Pozwolę sobie napisać do @przegro_pisarz Też nie piję. Tylko półtora miesiąca. I też nie widzę żadnych efektów. Nic nie jest lepiej niż jak piłem. Dalej jestem zwykłym szarym człowiekiem. Oczywiście samo rzucenie nic nie zmienia, trzeba coś robić. Ok. To biegam. Biegam tak, ze przegryzam sobie wargi do krwi z nadzieją, aby czas szybciej leciał. Gotuje sobie obiad który potem 3 dni stoi w lodówce i leci w śmietnik bo nie mam apetytu, wole zjeść suchy chleb z keczupem jak za dawnych lat. I żeby nie było, gotuje chyba dobrze skoro w pracy znajomi się biją o pojemnik jak mówię, że mogą sobie wziąć bo mi się nie chce jeść. Kobite rzuciłem bo też popijała sobie, w sumie przyszło mi to tak łatwo jak zmiana skarpetek. Łączył nas tylko alkohol. Przez 4 lata. Ale oni i tak piła 10% tego co ja. Nigdy nie upiła się do odcięcia chyba. A ja tak miałem w każdy weekend. W piątek i sobotę. Seks lubiłem po alko, teraz mam wrażenie, że moje libido wynosi równe 0. Cera tak samo. Teraz mam łupież od kilku miesięcy, a wcześniej nigdy. Problemów ze snem nigdy nie miałem, po alko spałem jak suseł. Teraz mam wrażenie, że sen mam gorszy, krótki, płytki. W pracy mi się pracować nie chce tak jak i wcześniej, ale mam jeszcze mniej motywacji. Kiedyś to chociaż reset co weekend był, a teraz to cały weekend już wiem, że trzeba rano wstać w poniedziałek. Żeby nie było - pracuje w korpo na maksymalnie niskim i prostym stanowisku bo żadnego awansu nie chce. Zero ambicji. Jak robiłem na magazynie to miałem takie samo podejście. W handlu tak samo, tylko w handlu mnie wywalali bo byłem tak ambitny, że oszukiwałem klientów i polecałem konkurencję po to aby mieć jak najmniej do roboty. Oczywiście zaprzepaszczając swoją premię którą miałem gdzieś. Żadnej większej pewności siebie to nie mam, wręcz mniejszą. A kace które miałem jak piłem nie były jakieś straszne. Chyba miałem mocną głowę. Teraz na wykopie naczytałem się o samych pozytywach. Myślałem, że będzie lepiej, lżej. Nie jest. Jest tak samo albo i gorzej. Najbardziej brakuje mi kontaktów towarzyskich. A te opierały się tylko na alkoholu. Nie pijesz - nara. Sam tak traktowałem innych kiedyś. Oczywiście do picia nie zamierzam wracać. I jak rzuciłem to też nie było to trudne. Żadnej deliry czy coś nie miałem. Dalej mam alko na wyciągnięcie ręki koło biurka. Dalej mam przeterminowane już piwa które wstawiłem do lodówki 1,5 roku temu. Nie wiem czy jakoś łeb da się naprawić. Czy to przez alko. Czy może nie. Chodziłem na spotkania z terapeutą. Do psychiatry gdzie brałem leki. Byłem też na tym śmiesznym AA. Nic nie dało. #alkoholizm _
Opublikowane
cltswuuyu003m0mfk15oyyabz
Treść anonimowego wpisu
Klucz publiczny:
cltswuuyu003m0mfk15oyyabz
Dodane: 15 marca 2024 - 18:06:14
Opublikowane
Autor był widzianyokoło rok temu
Anonimowe odpowiedzi
✉️
Opublikowane
@maroLem87: Sorry. Ale ze mnie gapa. Ja nie pije półtora roku. A półtora miesiąca to mi się wzięło z tego, że przegro_pisarz pisał w innym wpisie, że mija mu drugi miesiąc bez picia. Dla potwierdzenie to napisałem jeszcze na koniec mojego wpisu, że mam piwa w lodówce od półtora roku.
Myślę, że nadużywałem. Eksperymenty z alko miałem w wieku 7-8 lat. Po swojej komunii pierwszy raz się upiłem winem. Nie mocno, bo ciągnąłem z butelki tak aby goście nie widzieli. Ale kręciło się fajnie. Potem w wieku pewnie 10-11 lat pierwsze piwo poleciało. 13-14 lat to już coraz częściej + eksperymenty z alko mocniejszym. W wieku 16 to już regularnie weekend w weekend praktycznie byłem pijany. A jak poszedłem na studia to dzień w dzień. Oczywiście były przerwy jakieś ale to tylko dlatego, że nie było kasy. W dorosłym życiu to tankowałem ponad 10 lat weekend w weekend. Do odciny można rzec. A w tygodniu piwkowałem. Ale nie codziennie i nie w dużych ilościach. Często 1-2 piwa 1-2x w tygodniu. Ale jak miałem jakiś urlop czy zwolnienie lekarskie to chodziłem w ciągu non stop. Mam teraz 35 lat.
Przestałem pic bo jak gdzieś się pochwaliłem w sieci np. na wykopie, na discordzie to każdy mnie alkusem nazywał. Więc przestałem, na początku z myślą, żeby się tylko sprawdzić, jakiś miesiąc i wrócić. Przyszło mega łatwo. Żadnych ciągot nie czułem. A alko mam na wyciągnięcie ręki. I jak tylko zbliżałem się do tego wyznaczonego terminu zakończenia tego "challangu" to sobie go przekładałem. Tym bardziej, że już kontakty towarzyskie straciłem bo nie było mi żal. Powywalali mnie z grupek do umawiania się na chlanie i tak dalej. No i mamy półtora roku, bez picia i bez jakiś wielkich zmian.
✉️
Opublikowane
@przegro_pisarz: No ja wiele kobiet w życiu miałem. Ogólnie uważam, że życie jest proste jak się komuś chce. Tzn wiem to po sobie. Bo kompletnie się nic nie uczyłem w szkole, nigdy może nawet nie zrobiłem pracy domowej, a jednak udawało się zdać. Potrafiłem mieć max punktów na klasówce przy zerowym zaangażowaniu. Choć to było trudne, bo duma niektórych nauczycielek nie pozwalała na to. Nawet wizytacje z kuratorium były po moich skargach bo wyzywałem się z nauczycielkami, a potem pisałem test na prawie max, a one mi za duperele zabierały punkty typu brak kropki w zdaniu na matematyce. Nawet maturę napisałem bardzo dobrze choć z lenistwa poszedłem po najniższej linii oporu. Studia to też fart. Wtedy pierwszy raz manipulowałem laskami aby odwalały za mnie robotę i wpisywały się na listę. Była mi nawet licencja i magisterkę napisała. Związek zakończyłem jak już jej nie potrzebowałem.
Co by było gdybym nie był tak leniwy, pouczył się trochę, nie kłócił z nauczycielami, miał normalną żonę? A mi się nie chce i nigdy nie chciało. Piwo po pracy to było to. Teraz tego nie mam i jest jeszcze gorzej.

