nie chcę się nikomu z tego względu narzucać. To wszystko dzieje się mimo że jestem względnie wysoko funkcjonującym człowiekiem, tzn, w pracy radzę sobie raczej nieźle (pominę, ile stresu mnie to kosztuje), nie widać po mnie moich problemów "z wierzchu", ukrywam to, co się dzieje ze mną tak naprawdę. Ubieram się normalnie, zachowuję się normalnie, wyglądam "normalnie" (poza tym, że jestem brzydką pokraką, tak z natury niestety), ale ciągle we mnie tkwi przekonanie, że jestem wstrętna, nieciekawa, gorsza od innych i nie do zniesienia. I nie umiem sobie z tymi myślami poradzić. Najgorzej jest w kwestiach związkowych i to mnie boli najbardziej - ludzie pewnie myślą, że jestem szczęśliwą singielką, a to jest jedno wielkie xD To ogromne szczęście (i moje najskrytsze marzenie) jest znaleźć miłość, odpowiedniego mężczyznę i stworzyć stabilny, ciepły związek oparty na zaufaniu i wzajemnym wsparciu. No ale to nie dla mnie, a na pewno nie w takim stanie psychicznym. Uważam, że jestem spierdoliną i nie potrafię uwierzyć, że ktoś mógłby mnie pokochać tak szczerze, a nie z desperacji. Nawet jakby jakimś cudem ktoś się mną zainteresował, to podejrzewam, że uznałabym, że jest tak samo spierdolony i zaczęłabym czuć do niego pogardę i tylko biedaka skrzywdziłabym. Wolę tego uniknąć. I niestety mam często obawy, że nawet jeśli udałoby mi się mnie "naprawić", to już za późno dla mnie będzie :( Jakoś tak 10 lat temu miałam epizody depresyjne i myśli samobójcze, wtedy - ja genialny autopsychoterapeuta - stwierdziłam, że jestem najbardziej beznadziejna ze wszystkich beznadziejnych ludzi , więc dałam sobie bana na szukanie i znalezienie miłości, bo jak to tak, ktoś mógłby mnie pokochać. To byłaby porażka, a ja porażek wolę unikać. I tak sobie żyłam, unikając starcia z rzeczywistością, na uboczu jakichkolwiek relacji z mężczyznami i koniec końców wyszło na to, że mam ponad 29 lat i nigdy się nawet nie całowałam (co jest kolejnym żenującym xD), nie byłam na randce i ciągle jestem wstydliwa przy mężczyznach. Czasami mam przebłyski, że może nie jest tak tragicznie, że mogłabym być czułą i kochaną dziewczyną i w sumie może nie jestem przebojowa, ale potrafię się zająć sobą i nie nudzę się w życiu. Przecież - tak na logikę - gdzieś mógłby się znaleźć podobny do mnie mężczyzna. Ale takie myśli pozostają w sferze wyobrażeń. Coraz częściej mam problemy ze zniesieniem tej sytuacji i coraz trudniej jest mi spychać ją w kąt. Czasami dociera do mnie rzeczywistość, że co ja narobiłam i że tak wiele mnie mija. Boję się, że jeśli niczego nie zrobię, to za jakiś czas wróci to do mnie ze zdwojoną siłą, wrócą myśli samobójcze i będzie delikatnie mówiąc nieciekawie. Pomyślałam więc, że może uda mi się znaleźć odpowiedź w książkach napisanych przez specjalistów z ćwiczeniami, z których wyciągnę wiedzę, jak zaakceptować swoją sytuację, ewentualnie jak spojrzeć na siebie inaczej, bo nie wiem, czy dawanie sobie nadziei będzie dobrym rozwiązaniem. Skoro przez ponad 29 lat życia nie doznałam niczego, to szanse na poprawę są marne. Nawet jakby mi się udało naprawić siebie, to przecież musiałabym znaleźć kogoś, kto by zaakceptował to moje dziwactwo (i dziewictwo...) w postaci absolutnego braku doświadczenia w relacjach z mężczyznami, a ciężko mi sobie wyobrazić, żeby ktoś taki się pojawił, kto by nie był desperatem. A desperacji absolutnie będę unikać. Budowanie związku na zasadzie "jesteśmy w tym gównie razem zakompleksieni" odpada. Uważam, że do związku nie powinno pakować się z tak dużymi kompleksami i z partnera nie można robić ostatniej deski ratunku i terapeuty. Najpierw trzeba ogarnąć siebie, a potem można ogarniać siebie w relacji z drugą osobą. A może ktoś ma/miał podobną sytuację, z której wyszedł/wychodzi i może się podzielić czymś pocieszającym i pomocnym? Trochę też chciałam wylać z siebie żale, bo siedzi to we mnie długo, a nie mam nikogo innego, komu mogłabym się wyżalić, więc padło na wykop. :( Próbowałam terapii, ale jako że mam głęboko zakorzenione przekonanie, że nikt mnie nie lubi, to po kilku zajęciach oczywiście uznałam, że terapeutka też mnie nie lubi i nie może już znieść mojego lamentowania (co chyba nie powinno was dziwić biorąc pod uwagę ten smutny wysryw, który tu poczyniłam). Zamknęłam się przed terapeutką na moje najpoważniejsze problemy, wstydziłam się siebie podczas rozmowy i ostatecznie zrezygnowałam. Może próba samodzielnego poradzenia sobie z tym wszystkim będzie dla mnie lepsza i łatwiejsza... #pytanie #pomoc #związki #rozowepaski #samotnosc #psychologia #psychoterapia #psychiatria #nieumiemtagowaćwybaczcie
Akceptuję prawdziwość potwierdzonych naukowo aspektów #redpill i #blackpill (pierwszy ma po prostu bliższe odniesienie do top 25-50% mężczyzn, drugi dla pozostałych, z każdym rokiem proporcje zdają się coraz gorsze). Niestety, w redpillowej literaturze (np. serii TRM Rollo Tomassiego - podcast jest skupiony na monetyzacji, ale książki to klasyka) nie odnalazłem odpowiedzi na **dwa powiązane pytania**: 1. Jak pogodzić pillową świadomość i podejście z naturalnie występującymi (pewnie częściowo dziedzicznymi i być może trudnymi do modyfikacji) cechami, takimi jak: - lękowy styl przywiązywania się, - głód za romantyczno-idealistyczną miłością, - potrzeba bycia wolnym od "burden of performance / constant vigilance", - pragnienie bycia bezwarunkowo docenionym i objętym choćby pewną uwagą/troską, - i ogólnie wysoką wrażliwością? Zakładam, że można kompensować wyglądem i statusem, skupiać się na kobietach mających wyższy próg zniechęcenia przy takich męskich słabościach (oczywiście ich zbytnio nie okazując przed nimi), a w międzyczasie praktykować większą dynamiczność i próbować przestawić się. Jednocześnie nie znam szczegółowych poradników, prowadzących krok po kroku przez zmianę mindsetu/frame'u w takich trudniejszych przypadkach. Rollo sam przyznaje, że nie zna powtarzanych sposobów na "przejście przez otchłań", u niektórych stale występuje poczucie egzystencjalnego rozczarowania i głębokiego braku satysfakcji (głodu iluzji sprzed unpluggingu). 2. Jak zintegrować pillowe przebudowanie się z rzetelną psychoterapią? Rollo pisze, że jego książki i poradniki PUA pomogą z lekką aspołecznością i nieśmiałością, ale już nie z poważniejszymi problemami czy spektrum autyzmu. Te-ra-pia to w połowie progresywny psyop i cyniczny biznes oparty o uproszczone modele i poprawne politycznie treści, działa znacznie gorzej u mężczyzn. Jak znaleźć męskiego terapeutę albo podręcznik/apkę do autoterapii, która akceptuje prawdziwość pillowych treści (badania, statystyki, powtarzalne lived experience mężczyzn - nie chodzi o 4chanowe ranty) i uwzględnia je w procesie terapii? Jakie są Wasze analizy i obserwacje w tej mierze? #pytanie #zwiazki #seks #niebieskiepaski #prawamezczyzn #dyskryminacjamezczyzn #terapia #psychoterapia #psychologia #psychiatria #depresja #nerwica #autyzm
#psychologia #psychiatria #psychoterapia Czy psychoterapia jest skuteczna? Interesuje mnie jaki jest stosunek terapii zakończonych sukcesem, do ogółu rozpoczętych. Rozumiem to tak, że jeśli dany pacjent korzystał z usług **n** terapeutów i ostatni okazał się skuteczny, to mamy na **n** terapii, a w tym **n-1** nieskutecznych i 1 skuteczną. Na wielu stronach podają 60- 80 procentowy sukces. Opierają się tam najczęściej o badanie/badania, w którym uczestniczyła grupa osób z pewną diagnozą, a psychoterapeuci, krótko rzecz ujmując byli fachowcami. Czy sytuacja na naszym psychoterapeutycznym podwórku pełnym julek wygląda podobnie? Co rusz w internecie i tutaj na wypoku można spotkać wpisy o nieskuteczności tej formy leczenia zaburzeń psychicznych, gdzie albo terapia w ogóle nie działa lub zaskakuje dopiero z n-tym terapeutą. O tyle o ile metody terapeutyczne mogą być skuteczne, to już psychoterapię samą w sobie uważam za scam, głównie przez narzut na cały proces czynnika ludzkiego i niski profesjonalizm psychoterapeutów i psychologów, z którymi miałem kontakt, a było ich wielu. Istotne w mojej ocenie jest również to, iż pacjent często może być zdesperowany, zrezygnowany i nie jest w stanie racjonalnie spojrzeć na sytuację, przez co chodzi, płaci i płacze w nadziei, że będzie lepiej, a terapia się ciągnie. Do niniejszego wpisu skłonił mnie materiał wideo jakiejś psycholożki, na którym była szklanka brudnej wody symbolizująca pacjenta z problemem. Następnie do szklanki zaczęła lać się czysta woda, która po chwili wypłukała tę brudną, co miało symbolizować proces terapeutyczny. Pierwsza myśl, która mnie naszła, to co by się stało, gdyby do tej wody wrzucić żelazny odważnik, jako symbol poważnego problemu.
Czesc, czy ktos mial moze zaburzenia zwiazane z wizyta u lekarza / badaniem? Moze niekoniecznie sama wizyta jak diagnoza, ktora postawi? np. Badanie typu tomograf, rezonans? Mam okropny strach i lek przez takim czyms, kazda najmniejsza pierdola w moim organizmie generuje mase stresu i nerwow, budowanie czarnych scenariuszow. Boli mnie glowa, brzuch, to rak itp. Musze wykonac tk w najblizszym czasie i mega sie sram :/ #psychologia #psychiatra #psychoterapia #nerwica #zaburzenialekowe #medycyna #lekarz
Cześć. Od 3-4lat jestem w ciaglej redukcji. 105-75kg (przy wzroście 180). Najmniej ważyłem 75kg około 1.5roku temu i wtedy pojawiły się u mnie napady obżarstwa. Wtedy nie wiedziałem, że to napady, po prostu myślałem, że to kwestia słabej silnej woli, ale sytuacja się powtarzała - czyli kilka razy w tygodniu potrafiłem się nażreć tak, że czułem jedzenie w gardle. Przykładowo, cała duża paczka herbatników, pizza, cała paczka placków tortillowych, dżem, masło orzechowe ze słoika łyżką - zero kontroli. Oczywiście ogromny ból brzucha, biegunki, próba wymiotowania itd itd. Poszedłem do psychodietetyka, było lepiej, ale nie uważam żeby to ona jakoś bardzo na to wpłynęła. Raczej kwestia wygadania się itd. Wróciłem znów do obżarstwa i jestem cały czas w trybie redukuje, potem obżarstwo i wracam do punktu wyjścia, jest to uciążliwe bo czasami nie jestem w stanie tego kontrolować, po prostu czuję, że muszę zjeść coś. Po obżarstwie dochodzi oczywiście wyrzut sumienia, próba spalania tych zjedzonych kcal itp. Nie wiem szczerze co robić, bo mimo, że teraz ważę w okolicach 83kg, to dąże bardzo do tej upragnionej plażowej sylwetki, mam kompleks brzucha i czuję gdzieś z tyłu głowy presję, że muszę za wszelką cenę schudnąć, a z drugiej strony dochodzą problemy, obżarstwo itd. Dodam, że panicznie boję się chorób. Boję się konfrontacji z lekarzami, z diagnozą, jest to dla mnie najcięższa do przezwyciężenia sprawa. Gdy czuję się odrobinę źle w głowie mam najgorsze myśli i to też wpływa na samopoczucie i chęci. Może ktoś miał podobny problem i chciałby się podzielić swoją historią, wskazówkami, dzięki. #odchudzania #psychologia #psychiatra #psychoterapia #zaburzeniaodzywiania #nerwica
#przegryw #przegrywpo30tce #niebieskiepaski #rozowepaski #seks #p0lka #redpill #divyzwykopem #podrywajzwykopem #zwiazki #psychologia #psychiatria #psychoterapia #terapia To tylko przykład, ale zobaczcie co napisał @apfi > Mam 28 lat i nigdy nawet nie całowałem zwykłej dziewczyny. Polki skazały mnie (i pewnie setki tysięcy takich jak ja) na wykluczenie seksualne Podstawowy błąd w myśleniu jaki popełnia on i wielu innych na Wykopie. To nie kobiety go skazały. To on sam się skazał. On obwinia kobiety, a nie szuka winy w sobie. Ma rację w tym że jest pewnie setki tysięcy takich jak on. Też szukających winy w kobietach, a nie w sobie. Piszę to jako facet, też nie jestem jakiś chad który ma duże powodzenie wśród kobiet, normalny facet, jedne kobiety mnie chciały, inne nie chciały, normalna sprawa. Jak można kogoś winić za swoje niepowodzenia? Taki gość jak on (to tylko przykład, ale takich wielu na wykopie) powinien się udać na terapię, by zmienić swoje myślenie, swoje nastawienie. Nie szukać winy w czynnikach zewnętrznych.
Odpowiadam do @marcin-lz (bo na jego wpis nie mogę odpisać anonimowo, a tylko w taki sposób piszę na wykopie). https://wykop.pl/wpis/76735971/czesc-mirki-mam-takie-pytanie-czy-z-psychiatra-onl Pytasz czy z psychiatrą online ze strony znanylekarz można rozmawiać bez kamerki. Nie wiem jak z psychiatrą, ale ja uczęszczam na terapię z psychologiem ze znanylekarz i owszem jest to przez kamerkę, ale - nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Twoja siostra która się wstydzi rozmawiała przez kamerkę w taki sposób że np.trzyma telefon poziomo i kamerka widzi sufit, a nie jej twarz. To będzie rozmowa jak przez telefon, bez twarzy. Nic nie stoi na przeszkodzie. Więc odpuść szukanie takich psychiatrów którzy pogadają przez telefon (wątpie że tacy tam są), a normalnie niech siostra się łączy przez kamerkę i najwyżej nie pokazuje swojej twarzy. Niech pokaże sufit, albo zasłoni kamerkę, albo jakoś bardzo daleko od siebie ustawi kamerkę(telefon), jakikolwiek sposób, byleby było dźwięk słychać. #depresja #psychiatra #nerwica #psychologia #terapia #psychoterapia
Czy studiowanie psychologii po 30 ma sens? Mam 35 lat i zastanawiam się nad wróceniem na studia i rozpoczęciem studiów na psychologii dla magistrów i licencjatów na SWPS. Aktualnie pracuję w korpo w rekrutacji i lubię swoją pracę, ale obawiam się, że w perspektywie paru lat procesy pójdą do Indii albo zastąpi nas AI. Dlatego myślę o psychologii bo zawsze się tym interesowałem i w perspektywie paru lat chciałbym zrobić uprawnienia na psychoterapeutę bo wydaje mi się, że ta profesja nie zostanie zastąpiona przez AI. Moje obawy wynikają z tego, że studia są bardzo drogie, musiałbym kształcić się minimum 7 lat żeby dostać uprawnienia i jest olbrzymia konkurencja w postaci 24latków kończących studia. Ktoś ma doświadczenia takiej drogi i mógłby doradzić czy warto ? #psychologia #psychoterapia #studia #wykop30plus
Jeśli ktoś się zastanawia nad #terapia #psychoterapia , to powiem Wam tak: Ja zacząłem chodzić na początku tego roku, odbyłem już kilkanaście spotkań (a raczej blisko 20), każde po 200zł. I o ile po większości spotkań nie widziałem żadnych efektów, to warto było się nie poddać, nie zrezygnować, tylko kontynuować. Od 2 ostatnich spotkań nagle coś zaskoczyło, coś mi się przestawiło w głowie, nastąpił przełom. Widzę ogromne efekty i czuję ogromną zmianę w sobie. Warto było. Oczywiście daleko do końca, pewnie kolejne 20 wizyt przede mną, ale teraz wiem że warto. Polecam nie zniechęcać się jeśli na początku nie ma efektów, nawet nie wiecie kiedy ale nastąpi przełom, a jak w końcu nastąpi, to jest to niesamowite uczucie. #psychologia #depresja #psychiatria #fobia #fobiaspoleczna #nerwica
#psychologia #depresja #psychoterapia Podjełam decyzje o zaprzestaniu leczenie i chciałabym się dowiedzieć czy moje odczucia są prawidłowe. Lecze się już ponad 1.5 roku +leki +terapia poznawczo behawioralna. Od poczatku czuje że nie daje z siebie 100% na terapii, nie angażuje sie w zadania i jestem czasami nieobecna. Teraz odczuwam zmeczenie już kazdym kolejnym spotkaniem, terapeuta o tym wie i nie do końca mnie przekonał swoimi słowami. Myślicie, że po takim czesie powinnam czuć się lepiej? Nie czuje żadnej zmiany, albo nie zauważam ich a faktycznie są. Planowałam zrobić sobe przerwe kilka miesiecy a później wróicić, myślicie, że to dobry pomysł?
#rzeszow #psychoterapia #psychologia Cześć, poleci ktoś psychologa, a najlepiej terapeutę który też ogarnia SA/ZA dorosłych? Byłem w dwóch miejscach, ale zawiodłem się bo wzajemnie się wykluczały, tzn. sprzeczne diagnozy.
#psychiatria #psychologia #psychoterapia #krakow Mam problem, który znacząco utrudnia mi życie, a polega on na odkładaniu rzeczy w czasie. Bylem u dwóch lekarzy psychiatrii i uczęszczałem na psychoterapię. Każda z tych osób wydała wydała inną diagnozę i bez wydawania się w szczegóły, mam racjonalne przesłanki ku temu, aby żadnej diagnozy nie uważać za prawidłową. Po tych przygodach psychiatrów uważam za szarlatanów, którzy losowo dobierają diagnozy i leki, a psychoterapię za scam. Chciałbym jednak jeszcze raz spróbować i szukam właściwej drogi. Czasem w komentarzach pod wpisami dotyczącymi zaburzeń psychicznych pojawia się osoba, która sugeruje najpierw udać się na testy zaburzeń osobowości. Myślę, że to słuszna opcja i chciałbym spróbować. Gdzie w Krakowie znajdę dobrą i wiarygodną placówkę, w której będę mógł wykonać odpowiednie testy?