Co debilnego odwaliliście po #alkohol ? Ja ostatnio wracałem pociągiem bardzo porobiony z imprezy firmowej. Oko mi się przymknęło i obudziły mnie kanary, poza moją strefą biletową (miałem miesięczny). Dużo z dyskusji nie pamiętam ale wiem, że się wygrażałem, nie chciałem współpracować ani przyjąć mandatu (kazałem im wysyłać pocztą). Wysiadłem potem na wsi zabitej dechami o północy, 8 km od domu z 5 proc baterii. Udało mi się na szczęście zamówić taksówkę zanim padł telefon bo inaczej bym miał dłuuuugą nockę. Anyway.... miesiąc później dostaję mandat pocztą. A w opisie " <imię i nazwisku> odmówił zakupu biletu u kontrolerów i nakazał pisać mandat". Geniusz, urwa geniusz #zalesie #pijzwykopem #gownowpis
#gorzkiezale #janusze #alkoholizm #patologiazmiasta #polska #prawo #wybory Wczoraj po pracy wpadliśmy na grilla do jednego z kumpli z roboty. Wszystko git, miła atmosfera, kiełbaski, piwko, aż jeden z naszych (ten co zawsze za dużo wypije i myśli, że jest najmądrzejszy) się zalał i - klasycznie - zaczęła się polityka. No i typ się odpalił. Zaczął jechać po Polakach, że "polactwo", że "ciemnogród", a potem pojechał po wyborcach Karola Nawrockiego, że to "idioci bez szkoły" i inne tego typu teksty. Kilka razy mu spokojnie mówiłem, żeby przestał, żeby nie psuł atmosfery, ale nie - musiał być najmądrzejszy. W końcu zaczął mnie prowokować personalnie. Nie wytrzymałem i dałem mu raz w pysk. Tyle. Żadnej bijatyki, żadnej jatki - jeden cios i koniec. Gość nawet się nie przewrócił. Zamówiłem Ubera i pojechałem do domu, żeby nie eskalować dalej. Dzisiaj się dowiaduję, że ten koleżka poszedł na L4 i zgłosił pobicie na policję. Twierdzi, że ma połamane żebra i jest cały potłuczony XD Mam świadków, że dostał tylko raz. Nie wiem, jakim cudem miałbym mu połamać żebra jednym ciosem bez nawet przewrócenia go. Teraz pytanie: czy to, że mnie prowokował i że to był tylko jeden cios, działa jakkolwiek na moją korzyść, jeśli sprawa faktycznie pójdzie dalej?
Mirki pytanie. Czy jest na nfz terapia dla współuzależnienionych. Jak sie tam dostac krok po kroku :(. #wspoluzaleznienie #alkoholizm
Mirki wytłumaczcie mi, jakim cudem istnieje takie coś jak wysokofunkcjonujący alkoholizm u ludzi sukcesu? Nie jestem #przegryw, często w weekend wychodzę na jakieś posiedzenia z kumplami i maksymalnie mogę wtedy wypić 2 piwa żeby nie zepsuło mi to następnych dni. Parę razy wiadomo zdarzyło się mocniej zachlać, ale później zawsze przez kilka kolejnych dni czułem tego skutki. Nie mówię tu wcale tylko o zwykłym kacu następnego dnia. Mam wymagającą umysłowo pracę i dosłownie przez 2-3 pierwsze dni tygodnia czułem, że gorzej przetwarzam informacje. Mózg wolniej łączył słowa w sens przy czytaniu tekstów, ciężej było mi się skupić, wszystko co było efektem bardziej skomplikowanego procesu myślowego zajmowało znacznie więcej czasu, było efektem większych frustracji i generalnie przychodziło ciężej. Jeśli czyjaś praca polega na monotonnych, prostych czynnościach, to wtedy jasne, ten alkohol nie ma na nic wpływu i pewnie dlatego tyle tam ludzi co wpadli w #alkoholizm, ale za cholerę nie mogę zrozumieć tych wszystkich rzekomych ludzi sukcesu co wpadli w tą chorobę i są w stanie z tym żyć i to tak ciągnąć.
Ale mnie ojciec wkurw*ł. Cały czas opowiada jacy to #ukraincy są zjebani bo chodzą pijani do pracy, po pracy i ogólnie cały czas (no przynajmniej ci z którymi robi oczywiście) po czym sam odwala dosłownie to samo i od 2 dni śpi najebany bo majóweczka więc trzeba się nachlać jak zwierze. Nie drze się, nie bije nikogo etc tylko po prostu śpi pijany ja już dostałem biegunki ze stresu i tylko to kibla chodzę cały czas. Może by mi to nie przeszkadzało jeszcze tak bardzo bo jest tak raz/dwa razy w roku a potem nic nie pije tylko mama odpierdala i się wydziera na mnie. Aż wstyd mi pisać takie rzeczy ale potrzebuje się wyżalić. #zalesie #polska #patologiazmiasta #patologiazewsi #alkohol #rodzina #rodzice #alkogolizm
Prawdopodobnie otarłem się o ostre zapalenie trzustki. Popijałem sobie weekendowo ale nie jakoś dużo. Regularności też jakoś nie było, bo zdarzały się trzeźwe weekendy. Ale od lat. Ogólnie to mam 32 lata. Jakoś w połowie tamtego roku zacząłem mieć problemy zdrowotne - biegunki, w kolorze żółto-pomarańczowym, na początku tylko po alkoholu, a potem już po każdym jedzeniu. Doszło do takiej sytuacji, że po prostu po piciu w ciągu 10 sekund tak mnie przycisnęło, że nie zdążyłem. Szybkie rzucenie picia, poprawa była ale problemy dalej występowały. Po ok. 2-3 tygodniach od rzucenia picia trafiłem do lekarza rodzinnego bo strasznie mnie to zaniepokoiło. Ale wszystkie badania wyszły prawie dobrze, jedynie cholesterol był podwyższony, trzustka i wątroba ok. Na usg jeszcze wyszło stłuszczenie wątroby, ale podobno nie jakieś bardzo niepokojące. Miałem brać Esseliv, dieta i zero alko. Mijały miesiące, a moje problemy dalej występowały. Kolejne badania przyniosły poprawę w cholesterolu (w normie), a na usg stłuszczenie wątroby poprawiło się o ok. 75% (tak powiedziała pani od usg przy porównaniu do poprzedniego badania). Oczywiście przez ten czas nie piłem alko i ogarnąłem dietę. Schudłem też 20 kg. Lekarz kazał mi przestać przychodzić bo wyniki mam dobre. Poszedłem więc prywatnie do gastroenterolog, powtórzył badania i mówi, że wszystko ok. Jedynie odsyła mnie na jakiś odwyk. Ogólnie ci lekarze traktują mnie jak człowieka drugiej kategorii, wypytują o jakieś ciągi i nie wierzą, że przestałem pić. Ogólnie mam wrażenie, że przybili mi z góry łatkę alkoholika który pił dzień w dzień. Oczywiście alkoholikiem jestem ale nie piłem w ciągach. I teraz też nie piję. I nie wiem co mi jest, jak idę prywatnie do lekarza to dostaję jedynie uśmiech i poradę abym nie popijał. Od rzucenia picia minęło z 9 miesięcy, dalej mam biegunki w kolorze żółtym, raz częściej, raz mniej. Co dalej robić? Zmieniać lekarzy do skutku czy to się samo naprawi? Żadnego bólu nie odczuwam. Martwi mnie też to zrzucenie 20 kg, nie wiem czy wyeliminowanie alko tak zadziałało bo dietę mniej więcej mam taką samą, raczej zdrowo się odżywiałem prócz tego picia w weekendy. Znajomy kiedyś powiedział, że może organizm mi się już sam trawi... #alkoholizm #zdrowie #medycyna
#benzodiazepiny #nieruchomosci #alkoholizm #samotność #pracait #testowanieoprogramowania Szczerze, jestem ludzką glizdą która może przekształcić się w motyla. Pracuje w śmiesznym IT - 12000k Brutto bez jakichś turbo umiejętności, sudiów etc. Znam się na kilku technologiach, nie jestem uber programistą. Czwiczę pythona pod kątem bardziej rozumienia koncepcji programowania a nie bycia stricte programistą. Potrafie mocno w Soap/RestApi. Angielski B2 - ze słuchu praktycznie ALL - talking narazie B1 ale staram się ogarniać. Jednak od 2014 roku nie gadać na codzień w tym języku robi kisiel w bani pod względem rozmowy w tym języku jak 24/h rozmawiasz po polsku. Chciałbym wrócić do obszaru testów i ewentualej automatyzacji lub tester > analityk. Najbardziej boli mnie, że kasztany co nie porafią prostego selecta napisać, goście których uczyłem testować dziś są Test Managerami a wiem, że lepiej bym się sprawdził na tym stanowisku. Cóż, zła decyzja trzeba z tym żyć. Z drugiej strony zbudowałem sobie w domu laba na którym mam proxmoxa z maszynkami i kontenerami ale jeszcze myśle o jakimś starszym serwerku gdzie postawie WinSerwery i pobawić się w AD. Doradźcie coś pls. Ogólnie to szukam dodatkowego zawodu jakby to wszystko się posypało i od końca wakacji lece na kurs insturktora jazdy.
Mam 32 lata. Od ok. 4 lat zacząłem częściej niż wcześniej pić #alkohol . Od ok. 2 lat zauważam, że nazajutrz po imprezie nie pamiętam wielu rzeczy, mimo że z perspektywy moich znajomych (2 z nich niemal w ogóle nie pije) wcale nie wydaję się być wówczas mocno pijany. Kiedyś przy takim samym stopniu upojenia, wszystko pamiętałem. Wątroba była i jest ok, jakkolwiek w listopadzie podjąłem decyzję, której się trzymam, że rezygnuję z częstego picia i wysokich procentów. Ostatecznie od listopada wypiłem łącznie z 10 piw i kilka kieliszków wina. Nie chcę wracać do częstego picia, ale czasem mam ochotę by na imprezie wrzucić te kilka drinków. **Zastanawiam się, czy po dłuższej przerwie (powiedzmy za rok, dwa z absytnencją/rzadkim piciem, takim jak teraz), ta pamięć po mocniejszym spożywaniu alko wróci mi do "normy", którą wykazuje większość ludzi. Jeśli ktoś miał podobne doświadczenia do moich, chętnie przeczytam ** #alkohol #alkoholizm #imprezy #imprezowanie #zdrowie #medycyna #lekarz
Piszę z anonima gdyż obawiam się linczu i ostracyzmu ze strony użytkowników tego portalu. Wpis dotyczy #alkohol #alkoholizm i #silownia Mianowicie lubiłem sobie popiwkować przy weekendzie, piątek-sobota, czasem niedziela, ale delikatniej bo w poniedziałek do roboty. Poczytałem trochę tag - diagnoza wykopków wiadoma - alkoholizm. Stąd, jako świeżo upieczony alkoholik postanowiłem temu przeciwdziałać i ostatnie piwa wypiłem 1 stycznia popołudniu (w sylwestra nie piję, pierwszego wstaję wcześnie, żeby się pośmiać z tych, co się tu chwalą, że nie pili i już są na spacerku: 'nAjEBusY ŚpiĄ a j JuŻ Na nGoacH HUEHUEHUE', żeby piesek się mógł wysrać i tych co marudzą, że jeszcze śmieci po fajerwerkach nie posprzątane, nie plusuję, nie komentuję, dopisuje tylko notatkę o użytkowniku i daję na czarną - mam już całkiem pokaźną kolekcję). Powiedziałem sobie, że do kolejnych świąt nie ruszę alko, żadnego. Chciałem poczuć na własnej skórze poprawę jakości życia, tak szczodrze przez wszystkich zapewnianą, czyli: lepsze wysypianie, lepsza kondycja fizyczna i psychiczna, samopoczucie itd. Dodatkowo stwierdziłem, że zacznę ćwiczyć. Pod koniec stycznia poszedłem na lokalną małą siłownię #silownia. Oczywiście wszystko dla zdrowia, nie mam zamiaru się wyciąć czy nadmuchać, bo jak wiemy sylwetki bez sterydów i genów się zrobić nie da (przynajmniej takiej, która byłaby akceptowalna w naszym spaczonym społeczeństwie). Zważając na fakt, że ostatni raz regularnie ćwiczyłem na studiach (ponad 10 lat temu), postanowiłem skorzystać z rad jednego z tych słynnych wyżyłowanych trenerów personalnych. Zgadałem się z gościem, który trenował od lat kickboxing, fajnie się gadało, co nie jest dziwne, gdyż płaciłem mu 150 ziko za sesję... Sesji były trzy, najpierw maszyny i wprowadzająca, żeby się wprawić, potem przerzuciłem się na wolne. Pokazał mi ćwiczenia i technikę, żeby się nie popsuć. Co ciekawe, wystarczą tylko hantelki, ławeczka i podłoga. Można na tym zrobić sporo ćwiczeń bez potrzeby używania wyszukanych maszyn. Problem polegał na tym, że nie przepadam za tłumami i ludźmi, tym bardziej nie lubię tłumów nasterydowanych osiłków i karynek, którym leginsy wchodzą w rowek na tyłku. Dlatego też chodziłem na siłkę o skrajnych godzinach, nawet urywałem się z pracy, byleby tylko ominąć tą hałastrę... Najtrudniejsze były początki, nie mogłem przez to zasnąć, budziłem się w nocy, a nawet płakałem, a wszystko przez to, że musiałem iść do tej wylęgarni aptekarskich kosów. Problem nie ustępował i w połowie marca stwierdziłem, że więcej nie dam rady, psycha mi siadała totalnie. Kiedy wchodziłem do środka i czułem smród gumy i potu okraszony techniawą wydobywająca się z głośniczków w rogach pomieszczeń, miałem ochotę uciekać. Kiedy natomiast wychodziłem p otreningu czułem niewyobrażalną ulgę, że przez jakiś czas nie muszę tam wracać. Kupiłem zatem ławeczkę i obciążenie w necie. Plus jeszcze kilka akcesoriów do treningów, jakieś gumy do rozgrzewki itd. Od tego czasu trenuję w domu i jest o niebo lepiej. Brakuje mi tylko linki na wyciągu, żeby robić triceps, ale zastąpiłem to francuzami i tym podobnymi ćwiczeniami. Ćwiczę co drugi dzień dorzucając kardo. Wracając jednak do alkoholu, oto plusy jakie zauważyłem: - zaoszczędzona trochę grosza, (bo piwka były z górnej półki) która i tak poszła na trenerka, siłkę i sprzęt, - nie mam w ogóle zgagi (kiedy piłem czasem się zdarzała). A reszta? Śpi mi się tak samo, jak nie gorzej, bo trudno mi się zasypia, lecę na melatoninie, która średnio daje radę. Kondycyjnie bez zmian, psychicznie chyba nawet gorzej, bo nie mam jak się wyluzować i bardziej się wszystkim przejmuję. Podsumowując czuję się zupełnie tak samo, jak kiedy sobie piwkowałem. W moim przypadku nie odczuwam żadnych pozytywnych aspektów odstawienia alkoholu. Pytanie dlaczego? Czy nie piję za krótko? A może piłem za mało? Nie wiem... Dzisiaj dzień kardio, ale zimo więc rower sobie odpuszczę. Idę zatem na dłuższy spacer do lasu.
Ile działa wszywka alkoholowa? 7 miesięcy nie piła ani łyka, raz coś na wakacjach 4 miesiące temu przez przypadek łyka wzięła bo nie wiedziała że to napój z alkoholem ale nic jej nie było i pomyślałem że ta wszywka nie działa natomiast nie piła potem wcale, a dzisiaj po 7 miesiącach od wszycia napiła się w domu i żadne skutki uboczne jej nie dolegają tzn powinna mieć ciężkie wymioty, zawroty głowy itp. Pije od 15 lat, była 2 miesiące w ośrodku uzależnień przed pierwszym wszyciem tabletek bo po 3 tygodniach od wyjścia z ośrodka znowu się napiła. #Pytanie #alkoholizm
Co może być przyczyną przekroczonej bilirubiny u alkoholika ok. 2-3x ponad normę? Z tym, że alkoholik ten nie pije od roku, a wyniki bilirubiny są takie jak i rok temu. Pozostałe badania w normie, zarówno teraz jak i w czasach gdy jeszcze popijałem (wszystkie tj. pozostałe markery wątrobowe, trzustkowe, nerkowe, morfologia, lipidogram w normie, badane też inne rzeczy jak witaminy, elektrolity, hormony, itp - też w normie). Na usg nic nie widać. Zmiana diety, wprowadzenie probiotyku, leki na wątrobę niczego nie zmieniły. Wykluczony zespołu Gilberta (brak mutacji genu UGT1A1 ), wykluczone HCV (WZW typu C) i HBV (WZW typu B). Mam się martwić czy wywalone i pić dalej? #alkoholizm #watroba #zdrowie
Cześć Siedzę w hotelu w Egipcie. Na piętrze 4 pary starszych Niemców. Jestem troszkę dziabięty. Odpaliłem swój Android TV i ktoś ustawicznie próbował się połączyć z przystawką do TV. Coś tam poodrzucałem i olałem. Jako że procenty krążą w żyłach, to postanowiłem, przy otwartym oknie, odpalić sąsiadom przemowie Hitlera. Moja jak to usłyszała to po 15 sekundach z mordą kazała wyłączyć (czy słusznie nie mi oceniać). Ale co ciekawe, gdzieś po minucie, ktoś zdalnie włączył TV i wznowił to samo przemówienie. Musiałem przystawkę odłączyć od prądu :D #niemcy #hitler #alkoholizm
Nie chcę tu nikogo pouczać, nikogo namawiać, wymądrzać się - ot napisać mały #gownowpis na temat alkoholu. Od dzisiaj nie piję. Czemu? Bo raz po raz łapie się za głowę, czemu ja to w ogóle robię. Sytuacja z alko wygląda u mnie tak, że nigdy nie pije sam (nawet piwa wieczorem). Tylko przy spotkaniach z kolegami w tygodniu czy większych imprezkach weekendami. Na to już są zazwyczaj 'okazje' Nie powiedziałbym, że mam problemy z piciem czy cierpię na #alkoholizm jednak nie raz zdażyło mi się wypić dwa piwa za dużo czy zostać namówionym na kolejki i obudzić się z mega kacem czy morlaniakiem jak coś odwaliłem. A może to jednak mój problem Zachodzę więc w głowę, po co mi to? Jestem dorosłym człowiekiem a nie raz tracę pół dnia na dochodzenie do siebie cierpiąc na ból głowy czy brzucha. Bo tak, nie jestem już młody i nie znoszę tego tak jak kiedyś. No i nie oszukujmy się, coś co powoduje takie reakcje nie może być dobre dla organizmu. Po co to piszę? Nie wiem. Zobaczymy, może lepiej będzie mi się żyło, może schudnę, może nie zobaczę różnicy. Ale warto próbować, wszystko jest dla ludzi.
Miałem kilka uzależnień i to które wydawało mi się najbardziej błahe okazało się najtrudniejsze. Trochę mi się zdrowie posypało. Ogólnie prowadziłem mocno imprezowy tryb życia, sporo używek, alkoholu, fajek, przelotnego seksu, a to wszystko zwieńczone śmieciowym żarciem, lenistwem i brakiem ruchu. Cukier, ciśnienie, stłuszczona wątroba, burdel w różnych wynikach od trzustki po nerki, zmiany skórne, biegunki, wahania masy ciała, bóle. Półtora roku nie piję, rzuciłem fajki, rzuciłem używki, na imprezy nie chodzę. Pozrywałem kontakty. Codziennie spacery. Większość problemów ze zdrowie się poprawiło ale to też skutek leków które pewnie zostaną ze mną do końca życia. Ale nie mogę ogarnąć się z dietą. Tzn. na pewno jest dużo lepiej ale nawpieprzanie się w weekend jakiś śmieci i zagryzienie tego paczka chipsów i czekoladą to jedyna przyjemność z życia jaką teraz mam. I nie chodzi o nadwagę bo akurat z tym było spoko. Po prostu gotowanie i ta cała otoczka zakupów i jedzenia tego mnie przytłacza. Nie smakuje mi to nic, a nic. Wpycham na siłę i patrzę na fotki fastfoodów aby to przełknąć. Jak długo sobie odmawiam cheatdaya to aż mnie rzuca. Potrafię cały dzień i pół nocy walczyć ze sobą, minuty się dłużą i w środku nocy gdzie 95% opcji już nie ma, wstaje i jadę do maka bo nie mam innego wyboru. W głowie planuje sobie małą porcję np. 2forU ale przy drive zmieniam zdanie na mczestaw. Jem i potem wyrzuty sumienia. Ale zrobiłem cheat w weekend i teraz przez tydzień znów będę zmuszał się do jakiegoś kurczaka z batatami aby w kolejny weekend znów tak walczyć ze sobą. #dieta #alkoholizm #uzaleznienie
Mój ojciec staje się żulem i nie potrafię go powstrzymać. Parę lat temu ojciec zaczął się dziwnie zachowywać. Pracował jako wykończeniowiec, ale przestał przynosić pieniądze do domu. Okazało się, że zamiast pracować, pił. Przynajmniej jednemu inwestorowi wypił alkohol z barku, przez jakiś czas mieszkał u kogoś w szopie, bo nie chciał wracać do domu. Zaczął się też awanturować z sąsiadami. Gdy poszedł do nich pod furtkę i zaczął się wydzierać, że ich pozabija, ci wreszcie mieli go dość i zadzwonili na policję. Funkcjonariusze zabrali go na komendę, a mama zagroziła mu, że albo zgodzi się na pobyt w szpitalu, albo nie ma po co wracać. Zgodził się. Po kilku tygodniach wrócił jako inny człowiek, spokojniejszy, ale już nie taki sam. Początkowo głównie leżał w łóżku. Mama kupowała mu papierosy, ale z czasem zaczęło mu być mało i zaczął chodzić po mieście, szukając ich po śmietnikach. Potem zaczął szukać alkoholu. Zapewne najpierw dopijał to, co znalazł, a potem zaczął kraść z okolicznego sklepu. Chodził z kurtką, chował pod nią puszki i wychodził ze sklepu. Skąd to wiem? Sam mi się pochwalił. Sprawia wręcz wrażenie dumnego ze swojego "sprytu". Obecnie więcej czasu spędza poza domem niż w domu. Zadaje się z jakimś okolicznym mętem, który zaczepia ludzi o pieniądze na alkohol, potem piją razem. Coraz częściej wraca pijany do domu, w ostatnich miesiącach raz czy dwa przywiozła go policja, bo się przewrócił i nie mógł wstać. Oficjalnie ojciec ma zdiagnozowaną depresję. Najpierw chodził do psychiatry prywatnie, potem państwowo, nic to nie dało. Mama próbuje wysłać go na przymusowe leczenie alkoholowe, ale to nie jest takie proste. Zgłosiła na miejscowej komendzie, jaki jest problem. Dzielnicowy ma z nim porozmawiać, ale obawiam się, że to nic nie da. Nie wiemy już z mamą i siostrą, co możemy jeszcze zrobić. Nie dość, że niszczy siebie, to ciągnie nas wszystkich w dół. Wczoraj wrócił pijany i śmiał się nam wszystkim w twarz, gdy nie wiem po raz który próbowaliśmy coś wskórać. Rzeczywistość zupełnie mu odjechała. #alkoholizm
Takie tam #przemyslenia z dupy Zapisałem się do psychologa/terapeuty na piątek. Muszę zrozumieć co mną kieruje w tym że jak tylko złapie dobry moment w życiu tzn. rzucam fajki, alko jest dopięta dieta i siłownia, z kobietą też się układa to przychodzi taki moment że się łamie kupuje paczkę szlugow a później dorzucam do tego alko i to oczywiście w sposób jakby jutra miało blnie być, później wstyd poczucie winy i znowu wracam do "zmiany".. pytanie czy jestem wjebany w #alkoholizm czy to jeszcze jakieś mechanizmy mną sterują, bo to wszystko dziwne jest bo jak mam okresy ogaru to nic mnie nie ciągnie do alko ani innych rzeczy, tak musiałem się wyżalić
Przestał mnie bawić i i mi smakować alkohol. Kiedyś potrafiłem chlać co tydzień, sprawiało mi to przyjemność. Teraz wypiłem coś więcej jak lampkę wina na wakacjach pierwszy raz od kilku miesięcy i mnie to odrzuciło. Sam nie wiem czemu to piszę, bo mam perfekcyjne życie. Dobrą pracę z bardzo dobrymi pieniędzmi i perspektywami rozwojowymi, piękną, kilkanaście lat młodszą dziewczynę, własne mieszkanie, samochód, żadnych zmartwień. Czytam 2-3 książki w tygodniu, trenuję 4 razy w tygodniu, przestałem grać w gry komputerowe, nie stosuję żadnych używek, ograniczyłem social media. I nic mnie nie bawi. Nie mam motywacji żadnej. Biorę wszelkie nadgodziny w pracy, bo mi głupio odmówić możliwości zarobienia dodatkowych pieniędzy i dodatkowe pieniądze ląduje na koncie na kiedyś tam, bo nie ma rzeczy, którą bym chciał. Czy pracuję, czy nie, nie robi to mi różnicy, bo w sumie nic w wolnym czasie nie sprawia mi przyjemności Nie jest to depresja, bo ją miałem i wyszedłem, czuję się kompletnie inaczej. Obecnie zero emocji, zero motywacji, zero pragnień Tęsknię do picia co tydzień i oczekiwania aż się nawalę w piątek z kumplami, nawet jeśli skończy się to zgonem i przypałem. #alkoholizm #zalesie #gownowpis
#wino #alkohol Czy gdzieś w bliskich okolicach Mielca kupię Jabłuszko Sandomierskie , Gruszkę Sandomierską lub Sandomierskie mocne ?
Nigdy nie byłem abstynentem tak długi czas w życiu jak dzisiaj. To znaczy 2 lata bez kropelki alko w ustach, pomijając oczywiście wiek 0-15 lat. Na początek pierwsze miesiące oczywiście wszyty disulfiram jako bat nad głową. Czy wypicie piwa po 2 latach abstynencji to proszenie się o nowe(stare) problemy? Czy uwolnię w ten sposób demony z przeszłości? Nigdy nie miałem tak długiego okienka w piciu więc to dla mnie coś nowego i wolę się podpytać kogoś bardziej "doświadczonego" w boju. Chociaż spodziewam się jakie będą odpowiedzi ale jestem ciekaw czy ktoś miał podobne doświadczenia i chętnie się nimi podzieli. #alkoholizm #uzaleznienie
Co jakiś czas ktoś tu na tagu #alkoholizm piszę o plusach zaprzestania picia, że jest lepiej, więcej energii, są chęci, brak rozleniwienia. Dochodzi do stwierdzeń, że ludzie żałują lat w których piły. I to czasem już po miesiącu czy dwóch abstynencji. A u mnie jest odwrotnie. Nie piję już z półtora roku, a od 2 lat mocno już ograniczyłem. Było to spowodowane właśnie tym, że wiecznie nic mi się nie chciało, brakiem ambicji, unikaniem odpowiedzialności. A piłem alko bo było po nim po prostu fajnie. Taki reset na zasadzie byle przemęczyć się do weekendu, a w weekend nagroda w postaci alkoholu, imprezy, jakiegoś śmieciowego żarcia, czasem jakiegoś przelotnego seksu. Niby dobrze mi z tym było ale wiem, że takie życie to droga donikąd. Tak też rzuciłem alko, a przy okazji inne rzeczy jak fajki, przelotny seks, sociale i śledzenie jakiś strimów, śmieciowe jedzenie. No i wychodzi na to, że moje życie to pustka, mimo, że próbuje cały czas organizować sobie ten czas. Ale każda czynność, każdy trening czy każda przeczytana książka to zmuszanie się porównywalne do wsadzania ręki w ogień. Nic w tym przyjemnego nie czuję. Nie mam żadnej satysfakcji z jakiś wyników na siłowni, z medalu na maratonie. Mam jakieś tam towarzystwo znajomych właśnie poznanych w związku z tymi aktywnościami ale traktuje ich jak dziwaków. Jak widzę te twarze to mnie łapie aż taki wstyd z kim ja się witam, takie żenujące uczucie. A kobiety są kompletnie aseksualne. Zawsze sobie powtarzam przed takim spotkaniem aby tylko się nie odpalić i to wytrzymać. I odliczam czas do końca. No po prostu robię wszystko wbrew sobie. Czy tak powinni wyglądać to szczęśliwe życie bez alko gdzie każdy chce osiągnąć jak najwięcej? A pieniądze mnie nie motywują też do niczego. Mam jakąś tam pracę, od wielu lat na tym samym stanowisku bo odmawiałem awansów, stoję w miejscu i mimo niskich zarobków to mam wrażenie, że nie mam co z tą kasą robić. Już uzbierało mi się dużo tego. Kiedyś to wydawałem to na używki i imprezy, a teraz to wgl. Jak mam mieć chęci na awans jak nie mam co z tą kasą robić? A niczego sobie nie żałuję, kupuje jakieś buty do biegania po paręset złotych, jakieś tam smartwatche co roku nowy telefon, książki, jakościowe jedzenie. Nie mam jedynie zobowiązać jak dzieci/alimenty oraz kredyty, mam własnościowe mieszkanie, auto. Mam też ponad 40 lat więc do tego wieku zapewniłem sobie wszystkie potrzeby. Byłem u psychiatry kiedyś, przez 8-9 miesięcy brałem wenlafaksynę, ale depresji mi nie zdiagnozowano. Wizyty mogę streścić do zalecenia "weź się w garść". #gorzkiezale #zalesie
Cześć, Ostatnio miałem imprezę urodzinową. Pierwszą od dawna. Brakowało mi ludzi. Zaprosiłem wszystkich ludzi z którymi mam kontakt. Wszystko było zaplanowane. Miało być cudowanie. I było do czasu.... Od niedawna brałem psychotropy. Do tego dowaliłem wino, a później mocniejsze alko. Zacząłem wszystkim wyznawać dozgonną miłość. Skończyło się tym że darłem ryja, robiłem rozpierdol i obijałem się od ściany do ściany. Moja Różowa mówi mi że przystawiałem się do najbrzydszej laski na imprezie. Podobno byłaby zazdrosna ale jako, że ta laska była paskudna to miała ze mnie bekę. Absolutnie nic nie pamiętam od momentu kiedy sprzedałem znajomym kanapę.... Myślicie że powinienem teraz pisać / dzwonić po ludziach i przepraszać czy udawać że było ok i się nie odzywać? #przegryw #psycho #narkotykizawszespoko #alkoholizm
Żyje w rodzinie alkoholików, muszę to w końcu powiedzieć i nie udawać ani nie łudzić się. Ojciec żłopie piwska i setkę/dwusetkę CODZIENNIE od conajmniej 7 lat. Po pracy codziennie zahaczany jest sklep. Po zwróceniu uwagi standardowo obraza majestatu, że robię z niego alkoholika i chodzi naburmuszony na mnie, co innego na mojego brata. Brat przyjeżdża raz na tydzień/dwa to wiecznie przywozi że sobą conajmniej 6-pak i po 200 na głowę dla siebie i ojca oboje uchachani i „czemu się nie cieszysz życiem”. a w sobotę o 20 oboje już wygięci na kanapie. Robota bez alkoholu też nie istnieje, trzeba się napić bo wtedy jest siła dużo działania. Jak nie ma okazji w danym dniu żeby ojciec kupił alko to zawsze coś wymyśli że jechał do sklepu ale zapomniał gotówki i musi jeszcze raz itp. Co najgorsze wciąga w to matkę bo matka mu też zwracała uwagę że za dużo pije to żeby tak nie marudziła to też jej kupuje i sama ulega pokusom… zaczyna pić już co każdy weekend drinki, czasem nawet w czwartki bo już jutro piątek to prawie weekend. Nie mam siły przebicia. Brzydzi mi się ta rodzina, brzydzi mi się na nich patrzeć, nienawidzę ich za to ale oprócz nich nie mam nikogo innego Tylko siostrę mam normalną ale ona żyje swoim życiem. Oczywiście wszyscy pracują, cieszę się gdy idę do pracy i nie muszę na nich patrzeć, ich obecność mnie irytuje, a psychika mi nie wyrabia,pomocy #alkoholizm #zalesie #pomocy
Jakiś czas temu jeden mirek pisał o leku przeciwlękowym po odstawieniu alkoholu. Nie pamięta ktoś czasem nazwy tego leku? #alkoholizm #psychiatria #psychologia #depresja #zaburzenialekowe
Cześć, Miesiąc temu na zawsze zakończyłem przygodę z alkoholem. Mam dobrą pracę pełną wyzwań, o której wielu tylko marzy, super perspektywę na przyszłość. Terapeuci, psychiatrzy, a nawet duchowni tłumaczyli mi, że po dwóch tygodniach abstynencji zaczną mi wracać uczucia i będę inaczej myśleć. Moim problemem jest, że alkohol powodował u mnie zanik emocji i to głównie ciągnęło mnie do picia. Jak wróciły emocje, to pierwszy raz od lat strasznie się zauroczyłem. Oczywiście w pierwszej dziewczynie, z którą mam dużo kontaktu - w pracy. Jak można się domyślić, takie nieszczęśliwe zauroczenie w procesie trzeźwienia strasznie mnie dołuje. Całe lata byłem typem, który odpowiada filozofii #redpill , dlatego jestem w szoku, że tak się czuję. Jestem też na lekach antydepresyjnych, które na początku pomagały i miałem sporo motywacji, ale jak wróciły emocje to raczej działa w druga stronę. Proszę was o pomoc i opinię, czy to stan przejściowy i tylko iluzja chemii mojego mózgu, a rozchwianie emocjonalne minie? Jak sobie radzić? Słyszałem też, że alkohol obniża poziom testosteronu, może o to chodzi? Dziewczyna nie jest tego warta - po przejściach i do tego niezła wariatka o cechach narcystycznych (bardzo chłodna). Czy to jakaś zależność, że alkoholików ciągnie do tego typu osobowości? #alkoholizm #psychologia #depresja #redpill #przegryw
Czy Sylimaryna 80% x3 dziennie to dobry pomysł na odbudowę lekko stłuszczonej wątroby (badanie usg), ggtp 124, alat 81, aspat 77, po prawie 2 latach ciągu na 3-5 romperach 12% dziennie czy to scam? Nie pije od 8 dni i długo nie zamierzam. O to mam na mysli: https://zapodaj.net/plik-VdsPQn7rw9 #alkohol #alkoholizm #suplementacja
#sylwester przekonał mnie by rzucić #wodka i przesiąść się tylko na piwo. Myślę też czy stopniowo też nie wyeliminować ogólnie #alkohol z życia. Po imprezie u przyjaciela jeszcze kontaktowałem. Wyszedłem z domu i mnie odcięło. 100 czy 200 metrów dalej się obudziłem po 3h snu... Na szczęście nikt mnie nie okradł i znalazłem moje porozrzucane rzeczy. Mam obrażenia na głowie, rękach i kolana bolą. Nic tylko się cieszyć, że nie ma takich niskich temperatur jak kiedyś oraz przede wszystkim, że żyje. Nie wiem czemu wolałem iść do domu a nie spytać się o możliwość przenocowania. Mam nauczkę do końca życia.
Rok 2024 był dla mnie walką ze swoimi uzależnieniami, a trochę tego było. Alkohol, fajki, różne specyfiki #narkotykizawszespoko masturbacja, pornografia, przelotny seks, cukier i śmieciowe żarcie. Ogólnie prowadziłem bardzo imprezowy tryb życia. Oczywiście nie byłem w żadną z tych rzeczy (chyba) wbity po uszy no ale każdy weekend to była impreza, w tygodniu jakiś śmieszny papieros, czasem 4pak piwa. I tak prawie od 20 lat. Fajki codziennie, i zwykłe i te elektroniczne. I w sumie z prawie wszystkim mi się udało uporać. Prawie bo nie mogę sobie poradzić z największą błachostką z tych rzeczy - mianowicie ze śmieciowym żarciem. Od zawsze jadałem z knajp, wiadomo, najlepiej smakują bomby kaloryczne jak pizza, burgery, kebaby i jakieś żeberka. No po prostu nie umiem bez tego życia. Gotuje w domu - smakuje jak kupa. Catering? 2/10. Ostatnie miesiące mojego życia do 2-3 dniowe głodówki. Głodówki nie dlatego, że się głodziłem i nie miałem jedzenia. Ja gotowałem dzień w dzień i po gotowaniu mój apetyt wynosił zero, a na telefonie praktycznie bez świadomości odpalałem sobie pyszne, glovo albo stronę mcdonalda. Ilość zmarnowanego jedzenia przez ten rok to na pewno setki kilogramów. Gotowałem i apetyt znikał na 2-3 dni. Na siłę w siebie wciskałem - 2-3 łyżki i koniec. Dochodziło nawet to wymiotów. Może źle gotuje? Znajomi się zajadali, a w pracy chcieli ode mnie kupować to jedzenie co przyniosłem sobie i nie miałem ochoty zjeść. Za to za hotdoga z żabki czy burgera z maka albo burgerowni oddałbym wszystko. Jakby zrobili ceny x10 to bym dalej kupował. Nie robiłem tego aby schudnąć, bo problemów z wagą nie miałem. Po postu chciałem jeść zdrowiej i mniej wydawać na takie rzeczy kasy. Nie mogę sobie z tym poradzić. Palenie fajek od 20 lat to było nic. Miesiąc rzucania i już nie palę. Alko odstawiłem z dnia na dzień, a dalej mam go w domu na wyciągnięcie ręki. A z tym jedzeniem nie mogę sobie poradzić. Na prawdę czuje taką euforię jak tylko coś sobie zamówię, jak odbieram od kuriera to dostaje drgawek, czasem zaczynam już jeść w korytarzu. Jest na to jakiś sposób? Byłem u dietetyka to kazał walczyć i trzymać zróżnicowaną dietę i tyle było z pomocy "po jakimś czasie się pan przyzwyczai, będzie pan głodny". Trafiłem też do psychiatry to przepisał mi taki lek jak Asertin. Biorę go już z 5 miesięcy, nie widzę absolutnie żadnego efektu. #alkoholizm #dieta #uzaleznienie #psychologia
Czy zna ktoś temat ciężkich stanów lękowych/depresyjnych nawet kilka miesięcy po odstawieniu alkoholu? Mija mi już któryś miesiąc bez alkoholu a depresja/stany lękowe nie odpuszczają a nawet mam wrażenie że się pogłębiają. To już któryś mój "epizod" w życiu. Dodam że byłem na kilku terapiach (indywidualnych jak i grupowych) ale nigdy stricte alkoholowej jak i brałem leki ale nic na dłuższą metę nie pomagało i po kilku miesiącach jakoś samo przechodziło ale niestety przez brak właściwej diagnozy zawsze wracałem do nadużywania alkoholu dlatego zraziłem się do tych form pomocowych. Ma ktoś jakąś radę/był w podobnej sytuacji i z tego wyszedł? Czuję że to już ostatni gwizdek by sobie pomóc #alkoholizm #depresja #nerwica #psycholog #pytanie #psychologia #psychiatria
#alkohol #alkoholizm #zdrowie #psychologia Wczoraj ktoś napisał jakiś wpis o tym że jego młodzi koledzy zapili się albo uszkodzili przez alkohol i tak zacząłem rozmyślać o tym jak słabi są dzisiejsi ludzie pomimo tej technologii i całego rozwoju, skąd tyle chorób i problemów ze zdrowiem. Weźmy na przykład starych żuli i nie tylko, z wiosek, ci ludzi pili od małego samogon często mieli jakieś problemy ze wzrokiem jak był jakiś trefny, potem do późnych lat 2000 chlali Tury czy jakieś Bizony, całe życie jarali mnóstwo fajek od najmłodszych lat, rozcieńczali spirytus i robili z niego wódkę, narobili dzieciaków, naprodukowali mnóstwo płodów rolnych i w późnej starości około 70 lat często kończyli w jakiś pijackich wypadkach typu wpadł do stawu/rowu/szamba i utopił się, przejechał się kombajnem, traktorem, wkręcił się w jakąś maszynę i podobne takie. A dzisiaj chłop 30 lat i on umiera bo ma chorobę alkoholową... Kobiety to samo, kiedyś baba chlała wino, paliła fajki, pukała się za stodołą albo na sianie, urodziła 6 dzieci, gdzie zazwyczaj jedno umarło młodo albo było upośledzone i te kobiety dożywają 80-90 lat i są zadowolone z tego co je spotkało, a obecne baby płaczą i jęczą bo są na świecie jakieś osoby które czują się skrzywdzone i one się z nimi jednoczą tracąc przy tym swoje cenne życie, nie wchodzą w żadne związki bo na świecie są źli ludzie, małżeństwo to dla nich coś złego, one wolą w formie protestu i jednoczenia się poświęcać swoje życie i życie swoich rodziców dziadków w imię czegoś wymyślonego... Ciekawy jestem czy to efekt upadku fizycznego czy psychicznego, a może jedno przyczynia się do rozwoju drugiego...
Mirasy, Zna się ktoś tu na #zdrowie i #alkohol ? 26lvl. Czasami wypije 20 kieliszków wódki i nie rzygam, najwyżej film sie urwie, a czasami po jednym piwie rzygam. Tu i tu najedzony. Wie ktoś od czego to zależy?
Czy można i jak można pomóc osobie uzależnionej od alkoholu? Mój tata kiedyś pił sobie jedno czy dwa piwa w tygodniu, później ze względu na stres w pracy i wydaje mi się, że pewnego rodzaju zaburzenia lękowe zaczął pić więcej. A alkohol jeszcze je wzmaga i jest błędne koło. Teraz niestety jest tak, że już przerzucił się na wódkę, którą pije w ukryciu po pracy (to nie jest też tak, że kupi i wypije sam na raz 1 litr wódki ale pije ją sukcesywnie). Dodatkowo zauważam w nim wybuchy złości z błahych powodów. Ogólnie to bardzo dobra osoba, dbająca o rodzinę i żonę ale mama zamiast z nim porozmawiać to na niego krzyczy i się denerwuje. Nie sądzę żeby oboje byli zachwyceni jakąś wizytą u psychologa czy psychiatry, niestety mentalność na poziomie "taki lekarz dla wariatów". Nie wiem jak mu pomóc... cierpię niezmiernie jak to wszystko obserwuję i nie wiem co mam zrobić. Chce mi się po prostu płakać. #alkohol #alkoholizm #psychologia
Zbliżają się święta – ten magiczny czas, gdy rodziny spotykają się, składają sobie życzenia, mniej lub bardziej szczere, pełne sukcesów i szczęścia. Mówi się, że nawet psy wtedy zaczynają mówić ludzkim głosem. To magia świąt, prawda? A jednak, odkąd pamiętam, w święta zawsze czułem się, jakbym siedział na bombie. Mój ojciec to alkoholik, a prawdopodobnie także chory psychicznie człowiek. To naprawdę mocne połączenie. To właśnie wtedy, w święta, zauważyłem, że jego agresja wobec mnie i mamy nie była tylko wynikiem alkoholu. To była czysta nienawiść. Potrafił być kochającym ojcem wieczorem, by rano obudzić się i robić rozpierdol. Zawsze w Wigilię. Nienawidzę świąt. #swieta #alkoholizm
Już dziś na tagu #alkoholizm dwie osoby napisały, że nie widzą żadnej różnicy po rzuceniu alkoholu. I ja mam tak samo, u mnie jest to półtora roku. Ja też nie widzę, bo brak kaca nie jest dla mnie żadnym argumentem bo nie miewałem kacy takich które by mi przeszkadzały w czymś. Na pewno jestem zdrowszy ale czy lepiej się czuje? Nie. Czuje się tak samo. Czy lepiej śpię? Nie wiem, może, bo nigdy nie narzekałem na sen, po alko zawsze miałem głęboki i długi sen (tak mi się wydaje), bo piłem w weekendy i w tą sobotę i niedzielę rano mogłem sobie pozwolić na spanie do oporu. Może zostało mi trochę więcej kasy w portfelu? Pewnie tak. Tylko co mam z tą kasą robić? Po prostu zamieniłem wyjścia ze znajomymi i picie na siedzenie i nudzenie się w domu, a w tym czasie inni imprezują, na rolkach same toasty, przychodzą tego typu snapy. Ktoś powie to weź się za siebie i coś rób. Ale ja robię, uprawiam sport ale robię to też w tygodniu, a w weekend zajmuje mi to około godziny. Gotuje jedzenie, sprzątam. A może wychodź i nie pij? Tylko nikt nie chce. Ktoś mnie zaprasza na flaszkę bo żona pojechała z dzieciakiem do matki. Mówię, spoko, wpadnę, ale nie piję. I od razu zmiana planów, jednak się nie uda bo żona zostaje. I tym sposobem te półtora roku uważam za zmarnowane, nawet nie czuję tych weekendów, biorę sobie rzeczy z pracy do domu aby się w ściany nie patrzeć albo nie popaść inny nałóg np. oglądanie twitach i wysyłanie donejtów - wtedy przynajmniej wiem, że ktoś inny ma frajdę z tych pieniędzy. #zalesie
Ma ktoś pomysł co jeszcze mogę zrobić z naprawieniem swojego zdrowia po prawie 15 latach chlania weekend w weekend? Przestałem pić ze względu na zdrowie, dostawałem biegunek, z lekkim zabarwieniem pomarańczowo-żółtym, do tego jeszcze hemoroidy, zmiany skórne, poty, problemy ze snem. Parę miesięcy nie piłem, a biegunki dalej się utrzymywały. Poszedłem więc do lekarza, przebadałem się dość dokładnie, morfologia, mocz, pakiety trzustkowe, wątrobowe, nerkowe, lipidogram, jakieś tam hormony i wszystkie inne rzeczy których nie było w pakietach jak witaminy, ferrytyna, kwas foliowy, no wszystko co lekarz zalecił i co znalazłem w sieci. Wszystko wyszło w normie prócz ALT, bilirubiny, cholesterolu (tego złego) i trójglicerydów. I było to po paru miesiącach niepicia i zadbania o dietę. Dostałem Timohep. W między czasie zrobiłem sobie jeszcze usg na którym wyszło "lekkie stłuszczenie wątroby" - tak powiedziała osoba wykonująca badanie i potem lekarz, podobno jest na tyle małe, że nie ma się co przejmować, no ale trzeba zadbać. Zrobiłem sobie jeszcze kolonoskopie i gastroskopie, jakieś testy na sibo, gluten, h.pylori, insulinooporności, pasożyty, alergie pokarmowe, WZW i wiele innych - tu też nic nie wyszło. Mija ponad rok od tamtych badań i półtora od rozpoczęcia abstynencji. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Większość rzeczy znikła jak hemoroidy, poty, śpię dobrze. Ale zostały biegunki choć w lżejszej formie. Mam zawsze biegunkę rano po wstaniu, a w ciągu dnia po większym posiłku dlatego jem małe i lekkie posiłki. Np. taki cheat day w postaci pizzy gdzieś w knajpie to murowana biegunka 10min po zjedzeniu. Pomarańczowy kolor się utrzymuje, ale widać to tylko na papierze. Ogólnie to ogarnąłem dietę, sport, schudłem z 20 kilo i już jestem szczupły. Przez ten czas powtarzałem sobie badania i dalej są przekroczone ALT, bilirubina, cholesterol oraz trójglicerydy. Oczywiście powtarzałem nie tylko te 4 rzeczy ale wszystko. A więc tak, ALT mam w granicach 50-60, przy normie do 40, bilirubinę ok. 2 przy normie od 0,3 do 1,2, cholesterol mam w granicach 220 przy normie 190/200 (w zależności od laboratorium) i trójglicerydy mam ok. 220 przy granicy 150/160 (w zależności od laboratorium). Podobne wyniki, może 10-20% więcej miałem jak się badałem za 1 razem i mimo tak dużych zmian w życiu to nie ma dużych spadków (a to prawie półtora roku, brak alko, dieta, sport i branie leków). Czy wszystko ok i np. za rok-dwa będzie widać jakąś znaczącą poprawę? Co mogę jeszcze zrobić? Co mogę jeszcze zbadać? Co mi wgl jest. Lekarze mają mnie za wariata jak przychodzę z takimi pakietami badań bo są to... dwa segregator, a mam jeszcze segregator z zapiskami diety, treningów, spadków wagi. Zespół gilberta i dieta do poprawy - tyle razy to słyszałem... Pomóżcie proszę. #alkoholizm #zdrowie #dieta #medycyna
#benzo #benzowraki #alkoholizm Kochani, powiem krótko - jestem wjebany. Jak już robie przerw od benzo - fizycznie jest ok, ale psycha siada :(. Do tego mam krzyżówkę. Potrafie walić benzo nie wiem 2 tygodnie i nagle wpada do chorego łba - a se jebne alko - oczywiscnie nie somersby tylko dembacze mocne + setka i huj. Choroba jak siemasz. Póki mam UOP zacząłem się bardzo zastanawiać nad ośrodkiem zamkniętym. Chodze co tydzien na grupe wsparcia lokalną i bardzo mi to naprawia łeb. Ale myśle, że ośrodek to będzie strzał w dziesiątke. Teraz pytania do zaprawionych: - mam syna, nie chce go zostawić na tak długi czas tym bardziej że spędzamy dużo czasu razem - oczywiście jestem trzeźwy. - ile trwa taki pierwszorazowy podby? Chcę wyjść czysty z połowicznie naprawioną banią bo to zostanie i tak ze mną do końca życia. - Jestem bardzo czystym człowiekiem - nasłuchałem się, że w ośrodkach zamkniętych kible są osrane od biegune itd. w prysznicach jest podejrzewam taki sam syf. - czy dostane l4 i czy pracodawca w sensie szefu dostanie info o HR że jestem pierdolonym narkomanem alkusem> - Macie w mazowieckim jakiś kontakt do psychiatry NFZ gdzie nie ma czasu oczekiwania 2031? Z góry dziękuję.
Szczerze mówiąc, nie wiem od czego tu zacząć. Mieszkam i pracuję w dużym mieście wojewódzkim, ale nie mam swojego mieszkania. Rodzina żyje na prowincji 180 km stąd, ale staram się często ich odwiedzać, bo mam tam głównie znajomych, którzy zostali, reszta rozeszła się po świecie i po Polsce w poszukiwaniu lepszego życia. Lubię tam być, ale nie lubię być w domu rodzinnym, który nadal jest wielopokoleniowy, od ukończenia 18 roku życia chciałem się usamodzielnić, chodzić do pracy, skończyć studia, wszystko się udało. Mam jakieś 20 tysięcy oszczędności, ale moje życie w ostatnim czasie jest fatalne, jedynie chodzenie do pracy, powrót z niej i picie alkoholu w umiarkowanych ilościach, do czasu aż siądzie na bani i jest jakoś mniej stresująco. Praca sprawia mi sporo stresu, ale jest dobrze opłacalna, gdyż jako handlowiec jestem w stanie sporo zarobić, a nie przebaluję tego i odkładam. Ale po pracy wychodzę ze znajomymi gdzie towarzyszy nam alkohol, a jak nie wychodzę to sam spożywam go w pewnych ilościach. Mam bardzo dobrą koleżankę, znamy się 6 lat ponad, przez 4,5 roku nie mieliśmy kontaktu, po jakimś czasie znów nam się odnowił, a od ponad pół roku mamy ze sobą bardzo głęboką relację. Dziewczyna po przejściach, miała kilku partnerów, którzy ją oszukiwali, a jest całkiem w porządku, to w zasadzie moja jedyna interakcja z kobietami w moim wieku, więc gram w tym przypadku all in i wiem, że takiej wartościowe kobiety w życiu nie spotkam, spotykamy się i bardzo dobrze dogadujemy, problem w tym, że mieszka w okolicach mojej miejscowości rodzinnej, gdzie jestem tylko i wyłącznie od święta lub weekendami, dwa-trzy dni spędzone w domu rodzinnym to dla mnie maksimum ile mogę wytrzymać, postawiłem sobie poprzeczkę bardzo wysoko w życiu i chciałbym mieć coś swojego w kontekście nieruchomości, ale do tego niestety daleka droga. Ona lubi swoją rodzinę i cały czas mieszka w swoim rodzinnym domu, nie ciągnie ją do wielkiego miasta mimo dobrego wykształcenia i tu jest największy problem, który mnie gnębi, że nie wiem w jaki sposób można to ugryźć, chciałbym z nią wejść w normalną relację, ale ze względu na dystans jest to ciężkie do wykonania, do domu rodzinnego i pracy na swoich rejonach nie jestem w stanie się przekonać, bo po dłuższym czasie będzie to dla mnie ciężkie psychicznie, ale chciałbym spędzać z nią więcej czasu, zwłaszcza widząc, że ona też mocno trzyma moją stronę, uznaje mnie za bardzo wartościową osobę, mimo tego, że nie wie o moim problemie alkoholowym, który jest jedynie stłumieniem samotności i lekkiej dawki relaksu w mieście, gdzie w zasadzie 90% tygodnia jestem sam. Odnoszę wrażenie, że jedyna szansa, żeby mieć normalną kobietę i prowadzić normalne życie gdzieś ucieka bezpowrotnie, kompletnie nie wiem jak się za to wszystko zabrać, zbyt wiele przeszkód mam na swojej drodze, z chęcią bym wrócił do siebie i żył normalnym życiem ale nie w domu rodzinnym, wydaje mi się, że im dłużej będę zwlekał to tym bardziej ta relacja się zawali i nikogo takiego już nie poznam, kompletnie nie wiem co robić ze swoim życiem. #przegryw #gorzkiezale #niebieskiepaski #rozowepaski #zwiazki #alkoholizm #logikarozowychpaskow #zalesie #samotnosc
Jestem tu od nastu lat. Od tych nastu lat jestem pijany. Kilkukrotnie alko pomogło mi w pracy, zdecydowanie więcej razy mi przeszkodziło. Przyprawienie mi rogów i rozwód zapoczątkowały tę spiralę. Nie zwalam na nikogo winy - to był mój wybór i moja forma radzenia sobie z sytuacją. Mam troje dzieci, dobrą sytuację zarówno finansową, jak i rodzinną. Ale nadal jestem alkoholikiem. Nie potrafię się przemóc by to ujawnić, a jak na złość potrafię świetnie się kamuflować. Czasem sam proszę siebie o to, by wręcz coś odwalić i zostać poniekąd zmuszonym do ujawnienia swojej drugiej natury. Jestem oszustem, oszukuję wszystkich dookoła. Moją rodzinę, moje dzieci, moich rodziców. Tak mi przykro, że jestem kim jestem. Mam ochotę się czasami zabić, ale to wymaga odwagi. Nie wierzcie tym, którzy twierdzą że samobójcy to tchórze. W pojęciu udźwignięcia problemów życia i ich przezwyciężenia - tak, to tchórze. W pojęciu podjęcia nieodwracalnej decyzji - tutaj tchórzy nie ma. Przynajmniej ja tak uważam. Mam kochane dzieci, cudowną partnerkę i jeszcze żyjących rodziców. Mam wszystko. A mimo tego sięgam każdego dnia dna. #alkoholizm
Mirki.... Lurkuje wykop wiele lat ale mam teraz największy problem w swoim życiu - rzucam alkohol ciężko mi z tym, codziennie płaczę i mam załamkę psychiczną w końcu picie przez cały rok dużych ilości alkoholu zrobiło swoje. Boję się w sumie to wszystkiego, wyjść na miasto po głupią bułkę bez alkoholu już stwarza w mojej głowie duży problem. Chce z tego wyjść i zauważyłem swój problem, nawet nie wiecie jak chce wyjść. Mam kochająca mnie dziewczynę która mnie w tym wszystkim wspiera... Nie chce tego spieprzyć, serio. Jutro idę na pierwszy miting AA w moim mieście, chce pogadać z ludzmi którzy mają podobny problem. Piszę tu w sumie po porady i wsparcie, nawet nie wiem jak się do tego zabrać. #alkoholizm #depresja #przegryw #wspacie #AA
Czy tylko moi znajomi są tacy nudni i ujowi czy to jest już polski standard? Jak na swój wiek (33 lata) mam raczej sporo znajomych i często są różne spotkania, wyjścia. Problem w tym, że praktycznie każde z nich opiera się na piciu alkoholu. W mniejszych, większych ilościach - zależnie od dnia ale ZAWSZE coś się pije. Problem mam jedynie z tym, że praktycznie niemożliwe jest spotkanie czy zorganizowanie jakiejkolwiek czynności która nie będzie tego alko zawierała. Ja jestem z tych, których to już nudzi i tym stanem rzeczy zmęczony jestem. Proponuje aktywności w stylu sportów, spaceru, czegokolwiek - nieee no po robocie mi się już nie chce, wole usiąść i piwko walnąć. Proponuje pojechać do Wawki i coś porobić, do restauracji ciekawszej pójść, do knajpki z grami itp - daleko, drogo, można na mieszkaniu flaszkę walnąć. Raz mi się udało planszówki zorganizować ale większość i tak traktowała to jako niepotrzebny dodatek do chlania. Ostatnio zaproponowałem wyjście do teatru bo dawno nie byłem a ciekawy spektakl jest - jak się na mnie dziwnie spojrzeli. Oczywiście to tylko z męskiej strony znajomych, partnerki często podzielają moje zdanie. Chyba muszę wymienić znajomych. Takie coś może byłoby fajne mając 20 lat ale w pewnym wieku człowiek oczekuje czegoś ambitniejszego. #gownowpis #zalesie #znajomy #alkohol #alkoholizm
Nigdy nie miałem problemu z alkoholem pod kątem uzależnienia. Nie piję dużo, nigdy samemu, Ale zastanawiam się czy jednak coś nie jest na rzeczy, Każde spotkanie ze znajomymi to piwko (tak to już w tym towarzystwie wygląda i jest to 'naturalne'), wyjście do knajpy - też piwko. Spotkanie u kogoś na chacie - piwko (inni poją też inne trunki, ja nie lubie). Zdarza się więc czasem napić 2 razy w tygodniu, czasem 3, czasem 1 albo w ogóle. Po piwie często czuje się kiepsko, często nawet 2-3 rano serwują mi zamulenie i ból głowy. Pomimo tego wciąż do picia wracam, Ostatnim czasy czuje się przepity i nie chce mi się - koniec końców znowu pije jak zdarzy się okazjza. Czy to już oznaka problemów czy zaakceptowanie picia jako stałego elementu towarzyskich spotkan? Po uj do tego wracam skoro same minusy z picia są #gownowpis #alkohol #alkoholizm #pijzwykopem
Dzisiaj był mój pierwszy #maraton w życiu i przygotowywałem się do niego przez ostatnie 4 miesiące. Bieg zaczynał się o 6 rano, na miejscu trzeba było być o 5:30. Wiec poszedłem spać o 21 i ustawiłem sobie budzik na 4 rano. O 22h sąsiad barman wrócił do domu z pracy z 2 kolegami i jakimiś Julkami. Nie dało sie spać, schodziłem 3x i prosilem. Krzyczałem przez balkon, nic. Gadali, palili, skakali, słuchali muzyki. Do 3 rano mieli te imprezę i spałem tylko 1 godzinę. (ściany z dykty) Jak w zeszłym tygodniu podczas treningu przebiegłem 35 km fajnym tempem, to dzisiaj przebiegłem 12 km i padlem. Nie skończyłem maratonu, nawet połówki nie przebiegłem. Możecie mnie nazywać słabeuszem i p*zda ale nie dałem rady. Wróciłem do domu o 8 rano i poszedłem zapukać do drzwi imprezowicza. Waliłem 5 minut w drzwi tak, żeby cala szóstkę porządnie zbudzić. Otworzył wreszcie. Zaspany, tylko w gaciach, zapita morda, brzuch piwny, wklęsła klata, z tekstem "co ku4wa?" Wytłumaczyłem mu co i jak. On tylko kiwał głową. Zero przepraszam, zero czegokolwiek, pusty wzrok pijaka na kacu. Wiem, problemy pierwszego świata. Ale cholera smutno mi jest. #bieganie #alkoholizm #nieruchomosci z dykty #zalesie Oczywiście dzwoniłem na policje, która przyjechała po 3 godzinach od zgłoszenia. Przyjechała o 2:45.
Cześć, Jestem alkoholikiem. Staram się wziąć za siebie. Byłem u psychiatry, zapisałem się na terapię. Zobaczymy może się uda. Jak nie to do zobaczenia po drugiej stronie barykady. Nie oszukuje się, że momentalnie przestanę pić, to pewnie będzie proces. Psychiatra przepisał mi Paragen i Trittico żeby poradzić sobie z lękami, stresem i permanentnym wkurwieniem. Moje pytanie: czy biorąc Trittico pijąc alkohol coś mi się stanie? Zdania w necie są podzielone. Psychiatra wiedział o moich problemach z alko ale i tak mi to zalecił. Znajomi którzy to brali mówią, że absolutnie nie mogę. Są tu jacyś znawcy tematu? #alkoholizm #terapia #leki #uzależnienia PS Jeśli umrę to usuną mi konto?
Cześć, mam spory problem z alkoholem i nie wiem co mnie do niego skłania. Jestem tzw. wysokofunkcjonującym alkoholikiem. Zatrudniłem się w fajnej branży. Może nie mam jakiejś wygórowanej wypłaty, ale mimo braku studiów pracuję dla jednego z najbogatszych ludzi w tym kraju i w kilkuosobowym zespole robię coś, o czym na pewno będzie trąbił wkrótce wykop. Problem jest taki, że miałem spieprzone dzieciństwo (ojciec socjopata, rodzina dysfunkcyjna) i muszę z nim pracować. W życiu dorosłym postępuje tak, że najchętniej bym wszystko rozwalał w drobny mak. Mimo, że jestem inteligentny i mam spore zdolności, to jakoś nie umiem się dostosować. Rozpocząłem w tym roku studia, ale już dzisiaj wiem, że je rzucę. Właściwie już to zrobiłem, ale nie chcę się przyznawać w domu. Kolejno poleci wypowiedzenie z pracy. Robię wszystko, żeby ściągnąć się na dno. Nikt nie chce zrozumieć, że mam gdzieś studiowanie gównokierunku, który nawet nie jest związany z branżą. Robię to tylko po to, bo standardy korpo mówią, że większa wypłata i nie zablokują mi awansu. Ale standardy korpo jakoś nie objęły, że jak wspomniałem, robię coś, co 5 studentów uczelni wyższych z wykształceniem kierunkowym nie dałoby rady robić, bo mam 15 lat praktyki i doświadczenia. Proszę o pomoc jak odbieracie ten wpis, bo sam mam mętlik w głowie :( Nawet magik gdzieś się kręci w pobliżu mych myśli. Jaka ścieżka pomocy dla kogoś jak ja? Terapia uzależnień już była. Psychiatra przepisał takie leki, że skończyłem na próbie samobójczej. #praca #pracabaza #psychologia #depresja #alkoholizm
Iks de, prowadzący przyszedł na ćwiczenia w sztok pijany (zaoczne studia na pewnej uczelni prywatnej) XD #studbaza #studia #niewiemjaktootagowac #alkohol #alkoholizm
#alkoholizm Mial ktoś stany depresyjne/zaburzenia lekowe po odstawieniu alkoholu? Czytam że zazwyczaj dojście układu nerwowego do "normalnego stanu" trwa od 2 do 4 miesięcy. Chciałbym wiedzieć jak to było u was #pytanie #nerwica #depresja
czołem mirki, potrzebuję porady bo sobie nie radzę, nie wiem co robić. mam 23 lata, pracuję, studiuję, mieszkam z mamą (mieszkanie jest w 1/3 moje, pozostałe 2/3 to mama i tata aczkolwiek ojciec z nami nie mieszka, zaraz do tego przejdę) i mam z nią problem. Mianowicie od lat moja mama ma NIESAMOWITY problem z alkoholem. Pije odkąd pamiętam ale zawsze potrafiła przy tym nie przekraczać pewnych granic. Pije ona tylko wodke i to tylko wieczorem. Przez lata staralem sie na swoj sposob ja jakos przekonac ze moze warto odpuscic? ze organizm w pewnej chwili sie zbuntuje i powie stop? co ona wtedy zrobi? niestety nic to nie dalo, dzis mama jest na takim etapie ze tylko w 2024 roku dostala juz trzykrotnie padaczki alkoholowej. Ostatnia byla dzien po wszystkich swietych. Obudzilem sie kolo 8 rano i slysze niesamowite chrapanie z jej pokoju, mysle kurde, co jest? Wstalem, poszedlem do niej a tam ona z atakiem padaczki. Cala posliniona, posikana, spocona. nikomu nie zycze takiego widoku. jak juz bylo po wszystkim to nie wiedziala co sie stalo, powiedzialem jej ze miala padaczke a ona zaczela sie na mnie wydzierac zebym przestal wymyslac ( ͡° ͜ʖ ͡°) w komodzie u siebie ma pochowane puste flaszki, bo wie, ze jezeli zobacze jakikolwiek alkohol w domu to zaraz wyladuje w smietniku. Ojciec sie od nas wyprowadzil z 15 lat temu, krotko po tym wyrzucili nas z pierwszego mieszkania za brak oplat. Nastepnie krotko przed moimi 18stymi urodzinami okazalo sie ze zadluzyla rowniez kolejne mieszkanie, tym razem wlasnosciowe na kwote +/- 40 tys (bylo to razem z odsetkami) - na ratunek przyszedl ojciec ktory chcial aby to mieszkanie w przyszlosci stalo sie moje. Dogadal sie z mama i zaplacil tym samym dlug, w zamian ja i on zostalismy wspolwlascicielami mieszkania (ofc kazdy mu mowil ze to blad ale zrobil jak zrobil). Jakos rok temu dostalismy list, ze mieszkanie znowu jest zadluzone tym razem na kwote 1800zl mimo tego, ze ja caly czas swoja czesc placilem regularnie. Przez x miesiecy nie miala zamiaru placic za mieszkanie ani kogos o tym poinformowac. Nie wiedzialem o tym, bo cxala korespondencja trafia do ojca ktory siedzi za granica. Zaplacilem to z wlasnej kieszeni i tym samym staralem sie wprowadzic nie wiem jak to nazwac, rygor? moze to zbyt mocne, ale w kazdym razie teraz rachunki placi przy mnie. Po co to pisze? Bo juz nei wiem co robic, nie wiem jak do niej zagadac zeby ja namowic na leczenie albo na wszywke. Ojciec ma totalnie wylane bo uznal ze ona juz dluzej nie pociagnie, znajomi nie chca sie mieszac bo to nie ich sprawa (dzis np. bedac w sklepie spotkalem jej dobra kolezanke z ktora byla na cmentarzu na wszystkich swietych. Mowila ze musiala ja z corka odprowadzic do domu bo zaslabla :) i wprost powiedziala ze widziala ze ma wypite jeszcze po dniu wczorajszym. Dzien pozniej rano dostala padaczki..), rodziny z jej strony nie znam, ale raczej tez nie sa to osoby skore do pomocy. Do pierwszych dwoch padaczek wolalem pogotowie, dwukrotnie dostalem zje*bke ze na takie pierdoly nie wzywa sie karetki, tylko od razu trzeba takiego delikwenta ubezwlasnowolnic. Tego natomiast robic nie chce. Staralem sie juz pomagac na wszelkie sposoby, sam za swoje pieniadze wyremontowalem praktycznie caly dom, zostala mi teraz tylko lazienka. Myslalem ze moze to jakos ja ruszy, zobaczy ze ludziom dookola niej zalezy na tym by zaczela normalnie funkcjonowac. Moze ktos mial podobna sytuacje? Jak kogos takiego zmotywowac chociazby do przemyslenia pewnych spraw? Jak wam się udało (o ile się udało) wyprowadzić bliskiego na prostą? Sił mi już brakuje, siedząc w domu i słysząc jakikolwiek dziwny dzwiek od strony jej pokoju mam watpliwosci czy znowu nie dostala padaczki albo czy nie padla juz calkiem. Mama pracuje, ma paru znajomych, ale niestety wiekszosc z nich nie wie co ona wyczynia wieczorami, bo bardzo dobrze sie kryje i manipuluje. Pomozcie prosze, bo nie wiem co robic, a mimo ze mama ma wiele za uszami to jest jednak mama i chcialbym, zebysmy zaczeli zyc jak normalna rodzina. #alkoholizm #alkohol #pomoc #pomocy #pytanie #depresja #zdrowie może #przegryw dla zasięgu.
Co może dawać najbardziej zbliżony haj jak narkotyki (miękkie, typu emka, maryśka itd)? Jest tu ktoś kto miał problem z zażywaniem i zastąpił to czymś zdrowym co chociaż w małym stopniu daje mu podobną przyjemność? Bo jak sobie odejmę z talerza i postanowię "nie brać" to się zaraz wypierdolę i znowu wrócę do ćpania :v Tylko plis, nie piszcie mi, że marihuana jest zdrowa, albo pytania czemu chcesz rzucić bo to nie wątek o tym czy zdrowa czy nie. #narkotykizawszespoko #wykopjointclub #uzaleznienie #alkoholizm #terapia
#alkoholizm Pytanie do osób które odstawiły alkohol, czy w tzw. fazie MURU tzn. po okresie utrzymywania się abstynencji ok. 6 tygodni, mieliście duży problem z sennością? Potrafię weekendy przespać praktycznie całe a w tygodniu od razu po przyjściu z pracy drzemka a potem problem z wybudzeniem się rannym. Trwa to już około miesiąc
#alkohol #alkoholik #pjciec #tata #alkoholizm moj ojciec jest alkoholikiem normalnie pracuje ale po pracy wali piwo i tak go widze w domu jestem niepelnoletni nie wiem co mam robic macie jakies rady? cokolwiek
Cześć, pytanie do osób śledzących tagi #alkohol #alkoholizm Strasznie przytłacza mnie to wszechobecne szczucie na alkohol i spowiedzi różnych alkoholików. Profesorów, mówiących jak to alkohol jest zły itd. Przez te wszystkie filmy, wpisy, wmawiam sobie, że mam problem z alko. A może mam problem tylko tego nie widzę lub bagatelizuje? W młodzieńczych latach (powiedzmy 17 lat) każda impreza łączyła się z alkoholem, wiele razy kończyła się wymiotami w domu XD Później nastał czas studiów, jako, że poszedłem na studia zaoczne, a do tego pracowałem, czasu na alkohol w ogóle nie miałem. Był czas, że nie piłem ponad pół roku alkoholu - nie to, że liczyłem czas i byłem z tego dumny. Po jakimś czasie po prostu zauważyłem, że od miesięcy nie widziałem się z kumplami. Potem były wakacje, więc czasami wychodziłem z kumplem na 2 lub 3 piwa - powiedzmy raz w tygodniu (raz na dwa tygodnie). I tak to się ciągnęło przez kilka lat. Potem rzuciłem palenie, więc alkohol również się mocno ograniczył (nie zrobiłem tego specjalnie, po prostu przy okazji mniej piłem i teraz to zauważam). Napije się coś w weekendy, ale na tygodniu nic - nie dlatego, że sobie zabraniam, tylko w ogóle o tym nie myślę i po prostu nie mam ochoty. W piątek zrobię sobie 3 drinki, w których jest może łącznie 300ml mocnego alkoholu, potem w sobotę podobnie. Kiedyś piłem 1l butelkę wina, ale mi się "przejadł" smak. No i właśnie tak to się ciągnie. Piw może wypiłem w tym roku łącznie 10. Wiele razy miałem tak, że po prostu nie miałem ochoty na żaden alkohol, to sobie kupiłem pepsi do picia xD W każdy weekend się czegoś napije, ale nie myślę o tym cały tydzień, nie wyczekuje tego momentu. Mam po prostu ochotę na drinka i odcinek serialu z żona, która też drinka chętnie wypije. Jeżeli mam jakiś wyjazd w sobotę to nie dramatyzuje i albo w ogóle nie pije, albo napije się jednego drinka. Kilka razy miałem taką sytuację, że wypiłem jednego drinka, chcę zrobić następnego, a tu się okazało, że lodu nie schowałem i się roztopił. W takim razie nie zrobiłem drinka, bo bez lodu już mi nie smakuje. Nie musiałem NA SIŁE wlać w siebie alko. Poza tym, aktualnie mam taką możliwość, aby się tego alko właśnie w weekend napić. Nie mam już studiów. Pracę mam lekką i przyjemną. Ale wiem, że niedługo będziemy starali się o dzidziusia i wtedy alko będę musiał odrzucić całkowicie. Nie przeraża mnie to w ogóle (jak to mówią alkoholicy - mogę przestać pić w każdej chwili xD). Ale u mnie właśnie tak jest, mogę przestać, mogę się dzisiaj nie napić, ale kurcze nie chce. Chcę się napić te dwa / trzy drinki (wypijam je przez jakieś 6 godzin). Bo wiem, że niedługo w ogóle nie będę mógł się napić. Mam porównanie do masy moich znajomych, którzy piją piwa, wina. Oni tego tak nie przeżywają, ale ja chyba jestem podatny na te wszystkie filmiki wmawiające mi, że jestem "wysoko funkcjonującym alkoholikiem", bo pije, ale pracuje. Już słyszałem też o "weekendowym alkoholiku" - no to chyba się w to wpisuje. Czyli jestem alkoholikiem, tak?