#zwiazki Wiecie czym jest prawdziwy przegryw ? To sytuacja kiedy wiesz, że dziewczęta Cię uwielbiają, poprawiają włosy jak Cię widzą, partnerki kolegów prężą się do Ciebie, pchają na dzidę czy wskakują na kolana. Kiedy jak przyjeżdżasz za granicę na zakwaterowanie i współlokatorki patrzą na Ciebie jak w obrazek, pozytywnie komentują Twój wygląd rozmawiając z koleżanką przez telefon w swoim języku myśląc, że ich nie rozumiesz. Kiedy idziesz przez De Wallen i Pani z _wystawy_ za Tobą wychodzi. Ale nic z tego nie wynika. Partnerek kolegów nie wolno dotykać, współlokatorki się rozczarowywują bo przez efekt aureoli spodziewały się, że jesteś inny niż jesteś, a seks z kurtyzanami to nic pozytywnego. Kiedy nie jesteś szczególnie komunikatywny i nie potrafisz wpasować się w wizję "przystojniaczka" za jakiego Cię uważają albo nawet jesteś komunikatywny, wiesz jak działa kobieta i który guziczek nacisnąć tylko nie chcesz udawać kogoś kim nie jesteś żeby zaspokoić ich oczekiwania i nie rozczarować. Jakbym miał sobie coś wytatuować to zacząłbym od napisu "myślałam, że jesteś inny". Czlowiek chciałby się zakochać i założyć rodzinę, ale już bliżej czterdziestki i bardzo ciężko znaleźć kogoś wartościowego. Wybieranie wśród tych wszystkich losowych kobiet, kasjerek które patrzą Ci w oczy, uśmiechają się do Ciebie i wykazują zainteresowanie to katorga bo jak wystalkujesz na facebooku to okazuje się, że są zajęte, choć pewnie "od dawna im się w związku nie układa". Max na co można liczyć to pijane lambadziary w klubach, które i tak często okazują się mężatkami, a nawet jak nie to nie są materiałem na partnerki. Naszło mnie na przemyślenia jak wczoraj byłem w Kauflandzie, stanąłem na pasażu koło zoologicznego i ekspedientka wpatrywała się we mnie z oddali takim wzrokiem jaki trudno z czymś pomylić, odwzajemniłem więc spojrzenie, lekko się uśmiechnąłem i poszedłem. Ktoś powie, że super, że też by tak chciał, ale to tortury. Pamiętam setki takich spojrzeń, z których nigdy nic nie wynikło. Pamiętam też jak ostatnia kobieta, z którą się całowałem siedziała mi na kolanach, była wniebowzięta jak ją głaskałem i całowałem po szyi, proponowała żebyśmy poszli na bok, ale odmówiłem, nawet dwa razy. Nie napiszę do niej, nie spotkam się z nią bo to małżonka kolegi. Sama chciała wprawdzie, czaiła się na mnie całą imprezę i usiadła na kolanach jak już byłem pijany, ale i tak będę się smażył w piekle za cudzołóstwo zwłaszcza, że to nie pierwsza taka sytuacja. Samotność zżera, zasysa do środka, a fakt, że wiem, że podobam się kobietom czyni sytuację jeszcze gorszą bo przecież wiele kobiet chciałoby takie przystojniaka jak ja, prawda? Może i tak, ale w praktyce i tak jestem całe życie sam, a co jeszcze bardziej dobija to fakt, że byłem w bardzo intensywnym związku jako nastolatek i dorastałem ze świadomością czym jest namiętność. Czuję się jak w więzieniu, prawie codziennie budzę się z pragnieniem by ktoś leżał koło mnie, czasem są to kobiety, które ewidentnie mają do mnie sentyment, może nawet darzą uczuciem, ale są w związkach z których nie byłoby "przejścia" w moją stronę nawet jakbym chciał, a nie chciałbym i chociaż wiem, że mógłbym ruchać je gdzieś po kątach to nie jestem aż takim degeneratem. Chociaż kusi. Albo nie ukrywam, wszyscy wiedzą, że jestem zakochany w partnerce mojego przyjaciela, ona sama zawsze mówiła, że jestem przystojny i czasem jak spotkamy się wzrokiem to widzę błysk więc na siebie nie patrzymy. To porządna kobieta i między innymi to mi się w niej podoba. Czasem dochodzę do wniosku, że jest idealna, że idealnie by do mnie pasowała, a sam jestem znacznie "lepszym samcem" niż jej partner. Niestety nigdy nie będziemy razem i nigdy nie będę do tego dążył, wręcz przeciwnie- jak im się nie układa to próbuję im pomóc, cały czas zwracam mu uwagę, że trafił na świetną kobietę. Czasem jak ich odwiedzam to lubię tak po prostu na nią patrzeć bo jest śliczna, ale to nieodpowiednie więc prawie nigdy ich nie odwiedzam. Tak wygląda życie atrakcyjnych facetów, w których życiu nie wszystko poszło tak, jak powinno. To mit, że wystarczy mieć dobrą gębę i nie będzie się miało problemów związkowych, czasem powoduje to więcej problemów niż to warte.
Opublikowane
o6f1k24p3vtyr9fa5pfo2u6m
Czy atrakcyjność to przekleństwo?
Treść anonimowego wpisu
Oznaczone jako
+18
Klucz publiczny:
o6f1k24p3vtyr9fa5pfo2u6m
Dodane: 8 lutego 2025 - 18:30:23
Opublikowane
Autor był widziany3 miesiące temu
Anonimowe odpowiedzi
✉️
Opublikowane
> Sama chciała wprawdzie, czaiła się na mnie całą imprezę i usiadła na kolanach jak już byłem pijany, ale i tak będę się smażył w piekle za cudzołóstwo zwłaszcza, że to nie pierwsza taka sytuacja.
Tak jak pisałem- czaiła się na mnie, ale nie protestowałem bo byłem pijany i nie potrafiłem się oprzeć, poza tym prawdopodobnie dotarło do niej, że zdarzyła mi się wcześniej podobna sytuacja i w ogóle tego potem nie pamiętałem, musieli mi przypominać co się stało więc pewnie z premedytacją wykorzystała sytuację.
Tej sytuacji zresztą też nie pamiętałem, nawet pół roku później przypominałem sobie różne szczegóły.
Żebym był niewinny to nie, ale sugerowanie, że dobieram się do cudzych małżonek jest nieprawdziwe i krzywdzące bo cała inicjatywa wychodziła z jej strony.
Poza tym czuję się trochę wykorzystany bo co do zasady nie całuję się z byle kim, bardzo mało kobiet siedziało mi na kolanach i teraz ja trochę tęsknię, a ona sobie żyje z mężem ;)
> Jak na mój gust musisz im wysyłać jakąś energię fu** boya, albo flirtujesz z nimi mniej lub bardziej dając nadzieję że coś kiedyś się może wydarzyć. Alternatwnie, to żony kumpli z Tobą flirtują a ty nie ucinasz zabawy tylko idziesz w to.
Najpewniej wszystko po trochu. Mam w sobie pokłady namietności bo dorastałem ze świadomością czym ona jest i czuję tę "energię", jestem całkiem nieźle zbudowany, partnerki kolegów wykazują zainteresowanie i flirtują, jako wyposzczonej osobie, która siedziała większość życia w piwnicy z niską samooceną absolutnie mi się to podoba, uzależnia mnie sposób w jaki na mnie patrzą i jak się nie kontroluję to sam z nimi choćby pasywnie flirtuję bo w jakiś sposób wypełniam tym pustkę. Plus kiedy dużo ćwiczę to skacze mi poziom testosteronu i odczuwam potrzebę dominacji. Co do tego, że mogą mieć nadzieję, że "coś kiedyś może się zdarzyć" to pewnie też jest nie bez znaczenia bo skoro zdarzyło mi się już po pijaku to prawdopodobieństwo jest niezerowe.
I wspomnę na swoje usprawiedliwienie, że są kobiety, z którymi jak spotkamy się wzrokiem to widzę błysk więc na siebie nie patrzymy, a te, z którymi zdarzy mi się choćby pasywnie flirtować muszą same wykazać inicjatywę, nawet większą niż ja.
> mimo wszystko, mam nadzieję że czeka na Ciebie jakaś fajna wolna dziewczyna
Dzięki, też mam taką nadzieję i będę jej szukał choćby w całej Europie, ale obiektywnie prawdopodobieństwo jest niskie bo jestem już stary z nieunormowaną sytuacją życiową więc starsze mnie z miejsca odrzucą, dla młodych jestem za stary, a kluczem żeby mój związek z kimś mógł zadziałać jest to żeby miała zbliżona historię związkową, co jest niemal niemożliwe.
W praktyce pewnie z czasem stwierdzę, że już za późno i zacznę obracać lambadziary w klubach, ale póki co jeszcze trochę nadziei mi zostało.
> Powiedziały Ci kiedyś "inny" w jakim sensie? Z jednej strony mówisz o tym że nie chcesz udawać kogoś kim nie jesteś, ale wygląda na to że chcąc nie chcąc chyba jednak udajesz skoro tyle dziewczyn wyskoczylo z takim tekstem.
Dawno temu, jak byłem nastolatkiem zrobiłem jakąś drobną głupotę, ot w kwestii zachowania, w stosunku do pewnej dziewczyny.
Spojrzała na mnie specyficznym wzrokiem i powiedziała: "myślałam, że jesteś inny". Nie pamiętam czy słyszałem jeszcze raz te słowa, ale pamiętam, że widywałem to spojrzenie, które było mocnym kontrastem w stosunku do maślanego wzroku wcześniej.
Nie muszą mówić, wystarczy to spojrzenie.
Zresztą jeżeli np wprowadzam się do kurnika na emigracji i widzę jak na mnie patrzą współlokatorki, a po czasie nic z tego spojrzenia nie zostaje to oczywiste, że musiałem je rozczarować.
I to są tortury.
Co do bycia "innym" i udawania to jeżeli np spotykasz faceta, który wygląda na silnego, jest dobrze zbudowany, ma "kapitalnie zarysowaną linię szczęki", dołeczki, lwią grzywę i ciemniejszą karnację, pewność i precyzję w poruszaniu się itp to budujesz sobie jakiś obraz, im bardziej Ci się podoba tym bardziej intensywny ze względu na efekt aureoli.
Te męskie cechy sugerują, że masz do czynienia z dominującym samcem, a tymczasem ja jestem bardzo emocjonalnym, autystycznym i empatycznym człowiekiem, choć testosteronu to Ci u mnie pod dostatkiem, wiem jak działa, rozumiem testosteron, odczuwam potrzeby dominacji, ale je kontroluję bo nie jestem takim samcem. Tak po prawdzie to jestem trochę androgyniczny.
Potrafię pociągnąć tę nić we mnie, tę potrzebę dominacji i dać kobiecie dokładnie to, czego chce, zagrać na jej pierwotnych instynktach tylko po co skoro potem będzie rozczarowana?
✉️
Opublikowane
@Rayslo:
Ale to bardziej ona poszła ze mną niż ja z nią, sama usiadła mi na kolanach i proponowała żebyśmy poszli na bok.
Tak na dobrą sprawę zostałem przez nią wykorzystany.
Nie napisałem, że ciągle myślę o jakiejś konkretnej innej tylko, że czasem przychodzą mi niektóre kobiety na myśl, a przychodzą bo wiem, że im się podobam i wiem, że mógłbym. Jedna np chciała żebym jej pomógł z jakąś pierdołą wspominając, że "kolega teraz cały czas siedzi w pracy", a że widzę jak na mnie patrzy to wiem czego mógłbym się spodziewać. Prawie przestałem się do nich odzywać.
Inna proponowała żebym wpadł na "pieczenie ciastek" kiedy jej partner będzie w pracy. Odmówiłem, rzecz jasna.
Samo myślenie jeszcze nie jest grzechem o ile nie ma się złych zamiarów, a kiedy jest się absurdalnie samotnym trudno żeby różne myśli nie przychodziły do głowy.
Trudno samemu ocenić swój charakter, ale jestem idealistą, a moja ostatnia partnerka powiedziała, że "nikt nigdy nie był dla niej taki dobry".
Niestety to było za mało by zrezygnowała z obnażania się przed innymi facetami więc chyba mam magnes na lafiryndy.
✉️
Opublikowane
@Gieraryhir:
W zupełnie normalnym. Tak, wiem, że Ty jesteś inna, ale kobietom odbija przy silnych, przystojnych facetach i nie wszystkie potrafią się kontrolować.

