Mirko Anonim

#dzieci

Przeglądaj anonimowe wpisy lub otwórz ten tag na stronie wykop.pl

A co jeśli tworzenie par przez ludzi nigdy nie było naturalne? Patrząc na statystyki rozwodów na całym świecie to może ludzie nie potrafią żyć dłużej ze sobą? Np. zwyczajnie nudzą się sobą po X latach. Z jakich powodów ludzie wiążą się ze sobą jako dorośli? - klasyczne powody ekonomiczne/przetrwania (od wieków), bo razem łatwiej ale też dostęp do lepszych zasobów (u mężczyzny) - strach przed samotnością - stały dostęp do #seks - etap zauroczenia? czyli zakochałem się dokładnie w tej osobie którą TERAZ się spotykam. Dokładnie TA wersja partnerki, która jest młoda, pełna energii, ładna i oboje nie mamy problemów i żyjemy chwilą To nie jest wielka #milosc ale egoistyczne pobudki, a mimo to ludzie podejmują tak ważną decyzyje która jednak zazwyczaj kończy się źle. W Polsce aż 1/3 się rozwodzi ale ile znacie starych par gdzie nie robią tego tylko dla dobra dzieci albo nie chcą na starość walczyć o podział domu? Może śluby/dzieci to folklor i coś przeciwko naturze człowieka. Może ja nie wierzę w miłość ale pytanie do typów co są po tyle lat z tą samą babą w domu - nie nudzi wam się sam fakt, że widzicie te samą osobę? gadacie to samo? te same czynności? te same zachowania, charakter u tej osoby? Zwłaszcza, że często żalicie się, że wasze partnerki stały się zołzami z nadwagą (zresztą widać po ulicach wśród par 30+). Teoretycznie to zamykanie się samemu na siłę w pewnym schemacie i stylu życia. #przegryw #samotnosc #dzieci #antynatalizm #przemyslenia #childfree #slub #demografia #blackpill #zwiazki #niebieskiepaski #rozowepaski

9bfe9dbbb9e9247a_800x800ar

#zalesie #madki #codokurwy #dzieci #krakow #bekazrozowychpaskow #logikarozowychpaskow #prawo Jezu czego doswiadczylem w sobote to mnie do tej pory skreca ze mam ochote wrzeszczec. Bylem w sklepie, gdzie jakas matka byla z dwojka malych dzieci na zakupach, gdzie jedno dziecko bylo mega niegrzeczne to malopowiedziane. Wstawka1: dzieci ubrane normalnie, kobieta tez - nie jakas patoliga Kobieta juz totalnie sobie nie radzila z dzieckiem i z swoimi emocjami i nakrzyczala na dziecko i dała mu "klapsa" w rece, zeby dziecko sie w koncu uspokoilom. Te zaczelo wyc. Na tą chwilę zeszly sie gdzies jakies dwie glupie torby kolo 30, rodem ala Maja Srasko. I zaczely ja nagrywac i dzwonic na policje ze sie zneca nad dziecmi. No kurwa myslalem ze jebne. Dwie jakies tepe kur... Ktore maja co najwyzej szynszyla beda sie komus wpierdalac w wychowanie dziecka. Matka z dziecmi wybiegla z sklepu i poszla do auta, chciala odjechac z parkingu. A te w ramach obywatelskiego zatrzymania jej stanely za autem zeby niemogla wyjechac Czaicie to?! Baba ktora zaraz zejdzie z nerwow na zawal z dwojka placzacych dzieciakow w aucie niemoze pojechac do domu bo jakies dwie zielonowlose lesbijki ja obywatelsko zatrzymaly I czekamy 1h na policje. Policja przyjechala, nic nie zrobili, matka sobie cala w nerwach pojechala a lesbijki poszly szczesliwe do domu. Kurwa bezprawnie przetrzymywaly matke z dwojka dzieci ponad godzine na parkingu. Jak pani to czyta albo jakis znajomy tej pani, prosze dac znac. Chetnie jakos pomoge prawnie dojechac te kur...

Osoby które chcą posiadać dziecko albo więcej niż jedno są dla mnie superbohaterami. W czasach inflacji, bezrobocia oraz niepewności dnia następnego - decyzja o dziecku jest dla mnie czymś niewiarygodnym. To taki lekki kredyt. I mówię to mimo przy zarobkach ponad 12k netto plasując się w topce jeśli chodzi o zarobki. Sam bym się na to nie zdecydował. #dzieci #zwiazki #800plus #rodzina #przegryw

Mirasy prosze o propozycje na prezent komunijny #prezent #komunia #prezenty #wykopaka #zakupy #dzieci #kupujzwykopem Dam koperte na tyle na ile moge sobie pozwolić ale musi byćtam jakiś upominek by też dzieciak miałradoche jakakolwiek i kompletnie nie wiem co dobrać Ktoś na wykopie proponował biblie dla dzieci. Ok spoko, takiej komiksowej biblii mozna uzyć jako futerału na koperte ale imo powinno być tam coś co młodemu zrobi radoche i zastanawiam się co. #szachy wiem, że młody gra w szachy troche i się zastanawiam, czy poleci ktoś jakieś szachy porządne ale też bez jakichś ekstremum. Nie wiem ile kosztuje coś ładnego, czy za 200 zł da rade kupić jakieś ładne szachy ? Kompletnie nie mam pomysłu. Lego raczej odpada bo młody ma tyle tego, że to głowa mała... xD

Siemka Mirki Sorka że z anonima, ale konto na wypoku usunąłem już dawno temu. Widzę że znów rozgrzał się do czerwoności temat przemocy w szkole. Pamiętam że dawno temu, jakoś w latach 18-22, jakiś mirek pod znaleziskiem na głównej wstawił napisany na podstawie swojej właśnej walki z przemocą wobec swojego dziecka poradnik co robić. Było tam napisane co robić na spotkaniach z dyrekcją, jak rozmawiać z rodzicami gnębiciela, co brać od policji itp. Czy jest tu może jeszcze ten mirek, albo ktoś pamięta ten wpis i ma go gdzieś zapisanego? Tak, korzystałem z wyszukiwarki, ale wiecie jak jest. Miłego! #szkola #dzieci #przemoc

#zalesie #psy #dzieci #pieski Bylem dzis ja lodach i niemoglem uwierzyc oczom Matka i dziecko maks 4 lata i pies, jedli wspolnie jednego loda W sensie kazdy go pokolei lizal W muedzyczasie pues dwa razy wilizal sobie jaja. Czy tylko ja uwazam ze ta kobieta wymagala kontaktu psychiatry?

#zalesie #dzieci #biedronka #prawo Na wstępie, nie żebym sobie słodził ale moja 4 letnia córka wyglada jak milion dolarów. Naprawde obcy ludzie się zatrzymują i podziwiają jej urodę. Nawet raz była sytuacja, że na ulicy nas spotkał jakis "hedhunter" i namawiał nas żeby zagrała w reklamie. W ostateczności nawet grała w reklamie gdy miała 3 lata. Teraz do meritum. Chodze z nią do najblizszej biedronki i jedna ekspedientka co chwile bez mojej zgody ją glaska, szczypie za policzki, caluje w glowe. Oczywiscie mojej corce sie to podoba, ale mi za 50 razem już nie. Chuj go wie gdzie ona rece trzymala albo co trzymala w mordzie. 1. Zwrocilem jej kulturalnie uwage raz 2. Zwrocilem jej uwage dwa 3. Szepnalem jej do ucha ze jeszcze raz tak zrobi to jej wypierdole w zeby 4. Dalej tak robi Jakie mam prawa? Oprocz zmiany sklepu i wyjscie na ciote. Bo policja mnie pewnie smiechem zabije jak zadzwonie ze baba mi dziecko glaska w sklepie. Bo serio mam ochote jej wywalic liscia.

Na wykopie caly czas mamy narracje o tym jak tragicznie niska jest dostepnosc mieszkan w polsce. Czasem z nudow sobie filtruje dane z otodom i zazwyczaj realia sa takie, ze mieszkania zaczynaja sie od 3k/m2 a takie do ewentualnego wprwoadzenia bez natychmiastowego remontu mamy od 4k/m2 Dzis troche sie zdziwilem, bo znalazlem dziesiatki ofert na znacznie nizsze kwoty https://www.otodom.pl/pl/oferta/okazja-najtansze-dostepne-mieszkania-ID4wVnk 1 486 zł/m² do kapitalki. Czyli 3.5k / m2 na gotowo juz w jakims sensownym standardzie. ALe pamietajcie z kims wojujecie. Trzeba rozkulaczyc kazdego kto ma wiecej niz 3 mieszkania (ledwo 8k z najmu) I oczwyscie przeprasza śmieć, że śmiał śmieć, że jaśniepaństwu sugeruje lokalizacje ponad 50m od stacji metra. Reasumujac teraz rudery zaczynaja sie od 1.4k / m2 + remont, a do wprowadzenia jestesmy w okolicach lekko ponizej 3k. #nieruchomości #demografia #dzieci #bykowe #niepopularnaopinia #takaprawda (link ponizej - cała polska, cena powyzej 50k (ponizej jest sporo ogloszen garazu i licytacje udzialow, ale sa tez mieszkania do remotnu), cena za m2 ponizej 4k) https://www.otodom.pl/pl/wyniki/sprzedaz/mieszkanie/cala-polska?limit=36&ownerTypeSingleSelect=ALL&priceMin=50000&pricePerMeterMax=4000&by=PRICE&direction=ASC&viewType=listing

Cześć, piszę ten post bo skłoniły mnie żale i ataki na osoby bezdzietne, jakoby dla własnej wygody nie mamy dzieci i plany bykowego. Więc przytoczę mój przykład, a pewnie takich jak ja jest wielu. Od zawsze chciałem mieć dzieci, powiem więcej lubię dzieci, dobrze się czuję w ich towarzystwie, nie przeszkadza mi płacz i wrzaski. Mam tez pracę związaną z dziećmi. Nawet sobie nie wyobrażacie ile łez i depresji przeżyłem, że jeszcze nie mam swoich dzieci. Od 29 roku życia mam własne mieszkanie na kredyt, wkład własny wynosił 75k zł koszt mieszkania 270k zł, oszczędności na czarną godzinę jakie wtedy miałem to ok. 40k zł Aktualnie mam 37 lat, jako mężczyzna wciąż mogę spłodzić dzieci. Ogólnie nic nie stoi na przeszkodzie, wygląd średni, brak łysiny, bujne piękne brązowe włosy, BMI w normie, lekki kaloryfer na brzuchu, w lato opalam się na ładny ciemny brąz, a nie żaden czerwonoskóry, jedyna wada to krzywe dolne zęby. Jest praca, mieszkanie, duże chęci. Szanse duże, dodatkowo nie szukałem jakieś pięknej księżniczki ale raczej zwykłą dziewczynę która czasem od biedy sobie zafarbuje włosy, więc czemu nie mam kobiety, dzieci? Bo żadna nie chciała dzieci, jedne chciały wspólnego życia bo jest tańsze niż samotne, inne nie chciały być same, większość twierdziła że dzieci to zbędny wydatek i kłopoty, niektóre mówiły że się bały rodzenia i bólu. Dla mnie to były red flagi, ja chciałem założyć rodzinę, więc aktualnie jestem sam, jakieś 3 lata temu przestałem szukać kobiety, straciłem już nadzieję. Był nawet czas gdy byłem tak zdesperowany że szukałem już dzieciatych kobiet, ale one nie są samotnymi matkami bez powodu, wszystkie poznane samotne matki były mega toksyczne z ego większym niż ta aktorka z królewny śnieżki. Teraz ja osoba która ma wszystko co potrzeba (praca, mieszaknie, checi do posiadania dzieci), mam płacić podatek BYKOWE... to co ja mam niby zrobić? Prochy dosypywać żeby zapłodnić kobietę, czy podpisy zbierać jak 10 kobiet odmówi posiadania dzieci to jestem zwolniony z bykowego? Jednocześnie niektórzy w internecie czy tutaj na wykopie czy innych forach piszą że ja nie mam dzieci z własnej wygody? WTF A co ma powiedzieć ktoś kto jest dodatkowo brzydki, albo nie ma mieszkania? Taka osoba ma problem żeby w ogóle przeżyć swój pierwszy raz nie mówiąc o posiadaniu stałej partnerki a co dopiero posiadania dzieci? Być może te osoby też chca mieć dzieci. Przecież takie osoby to sobie od razu palną w łeb po wprowadzeniu bykowego. Sorry ale musiałem się wyżalić, zwłaszcza że **chce wciąż mieć dzieci** i gdy ktoś takie osoby jak ja atakuje i uważa że żyjemy bezdzietnie dla własnej wygody i trzeba nas karać to nie da się siedzieć cicho. #demografia #dzieci #bykowe

Czasem myślę sobie, że faktycznie na posiadanie dziecka powinna być jakaś licencja czy coś. Mam porównanie jak wychowują dzieci obecni 30+ latkowie a jak ja byłem wychowywany. Potrafię dostrzec błędy w wychowaniu i nawet nie chodzi o rzeczy materialne ale przekazane wartości albo ograniczające zachodowania i jak powiem o tym matce to ona wychodzi z argumentami: - a co ja mogłam, inne czasy - dawniej człowiek był głupszy - ale teraz jesteś dorosły więc możesz robić co chcesz... ... No właśnie nie mogę. Przecież jak jesteś dorosły chłop to nie nadrobisz straconych lat, zawsze będziesz odstawał, nie nadrobisz brak w edukacji, zaniedbań zdrowotnych, braków w nawiązywaniu relacji, braku doświadczenia naturalnie nabywanego jako nastolatek, braku wzorca czy wchłonięte lęki, agresje i krzyki. Dla mnie teraz naturalne jest, że rodzina = przemoc, krzyki, brak miłości. Naturalne jest, że po pracy oglądasz całymi dnami TV i nie masz ambicji, ustępujesz innym i się nie wychylasz. Jak ja miałbym normalnie funkcjonować teraz i podejmować właściwe wybory? Niektórym rodzicom to się wydaje, że dzieciństwo i dorastanie to jakiś przejściowy okres a potem reset i dopiero wszystkiego uczysz się jak masz 2X lub 3X lat. #childfree #antynatalizm #dzieci #wychowanie #rodzice #przegryw #blackpill #depresja

Luźna rozkmina na temat posiadania dzieci. Szczerze mówiąc to nie wiem, jak ktokolwiek może chcieć mieć dzieci w dzisiejszej Europie. Ten kontynent przed naszymi oczami się rozkłada od wewnątrz i jest to obiektywny fakt. Społeczeństwa zdemoralizowane na rekordową skalę; młodzi, biali mężczyźni - budowniczowie tej cywilizacji - traktowani przez system jak zbędny, niepotrzebny i wręcz wrogi element; tkanka biologiczna kontynentu ulega rozpadowi na skutek importu milionów Afrykańczyków; białe kobiety - kiedyś skromne, uległe i oddane mężom - dzisiaj zafascynowane skakaniem po Afrykańczykach z 50 IQ. Już na tym etapie wiadomo, że nic z tego nie będzie i zaliczymy całkowity, totalny upadek systemu w perspektywie około 2 pokoleń(50 lat) od teraz. Tak więc po co chcieć robić dzieci? Po to, żeby żyły w zdemoralizowanym oborniku, gdzie tkanka biologiczna została zdegradowana na rekordową skalę - jak nigdzie indziej w historii świata? Nie lepiej to olać i ruchać tinderówy / jakieś lepsze escortki? Nie lepiej podróżować i pić piwo z ojcem? Zamiast siedzieć w pieluchach mając świadomość, że to całe poświęcenie pójdzie koniec końców do kosza? A w zasadzie to nawet gorzej, niż do kosza - robiąc dzieci tworzycie przyszłych niewolników zepsutego systemu. Niech im ten system spłonie - nie przeszkadzajcie w tym procesie, Panowie! #polska #rozowepaski #niebieskiepaski #demografia #dzieci #p0lka #pieklomezczyzn #przemyslenia

Nie wiem czy Mirko to dobre miejsce na takie pytania ale nie wiem gdzie je zadac wiec... czy sa tutaj jacys ludzie ktorzy starali sie o dziecko i zdecydowali sie na in vitro? Okazalo sie ze jestem bezplodny, wyszlo to nawet po biopsji jadra - azoospermia, jestem zalamany i nie wiem jak powiedziec o tym rozowemu paskowi, bo jeszcze nie pokazalem jej wynikow. Kiedys rozmawialismy o in vitro i mowila ze nie mialaby nic przeciwko temu, ale zalozenie bylo takie ze rozmawialismy gdyby np. ona nie mogla zajsc w ciaze (borykala sie z problemami ginekologicznymi) przy uzyciu moich plemnikow jako dawcy. Z kolei teraz wychodzi na to ze przy in vitro trzeba byloby uzyc plemnikow dawcy... Jak wyglada ten caly proces? Wiem o refundacji i ze zazwyczaj trzeba kilka takich zabiegow (jeden zabieg invitro to kolo 20k zl), ale czy dostaje np. informacje jakies o dawcy, jak np. kolor wlosow/oczu? Tak naprawde wychodzi na to ze moja rozowa mialaby dziecko z losowym kolesiem, tylko ze bez stosunku seksualnego. Przygnebia mnie to strasznie. Boje sie i wiem ze to jest straszne, ale boje sie ze nasze dziecko byloby np. brzydkie lub obciazane wadami genetycznymi, bo nie wiadomo kto bylby dawca. Jak to wyglada dokladnie? #invitro #zaplodnienie #dzieci #ivf #rodzicielstwo #rodzice #rodzina #zdrowie #ojcostwo

Podjąłem decyzję o #wazektomia w wieku 29 lat i bardzo tego żałuję. Byłem wtedy niedojrzały, zindokrynowany skretyniała ideologią z internetu, sam nie wiedziałem co chcę w życiu. Mam teraz 34 lata i niedługo planuję zabieg #rewazektomia. Ma to kosztować ponad 20k zl więc jest to duży cios finansowy za moją głupotę ale mam nadzieję że się uda. Czemu zmieniłem zdanie? Poznałem kobietę która wiem że będzie wspaniała matką. Do tego miałem okazję przez ostatnie kilka lat przebywać z małymi dziećmi (znajomych, rodziny) i zauważyłem jak wielka to jest radość w życiu mieć potomstwo. Tak naprawdę jako 29 latek nie miałem nikogo bliskiego kto by miał dzieci więc byłem podatny na brednie z internetu. Przestrzegam i dzielę się moją historią. #dzieci #childfree #antynatalizm #rodzice #rodzicielstwo #dziecko

W nawiązaniu do baitowego wpisu @ElectroNICK, który jakimś cudem dostał prawie tysiąc plusów #dzieci #polska #krajzdykty To co tam napisane jest to 100% ruski trolling. Jako rodzic - zero problemów z przyjęciem dziecka do pobliskiej przychodzi tego samego dnia. Idziesz/dzwonisz o 7 żeby zarejestrować dziecko i masz wizytę tego samego dnia. Szczególnie z gorączką! NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO jak nagła likwidacja grupy w przedszkolu. Po pierwsze w każdej grupie są PRZYNAJMNIEJ dwie przedszkolanki, po drugie nawet gdyby to nastąpiło to dzieci idą do innych grup albo są ustawowo przepisywane do innego przedszkola. W przypadku tymczasowego braku opieki rodzicowi przysługuje odpłatne wolne na ten czas. Żaden pracodawca nie pyta mężczyzn czy mają dziecko. Z kobietami problem faktycznie istnieje (chociaż jest coraz mniejszy) ale u mężczyzn to nie występuje. Dziecko do przedszkola można przyprowadzać swobodnie pomiędzy 6:30 a 8:30 to nie wiem jaką trzeba mieć robotę żeby ŻADNE z rodziców nie mogło przyprowadzić w tej godzinie dziecka. Indywidualnie można się dogadać na późniejsze godziny jeśli trzeba, nigdy to nie był problem w ŻADNYM publicznym przedszkolu, które znam. Takie bzdury to może pisać tylko 12 letni ruski troll, który nie ma pojęcia o życiu. Smutne jest to, że takie wpisy dostają jakiekolwiek plusy. To tak jakby pisać, że ziemia jest płaska i ludzie by w to wierzyli....

Dlaczego w #antynatalizm nie powstał do tej pory ani jeden sensowny argument popierający tę ideologie? Wszystko właściwie sprowadza się do prawdopodobieństwa, ewangelii wiecznego cierpienia i zwiastowania najczarniejszych scenariuszy. 1) Antynatalizm z definicji powinien się przeciwstawiać natalizmowi, czyli róbmy dzieci bo tak - większość ludzi to popiera ale wy nawet jesteście przeciw, gdy para ma warunki i możliwości żeby dzieciak miał fajne życie i jest to przemyślana decyzja. 2) Bo jest ryzyko cierpienia - no fajnie ale ile 20%? 80%? A co jak jest ryzyko sukcesu? Co jeśli jest duża szansa na fajne życie? Bo rozumiem, że szansa na cierpienie 0,01% już dyskwalifikuje jakiekolwiek istnienie 3) Wszędzie to cierpienie - czemu wy się tego wszędzie doszukujecie? Trzeba iść do szkoły i pracy i dlatego nie warto żyć bo to nieprzyjemne xD? 4) Pogląd antynatalistyczny jest odzwierciedleniem #przegryw którzy nie lubią swojego życia, więc nikt nie może żyć. Typowe przeniesienie swojego kompleksu na innych, jednocześnie zazdroszcząć bananowym dzieciakom (takim to fajnie by było się urodzić co?) 5) Co wy tacy wrażliwi na jakiekolwiek cierpienie? Typowa walka z wiatrakami dla samej walki bo wiecie że to się nigdy nie wydarzy ale macie jakiś cel w waszym marnym życiu. Gdyby was tak dotykało zło tego świata to robiibyście coś praktycznego żeby zminimalizować cierpienia innych i realnie działania z wpływem na innych a nie #dzieci #childfree #blackpill #przemyslenia #zycie

Mój mąż zmienił zdanie co do posiadania dzieci, po 9 latach razem, w tym 3 po ślubie. Jesteśmy razem od szkoły średniej i od zawsze świetnie się dogadywaliśmy oraz mieliśmy to same podejście do życia, przekonania, spojrzenie na świat. Ja nigdy nie chciałam mieć dzieci, tak samo jak on. Zawsze czułam że nasze życie jest pełne tylko we dwójkę, nie potrzebowaliśmy do szczęścia dziecka. Mąż zawsze cringował przy płaczących dzieciach w sklepach, na spotkaniach rodzinnych potrafił bawić się z młodszym kuzynostwem, ale po powrocie czuł wielką ulgę ciesząc się że nie musi się już nimi dalej zajmować, gdy nasi znajomi zaczęli mieć dzieci zawsze mówił że "cieszy się że to nie my". Tymczasem, dzień przed moimi urodzinami nagle zwierzył się że czegoś mu brakuje w naszej relacji i im dłużej nad tym myślał, tym stwierdził że są to dzieci które jednak by chciał. I to dość szybko, tak w ciągu 1-2 lat. Mnie kompletnie zatkało. On powiedział, że gdy jego siostra ostatnio urodziła dziecko to widok tej całej szczęśliwej rodziny (na zdjęciach!!) sprawił że on też chce mieć jednak dziecko i nie widzi siebie dłużej jako bezdzietnego. Zwracam uwagę, że on nie poznał jeszcze swojego siostrzeńca na żywo, widział jedynie cukierkowe obrazki wysyłane mu przez siostrę i jego rodziców. Moje życie się praktycznie wywróciło do góry nogami w dniu moich urodzin. Mam ustawioną karierę na którą ciężko pracowałam, ponadto mieszkamy na drugim końcu Polski praktycznie sami, podczas gdy jego siostra ma rodziców, dziadków i teściów niecałą godzinę drogi od siebie, gotowych w każdej chwili pomóc czy nawet wziąć do siebie dziecko na kilka dni. My z kolei bylibyśmy zdani tylko na siebie, dodatkowo znając podejście męża opieka nad dzieckiem by go przerosła, gdyż on nie rozumie że rzeczywistość nie wygląda jak na ładnych obrazkach. Jestem zdruzgotana, mieliśmy tak fajne życie które on jest w stanie poświęcić dla nieistniejącego jeszcze dziecka, dodatkowo on jest nieświadomy konsekwencji i poświęceń jakich wymaga rodzicielstwo. Nigdy nie było miejsca na dzieci w moim planie na życie a teraz zostałam postawiona w takiej sytuacji... Nie wiem czego oczekuję po tym poście. Po prostu chciałam się wygadać bo już nie wytrzymuję, w głowie mam milion myśli których nie potrafię poukładać. Nie mogę nawet wygadać się znajomym ani rodzinie bo wszyscy uważają że dzieci to "największy skarb" i nikt nie zrozumie tego że ja po prostu nie chcę być rodzicem a na pewno nie z moim mężem którego wiem że przerosłaby rola ojca i wszystko spadłoby na mnie. #zwiazki #childfree #rodzicielstwo #dzieci #zalesie

jestem korpoludkiem, dobijam do 30. prace mam raczej dobrze platna, zdalna, w miare stabilna, z jakimis tam perspektywami zeby zarabiac wiecej, ciesze sie tez dobra opinia na temat mojej pracy. z wyksztalcenia jest prawnikiem, ale nie pracuje w zawodzie - kiedys szwedalem sie po kancelariach, ale juz tego nie robie, zadecydowalo tutaj wiele kwestii. dochodzimy do clue... do dzisiaj zastanawiam sie czy skret ktory kiedys zrobilem nie byl niewlasciwym wyborem. moja oryginalna ambicja w trakcie studiow byla aplikacja sedziowska (lub prokuratorska), jednak z paru powodow (glownie finansowych) odszedlem od tego pomyslu. powiedzmy, ze zblizam sie do stabilizacji finansowej. ostatnio pozbylem sie w wiekszosci oszczednosci przy transakcji, gdzie rodzice pomogli mi kupic "docelowe" mieszkanie tj. takie w ktorym bede mogl zamieszkac z dziewczyna (konczy studia lekarskie). do egzaminu wstepnego na aplikacje moglbym podejsc i w tym roku, chociaz przyznaje, bede mial na koniec roku niesatyfakcjonujace oszczednosci (zostanie mi, liczac wszystko, max jakies 80-90k, raczej troche mniej). na czym polegaja moje problemy: 1) hajs na aplikacji - podczas aplikacji nie mozna podejmowac zatrudnienia, zyje sie wylacznie ze stypendium, ktore od lat jest zatrwazajaco niskie (okolice minimalnej), jest to o tyle smieszne, ze aktualne stypendium jest tylko o 1k (z haczykiem) wieksze niz to, ktore wyplacano w 2011. tak wiec, 3 lata ostrej biedy. dziewczyna (pewnie przyszla zona) chce mnie wspomoc kiedy bedzie juz na stazu/rezydenturze, ale wiadomo, ta relacja, jak kazda inna, moze sie rozpasc, stad jest to jakies tam ryzyko. 2) sama aplikacja - sprowadza sie do tego ze raz na miesiac trzeba jechac w tygodniowa delegacje do krakowa, gdzi jest sie de facto na studiach dziennych, a przez pozostaly czas aplikacji robi sie fikolki w sadzie. z jednej strony lubie sie uczyc, z drugiej strony boje sie duzej ilosci nauki w takim wieku, no i boli mnie troche ze bede musial kolejne lata spedzac przy biurku uczac sie czegos po pracy... jakby, w sumie czego bym nie robil to widze to troche jako strate czasu/jest to wszystko bezsensowne, ale jednak mniej boli cos co jest bezwysilkowe, jakies ogladanie serialu czy granie w gre, nizeli sleczenie nad ksiazkami 3) przyszlosc po aplikacji - zakladajac optymistyczny scenariusz ze nie wjada nam tutaj czolgi i bedzie sie dalo normalnie pracowac, po aplikacji czekaja mnie 4 lata pracy jako asesor, po ktorych zostane sedzia... nie ma sie co oszukiwac, to zajebiscie duzo czasu. fakt, asesor to juz prawie sedzia, nie zarabia tak znowu duzo mniej... ale jednak jak juz isc na ta aplikacje to przydaloby sie jednak tym sedzia potem zostac. zostalbym sedzia troche przed 40... ale nieduzo 4) rodzina - przechodzimy plynnie tutaj... zastanawiam sie na ile glupim pomyslem bedzie plodzenie przynajmniej jednego dzieciaka bedac na aplikacji. chyba niezbyt madrym, z drugiej strony... kiedy bedzie lepszy moment? moja mlodosc sie juz konczy, po skonczeniu aplikacji bede jeszcze relatywnie mlody, chociaz juz te pare lat po 30. dziewczyna jest mlodsza, wiec chociaz tyle dobrze, ale tez bedzie sie juz do 3 sprzodu zblizac, stad trzeba sie juz bedzie troche spieszyc, a i tak bedziemy starszymi niz mlodszymi rodzicami. zawsze sie mowi o tym ze dla lekarki najlepszym momentem na dzieciaka jest rezydentura, stad to okienko nie bedzie zbyt szerokie 5) zapierdol po aplikacji - fakt, niby fajnie bedzie byc takim jako tako gigachad urzednikiem... ale z drugiej strony pierwsze lata to pewnie bedzie staszny zapierdol, szczerze mowiac to ciezko powiedziec czy temu podolam bedac juz 30paro latkiem. faktem jest, ze bedziemy pracowac do smierci... ale wolumen tej pracy nie bedzie mogl byc taki sam jaki byl majac wczesne 20 lat majac pozne 30 itd. 6) a co jesli mi sie sedziowanie kiedy juz je poznam od podszewki nie spodoba - to juz sznur zostaje ze tyle zycia przepalilem na glupoty xD no ogolnie to boje sie ze calkowicie rozpierdole sobie zycie w imie niespelnionej ambicji/checi uzyskania jakiegos wyzszego statusu spolecznego (a przynajmniej tak mi sie wydaje, ze bardziej szanuje sie sedziego niz korpoludka). niestety, nasz czas na ziemi nie jest z gumy, a ja jestem juz troche stary... #praca #korposwiat #pracbaza #zwiazki #tinder #prawo #rodzina #dzieci

Heja. Chciałem dodać pewien głos w dyskusji do sprawy: https://wykop.pl/link/7659365/potrzebna-pomoc Otóż... nie znamy pełnej sprawy i walimy stereotypami. Sympatyzuje i empatyzuję z ojcem i dzieckiem w sytuacji - o ile opis jest prawdziwy i nie jednostronny. Ale chcę, by wszyscy w dyskusji też byli świadomi, że... Alienacja rodzicielska tj. odcinanie dziecka od drugiego rodzica, manipulowanie dzieckiem dla: - zemsty, - korzyści majątkowych, - ze strachu przed opuszczeniem, to nie tylko domena kobieca. Faceci też to potrafią robić, np. wykorzystywać lepszą sytuację materialną. Taka sprawczyni/sprawca alienacji obdarowywuje dziecko drogimi prezentami, udostępniając komputer, konsole do grania, w czasie gdy dziecko jest u rodzica, uzależniając je w ten sposób, czasami. W między czasie złożeczy na drugą stronę. Czasami celowo i świadomie, a czasami po prostu będąc zły na nią, przenosi swoje emocje na dziecko. Wychowywanie dzieci też nie jest łatwe. Jak się ciągle od dziecka wymaga to ono się buntuje, odwraca i wtedy ta druga strona, jest tą "dobrą". Dlatego, uważam ważniejsze jest w tych sytuacjach by służby społeczne, a nie Policja i wyroki sądu decydowały jak do tego podejść. Uważam, że to matka i ojciec powinni być indywidualnie nauczeni do współopieki i do życia, i komunikacji po rozstaniu. A wszelkie przejawy przenoszenia niechęci do drugiej strony (na dziecko) powinny byc pietnowane i przez terapeutow, panie z MOPSu i sądy + douczoną w sprawach społecznych Policję. Obecny system prawny to właśnie promuje matki które izolują, oskarżają ojców o cuda wianki, powoduje takie sceny, system alimentacyjny pozwala matkom utrzymywac sie z alimentow na dziecko... #alienacja #dzieci #prawo #policja #rodzicielstwo #uwaga

Czy ktoś z Was miał podobną sytuację w żłobku/przedszkolu? Dzisiaj spotkało mnie coś, co mnie kompletnie zaskoczyło. Rano (o 9) jak zwykle odprowadziłem dziecko do żłobka - nic nadzwyczajnego. Około 13 moja żona odebrała dziecko i została wezwana do dyrektorki (o 13). Tam usłyszała, że… rano byłem nietrzeźwy. xD Według jednej z opiekunek czuć było ode mnie alkohol, a ja sam się zataczałem. Szkopuł w tym, że byłem absolutnie trzeźwy i nic takiego nie miało miejsca. Kiedy dostałem telefon od żony, od razu poszedłem do żłobka porozmawiać z dyrektorką. Ostatecznie przyznała, że teraz nie widzi żadnych oznak nietrzeźwości i umieści to w notatce. Między wierszami zasugerowała też, że jedna z opiekunek bywa „nadwrażliwa”. Najciekawsze jest jednak to, że żonie dyrektorka powiedziała, która to opiekunka, a mi z kolei stwierdziła, że ta osoba miała katar i nic nie czuła... Podobno, zapach alkoholu było czuć w szatni po mojej wizycie i potwierdziły to inne panie. Sprawa niby zamknięta, ale niesmak pozostał. To dość poważny zarzut i zastanawiam się, co by było, gdybym nie miał jak się bronić. Tym bardziej, że dyrektorka z początku groziła żonie, że jak sytuacja się powtórzy to spotkają nas negatywne tego konsekwencje. Miałem możliwość podejścia do żłobka 4 godziny po tym fakcie, co całkowicie wyjaśniło sprawę, ale co np. jakby dziecko tam zostało do końca dnia - miałbym jakąś krzywdzącą notatkę. Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenie? Jakie kroki warto podjąć, żeby uniknąć takich sytuacji w przyszłości? Ja tutaj balansuje na granicy utraty wiary w dobre intencje, przecież jakby panie opiekunki faktycznie coś wyczuły i miały podejrzenia, mogły mnie po prostu zapytać, jakby były pewne, to mogły zadzwonić po policje :D Dyrektorka też 15 minut suszyła głowę mojej żonie, zamiast od razu zapytać czy mogę przyjechać. Tak to straszyła ją czym? Ze jak się żłobkowym ciociom będzie jeszcze raz coś wydawać to poniesiemy konsekwencje :D ? Dzisiaj idę podpisać tą notatkę, więc jakiś update po południu może się być... #dzieci #żlobek

Hej! Tysiące myśli w głowie.. Sprawa wygląda tak.. Jesteśmy we dwoje i mamy dwójkę dzieci nastolatkę i noworodka. Wynajmujemy małe mieszkanie, chociaż mamy miesięczny dochód ok 20 tys zł. Do tej pory mieszkanie wystarczało, niestety po pojawieniu się nowego członka rodziny zrobiło się ciasno.. I teraz, mamy działkę, pozwolenie na budowę i trochę odłożonych pieniędzy. Chcieliśmy się budować. Ale przeraża nas ten czas.. Przy dobrych wiatrach 2 lata budowy. Pojawiła się myśl żeby wynająć większe mieszkanie o wysokim standardzie. Ale ceny oscylują w granicy 4.000 zł. I wiemy, że wtedy temat budowy by umarł.. Nie wiemy co robić.. Czy zacisnąć zęby i dusić się w małym mieszkaniu i się budować. Czy wynająć duże mieszkanie i odłożyć budowę na świętego Dygdy.. #budujzwykopem #dzieci #pytanie #zalesie #pytaniedoeksperta #mieszkanie #budowa #rodzina #corobic

Zastanawiam się, czy ten związek ma sens. Zarabiam naprawdę dobrze, stać mnie na wygodne życie, ale od jakiegoś czasu mam wątpliwości co do mojej dziewczyny. Jesteśmy razem od kilku miesięcy, dobrze się dogadujemy, ale pojawiła się kwestia, która mocno daje mi do myślenia. Moja siostra ma trudną sytuację i tymczasowo zajmuję się jej 6-letnim synem. Nie jest to dla mnie problem – mam warunki, stać mnie, a poza tym to rodzina. Natomiast moja dziewczyna absolutnie nie chce mieć z tym nic wspólnego. Nie mówię, że ma się nim zajmować jak matka, ale nawet jak jest u mnie, to traktuje go jak powietrze. Raz próbowałem coś zasugerować, to usłyszałem: „To nie moje dziecko, nie wzięłam sobie faceta z dzieckiem”. Trochę mnie to uderzyło, bo o ile rozumiem, że ktoś może nie chcieć dzieci, to jednak chodzi o sytuację losową, która wymaga minimalnej empatii. Nie oczekuję, że będzie się nim opiekować, ale jakieś podstawowe zainteresowanie, chociażby „jak tam w przedszkolu?” – to chyba nie jest zbyt wiele? Tym bardziej że z jej strony nie brakuje oczekiwań – chce, żebym był czuły, spędzał z nią mnóstwo czasu, a kiedy mam obowiązki, to kręci nosem. Nie wiem, czy to jest kwestia niedojrzałości, egoizmu, czy po prostu moje wymagania są za duże. Jak na to patrzycie? Pozdrawiam, Tomek Trapez #zwiazki #logikarozowychpaskow #dzieci #milosc

Czytam już któryś raz, błędne rozumienie, czym był i po co funkcjonował **posag**. Wytłumaczmy wiec, jak to wyglądało: -Rodzina kobiety wnosiła "posag", mężczyzna natomiast musiał zapewnić "wiano" lub "oprawę" (każda ze stron musiała zapewnić taka opłatę). -Posag po ślubie nadal należał do kobiety/żony, miał jej być wypłacony w razie rozwodu lub owdowienia. -Mąż tym posagiem miał zarządzać, nie mógł go wydać, a zabezpieczeniem było wniesione przez niego wiano. -Mąż miał gospodarować wianem należącym do żony, w taki sposób by nie został on roztrwoniony, posag po rozwodzie lub śmierci męża miał wrócić nietknięty do żony lub jej rodziny. -Rodzina żony zwrotu posagu żądała od rodziny męża, jeżeli on sam go nie zabezpieczył. -Posag mógł być używany tylko i wylacznie na cele związane z utrzymaniem rodziny. -Meżczyna, który stracił posag jak i jego rodzina okrywała się hańba i lokalna społeczność zrywała z nimi kontakt, interesy, odrzucała; dlatego rodzina męża wolała spłacić długi względem posagu. Mężczyzna taki stawał się odrzuconym przez środowisko gołodupcem. Był skreślony w oczach kontrahentów, sąsiadów, rodziny, innych kobiet. !ukryty tekst Nie mam już konta, wiec pisze z anonima, ale czasem jeszcze lurkuje! ( ͡° ͜ʖ ͡°) Dodaje przede wszystkim tagi, gdzie widziałem ten błąd i ogólne. #historia #przegryw #p0lka #demografia #dzieci #rodzina #logikarozowychpaskow #niebieskiepaski #kobieta

#zwiazki #dzieci, chyba trochę #antynatalizm Miałem kochającą żonę, dobrą pracę, sporo kasy, niespożyte pokłady energii oraz apetytu na życie. Brakowało trochę czasu, lecz to też nie w wyniku obowiązków, a licznych hobby, którymi zapychałem cały swój kalendarz, a które dawały mi ogromną satysfakcję oraz poczucie spełnienia. Wtedy podjęliśmy decyzję o dziecku i wszystko się rozsypało. Niby nadal mam tę samą kochającą żonę, tę samą pracę, kasę, a do tego jeszcze wspaniałego syna. Jednak straciłem cały sens życia, zatraciłem niemalże zupełnie zdolność cieszenia się nim. Nie opuszcza mnie poczucie beznadziei i bylejakości. Każdy dzień to kalka dnia poprzedniego i polega głównie na próbie przetrwania do dnia kolejnego. Rano nie chce mi się wstawać, bo nie mam do czego, nie chce mi się brać prysznica, nic mi się już nie chce. Też tak macie bądź mieliście? Jak sobie z tym poradziliście? Trochę się martwię o swoją długotrwałą kondycję psychiczną oraz fizyczną. Zawsze byłem tym niepoprawnym optymistą i nawet jeśli życie wiodło chwilowo pod górkę, to cieszyłem się, że z góry czekają mnie piękne widoki. Jednak każdy materiał ma swoje granice wytrzymałości. Zupełny brak satysfakcji z życia, zero ruchu oraz brak perspektyw na zmianę sytuacji nie wróżą niczego dobrego. Mógłbym się rozpisać, co dokładnie się zmieniło i co jest problemem, ale nie chcę przynudzać. Nie jest nim żona, ani syn sam w sobie. Zasadniczo jesteśmy kochającą się rodziną i z pozoru wszystko jest ok. Jednak w wyniku tej zmiany straciłem wszystko, co dawało mi jakąkolwiek radość oraz satysfakcję, natomiast nowe elementy w życiu mi tych braków w żadnym stopniu nie rekompensują. Mijają dni i lata i nic się w tej kwestii nie zmienia. Jakieś rady?

Moja kuzynka miała wesele w sobotę. Parę miesięcy temu otrzymałem zaproszenie, ale okazało się że wesele będzie bez dzieci. Dlatego od razu powiedziałem, że nie przyjdziemy, bo nie mamy z kim zostawić dzieci, a zresztą nawet gdybym mógł to i tak bym nie przyszedł, bo przyznam że smutne to dla mnie, że dzieci nie dostały zaproszenia. Oczywiście nie mam żadnej urazy do niej, niech sobie robią jakie wesele chcą. Moi rodzice byli na tym weselu i zdali mi relację. Generalnie było bardzo mało osób, szczególnie po naszej stronie rodziny (nic dziwnego, bo większość ma dzieci). Część rodziców przyszła bez dzieci, ale niektórzy się obrazili, bo dzieci brata Pana Młodego były. Czyli wyszło na to, że niektóre dzieci były mile widziane, a inne nie... Dlatego część osób zwinęła się bardzo szybko. W dodatku okazuje się, że kuzynka jest bardzo obrażona na osoby, które nie przyszły na wesele, w tym na mnie (info od jej matki). Czyli podsumowując, kuzynka robi wesele bez dzieci (ale dzieci brata Pana Młodego są ok), rodzice nie przychodzą, a kuzynka jest wkurzona bo nie przyszli. Graj w głupie gry, wygrywaj głupie nagrody. Serio ludziom się w głowach poprzewracało, róbcie sobie jakie wesela chcecie ale nie oczekujcie że każdy przyjdzie... #slub #wesele #logikarozowychpaskow #dzieci

**Dlaczego kraje 3-ciego świata mają taką dużą dzietność?** Pewnie przez słabą dostępność do antykoncepcji. Ale wielodzietność w tamtych krajach to przede wszystkim bieda, cierpienie, trudne warunki. Jak wygląda czarna strona wielodzietności w krajach rozwijających się? **Handel ludźmi.** Dzieci często są sprzedawane przez swoich rodziców. Rodzicom obiecuję się, ze jeśli sprzedadzą dzieci będzie je czekać lepszą przyszłość i praca w mieście, same rodziny na tym zarabiają, co doprowadziło do patologia tak daleko posuniętej, że dzieci często specjalnie są „robione” by móc je następnie sprzedać. To popularny sposób zarabiania pieniędzy wśród biednych wielodzietnych osób. **Po co sprzedaje się dzieci? A) Praca przymusowa:** W wielu krajach Afryki, od Afganistan aż po Indie, w Ameryce Południowej kwitnie handel dziećmi. Dzieci są sprzedawane najczęściej do przymusowej pracy. Są zmuszane do pracy w rolnictwie, górnictwie, na ulicach (np. jako żebracy), w domach prywatnych (jako służba domowa) lub w przemyśle. Na przykład: * W regionach, gdzie uprawia się kakao (np. Wybrzeże Kości Słoniowej, Ghana), dzieci są często zmuszane do ciężkiej pracy w trudnych warunkach, po kilkanaście godzin dziennie. * Młode dziewczęta z biednych krajów Azji południowo-wschodniej sprzedawane są jako pomoc domowa i domowa prostytutka do ZEA, Arabii Saudyjskiej, innych bogatych muzułmańskich krajów, czy rodzin. Posiadanie gosposi niewolnicy jest czymś normalnym, tradycyjnym, źle postrzeganym przez nowoczesnych obywateli. Młodzi mężczyźni lub często nadal chłopcy są sprowadzani i trzymani w niewoli jako budowlańcy pracujący w nieludzkich warunkach. Gdy ci niewolnicy umierają nikt nawet się o nich nie pyta, ani nie upomina. * W wielu częściach Ameryki Południowej dzieci są zmuszane do pracy w trudnych warunkach:Na plantacjach (np. kawy, trzciny cukrowej); W górnictwie (np. w kopalniach w Boliwii czy Peru); Jako służba domowa lub w fabrykach. * Hinduskie dziewczynki wraz z dorosłymi pracują całymi dniami na polach podczas zbiorów, śpią na kartonach rozłożonych obok pola, prawo do skorzystania z ubikacji i zjedzenia czegoś mają tylko przed pracą i po niej. Jedzenie dostają jeśli je sobie wypracują zebraną dniówką. Dziewczynkom i kobietom, które mają silne, chorobowe bóle menstruacyjne wycina się macice i jajniki, żeby nie traciły wydajności podczas pracy w polu. Operacje przeprowadza się w niesterylnych warunkach i byle jak, co skutkuje masą powikłań. **B) Handel dziećmi w procederze prostytucji ** To tragiczne i głęboko nieetyczne zjawisko, które zasługuje na pełną uwagę społeczeństwa. Jest to jeden z najgorszych przejawów łamania praw człowieka i wymaga zdecydowanej reakcji zarówno na poziomie lokalnym, jak i międzynarodowym. Rozmawianie o tym jest ważne, ponieważ milczenie utrwala ten proceder i umożliwia handlarzom kontynuowanie swojej działalności w cieniu niewiedzy. Popyt na prostytucję dziecięcą jest napędzany przez turystykę seksualną, internetowe platformy pornograficzne i bezkarność sprawców. W krajach rozwijających się ubóstwo oraz brak wsparcia dla rodzin prowadzą do tego, że dzieci są sprzedawane handlarzom. Internet ułatwia rekrutację dzieci i kontaktowanie się z klientami, co czyni proceder mniej widocznym dla organów ścigania. Darknet i media społecznościowe są wykorzystywane do handlu dziećmi i organizowania spotkań. Dotyczy to zarówno handlu wewnątrz krajów, jak i międzynarodowego. Przykłady: * Afganistan- Przymusowe małżeństwa dziewczynek. Dziewczynki są sprzedawane lub zmuszane do małżeństwa w zamian za pieniądze, długi rodzinne lub “zadośćuczynienie” w sporach plemiennych. W wielu przypadkach dziewczynki są wydawane za mąż w bardzo młodym wieku, co narusza ich prawa i naraża je na przemoc fizyczną oraz psychiczną. * Wykorzystywanie chłopców w praktyce “Bacha Bazi” Bacha Bazi (dosłownie „zabawa chłopcami”) to praktyka, w której młodzi chłopcy są zmuszani do tańczenia i bycia wykorzystywanymi seksualnie przez starszych mężczyzn. Jest to forma wykorzystywania, która choć oficjalnie nielegalna, wciąż istnieje w Afganistanie i niektórych częściach Azji Środkowej. Nieletnie, zgwałcone dzieci umierają ze względu na urazy wewnętrzne po gwałcie. Są to skrajne przypadki. W niektórych przypadkach dzieci stają się ofiarami handlu międzynarodowego i trafiają do sąsiednich krajów (Pakistan, Iran) lub dalej. Najbardziej narażone są dzieci uchodźców. * Kraje takie jak Tajlandia, Filipiny i Kambodża są znane z turystyki seksualnej, w której ofiarami padają dzieci. Często handlarze kupują dzieci od rodzin w biednych wioskach lub porywają je. Indie, Tajlandia, Filipiny, Bangladesz — dzieci i kobiety są zmuszane do pracy przymusowej i prostytucji. * Meksyk, Brazylia i Kolumbia to kraje, gdzie dzieci są zmuszane do prostytucji w wyniku handlu ludźmi, zarówno lokalnie, jak i międzynarodowo. W niektórych regionach dzieci są wykorzystywane przez gangi jako “nagroda” dla członków grup przestępczych. * W krajach takich jak Nigeria, dzieci trafiają do sieci handlarzy ludzi, które działają zarówno lokalnie, jak i na międzynarodową skalę. Nigeria, będąc największym krajem w Afryce pod względem liczby ludności, boryka się z poważnymi problemami na poziomie całego państwa, które sprzyjają handlowi ludźmi, w tym wykorzystywaniu dzieci do prostytucji, pracy przymusowej i przestępczości zorganizowanej. Nigeria, Kongo, Somalia — dzieci są rekrutowane jako żołnierze, a kobiety i dziewczęta są sprzedawane jako niewolnice seksualne. Nigeria ma wysoką stopę ubóstwa, szczególnie na wiejskich obszarach. Rodziny często nie są w stanie zapewnić dzieciom edukacji czy podstawowych potrzeb, co czyni je podatnymi na manipulację handlarzy. Handlarze obiecują rodzicom, że dzieci będą miały lepsze życie, pracując w miastach, a w rzeczywistości dzieci trafiają do domów publicznych, fabryk lub jako niewolnicy domowi. Brak edukacji sprawia, że dzieci i ich rodziny są mniej świadome zagrożeń związanych z handlem ludźmi. Grupa terrorystyczna Boko Haram, działająca głównie na północy Nigerii, jest jednym z największych sprawców przemocy wobec dzieci. Boko Haram porywa dzieci (głównie dziewczynki), zmusza je do małżeństw, prostytucji, a chłopców rekrutuje jako żołnierzy. Nigeria jest krajem zarówno źródłowym, jak i tranzytowym w globalnym handlu ludźmi. Dzieci są wykorzystywane lokalnie, ale również przemycane do Europy, szczególnie do Włoch i Hiszpanii, gdzie są zmuszane do prostytucji. Nigeria jest jednym z największych krajów źródłowych handlu ludźmi na świecie. Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM), tysiące dzieci każdego roku pada ofiarą przestępców. Wiele ofiar handlu z Nigerii, zwłaszcza z regionu Edo, jest poddawanych rytuałom voodoo, które mają wymusić na nich posłuszeństwo i milczenie. Szacuje się, że 80% nigeryjskich kobiet zmuszanych do prostytucji w Europie pochodzi z jednego regionu — Edo State. * Dzieci są wykorzystywane w przemyśle seksualnym, często w krajach o rozwiniętej turystyce, takich jak Brazylia, Kolumbia czy Peru. Problem jest związany z turystyką seksualną, gdzie zagraniczni turyści szukają dostępu do młodocianych ofiar. * Organizacje takie jak UNICEF, ECPAT (End Child Prostitution and Trafficking) oraz Human Rights Watch działają na rzecz zwalczania handlu dziećmi i ochrony ich praw. **C) Rekrutacja do grup zbrojnych ** W krajach dotkniętych konfliktami zbrojnymi dzieci są porywane i zmuszane do walki jako żołnierze lub do pełnienia innych ról, np. jako tragarze, kucharze czy szpiedzy. Przykłady: * takie praktyki były powszechne w regionach takich jak Kongo, Sudan Południowy czy Uganda. * W krajach takich jak Kolumbia, Wenezuela czy Brazylia dzieci są porywane lub zmuszane do współpracy z grupami przestępczymi, kartelami narkotykowymi i gangami. Mogą być wykorzystywane jako kurierzy narkotyków, szpiedzy lub wykonawcy zadań przestępczych. Kryzysy, takie jak migracja Wenezuelczyków do sąsiednich krajów, zwiększają ryzyko wykorzystywania dzieci w handlu ludźmi. Korupcja w organach ścigania i wymiarze sprawiedliwości pozwala handlarzom ludzi działać bezkarnie. * Takie przypadki miały miejsce zarówno w Afganistanie, jak i w Pakistanie oraz innych sąsiednich krajach dotkniętych konfliktami. Dzieci, w tym chłopcy i dziewczynki, są zmuszane do walki w grupach zbrojnych lub do wykonywania innych zadań, takich jak transport broni czy szpiegowanie. * Doskonałym tego przykładem jest werbowanie już kilkuletnich dzieci do organizacji Terrorystycznej Hamas. * Honduras, Salwador, Gwatemala (tzw. Trójkąt Północny) krajach gangi, takie jak Mara Salvatrucha (MS-13) i Barrio 18, rekrutują dzieci jako kurierów, informatorów, zabójców czy strażników. * Brazylia, Kolumbia, Meksyk Dzieci są wciągane do karteli narkotykowych, takich jak Sinaloa czy Jalisco Nueva Generación, gdzie pełnią rolę przemytników narkotyków, szpiegów lub wykonują zadania bojowe. Dzieci są werbowane również dlatego, że będę lżej traktowane przez wymiar sprawiedliwości. * W miastach takich jak Johannesburg w RPA gangi rekrutują młodych ludzi do przestępstw ulicznych, takich jak kradzieże i handel narkotykami. * Indie -W slumsach wielkich miast dzieci są często zmuszane do pracy dla gangów zajmujących się przemytem, kradzieżami i prostytucją. W new Delhi mieszkają całe grupy bezdomnych dzieci uzależnionych od narkotyków, które prostytuują się, kradną, sprzedają narkotyki i ukradzione rzeczy by móc kupić klej do wąchania. Można to nawet samemu zaobserwować widząc 7-10 letnie dzieci siedzące na ulicy z papierową torebką przytknięta do ust, by inhalować się narkotykiem. Często nie dożywają wieku nastoletniego. * USA - miastach, takich jak Los Angeles czy Chicago, gangi uliczne, w tym Crips i Bloods, rekrutują młodych ludzi w biednych dzielnicach. Rekrutacja często odbywa się w szkołach i na ulicach, wykorzystując brak alternatyw w trudnym środowisku. #demografia #dzieci #przemoc #swiat #gospodarka #ekonomia

Dzietność w Polsce wynosi 1.12 za rok 2024 i jest najniższa w Europie na równi z dzietnością w Hiszpanii(z tą różnicą, że u nas gwałtownie spada od kilku lat). Pewnych procesów się nie przeskoczy i tyle - należy zaakceptować fakt, że Europa powoli ulega rozkładowi. I nie mam tutaj na myśli tylko i wyłącznie kwestii dzietności, ale także rozkład moralny społeczeństwa i szereg innych aspektów. Ja osobiście nie wiem, po co miałbym być w stałym związku i mieć dzieci w Polsce w roku 2025. Po co mi stały związek, skoro to są w większości zobowiązania i ograniczenia? Jest tinder, są panienki na godzinę(niektóre z nich naprawdę wymiatają xd). Po co mi dzieci, skoro to ogromne zobowiązania, ograniczenia i żadna inwestycja na przyszłość, tylko same koszty? Kiedyś posiadanie dzieci stanowiło pewne zabezpieczenie na przyszłość - obecnie jest inaczej. "Żeby przekazać swoje geny!111" - nie no, litości; za kilka pokoleń twoja praprapra-wnuczka będzie posiadała mieszankę genów szeregu innych ludzi, w tym jakiegoś murzyna. To ma być argument? Tak jeszcze podsumowując: nie widzę sensu wchodzenia w zobowiązujące związki w 2025 roku mieszkając w Polsce. Nie widzę też kompletnie sensu posiadania dzieci w 2025 roku mieszkając w Polsce. I wydaje mi się, że mnóstwo zoomerów patrzy na sprawę podobnie do mnie. Jeśli Europa razem z liberalno-demokratycznym systemem mają się rozlecieć jeszcze za życia zoomerów to niech tak będzie - płakać nie będę. #zwiazki #tinder #przemyslenia #rozowepaski #niebieskiepaski #polska #dzieci #demografia

Wyjaśni mi ktoś, skąd ten ból 4. liter w związku z naszą sytuacją demograficzną? Mamy 3. dekadę XXI wieku; decyzja o posiadaniu dzieci jest indywidualną sprawą każdego człowieka. Kiedy byłem niedojrzałym dzieciakiem w gimnazjum to też uważałem, że można ludzi zmuszać do posiadania dzieci; nakładać na nich dodatkowe podatki, bykowe itd. - ale dorosłem i zrozumiałem, że to jest podejście ludzi z niskim IQ, bądź też takich, którzy patrzą na świat w chory sposób. Każdy ma prawo żyć po swojemu i nikt nikogo nie powinien nawet nie tyle zmuszać, co chociażby zachęcać do posiadania dzieci - zachęcajmy ludzi do życia po swojemu i tyle. Sam postawiłem na indywidualizm, zamiast brania ślubu, robienia g0wniaków i siedzenia w pieluchach. Obecnie jestem tuż przed 30stką, robię doktorat, co roku jeżdżę ze znajomym w coraz to wyższe pasma górskie w celu zaliczenia nowych szczytów(przymierzam się na Mont Blanc :D) i mam super, high-class dziewczynę, z którą spotykam się 2x w tygodniu za pieniądze przy niezłym alko. No i mam też rodzinkę, którą wspieram w różny sposób. "Nie myślisz o starości!?" - odkładam regularnie pieniądze i inwestuję w swoje zdrowie. Córka, która może wyrosnąć na rad-femkę "kill all men!11", albo syn, który może wyrosnąć na przegrywa, to żadne rozwiązanie, żadna inwestycja i żadna przyjemność. #polska #rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki #tinder #demografia #dzieci

Żebyście czasem nie myśleli że dzieci są rodziców https://www.prawo.pl/prawo/monitorowanie-losow-dzieci,531045.html > Mimo prób uszczelniania systemu, małe dziecko wciąż może łatwo zniknąć z oczu służb - nie musi chodzić do żłobka, przedszkola, a brak regularnych wizyt u lekarza nie zawsze zostaje wyłapany przez odpowiednie podmioty [...] > Mecenas Kasica wskazuje na konieczność pilnego wdrożenie kompleksowego systemu elektronicznego, który umożliwi efektywne śledzenie losów dzieci przez różne instytucje, takie jak policja, sądy, położne, kuratorzy, żłobki i inne podmioty zaangażowane w ochronę praw dziecka. Nie wiem, tylko mnie to przeraża najwyraźniej. "Ustawa kAmiLkA" w ogóle nie pomogła, dalej dochodzi do patologii, de bi le myślą że jak masa systemu nie zadziałała to systemu potrzeba jeszcze więcej a jak już dojdzie do nieprawidłowości to system umywa ręcę i zwalnia się z odpowiedzialności: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Skandal-ws-nadzoru-rodziny-Kamilka-z-Czestochowy-RPD-poprze-zazalenia-na-umorzenie-sledztwa-8877332.html Sami pleciecie liny na własne szubienice polaczki. #polska #prawo #madki #lewactwo #dzieci #wszystkowpanstwie

#psychologia #dziecinstwo #leki Chodziłam 4 lata na terapie. Nigdy nie szukałam w internecie diagnoz i nie czytałam poradników - podchodziłam, że leczy mnie psycholog i psychiatra. Teraz wpadła mi w ręce charakterystyka styli przywiązania. Wychodzi, że byłam i dalej trochę jestem podręcznikowym przykładem lękowego stylu przywiązania. Jedna rzecz mi nie pasuje - wszędzie podawane jako przyczyna jest zaniedbanie przez rodzica. Czy to możliwe, że pomimo bardzo opiekuńczej mamy tak wyszło? Mam jedno rodzeństwo, tata miał całe życie pracę gdzie większość miesiąca go nie było i mama miała na głowie naszą dwójkę i ogarnianie całego domu. Moje jedyne podejrzenie, to że jej nie starczało czasu przy tym wszystkim. Mama często się śmieje, że jestem przylepka od dzieciństwa - bo zawsze chciałam być wtulona, zasypiałam praktycznie na niej, a jak spałam obok to musiałam jeszcze wsunąć jej rękę do stanika/złapać za kawałek skóry na szyi bo inaczej nie zasnęłam. Oczywiście dzieciństwa zbytnio nie pamiętam, ale nawet jak patrzę jak się zajmuje ona wnukami to dzieci to jej oczko w głowie. Ba, jak myślę o czasach nastoletnich to mama kojarzy mi się z nadmierną i obsesyjną opiekuńczością zamiast obojętności na mnie. Czy może ktoś zgłębiał temat i mógłby się wypowiedzieć w temacie?

Mam dwójkę dzieci. Robię im różne psikusy / żarty a potem zwalam na to drugie dziecko. Zasada dziel i rządź. Myślicie, że jestem psychopatą? #wychowanie #dzieci #psychologia

Mireczki i Mirabelki. Mam nietypowe pytanie, ale zaręczam że jest ono 100% poważne. tldr; Jak wytłumaczyć synowi, że nie może mieć dzieci ze swoją siostrą? Mam syna - 6 lat i córkę 3,5. Bardzo się lubią. W nocy różowa czytała im bajkę i było coś, że kiedyś młoda będzie mamą, a młody - tatą. Młody nagle wypalił, że on chce się ożenić z młodą i że chce mieć z nią dzieci. Różowa tłumaczyła, że nie ma takiej możliwości, że tak nie wolno - te argumenty w ogóle nie docierały do niego. Mówiła, że może być wujkiem dla dzieci młodej - odpada taka opcja. On chce być tatą. Doszło wręcz do tego, że prawie się popłakał jak różowa stanowczo zakomunikowała że nie ma takiej opcji. Jak tłumaczyć takie rzeczy dzieciom? Argument, że zakazuje tego prawo odpada, bo 6 latek nie ogarnia co to prawo. Argument, że ze związku kazirodczego prawie zawsze są chore dzieci - też raczej odpada. Szukam argumentów, żeby wytłumaczyć mu to jakoś sensownie, adekwatnie do jego wieku, ale nie mam żadnego pomysłu (powyższe odpadają wg mnie). On po prostu kocha swoją siostrę, chce się z nią ożenić, mieć z nią dzieci i basta. Pytanie jest naprawdę poważne, mimo iż może wydawać się głupie. P.S Najlepsze było na koniec, jak młoda słuchała tej dyskusji i na koniec odpaliła "no dobra, w sumie mogę być twoją żoną" Zaczynam się obawiać jakie pytania będą się pojawiać za rok, dwa, trzy itd. #psychologia #dzieci #rodzicielstwo #bombelek

Chuop 27 lat poszedł w końcu na tę sławną #terapia i do #psychiatra po cukierki na #depresja, bo uznał, że trzeba coś zrobić z #przegryw, myslami samobójczymi, #fobiaspoleczna, niską samooceną, bo w tym momencie zostały 2 rozwiązania - albo się polepszy, albo #magik. Miał kilka rozmów i - chyba?? - trochę pomogły, bo powoli przestaję się obwiniać i #psychoterapeuta mi uświadomił skąd się to wszystko wzięło - niska samoocena, strach przed podejściem do jakiejkolwiek dziewczyny, uważanie się za żywe gówno, powierzchowne "przyjaźnie", lęk przed wszystkim, unikanie wszystkiego i niemożność otworzenia się przed kimkolwiek, że to nie jest MOJA WINA, to nie jest jakieś genetyczne przeznaczenie, że "taki się urodziłem". Dziwne, że dopiero teraz, ale uświadomił mnie po kilku rozmowach, że w zasadzie wszystko wynika z #dziecinstwo. Myślałem, że to było normalne, ale jednak daleko od tego. Takie rzeczy, jak: - ojciec bijący pasem, kabel, wyrywający uszy (nawet nie wiem za co, wiem jedynie, że do tego dochodziło), - grożący 6-7 latkowi wysłaniem do domu dziecka, - krzyczący do popłakania się, bo nie potrafiłem z bomby zapamiętać tabliczki mnożenia w wieku 7 lat, - regularne opierdalanie za każdą 3 w szkole i mocno krytykujący za 4, - rodzice nie przytulający, nie mówiący w ogóle "kocham cię" do dziecka, - rodzice NIGDY nie zainteresowani tym, czy dziecko ma jakieś hobby, zainteresowania, - brak socjalizacji, pierwszy raz puszczenie do innych dzieci w wieku 6 lat w zerówce, - brak rodzinnego ciepła, wsparcia, przy zmianie szkoły, - KOMPLETNY brak zainteresowania tym, dlaczego dziecko nie ma znajomych przez całe gimnazjum i liceum, - brak zainteresowania, dlaczego dziecko całe życie siedzi przed komputerem tylko w wakacje, - nigdy nie próbowali nawet zachęcić, żeby może pójść do psychologa, - regularne kłótnie w domu i grożenie rozwodem między rodzicami przez całe dzieciństwo w obecności dziecka, dosłownie w tym samym pokoju (bardzo mocny podobny bodziec do rozwoju w dziecku zespołów lęku z powodu braku obecności "bezpiecznego miejsca" i opiekuna), - tym samym brak możliwości zrozumienia przez dziecka jak wygląda zdrowy związek/rodzina, - brak jakiejkolwiek chęci pchnięcia w celu rozwoju innego niż szkoła (jakieś durne judo, karate, ognisko muzyczne, COKOLWIEK, ogólnie "wyjście do ludzi"; gdy im o tym wypomniałem, to powiedzieli, że jak miałem 10 lat, to raz spróbowali, ja nie chciałem, więc kompletnie odpuści, zajebiste rodzicielstwo xD), - rodzice siedzący CAŁE ŻYCIE w domu, sumarycznie może 10 razy pojechaliśmy na 1-dniowy wyjazd gdziekolwiek, - rodzice NIGDY nie wyjeżdżający na wakacje dłuższe niż jeden dzień (no dobra, raz pojechaliśmy nad może, jak to wytkąłem, to oczywiście powiedzieli, że nie chciałem, więc po co odpuszczać), - rodzice niemający żadnych znajomych, nie odwiedzanie nikogo, prawie nikt nie odwiedzający ich (prócz najbliższej rodziny), - rodzice niemający żadnych zainteresowań poza siedzeniem przed telewizorem, sprzątaniem, - fakt, że rodzice nigdy nie potraktowali takiej samotności dziecka poważnie, nigdy nie chcieli pójść z nim do psychologa, terapeuty, KOGOKOLWIEK; po prostu się śmiali, że "hehe on nieśmiały jest", - fakt, że rodzice nigdy nie próbowali zbudować samooceny dziecka na tym, że po prostu żyje, tylko zawsze na ocenach, osiągnięciach, co spowodowało rozjebaną samoocenę w dziecku. I może teraz przeczę sobie, dalej czuję sprzeczności, ale chcę się zapytać, czy u was też było coś takiego? Czy może też to spowodowało, że macie do teraz jakieś problemy? Niby terapeuta mówi, żebym się na tym nie skupiał, że to, w jakim się środowisku się wychowałem to nie jest moja wina, że to, że to spowodowało zmarnowanie całej młodości nie jest ode mnie zależne, że niby "jestem młody" i mówi, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebym metaforycznie wziął bilet na Ibizę i robił co chcę, że mogę zbudować poczucie wartości, że będę się uważał na NORMALNĄ i ATRAKCYJNĄ osobę dla siebie, dla kobiet np, ale po prostu czuję się skonfliktowany z tym, ile życia przeleciało mi przez palce. Próbuję się nie obwiniać za to, tak jak np to nie jest moją winą od miejsca gdzie się urodziłem, ale jest to strasznie trudne. Ciężko przejść z "jesteś spierdolony, to wszystko twoja wina, że nie rozwinąłeś się jak normalny człowiek" do "te rzeczy nie są od ciebie zależne, nie miałeś na nie wpływu" i chcę się dowiedzieć, czy inni też tak może mieli. Rant tutaj, bo po prostu musiałem to z siebie wyrzucić, a nie będę się żalił znajomym, nikt nie chce takiego pizdopierdolenia słuchać #niebieskiepaski #rozowepaski #samotonosc #rodzina #psychologia

Jakie są Wasze doświadczenia z poszukiwaniem osoby, która nie planuje mieć dzieci z perspektywy mężczyzny i singla? Mówię tutaj o życiu "realnym", nie o tinderach i innych aplikacjach randkowych. Chodzi o sytuacje, gdzie z góry nie wiesz jakie drugi człowiek ma podejście do tego tematu. Może głupie pytanie, ale na jakim etapie znajomości przekazaliście informację o swojej decyzji i jaka była reakcja? Drugie pytanie bardziej w kierunku osób z większym stażem - załóżmy, że z początku mieliście podobne zdanie na temat założenia rodziny, czy po czasie sytuacja się zmieniła i trzeba było rezygnować ze związku lub iść na kompromis? Od razu wspomnę, że nie jestem żadnym antynatalistą, po prostu nie widzę siebie w roli rodzica. Dodatkowo cenię sobie spontaniczność i wolność w kwestii planowania aktywności, a nie chciałbym z tego zrezygnować. #zwiazki #dzieci #samotnosc #rodzina

Jestem ofiarą pedofila. Miałam wtedy 5 lat, minęło już ponad 20. Pamiętam to jak przez mgłę, mama odprowadzała mnie z przedszkola, zatrzymała się pod klatką z koleżanką, żeby pogadać, a ja poprosiłam ją o klucze bo nie chciałam czekać. On stał na klatce i czekał na mnie. Powiedział, że jest jakimś tam wujkiem i czeka bo mam przymierzyć rajtuzki dla mamy. Ja byłam cała zmrożona, nie wiedziałam co robić i tylko chciałam, żeby mama wróciła do domu. Na szczęście wróciła, więc nie stało się najgorsze. Dlatego jak słyszę, że edukacja seksualna od 4 rż to seksualizacja dzieci to mam ochotę po prostu zacząć krzyczeć. Zastanówcie się co wy w ogóle mówicie! Gdyby ktokolwiek porozmawiał ze mną na ten temat, to bym wiedziała, że nie mogę na to pozwolić. Gdyby była jakąkolwiek edukacja seksualna, ta sytuacja wyglądałaby inaczej. Nie wchodziłabym na strony porno od wczesnych lat, nie doszłoby do wcześniejszej inicjacji seksualnej, wszystko to mogło wyglądać inaczej. A wy chcecie, żeby było po staremu, żeby dzieci nie wiedziały jak się zachować. Że to jest złe. Że nikt nie ma prawa nas dotykać. Że nie ma co się spieszyć. Że porno działa destrukcyjnie i może skutkować dysfunkcjami. Że można potem żałować. Ja żałuję. Jestem z dobrze sytuowanej rodziny z dużego ośrodka miejskiego, mogę sobie tylko wyobrazić, że na wsiach to wygląda jeszcze gorzej. Nikt nigdy ze mną nie rozmawiał na takie tematy. Nawet po takim zdarzeniu! Edukacja seksualna jest potrzebna, od najmłodszych lat. Osoby, które są przeciwko to albo nie mają wyobraźni, albo mają w tym interes. Brak edukacji to więcej przypadków takich jak mój. Kiedy chcecie mówić o tym dzieciom? Wtedy kiedy już jest za późno? #szkola #edukacja #edukacjaseksualna #dzieci #seksualizacja

Potrzebuję rady w sprawie mojego związku. Z moją aktualną narzeczoną jestem od 19 roku życia, ona miała wtedy 18 lat. Razem jesteśmy już 9 lat, od roku zaręczeni. Razem byliśmy w liceum w klasie, potem wyjazd do dużego miasta na studia, wspólne zamieszkanie. Planujemy aktualnie ślub. To jest typ osoby która nie ma wad, nie wyobrażam sobie mieć kogoś innego. Pamiętam jak miałem jakieś 20 lat to poruszyłem temat dzieci. Ona powiedziała, że na razie o tym nie myśli, obecnie by nie chciała nawet mieć (co w sumie było zrozumiałe biorąc pod uwagę ówczesny jej wiek). Nie była w stanie odpowiedzieć jak będzie w przyszłości. Ostatnio poruszam ten temat częściej i nadal nie jest gotowa na dziecko. Nie umie podać nawet powodów. Uprzedzam, że nasza sytuacji finasowa jest dobra, ona ma własne mieszkanie, ja też dostałem swoje od rodziców. Zarobki również dobre, ja stomatolog, ona prawnik w korpo. Spokojnie nam starcza na wszystko. Mówi, że nie chce na ten moment i tyle. Nie jest w stanie powiedzieć jak w przyszłości będzie. Ja mam już 28 lat i chciałbym jednak doczekać się rodziny. Boję się, że wezmę za jakiś czas z nią ślub i nadal nie będzie chciała potem mieć potomstwa, będę z nią następne kilka lat i nic się nie zmieni, w pewnym momencie okaże się, że dzieci mieć nie chce i koniec. Ja zmarnuję kilkanaście lat związku i tyle. Czuję, że gdybym ją teraz jeszcze zostawił to miałbym szansę przynajmniej kogoś znaleść. Potem jak w wieku ~35 lat będę kogoś szukał to zostaną same rozwódki albo kobiety z dziećmi z poprzednich związków lub stare panny które mają swoje wady. Nie wiem co mam robić, jestem w kropce, z drugiej strony mam wątpliwości czy znajdę kogoś kogo będę kochał tak jak ją i kogoś kto mnie będzie kochał tak jak ona. Łączy nas tak wiele obecnie. Co byście zrobili na moim miejscu, pchać się w ten ślub z nadzieją, że ona poczuję za jakiś czas ten instynkt macierzyński ? #dzieci #zwiazki #slub #pytanie #rozowepaski #niebieskiepaski

pytanie anonimowe, żebyście mogli odpowiedzieć anonimowo. #rozowepaski #niebieskiepaskj czy od zawsze chcieliście mieć dzieci, ile lat mieliście jak się zdecydowaliście, ile trwały starania, czy planujecie kolejne dzieci czy może żałujecie, jak zmienił się wasz związek bonusowe pytania do #rozowepaski jak wspominacie poród? czy wasz partner wystarczająco dużo zajmuje się dzieckiem? #ciaza #porod #dzieci #zwiazki #malzenstwo #kiciochpyta #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow

Cześć! Jestem w ciąży. Pokłóciłam się wczoraj z niebieskim o nasze podejście do wychowywania dzieci (tak, będziemy mieć bliźniaki). Powiedziałam niebieskiemu, że pewnie jak będę na macierzyńskim, to będę mogła częściej odwiedzać swojego dziadka i tatę, polepszy mi się z nimi relacja itd. A że niebieski będzie pracował, a ja w domu z dziećmi to oczywistym jest, że będę zabierać dzieci ze sobą. No i wszedł temat jego rodziców, że powinnam równie często odwiedzać ich co swoich. Bo dzieci powinny mieć taki sam kontakt z jednymi i drugimi dziadkami. No spoko, z tym się zgadzam, że nie można nikogo faworyzować. Ale kurde. Te dzieci jak się urodzą nie będą jeszcse kumały nic. Będą jadły albo spały. Czy naprawdę mam na siłę jeździć do teściów i z nimi siedzieć (lubię ich, ale jednak wolę spędzać czas ze swoją rodziną i bardziej mi zależy na kontaktach z moją rodziną, nie ciągnie mnie do teściów)? Myślę, że jak u nich będę ale rzadziej w tym pierwszym roku macierzyńskiego to się nic nie stanie. Niesprawiedliwe jest to, że mam się spotykać z teściami często wbrew swojej woli i swoich chęci tylko dlatego, że niebieski ode mnie tego wymaga, żeby dziadkowie byli traktowani na równi. Chciałabym mieć tę swobodę, że mogę spotykać się z kim chcę i kiedy chcę tego ja, a nie jeździć do kogoś na siłę bo tak trzeba. Warto zaznaczyć, że u teściów śmierdzi permanentnie dymem papierosowym, czego nie znoszę i nie chciałabym tam zostawiać swoich dzieci z tego powodu. Teściowie palą w domu. Wietrzą go, ale wiadomo jak to jest. Od razu czuć jak się wchodzi do domu palacza. Taki stęchły smród papierosów. Niebieski upiera się przy zdaniu, że jak się tam nie pali i dym się nie unosi to nie śmierdzi. A ja jestem innego zdania. On tam żył, mieszkał i może po prostu się do tego przyzwyczaił i to jest dla niego normalne, dlatego nie widzi różnicy. A ja pochodzę z domu, w którym się nigdy nie paliło i naprawdę przebywając tam, mimo że jest wietrzone, czuć ten zapach. I w tym temacie oczywiście kłótnia, bo niebieski będzie chciał żeby nasze dzieci przebywały u jego rodziców, a ja nie chcę tego ze względu na ten straszny zapach. A jak to jest u was? Opadam z sił po prostu. Brakuje mi argumentów... #zwiazki #ciaza #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #kiciochpyta #zycierodzinne #rodzina #tesciowie #pytanie #dzieci #rodzicielstwo

Niepopularna opinia Różowy pasek here. Mam 34 lata, od 12 lat z tym samym facetem. Nie chcę mieć dzieci. To znaczy chciałabym, nawet bardzo. Mieć rodzinę jak z obrazka i robić sobie sesje co roku na święta. I móc czytać dzieciom moje bajki z dzieciństwa. Pokazywać im piękno swiata. Ale prawdopodobnie nigdy dziecka mieć nie będę. Dlaczego? W spadku od mojej kochanej mamy, która była tyrana przez swoją kochaną mamę, która była przez wojnę i swoją kochaną… etc. otrzymałam koszyk zaburzeń. Skłonność do uzależnień, zaburzenia odżywiania, borderline, adhd a także lęk społeczny. Od wielu lat leczę się i dążę do poszerzania samoświadomości, kontrolowania swoich emocji, jestem wolna od wszelkich używek itp, jednak nadal mam nawracające epizody depresyjne włącznie z myślami rezygnacyjnymi. Jako świadomy i inteligentny człowiek nie sprowadzę na świat istoty, która nie dość, że będzie obciążona genetycznie spierdoleniem, to jeszcze będzie wychowywana przez matkę z depresją. Kiedyś posiadanie dziecka było oczywistością. Każdy je miał nie ważne czy w rodzinie były problemy czy nie. I w czasie wojny i w czasie kryzysów dzieci się rodziły. Ja uważam, że generalnie sprowadzanie nowego życia na ten skur**ały świat jest czystym egoizmem. A w takim przypadku jak mój - powinno być karane. Rodzą się nowe pokolenia ludzi którzy będą mieli przeje*ane i taki jest fakt. Dodatkowymi powodami dla których nie będę mieć dziecka jest: - ciągle pogarszająca się sytuacja gospodarcza w Polsce - imigranci i kryzys imigracyjny który też się pogłębia - niespokojna sytuacja u naszych sąsiadów - reforma edukacji która produkuje małych deb**i - obserwacja otoczenia jak znajomi się rozwodzą i ryją banię swoim dzieciom Także ten. Nie każda kobieta nie rodzi dzieci dlatego że woli żyć wygodnie i się bawić całe życie #antynatalizm #depresja #dzieci #rodzicielstwo #niepopularnaopinia

Cześć wszystkim, Chciałbym poznać Wasze opinie na temat mieszkania w dużym mieście, ale z perspektywy osób po 30. roku życia, które już mają za sobą etap kawalerskiego życia, zbudowały karierę i założyły rodzinę. Zastanawiam się, jak zmienia się podejście do życia w takich miastach jak Warszawa, gdy nie jesteś już singlem, a codzienność to dzieci, praca, obowiązki domowe i mniej czasu na "szaleństwo". Czy zaczynacie odczuwać zmęczenie wielkomiejskim życiem? Zgiełk, korki, hałas, tłumy, ale też codzienny stres związany z pracą, życiem w ciągłym pośpiechu i nadmiarem bodźców – to wszystko potrafi dawać w kość. Jak to wygląda, gdy patrzy się na to z perspektywy rodziny? A może wciąż uważacie, że duże miasto ma swoje niezastąpione zalety, których nie chcecie porzucać? Zauważyłem też, że coraz więcej osób decyduje się na przeprowadzkę z mieszkań w takiej Warszawie do domów w mniejszych miejscowościach, niekoniecznie bardzo daleko od dużych miast – w odległości do 40 km. Wydaje się, że możliwość pracy zdalnej daje sporo elastyczności, więc łatwiej jest pogodzić spokój mniejszego miasta z codziennymi obowiązkami zawodowymi. Przeprowadzka daje też szansę na mniej stresu, mniej hałasu, bardziej spokojne życie w otoczeniu natury, ale wciąż blisko pracy i miasta, jeśli zajdzie potrzeba. Czy to jest trend, który zauważacie wśród swoich znajomych lub w swoim przypadku? Co Was skłoniło do tej decyzji? A może nadal widzicie ogromne zalety życia w dużym mieście, mimo że nie jesteście już na etapie "młodego, imprezowego życia"? Chętnie posłucham Waszych doświadczeń i opinii! #mieszkanie #nieruchomosci #mieszkaniedeweloperskie #zwiazki #dzieci #miasto #rodzina #warszawa

Witajcie, chciałabym się podzielić z Wami opowieścią, jak Panowie ratownicy zrobili mi dzień. Mój mały mężczyzna (lvl 2,5) kocha wszystkie pojazdy ratownicze, ostatnio najbardziej karetki. Doszło do tego, że próbował sprawić by przyjazd takowej do domu był potrzebny. Postanowiliśmy więc wybrać się na spacer w okolice szpitala, żeby się napatrzył :D Najpierw obserwowaliśmy SOR a następnie okrążając szpital trafiliśmy na ładujące się na parkingu karetki. Dwóch zagadniętych, przemiłych Panów nie tylko pozwoliło zajrzeć do środka ale i usiąść za kierownicą! To było cudowne, moje dzieci cały dzień o tym mówiły i na pewno będą to pamiętać jeszcze bardzo długo. Czasami tak mało znaczy tak dużo. Panowie jeśli jakimś cudem to czytacie to jeszcze raz dziękuję! #dzieci

Ostatnio czytam na wykopie o #antynatalizm i tak się zastanawiam.. jaki jest w takim razie inny cel niż założenie rodziny? I pytam zupełnie serio jako singiel który raczej nie będzie miał takiej możliwości. Przecież w pewnym wieku uświadamiasz sobie, że nie będziesz drugim Elonem Muskiem, ani nie zrobisz wielkiej kariery i nie podbijesz świata jak to myślałeś w dzieciństwie gdy będziesz tylko dorosły. Znajomi idą w swoje strony, codzienna tyrka w pracy, monotonia, samotność, podatki, opłaty, coraz mniej włosów na głowie i popada w myśli na cholere to wszystko? dla kogo to wszystko robię? jaki jest sens życia? Może więc trzeba wrócić do korzeni, bo w końcu jesteśmy zwykłymi zwierzętami i to jest nasz cel: urodzić się, rozmnożyć, umrzeć i tyle. Brutalne ale prawdziwe. Fajnie, że szukamy jakiś wyższych celów ale nadal jesteśmy zwierzętami ale z nieco bardziej rozwiniętym organem u góry który zawodzi. To tak jakby kura przestała znosić jajka, zbuntowała się i zaczynała rozkminiać życie na nowo zamiast robić swoje. Albo jak z tego filmu o robocie AI, który myśli że ma własną wolę i świadomość ale został zaprojektowany do innych rzeczy, tylko jakaś 'wada' sprawdziła że lekko się buntuje przeciw 'naturze'. #dzieci #przemyslenia #rodzina #filozofia #samotnosc #zycie #feels #childfree #depresja #przegryw #zwiazki

**Mirki i Mirabelki, staję w obliczu największego życiowego dylematu i nie wiem, jak postąpić. Pomożecie?** - Mam 33 lata, pracuję zdalnie, zarabiam średnio pomiędzy 10-20k zł netto. - Mieszkam ze starszą rodziną w małym mieszkaniu, w 15-letnim bloku, w ładnym powiatowym na północy kraju. - Dawno temu byłem w wieloletnim związku (#zwiazki) i randkowałem na tyle, aby przekonać się na reprezentatywnej grupie, jak to działa w praktyce. Mocno się zawiodłem, a ze względu na wiadome trendy opuściłem rynek relacji damsko-męskich na wiele lat. Wiadomo, w jakiej sytuacji jest dzisiaj mężczyzna 5-6/10 z bardziej uczuciowym-monogamicznym nastawieniem. - Nie zaryzykuję wzięcia #slub ani posiadania #dziecko #dzieci, ale miło byłoby nie iść samemu przez życie. - Poza podstawową poduszką finansową, zaoszczędziłem także 600k złotych. Mogę: **A.** Wrzucić 600k zł na lokaty/obligacje, w najbliższych miesiącach i latach (współ)najmując mieszkania/domy w kilku różnych miejscach - w moim powiatowym, w polskim top 5, w kilku miejscach za granicą, obserwując, gdzie i przy jakim stylu życia czuję się najlepiej. **B.** Aktualnie kupić ładne mieszkanie 57 m2 z rynku wtórnego za 500k, w tym samym bloku, gdzie mieszka moja rodzina, ale kilka klatek dalej, dobrze je doposażyć za 50-100k. Oczywiście, nie uniemożliwia mi to wyjazdów/wynajmu gdzie indziej, ale czyni to bardziej kosztownym + może blokować zakup innej nieruchomości w perspektywie ~5 lat. Jeśli wybiorę A, będę mieć większą elastyczność i możliwość testowania, ale mogę stracić rzadką okazję na posiadanie swojego własnego, atrakcyjnego kąta w pobliżu rodziny. Jeśli wybiorę B, zyskam poczucie stabilizacji i wygodę (plusy urządzenia mieszkania pod swoje potrzeby i posiadania wszystkich sprzętów na miejscu), ale wtedy potencjalne podróżowanie/wynajem będzie bardziej kosztowne (czynsz, koszty odświeżania/remontów, niepewna wycena nieruchomości za kilka(naście) lat). **Co robić?** W przypadku wybrania opcji B i przeniesienia się gdzieś indziej, mógłbym rozważyć czerpanie zysku z bezpiecznego wynajmowania tego mieszkania w okresie 5 lat (najem okazjonalny, firmie). **Czy da się to zrobić w miarę bezpiecznie, zważywszy na przepisy i praktyki chroniące patonajemców w Polsce?** #pytanie #mieszkanie #mieszkania #nieruchomosci #finanse #wynajem #najem #dom #domy #podroze #inwestycje #oszczednosci #inwestowanie #oszczedzanie #pieniadze #niebieskiepaski #rozowepaski

q1

#rozwod #noworodek #rozowepaski #niebieskiepaski #dzieci #porod Cześć potrzebuje porady Czy któraś z was była tak odważna i zdecydowała się odejść od męża po narodzinach dziecka? Jesteśmy rodzicami od 4 tygodni, maleństwo niestety wymagające. Walczymy z refluksem i dyschezja niemowlęca. Dziecko płacze praktyczne 70 procent dnia i nocy. Ciąża była zagrożona i trudna dla mnie. Skończyło się cc. Pierwszy zawód spotkał mnie już pierwszego dnia powrotu do domu. Nie było kwiatów ani balonów, nie wspomnę już że myślałam że mąż jakoś doceni to co przeżyłam podczas ciąży. Nie chodzi o prezent bo mam pieniądze i sama kupię sobie perfumy czy coś. Chodzi o sam fakt. Kolejne dni mój mąż nie wiedział co to otulacz, spiworek itp, gdzie są przybory toaletowe dziecka. Wypomniałam mu to że i tak wszystko ja zamawiałam i przychodziłam do niego z każdą rzeczą żeby mu pokazać i opowiedzieć. Uslyszlam wtedy "ty siedziałaś w domu a ja zapierdalalem" to bardzo zabolało, bo pracowałam do 8 miesiąca ciąży i oprócz pracy kompletowałam wyprawkę, prałam, prasowałam ubranka itp. Mąż nie zmienia pampersów, nie karmi, nie usypia. Zmieni jednego pampersa w ciągu tygodnia. Mi za to cały czas dowala jak ja źle podniosę,że robię krzywdę dziecku, że nie tak trzymam, że nie ogarnęłam prania, a skończyły się ręczniki. Dzień w dzień robię obiad, sprzątam, zajmuje się dzieckiem, ogarniam położną, lekarzy, umawiam wizyty kontrolne. W nocy gdy ja siedzę z dzieckiem na rękach 2 h albo chodzę i bujam po mieszkaniu, on śpi. Wczoraj chyba już przekroczył granicę, gdy dziecko miało atak płaczu i aż się zapowietrzał. Siedział w kuchni i krzyczał tylko "kur... zrób coś, uspokój ją”. Miał pretensje, że nie mogę jej uspokoić, podczas gdy prężyła się z bólu brzuszka. Mam ochotę odejść, zostawić go, wypłakać się siostrze jak jest naprawdę za zamkniętymi drzwiami, ale się boję. Mamy mieszkanie na kredyt od roku, oprócz siostry w mieście nie mam nikogo. Moja pensja jest śmieszna, nie utrzymam za to dziecka i nie wynajmę mieszkania. Nie będę prosić o pomoc mamy, bo ona i tak sama nas wychowywała. W moim wieku już była sama z dwójką dzieci. Teraz i tak każdy grosz odkłada na wnuki. Z szacunku nawet do mojej mamy nie mogę się pogodzić z takim traktowaniem. Ona poświęciła tyle dla nas, żebyśmy miały spokojny dom, a teraz ktoś robi mi to od czego ona sama uciekła. Czy któraś z was zdecydowała się odejść z tak małym dzieckiem?

W odniesieniu do wpisu mirka: https://wykop.pl/wpis/79370609/taki-opis-rodziny-do-szlachetnej-paczki-ciekawostk Upośledzona kobieta 24 lata - już 5 dzieci (6 w drodze?). Na razie 1 dziecko rocznie, to ile ona tych dzieci jeszcze narobi? Ciągle powtarza się ten sam motyw, kiedy widzę jakąś patologię = dużo dzieci. Nie twierdzę, że posiadacze dzieci = patologia, ale patologia = dzieci. Ostatnio materiał o tych siostrach z Goats: jedna 3 dzieci (każde z innym ojcem), druga 1 dziecko. Wiek ~25 lat. Jacyś bezzębni klienci lombardów (z YT) w wieku 20 lat = dziecko/dzieci. No i mamy współczynnik dzietności na poziomie 1.10. Tylko w tym właśnie są takie przypadki. Śmiem wątpić, że tacy ludzie wychowają dzieci na jednostki cokolwiek wnoszące do społeczeństwa, a nie będące tylko dalszym obciążeniem. Każdy ślepo patrzy w ogólną ilość dzieci, ale ile z nich będzie wychowywanych w miarę normalnych rodzinach = gwarantujących przykładnych obywateli? 0.7-0.8 z tego? Dodatki socjalne i ta wszelka pomoc wspiera wychowywanie dzieci na minimum, a tym samym grabi normalnych pracujących ludzi i utrudnia im zakładanie rodzin. Jakiekolwiek wsparcie powinno być w postaci odliczania podatku. #demografia #gospodarka #dzieci #antynatalizm

Lv 30 mam dwójkę małych dzieci (jedno ma miesiąc a drugie dwa lata). Z jednym dzieckiem jeszcze jakoś psychicznie dawałem radę. Jak mała szła spać to miałem wtedy małą chwila dla siebie. W trakcie dnia zajmowałem się dzieckiem na zmianę z żoną i jakoś to szło. Ale przy drugim dziecku to ja nie rozumiem. Zero czasu dla siebie, jedno budzi drugie, wybuchy zazdrość, bunty itt.. 100% swojego czasu to i tak za mało żeby to ogarnąć. Tak sobie żyje z dnia na dzień czekając tylko na te ułamki godzin w nocy kiedy dzieci śpią, tylko po to żeby też się położyć chociaż na chwilę. Zero czasu na hobby, życie towarzyskie, obejrzenie serialu, przeczytanie książki, ciężko nawet znaleźć czas żeby skoczyć do toalety.. Czy ja jestem jakiś nienormalny że czas spędzany z własnymi dziećmi tak mnie męczy??? #dzieci

Moderator odrzuca bo brutalna prawda w oczy kole. :) No dobra. Naruchaliście gówniaków, no i co? Gdzie to mityczne szczęście? 1:2 że synek się rozbije zaćpany furą, a córcię zgwałcą w uberze. Czasy coraz cięższe, bez hajsu jesteś nikim (brak dostępu do dobry usług, edukacji, opieki zdrowotnej, wypoczynku). Do życia jak eremita dzieci nie przekonasz. 18 albo i 26 lat zapierdolu i ciągłej walki o przedszkole, o szkołę, o lekarza. Ciągłe sypanie kasą, a wydatki dopiero się rozkręcą jak latorośl pójdzie na studia, a nie ma pod ręką mieszkania po babci albo kurnika inwestycyjnego. Jeszcze jak ktoś jest naprawdę zamożny i sobie zrobi 3 czy 5 sztuk i stać go na opiekunki, prywatne szkoły, itp. to rozumiem. A tak? Gdzie sens gdzie logika. 1:2 że partnerka/żona może cię kopnąć w dupę i polecieć do Alvardo. 1:2 że dzieci wyjadą na drugi koniec świata i tyle je będziesz widzał. Gdzie tu mistycym? Jeden kumpel zasuwa brak czasu na nic. Drugi kumpel wieczne awantury z żonką. Trzeci odżył dopiero po 50, literalnie pierdolną wszystko i wyjechał w Bieszczady. Pan Henio, sąsiad emertyt. Córkę ostatni raz widział 2 lata temu. Czwarty po rozwodzie, dojechany alimentami, cień człowieka. Piąty laska go wywaliła z mieszkania, nie dość że płaci alimenty, to jeszcze musi kredyt spłacać, a mieszkać nie może. Szósty bliźniaki się trafiły. Zasuwa na dwa etaty żeby związać koniec z końcem. Siódmy twierdzi że jest szczęśliwy, ale jakoś dziwnie dużo pić zaczał. A potem się czyta jakie to szczęście i radość. Tak wielka, że aż się najebać musi jeden z drugim na wieść o urodzinach. Strasznie biednym mentalnie trzeba być, żeby w rozmnażaniu, czyli podstawowej zwięrzęcej funkcji biologicznej, upatrywać jakieś wyimaginowane szczęście. Oczywiście ze strony faceta. Bo kobieta, to czy się stoi, czy się leży... Mąż utrzyma, państwo da, życie jak w Madrycie, funkcja biologiczna zaspokojona, można się cieszyć. Tak się czasem zastanawiam, że dla całej masy facetów zalanie dziury to jedyne, największe i NAJŁATWIEJSZE osiągnięcie w życiu i to jeszcze najczęściej pod presją myszki. O ile w ogóle to jego osiągnięcie. A potem szczęśliwość na pokaz. #dzieci #antynatalizm #spoleczeństwo

Muszę przyznać, że w obecnych czasach to my, faceci zrozumieliśmy błędy z przeszłości i okazuje się, że to my stoimy na straży domowego ogniska, troszczymy się o związki, mimo, iż w ostatnich dekadach sporo sobie nagrabiliśmy. Był sprośne czasopisma, kobiety traktowało się przedmiotowo, rodziny porzucało się dla kochanek, istniało częste cwaniactwo oraz kłamstwo wobec kobiet, swoich rodzin i dzieci. Ostatnimi czasy, obserwuję, że nastąpił swoisty przełom. Jest zainteresowanie wiarą, zwłaszcza po kryzysach, faceci piętnują rozpustę i skoki w bok, planują znaleźć odpowiednią partnerkę, żonę, jest większa awersja do niepohamowanego picia, które nie służy nawet w kontaktach międzyludzkich, poszukują swoich praw, w tym praw ojca, chcą sprawiedliwości, normalności i silnego społeczeństwa bez patologii, rozwijają się mimo niekorzystnych warunków, a przynajmniej próbują. Z drugiej strony, obserwuję także drastycznie odmienne myślenie i działanie kobiet. Są to przelotne związki, nadmierne poszukiwanie atencji, dziwne ideologie, rozpusta, racjonalizowanie patologicznych zachowań, czynny udział w wojnie płci (zresztą faceci niestety też), konsumpcjonizm i szukanie potwierdzenia swojego wyglądu w internecie. To fakt, kobiety nie żyją jak ich babcie i mamy. Nie mam tu na myśli bycia kurą domową, bo i tamte pokolenia miały swoje patologie. W obowiązkach powinna być także sprawiedliwość. Owszem, zdarzają się także białe owieczki ale coraz o nie trudniej. Czy to wina mediów i internetu, gdzie propaguje się wszystko, w końcu wolność słowa, czy może naszego niepohamowanego korzystania z nich i brak krytycyzmu? Jak wy to widzicie? Co dzieje się w waszych związkach i rodzinach? #rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki #polska #dzieci

Polacy na emigracji to inny wymiar. Odwiedziłem sąsiadów w weekend, starsi ode mnie, na granicy wieku emerytalnego. Ich syn pracuje i mieszka w Niemczech. Ma dzieciaka. Ludzie w panice, że Jugendamt (nazywany przez nich h. jugend) chce dzieciaka zabrać, że Niemcy źli, państwo policyjne i tego typu klimaty. Pytam, o co chodzi i tak: - ich syn ma dziecko z kobietą, która wcześniej już miała dziecko z innym gościem, nie zawarli małżeństwa; - ta kobieta mieszka teraz z nowym konkubentem i jest z nim w ciąży; czyli w sumie będzie mieć 3 dzieci, każde z innym; - kobieta ma problem alkoholowy; ten syn nie zawiadomi o tym Jugendamtu bo nie jest konfidentem; - zamiast tego, on kumpluje się z jej konkubentem, żeby mieć oko na dziecko (chodzą razem na mecze, na browara itp.); - chłop nie weźmie dziecka do siebie, bo nie ma jak, mieszka u kolegi; nie ma własnego mieszkania; - na dodatek synalek ma dziecko w Polsce z innego związku, którym się nie interesuje i za które alimenty płacą jego starzy; Reasumując: "to, kto jest kurcze synem kogo?!" :D Jak dla mnie to ten zniesławiony Jugendamt powinien tam wejść na pełnej i ustawić to całe towarzystwo do pionu, bo to jedna wielka patologia z ogromną szkodą dla dzieci. #niemcy #dzieci #patologiazmiasta #zwiazki

Posiadamy z żoną jedno dziecko które ma <3 lata. Jesteśmy szczęśliwi, posiadamy prace, które pozwalają nam na zdrowy balans kariera-rodzina, właściwie niczego do szczęścia nam nie brakuje. Posiadamy też dużo czasu na swoje hobby i jakieś wyjazdy wspólne. Żona jednak chce drugie dziecko. Ja jak o tym myślę, to najpierw wydaje mi się, że bym chciał, bo widzę w głowie fajną, jeszcze szczęśliwszą rodzinkę 2+2. Jednak później przypomina mi się jak wygląda życie znajomych, którzy zdecydowali się na drugie i mam wrażenie że to wielki chaos i jazda bez trzymanki. Że nie mają właściwie kontroli nad swoim życiem, tylko zamieniło się to bardziej na przetrwanie z dnia na dzień. Do tego każda wizyta znajomych z dwójką dzieci to zawsze jakby przyszło tornado. Do tego sam pochodzę z rodziny 2+2, gdzie mam wrażenie, że odkąd pojawiło się rodzeństwo, to rodzice stali się bardziej pracującymi, smutnymi, zmęczonymi zombie, podczas gdy wcześniej tryskali energią (potwierdzają to też zdjęcia rodzinne jak sobie przeglądam xD). Czy jest może ktoś, kto ma dwójkę dzieci i by powiedział jak to jest? Jaka jest różnica między posiadaniem 1 a 2? Czy faktycznie jest tak źle i lepiej sobie odpuścić jak się nie ma parcia czy może "iść za głosem natury"? A może najpierw jest ciężko, a potem już coraz fajniej? #związki #małżeństwo #dzieci #rodzicielstwo #rodzina #wychowanie #drugiedziecko

Preferujesz tradycyjną paginację? Kliknij tutaj