Uważajcie Mirki na coraz częstsze wyłudzania kasy na aborcje. W sieci pojawia się coraz więcej stron oferujących fałszywe pozytywne testy ciążowe albo substancje wskazujące na fałszywy pozytywny wynik jakbyś sam kupił test w aptece. Laska kupuje sobie takie gówno za 50zł, a potem wyskakuje z propozycją nie do odrzucenia, że masz jej zapłacić za przelot, hotel i aborcję. Oczywiście ona nigdzie nie leci a kasa zostaje na koncie i może szukać kolejnego... #p0lka #p0lki #p0lek #k0biet #k0biety #k0bieta #kobieta #kobiet #kobiety #polka #chad #logikarozowychpaskow #rozowepaski #zwiazki #tinder #przegryw #badoo #sympatia #fotkapl #milosc #hipergamia #seks #julka #cuckold #erasmus #natura #szarpankizzyciem #blackpill #mgtow
Hej - proszę o przeczytanie wszystkie osoby, które lubią historię dot. związków i chętnie udzielą jakiejś rady zmęczonemu psychicznie człowiekowi. Mam 22 lata i związałem się z 4 lata młodszą ode mnie dziewczyną. Jesteśmy razem od listopada. Do końca stycznia było naprawdę dobrze. Z byle czego się śmialiśmy, często się spotykaliśmy, dużo pieszczot, seksu oralnego, rozmów, wydawała się bardzo dojrzała i aż nie mogłem uwierzyć, że ma tylko te 18. Kończy liceum, ja właśnie studia, więc początkowo byłem niechętny przez różnicę wieku, ale mnie mega zaintrygowała swoją osobą. Czułem się jak z bratnią duszą, a rzadko tak jest... Natomiast w lutym zaczęły występować pewne problemy. Dziewczyna od początku związku dość często do mnie dzwoniła, nawet wtedy, kiedy trenuje w domowej siłowni czy pracuje (zdalnie, więc niby mogę rozmawiać, ale cholera, ileż można?), nie potrafiłem zawsze się skupiać na tym, co nawet do mnie mówi - ba, najczęściej pierdoły typu tutaj Kaśka ma takie zęby, Julka taka gruba, jaką torebkę dzisiaj wziąć, czy się jutro pomalować. No zawsze wolałem, jak dziewczyna dużo opowiada niż taka, co nic nie mówi, ale tutaj już czasami wlatywała przesada. Zacząłem być jakby to powiedzieć trochę niezadowolony z tego jej nacisku, zazdrości (bo też mocno była, założyła mi lokalizację na iPhonie i wspólnie się widzimy, a jak słyszała o jakichś dziewczynach czy coś, to widać było, że ją to irytuje) i ogólnie trochę jeszcze dziecinnego myślenia co do przyszłości - nie pokazywała tego do lutego, więc albo dobrze to kamuflowała, albo coś jej się teraz obróciło. W marcu mieliśmy tydzień, pod dwa trochę urwany kontakt przez kłótnię. Trochę została wywołana tym, że ja od lutego chciałem z nią porozmawiać jak człowiek z człowiekiem na tematy, które mnie cholernie irytują. I czy jesteśmy w stanie trochę to zmienić, gdzie ona widzi wady we mnie, żębym też mógł się zmienić i tak dalej. Bo jednak zmęczenie psychiką już mocno weszło. Problem w tym, że ona przez cały luty unikała rozmów, bo wolała sobie wstawić zdjęcie na IG, zmienić profilowe na fejsbuku, zająć się jakąś tam stronką z makijażami (bo planuje je robić za pieniądze), ale finalnie no nigdy mnie nie wysłuchiwała. Byłem dośc sfrustrowany i w pewnym momencie (dalej jesteśmy w lutym) uznałem, że to nie ma trochę sensu, skoro ona nie chce rozmawiać. Dalej starałem się traktować ją dość poważnie, starałem się słuchać, spędzać z nią czas nawet oglądając filmy, ale przy prawie każdym wyjściu chciałem, aby "zrobiła mi dobrze" - chyba przez tą całą irytację. Nawet kiedy jej się nie chciało, to ja wciąż ją zachęcałem. Ona to zauważyła, chyba jeszcze bardziej się przez to pogorszyło, a przy tym zaczęła ode mnie wyciągać coraz to więcej kasy. Wiecie, kosmetyki kupisz, to będzie to, "he he he". Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, może przez pierwsze dwa/trzy razy mnie to pociągało, bo jakaś nowość, ale nie dość, że czułem się niewysłuchiwany, to jeszcze wykorzystywany. Doprowadziło to do kłótni, w której dalej nie chciała gadać (wolała podejść do lustra, patrzeć włosy i próbować je wyrywać z nerwów), więc wyszedłem od niej i przez tydzień się nie odzywaliśmy. Potem rozmawialiśmy przez telefon (choć ja wolałem się spotkać - ona uznała, że źle ją potraktowałem, że była niesamowicie zła - ogólnie jest cholernie nerwowa i wybuchowa, o czym za chwilę), w kolejny weekend wyszliśmy i sobie wyjaśniliśmy to i owo. Minęły 3-4 dni, a ja znowu czuję w trakcie rozmów z nią, że mnie nie słucha. Po prostu mnie nie słucha. Opowiada tylko o tym, co robi, a ja mam tego słuchać i czasami skomentować + jakieś spotkanie w weekend. Mimo wszystko jest osobą dobrą - czuję to, że w głębi serca nie jest zła, tylko ma sporo problemów ze sobą, co przerzuca na mnie. Wybucha, kłóci się, nagrywa TikToki, śpi w trakcie dnia, wrzuca relacje na IG prawie codziennie ze swoimi fotami, irytuje ją wszystko wokół, na rodziców też potrafi naskoczyć i jak skróciłem trochę to zachowanie, to jest coraz gorzej. A w ostatnich dniach to już w ogóle w formie żartów daje, że tutaj taki "fajny kierowca busa" jedzie, tutaj jedzie na podryw z koleżanką do miasta w następny weekend, jak będę zajęty czymś innym. Taka dziecinada jej się włączyła, jakby wystarczyło, że jest bardzo ładna z twarzy i niezależnie co zrobi, ja zawsze będę. Albo inni faceci będą, bo jak nie ten, to tamten... Da się to zmienić? jak ewentualnie spróbować podejść jeszcze do jakiejś rozmowy? Może są jakieś mocne frazy, które trafiają do głów kobiet (szczególnie trochę niedowartościowanych, bo uważam, że ona taka jest, skoro próbuje wzbudzać zazdrość). Czy jednak dla własnego dobra oddalić się od niej, zacząć ją zlewać i jeśli nie będzie poprawy, po prostu rzucić to w cholerę? Czy po prostu ją rzucić, podziękować i poczekać, może będzie jakaś refleksja z jej strony? #zwiazek #relacje #relacja #dziewczyna #kobieta #mezczyzna #girlfriend #chlopak #boyfriend #zwiazki #seks #problemy #psychika
#kobieta #miłość #redpill #blackpill Każdy dzień przynosi coraz większe rozczarowanie. Doszedłem do wniosku, w którym coraz bardziej się utwierdzam, a mianowicie, że dla swojej wcale nie byłem pierwszym wyborem. Codziennie dostaję litanię tego co we mnie nie tak; trzeba na każdym kroku pokazywać mi jak jestem nikim. Czy tak przypadkiem kobiety nie traktują mężczyzn, których tak naprawdę nie kochają? A brak bliskości? O każde okazanie bliskości muszę żebrać, nawet nie chce mi się liczyć ile razy byłem odtrącony. Ja rozumiem, że jest po ciąży i życie przytłacza, ale ja dążę do zbliżenia - z jej strony praktycznie nie ma inicjatywy. Do tej pory twierdziła, że seks mógłby dla niej nie istnieć; teraz mi się przyznała, że jednak miewa popęd. To dlaczego k wa nigdy nie przyszła z tym do mnie? Mój popęd nie znajduje ujścia. Nigdy nie miałem obsesji na punkcie seksu. Teraz liczbę zbliżeń przez kilka lat mogę policzyć na palcach jednej ręki, w dodatku zbliżenie rzadko bywa satysfakcjonujące. Można powiedzieć, że jestem frustratem w tej dziedzinie. Chcę seksu, ale ile razy bym nie poruszał tego tematu, napotykam na silny opór i zachowanie, jakby robiła mi łaskę, że na mnie spojrzy i da się dotknąć. Nie chcę szukać seksu poza związkiem. Chcę mieć normalny związek, normalną rodzinę. Przez to, że to tak wygląda, zacząłem mieć podejrzenia; zachorowałem na zazdrość. Na każdym kroku podejrzewam ją, że coś kręci na boku. Każdą nieścisłość czy dziwne zachowanie odbieram jako dowód na to, że mnie zdradza. Na przykład kiedyś rozmawialiśmy o kobiecie z jej rodziny, która jakiś czas temu wsiadła na karuzelę kut ngów. Komentarz żony "ciekawe ilu gachów ona już miała, ciekawe który teraz z kolei". Przyglądam się jej z boku, widzę że się zamyśliła i uśmiecha się pod nosem. Moja interpretacja: musiało się jej zrobić ciepło na myśl o dużej liczbie partnerów, może przypomniała jej się jakaś przygoda za moimi plecami. To jest tylko wierzchołek góry lodowej. Z moim synem też miałem wątpliwości. Przed udanym strzałem robiliśmy kilka sesji po kilka razy, z żadnej nic nie wyszło. Ostatnia sesja -- doszło do jednorazowego zbliżenia i załapało. Ale jak to tak? Mam wierzyć, że jeden strzał wystarczył do zapłodnienia? W dodatku żona po latach nie pamiętała, czy szczęśliwy strzał był jednorazowy, czy zbliżeń było kilka, co też daje mi do myślenia. Nie kwestionuję już ojcostwa. Widzę podobieństwa między mną a nim. Ale wyobraźcie sobie jakiego miałem mindfucka na początku. Dobrze wiem jak ludzie, w tym my, często długo i bezowocnie starają się o dziecko. A tu za jednym razem... Mam wrażenie, że przez to, że nie jestem mężczyzną pierwszego wyboru, zostałem pozbawiony prawa do prawdy. Jej koleżanki może coś wiedzą, ale żadna nic nie piśnie. Przez moje podejrzenia wychodzę na toksyka, a ciągle słyszę, że mam się skupić na "tu i teraz". Przecież to brzmi jak próba przejścia do porządku dziennego nad tym, co potencjalnie mogła zrobić. Ale w imię zachowania statusu quo i zapewnienia synowi "stabilnej" rodziny, mam zamknąć pysk i nic nie kwestionować, gdzie każdy mój najmniejszy kontakt z płcią przeciwną jest traktowany z podejrzliwością, a ja na przykład mam tolerować jej przyjaciela sprzed lat, bo to "tylko przyjaciel". Nie wiem, czy to wszystko to tylko urojenia spowodowane brakiem seksu i zaburzonym poziomem neuroprzekaźników. Ale czuję, że z każdym dniem ją tracę, raz przez moją zazdrość, dwa przez coś, co może potencjalnie ukrywać. Sorry za ten strumień świadomości, ale musiałem to wyrzucić. Na terapię chodzę raz na trzy miesiące na nfz, pół godziny gdzie ja staram się streścic wszystkie moje problemy, a na koniec słyszę tylko "musimy kończyć". Psychiatra zaleciła pół tabletki risperydonu więcej, ale wtedy jestem nieprzytomny na drugi dzień i nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, chociażby sprostać jej wymaganiom. Wyżaliłem się partnerowi jej psiapsi, to ten pantoflarz doniósł jej psiapsi, I tylko dostałem Opie dol, że szukam pomocy u innych
Czytam już któryś raz, błędne rozumienie, czym był i po co funkcjonował **posag**. Wytłumaczmy wiec, jak to wyglądało: -Rodzina kobiety wnosiła "posag", mężczyzna natomiast musiał zapewnić "wiano" lub "oprawę" (każda ze stron musiała zapewnić taka opłatę). -Posag po ślubie nadal należał do kobiety/żony, miał jej być wypłacony w razie rozwodu lub owdowienia. -Mąż tym posagiem miał zarządzać, nie mógł go wydać, a zabezpieczeniem było wniesione przez niego wiano. -Mąż miał gospodarować wianem należącym do żony, w taki sposób by nie został on roztrwoniony, posag po rozwodzie lub śmierci męża miał wrócić nietknięty do żony lub jej rodziny. -Rodzina żony zwrotu posagu żądała od rodziny męża, jeżeli on sam go nie zabezpieczył. -Posag mógł być używany tylko i wylacznie na cele związane z utrzymaniem rodziny. -Meżczyna, który stracił posag jak i jego rodzina okrywała się hańba i lokalna społeczność zrywała z nimi kontakt, interesy, odrzucała; dlatego rodzina męża wolała spłacić długi względem posagu. Mężczyzna taki stawał się odrzuconym przez środowisko gołodupcem. Był skreślony w oczach kontrahentów, sąsiadów, rodziny, innych kobiet. !ukryty tekst Nie mam już konta, wiec pisze z anonima, ale czasem jeszcze lurkuje! ( ͡° ͜ʖ ͡°) Dodaje przede wszystkim tagi, gdzie widziałem ten błąd i ogólne. #historia #przegryw #p0lka #demografia #dzieci #rodzina #logikarozowychpaskow #niebieskiepaski #kobieta
#kobieta #mężczyzna #małżeństwo #miłość #logikaróżowychpasków Niech mnie ktoś uszczypnie. Może mam zbyt wybujałą wyobraźnię. Dziś żona, po powrocie z pracy, była jakby lekko nabuzowana. Taka trochę na krawędzi. A przy tym nieobecna. Na mnie się wyżyła. Natomiast jak byłem w drugim pokoju, usłyszałem jak kilkukrotnie parafrazuje pytanie do syna "ale mama nie jest zła?" (nie że zdenerwowana, tylko w sensie moralnym). Potem "a mama jest też kochana?" Powiecie, że za dużo myślę. Ale mam zasadę, że nie robię nic poza związkiem, co sprawiałoby, że nie będę mógł spojrzeć w oczy synowi. Pokusy się czasem pojawiają (przynajmniej tak mi się wydaje -- chodzi po prostu o inne kobiety), ale wtedy pojawia się myśl o tym, że pchając się nawet w jakąś przelotną znajomość, ryzykowałbym stabilność środowiska, w którym dorasta mój syn, czyli po prostu naszej rodziny. To co dziś słyszałem, pewnie powiecie, że jestem przewrażliwiony, zabrzmiało mi tak, jak gdyby żona próbowała uzyskać swego rodzaju rozgrzeszenie u syna. Mnie ma w dupie i z moim zdaniem się nie liczy. Natomiast to mi wygląda na to, że zrobiła coś poza domem, a po powrocie do domu przyszło jej się zmierzyć z sumieniem. Na mnie się wyżła, bo ja ją ograniczam i przeszkadzam w realizacji swoich marzeń przy kimś z zewnątrz, kimś kto sprawia, że kiedy przychodzi czas na spędzenie czasu z nami myśli, a nawet głośno mówi "nuda". Ale przed synem jakby stawiała szalę: to co złego pozostało w jej głowie i zostało tylko zamknięte w klamrę "ale mama nie jest zła", a z drugiej strony "czy mama jest kochana" i oczekiwanie na to, aż to, co powie syn rozgrzeszy ją z tego, co zrobiła. Szczerze mówiąc, wolałbym żeby okazało się, że mam schizofrenię.
#miłość #kobieta #redpill #blackpill Żona ma przyjaciela. Przyjaciel to jej taka młodzieńcza, rzekomo płatoniczna jedynie crush. Od czasu do czasu piszą ze sobą, rzekomo w neutralnym tonie. Z żoną przeżywamy kryzys bliskości po ciąży. To znaczy stała się oziębła, jej libido spadło, zaniklo wręcz. Żona jednak miewa przebłyski. W zasadzie kilka dni temu miała chyba pierwszy przebłysk od kilku lat. Otóż w dzień kiedy odezwał się jej przyjaciel, o którego rzekomo mam się nie martwić, ładnie się ubrała, przygotowała w ogóle, sama z siebie się zalecała, wyszła z inicjatywą. Szału nie było, ale zdecydowana poprawa. Na następny dzień wszystko było już po staremu, czyli standardowa oziębłość, do której zdążyłem przywyknąć. Dodam, że ów przyjaciel to na starość skończył jako taki trochę "chłopak do wzięcia" z tego programu. Miły i inteligentny, ale mieszka z rodzicami, pracuje za minimalną (z całym szacunkiem do ciężko pracujących za minimalną), ubiera się jak homo dresiarz, nie ma prawa jazdy, nie mówiąc o samochodzie, a na dodatek ma poważne braki w uzębieniu. Żona do niczego się otwarcie nie przyzna, ale doszedłem do wniosku, że zawsze byłem dla niej nagrodą pocieszenia po Piotrusiu panie, który ją kiedyś olał, a całe nasze dotychczasowe życie to jest mniej lub bardziej świadome robienie mu na złość, żeby widział jaki tak naprawdę skarb przeszedł mu obok nosa. Jutro przede mną trudny dzień. Żona jak zwykle pewnie spławi mnie one-linerem, że szukam dziury w całym, analizuję niepotrzebnie. No ale kurde, no. Pewnie jutro coś wymyśli, ale mnie ta myśl rani tak, że nie wiem co dalej. Nie chcę żyć w kłamstwie. Ja też przecież miałem jakieś swojej crushe w młodości, ale jedyne co to pamiętam, że były i do tej pory dziękowałem, że ominęło mnie życie u ich boku i trafiłem właśnie na żonę. Teraz to ja już nie wiem co mam myśleć. Najgorsze jest to, że ona też już jest świadoma, że ma dużo do stracenia i nie przyzna się ot tak. Ale jej mowa ciała i stosunek do mnie, a raczej notoryczny brak stosunku, i idące za tym połączone połączone kropki - to wszystko mówi mi, że coś tu nie gra od jakiegoś czasu. Alas the day I was born. Teraz to chyba tylko sznur mi zostało lub miejski telemark
Hej, wiadomo dlaczego anonim. Wiem też, że w takich sprawach są normalne mirasy i mirabele. Sytuacja wygląda tak, że moja kobieta nie odczuwa przyjemności ze stosunku. Została wykorzystana siłą jakieś 13 lat temu i od tamtej pory były mniejsze lub większe problemy. 2 lata temu korzystała z lasera, który miał unerwić jej tamte miejsca bo była porozrywana i słabo cokolwiek czuła. Po laserze zdecydowaliśmy sie za namową lekarza na ostrzyk osoczem. Pomogło na jakieś pół roku. Teraz znowu nic, ani wielkie zabawki ani wibratory. Przed napaścią wszystko było ok. Nie wiemy już gdzie szukać pomocy a o tym jak wygląda związek w takiej sytuacji to chyba omawiać nie muszę. Ona obwinia siebie o wszystko. Czy istnieją jakieś faktycznie potwierdzone zabiegi, które by jej pomogły? #rozowepaski #kobieta #pytanie #ginekolog #medycyna
Dlaczego kobiety tak kłamią, sory, malują się? Poznaje kobietę, albo na zasadzie znajomej albo że się spotykamy, i po jakimś czasie widzę ją w małym makijażu lub bez. I wtedy **czuję się oszukany**. Widzę inną kobietę niż wcześniej. Przykładowo jest nowa znajoma, ale pewnego dnia widzę ją np. w klubie fitness i ma inną twarz (znacznie gorszą) niż myślałem. Albo spotykam się z kobietą i jak pewnego dnia zostaje u mnie na noc to rano widzę inną twarz. To jest takie denerwujące, zwłaszcza ten drugi przypadek, bo jednak liczyłem na dłuższą relację. Czasami jak mam gorszy dzień to aż mnie kusi, aby podejść do kobiet i wykrzyczeć im to w twarz dlaczego kłamią, dlaczego oszukują, dlaczego zakładają maskę która nie pokazuje ich prawdziwej twarzy. A najgorsze to są te ostrzyknięte po medycynie estetycznej. Po zdjęciu makijażu normalnie taka bulwa zamiast twarzy. Ja nie mam nic przeciwko makijażowi, ale powinien od poprawiać wygląd twarzy nieznacznie, powiedzmy o 10-20%, a nie że zmienia o 50 czy 100% i po jego zmyciu ostry zjazd. Dlaczego mężczyźni mogą wyglądać 24/7 tak samo, a kobiety nie? Dlaczego nasze mamy były o wiele bardziej naturalne niż dzisiejsze kobiety? #zwiazki #seks #tinder #logikarozowychpaskow #rozowepaski #makijaz #medycyna #kobieta
Pomoc w „związku” Nie wdrażając się w szczegóły wiadomo że na kobiety jak i na facetów w związku działa najlepiej karanie ciszą,milczenie - nic tak nie irytuje jak to, oczywiście jeśli jedna i druga strona ma do siebie mocne uczucia, a w tym przypadku tak jest… do rzeczy jakiś czas temu pojechałem do byłej kobiety do miasta z 600km (nie uważam żeby to było zle ale musiałem pojechać chciałem dostać pieczątkę że albo koniec definitywny żebyśmy sobie nie robili nadziei albo naprawdę odkładamy ego na bok i działamy poważnie, mimo wszystko zrobiłem co mogłem dzięki czemu nie mam jak sobie pluć w brodę że o a może jednak mogłem jechać porozmawiać nie prosiłem jej o powrót broń Boże a o wyjaśnienie se kilku kwestii i poświęcenie 15min na rozmowę po czym rozchodzimy się w swoje strony ) i poinformowałem ją o tym fakcie podczas podróży że będę, oczywiście gadki w stylu że „raczej” nie mamy o czym gadać, po co do mnie jedziesz, nie popełnię już nigdy tego błędu i się z tobą nie spotkam na rozmowę pod wpływem dalszego impulsu były, proszę o powstrzymanie się od komentarzy typu olej znajdziesz inną, miałem multum kobiet które miały w głowie sieczkę bez wartości empatii starsze młodsze (mam 25 lat) I poznawałem zwykłe durne szlaufiska, ta taka nie jest, jesteśmy ze soba 4 lata z lekkimi przerwami ostatnio z 3-4tyg temu Podjęła decyzję że ona tego związku nie widzi nie czuję się dobrze takich akcji też już było kilka tyle że na głowie mam dużo problemów które mnie przytłaczały i dajmy na to nie chodziłem często uśmiechnięty, kłótnie o pierdoly tylko albo aż, do czego zmierzam pojechałem do niej do miasta wysłałem fotkę że jestem tam i tam do takiej godziny i czekam na nią oczywiście się nie zjawiła, dodając teksty typu że nie przyjechałaś do mnie tylko jako niezapowiedziany gość mimo że informowałem ją podczas trasy, że może jeszcze przypadkiem będziesz miał ze soba 100 róż (kiedyś 1 jedyny raz jej wysłałem na przeprosiny) i po tych słowach nic nie odpisałem zawinąłem do innego miasta ogarniać swoje sprawy, nie ukrywam mocne to było i było mi trochę smutno bo mogła nawet wyjść powiedzieć już na chłodno parę słów a tutaj żadnej konfrontacji na żywo mimo wszystko ja tam jechałem żebyśmy się ewentualnie rozstali w zgodzie lub przemyśleli na trzeźwo że musimy pogadać ( na to byłem nastawiony raczej na tą opcję gorsza, aha istotna kwestia to jest kobieta która ma duży problem z rozmawianiem na poważne tematy i problemy tak na marginesie, wracając) tak abyśmy nie robili se złudnej nadziei która gdzieś ona pewnie może mieć i ja mimo wszystko mam, nie pisze do niej nie odzywam się nie ukrywam że chciałbym uzyskać taki efekt aby przemyślała swoje zachowanie żeby ją to ruszyło - z reguły na to najlepsza metoda którą mogę zrobić to cisza nie? A następne że ja do tej kobiety tak jak i ona do mnie czujemy do siebie dużo, dogadywanie się jest super czasami są sprzeczki lekkie bo mamy mocne charaktery ale takie związki są serio raz na jakiś czas oczywiście warto dać sobie czas ale co tutaj zrobić aby ona się odezwała do mnie jakoś sama zrozumiała i sama wyciągnęła rękę, wolałbym nawet nie dawać żadnych minimalnych sygnałów (mimo że bym chcial równo za 2msc ma urodziny swoją drogą myślę czy się do niej odezwać na urodziny czy nie? Wolałbym jednak żeby to ona o mnie powalczyła i się nie odzywać chyba) bo wtedy ona poczuje się za pewnie i będzie wiedziała że mimo takiego zachowania mogłaby mieć mnie na wyciągnięcie ręki i nie będzie miała czegoś takiego jak chwila refleksji czy wyrzut sumienia, a takiego czegoś nie chcemy, chcemy aby to ona się odezwała i skumała pewne kwestie, ona otwarcie mi mówi mówiła że mnie kocha rzeczywiście jak były jakieś rozstanie nie zachowywała się jak szlaufisko i wiele innych pozytywnych cech które tak bardzo mnie przy niej trzymają, a przy okazji wracają do wątku jak na nowo sprawić abym ja stał się dla niej wyzwaniem myślę w jaki sposób spróbować odzyskać kontakt i nawet jeśli miałoby dojść do rozstania żebyśmy to zrobili na żywo w pokojowym nastawieniu to jak nie miałem dla niej czasu bo rozwinąłem na tyle firmę że dosłownie nawet nie było czasu aby odpocząć, jak wychodziłem gdzieś to z koleżkami zjeść, czy potencjalne rozmowy „biznesowe” które wyglądały jak wyjścia na żarcie tak o Panie i Panowie proszę o pomoc bez podsmiechujek. Edit: dziś minął miesiąc czasu odkąd do niej pierwszy raz zadzwoniłem nie odebrała, zadzwoniłem 2gi raz i również nie odebrała, słuchajcie jeśli mimo wszystko ma to się zakończyć definitywnym rozstaniem na co niestety muszę być przygotowany chciałbym to od niej usłyszeć zobaczyć żeby mi to powiedziała napisała, myślę że 30sek rozmowy ją nie zbawi prawda, ale jednak twardo nie chce odebrać ode mnie telefonu. Wiem że powiecie że olej to ale nie chce powtórki gdzie po 3-4 miesiącach napiszę ona do mnie że jednak pogadajmy a ja ulegnę czy coś… jeśli to jednak zakończyć to potrzebuje od niej tego usłyszeć że jest to definitywne i tyle, co tutaj zrobić ? Chciałbym ją odzyskać żeby odłożyła swoje ego na bok porozmawiała ze mną ale czy to kwestia czasu czy dorośnięcia czy czego to ja już nie wiem. Ta kobieta jest dla mnie bardzo ważna. #p0lka #p0lki #p0lek ##k0biety #k0bieta #kobieta #kobiety #polka #chad #logikarozowychpaskow #rozowepaski #wygryw #zwiazki #przegryw #milosc #seks #julka #natura #blackpill #zwiazek #zwiazki #redpill #doradztwo #wykop
Hej, Wiem, że wykop to ostatnie miejsce gdzie powinno się rozmawiać na temat #seks i #zwiazek ale co mi tam, nie mam gdzie indziej się wyżalić. Jak jest u Was z używaniem prezerwatyw i czerpania przyjemności z seksu? Aktualnie, po ciąży i cesarce partnerki, ona stosuje żadnych środków antykoncepcyjnych więc stanęło na prezerwatywach. Kobiecie to nie przeszkadza ale mi bardzo. Mogę śmiało powiedzieć, że nie mam żadnych pozytywnych odczuć podczas stosunku - tylko negatywne. Dyskomfort, brak odczuć, cała ta szopka. zakładaniem i zdejmowaniem potem kondoma. Traktuje to raczej jako coś, co muszę zrobić, ale podświadomie dąże do innych stosunków niż penetracja bo co raz mniej przyjemności mi to sprawia (a szkoda bo kiedyś było zupełnie inaczej) Czy każdy tak ma czy ja jestem szczególnie niestworzony do ich używania? Jesteśmy trochę w kropce bo partnerka nie chce wracać do żadnych zabezpieczeń opartych na hormonach (bardzo kiepsko to znosiła więc ją rozumiem, odbijało jej się to na libido które i tak nie jest wysokie) więc z tych pewniaków zostaje właśnie gumka. Ewentualnie wazektomia ale, pomimo nie planowania większej ilości dzieci, nie jestem do tego przekonany. #gownowpis #zalesie #kobieta #rozowepaski #niebieskiepaski
#zakochanie #milosc #zwiazki #mezczyzna #kobieta Muszę to z siebie wyrzucić gdzieś. Totalnie zauroczyłam się w dwa razy starszym koledze z pracy. Ma dzieci, rodzinę, ja też nie jestem wolna i nie chce absolutnie tego zniszczyć. Do niczego między nami nie doszło, ale każdego dnia czuję tak niesamowite przyciąganie, że nie umiem funkcjonować. Nie mam możliwości zmienić pracy przez najbliższy czas, chociaż najchętniej bym to zrobiła. Nigdy nie czułam czegoś takiego. Jak słyszę jego niski, mruczący głos to mam zawsze ciarki i gęsią skórkę, nie potrafię się skupić. Jak razem coś robimy w pracy to on często tak strasznie długo patrzy mi w oczy… Najpierw myślałam że to jednostronne, odwracał wzrok jak tylko mnie widział, unikał mnie, a po jakimś czasie zupełnie w drugą stronę, bo to ja postanowiłam nie zauważać go w ogóle i próbować walczyć z tym cholernym zauroczeniem - tu przypadkowe potrącenie, dotknięcie, ciągle spojrzenia, szerokie szczere uśmiechy, jeśli jest jakaś inna kobieta w pokoju to zwykle mi przykładowo proponuje nalanie kawy z czarującym uśmiechem, a dopiero za jakieś 10 sekund mówi do kolejnej, a może pani również. Pomocy, nie wiem co robić, nie chce tego czuć, on na pewno też, widzę jak walczy ze soba tak samo jak ja, zachowujemy się profesjonalnie, chociaż już jeden kolega chyba zauważył że nie możemy przestać na siebie patrzeć.. to jest okropne, czy ktoś tak miał? Czy to może minąć? Strasznie się czuję.
Pytanie głównie do #rozowepaski bo lepiej się mogą orientować. Czy to tylko moje wrażenie, czy ostatnimi czasy faktycznie coraz więcej kobiet, które są w #zwiazki lub #malzenstwo ma poza partnerem adoratora/adoratorów, z którymi rozwija relacje mniej lub bardziej? Spotkałem się już kilka razy w gronie znajomych (Jestem koło 30-stki), że zajęta kobieta potrafiła posiadać tindera, ale jej facet nie. To znaczy - ona ma męża/chłopaka na wyłaczność, a on z kolei trochę akcpetuje lub musi akceptować, że ona ma jakichś tam zalotników wokół siebie, z którymi jest w kontakcie/spotyka się regularnie. #logikarozowychpaskow #milosc #relacje #polska #kobieta #kobiety
W jaki sposób przekonać się do #seks z #kobieta? Generalnie sprawa wygląda tak, że jak przychodzi co do czego i trzeba włożyć "beniz w tzipe" to kończy się to katastrofą, bo wszystko natychmiast opada. Seks w ogóle mnie nie kręci, nie podnieca. Chodzę na terapię, ale mam za sobą dopiero pierwszą wizytę. Jedyne co mnie podnieca to #femdom i #bdsm. Nic więcej :( #przegryw